Bardzo fajna książka. Inspirowana Oswajaniem Świata a to wyjątkowo dobra inspiracja.
Czytanie z Google maps obowiązkowe bo nazwy maja tu znaczenie. Uwielbiam Włochy i Włochów wiec książka była wyjątkowa przyjemnością. Świetne refleksje, spojrzenia, przemyślenia. Czasem troszkę może za dużo marudzenia jak to zapory, Koncerny energetyczne, politycy zniszczyli kraj. Ale to drobiazg który nie zakłóca całości. Polecam każdemu. Miłośnikom Italii w szczególności.
Nie ocenia się książki po tytule. Tytuł mnie zniechęcał, przypominał „Pustkę wielkich cisz” Supergana (nie będę się znęcał). Na szczęście „Legenda żeglujących gór” to krajoznawstwo najwyższej próby. Rumiz nie jest żadnym podróżnikiem, to określenie uwłaczające, on jest krajoznawcą-koneserem. Dostrzega wszechobecne dziedzictwo historii, ale zachwyca się też pięknem przyrody oraz pięknem ludzi.
Nagromadzenie bogactwa obserwacji przytłacza. Zachwyca też forma: język i stylistyka. Autor nie jest neutralny ideologicznie, ma swoje poglądy, ale potrafi je ciekawie wmontować w przedstawiany obraz Włoch. Pomimo lewicowego sznytu oberwałby od Sylwii Spurek za propagowanie ocieplenia klimatu (wielbi pasterstwo!) i afiszowanie się spożywaniem salami (w jej światłych oczach byłby obleśnym mordercą-mięsożercą, prawie faszystą).
Rumiz kocha Włochy miłością prawdziwą, a kto kocha, ten wymaga. Jego dzieło to elegia o współczesnych Włoszech. Zawiera w sobie sprzeciw wobec monokultury: myślowej i pejzażowej. Krytycyzm autora bierze się z troski o ojczyznę – Włochy – ale chwilami wydaje się, że pisze o naszym nieszczęśliwym kraju, o Polsce. I jeszcze jedno: na okładce powinno się znajdować ostrzeżenie, że tematyka książki jest zbyt głęboka dla płytkich umysłów niektórych czytelników.