Ha! Birgül Oğuz 5,9
ocenił(a) na 76 lata temu Czy nadal na lekcjach polskiego pada pytanie "co poeta miał na myśli"? Czytając tę książkę też będziecie się nad tym zastanawiać. Bo to czysta poezja, koronka słów a pod nią nagie emocje. Można się domyślać znaczeń, układać interpretację ze strzępków słów, a i tak najczęściej pozostajemy bezradni. Czytając tę książkę, przypominała mi się lektura "Kochałam, kiedy odeszła" Anny Augustyniak. Również o żałobie po zmarłym rodzicu, także złożona głównie z emocji. Ale jednak bardziej zrozumiała, bo wywodząca się z naszego kręgu kulturowego. Dlatego wydaje mi się, że "Ha!" jest książką bardzo niszową, trudną w odbiorze tym bardziej dla nie tureckiego czytelnika.
W ostatnich latach zalewa nas potok tureckich seriali. Być może więc część czytelników, nawet tych nigdy nie wyjeżdżających do Turcji, zna zwyczaje dotyczące śmierci i pogrzebu w tym kraju. Być może nie zdziwią ich opisy wielkiej rozpaczy i "rozdzierania szat" nad trumną. W Turcji pogrzeb odbywa się najpóźniej dzień po śmierci, a bardzo ekspresyjny sposób w jaki Turcy wyrażają ból po stracie zmarłego, wynika nie tylko z faktycznej rozpaczy i szoku ale i z tradycji:
"Odrzucając głowy w tył, otwierają szeroko podobne do wyschniętej studni usta. Nie mówią, szlochają. Nie mówią, mamroczą: a niech cały świat się zawali, po co mnie, nam, im taki podły świat, ach... (...) Jeden z drugim milczą, leżąc z rozrzuconymi rękami i nogami w różnych pozach z rozwianym włosem, poobrywanymi guzikami(...)"
Być może część czytelników wie, że ojciec to po turecku "baba":
"(...) wydobywająca się z pokoju Gül, odbijająca się od ścian domu, przeraźliwa, przeszywająca nasze serca jedyna sylaba: ba"
O ile autorka to słowo miała na myśli, przecież ja też się tylko domyślam. Być może ktoś z czytających sam miał wątpliwą przyjemność przedzierania się przez biurokrację w Turcji... lub przez zbity tłum ludzi, by dostać się na prom w Stambule. Miłość do partnera też wszędzie jest zrozumiała. Przyprawiający o mdłości szef, który zawiesza oko na biodrze swej pracownicy... to też jakoś nie brzmi obco ;)
Ale ilu z nas ma dogłębną wiedzę o historii i sytuacji politycznej w Turcji? Przeczytałam tę książkę, chcąc ją lepiej zrozumieć sięgnęłam po dwie powieści Pamuka o Stambule, przeczytałam ponownie "Ha!" i nadal nie do końca wiem, o których dokładnie wydarzeniach pisała autorka. Jest mowa o reakcji bohatera (ale kogo?) na śmierć Trockiego, a ten zamordowany został w roku 1940. Jest też mowa o walkach między komunistami a faszystami, ale z których lat? Czy nagle przenosimy się do lat 80-tych? O przewrocie wojskowym, ale o którym? O zamieszkach na stambulskim uniwersytecie, demonstracjach na ulicach miasta... ale wszystko opisane jest bez szczegółów, bez dat, jedynie sugestywnymi obrazami:
"Każdy miał uduszonych martwych, których obnosili w sobie (...),maszerowali z ich brzucha do przełyku i stamtąd do ust. (...) Otwierali te usta i wystawiali pokryte bliznami, wyszczerbione głowy."
Bardzo żałuję, że nie ma w tej książce wstępu od tłumaczki - pani dr hab Danuty Chmielowskiej, która jest turkologiem i politologiem. Przybliżenie wydarzeń, o których mogła pisać autorka, byłoby - moim zdaniem - bardzo pomocne dla polskiego czytelnika (łącznie ze mną).
Ale, zrozumienie to jedno, a odczucia - drugie. Ja się wzruszyłam. Zauroczył mnie ten poetycki zapis. Dlatego lekturę tej książki nieśmiało polecam :)
Wszystkie cycaty pochodzą z książki "Ha!"