Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Janusz Moździerz
3
4,7/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, kryminał, sensacja, thriller
Mieszkaniec Malborka. Urodzony w Rozwadowie. Absolwent ART w Olsztynie. Nauczyciel młodzieży nieprzystosowanej. Prozaik bywający poetą. Czasami satyryk. Laureat konkursu Wydawnictwa „Iskry” na prozę współczesną. Publikował w „Tygodniku Kulturalnym” i kwartalnikach: „Akcent”, „Autograf”, „Tygiel”, „Topos”, „Prowincja”. Pisze felietony dla „Dziennika Malborskiego”. Wydał zbiory opowiadań: „Krzyk kani” (1999, nagroda burmistrza Malborka),„Konik polny” (2006),„Dzikie trawy” (2007) „Cofka” (2015).
4,7/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
24 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kryptonim Ważka. Misja nieobliczalnego drona
Janusz Moździerz
3,0 z 1 ocen
3 czytelników 1 opinia
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Cygański tost Janusz Moździerz
5,7
Książkę przeczytałam bez emocji ale z zainteresowaniem, gdyż byłam ciekawa jak skończy się wymyślona przez Wiktora intryga. Zastosowana trzecioosobowa narracja pozwala poznać niektóre punkty widzenia oraz myśli osób ale nie wszystko jest od razu wyłożone na przysłowiowej tacy. Cały czas przy czytaniu towarzyszy wrażenie, że nie wszystko wiemy i pod powierzchnią przedstawionych sytuacji kryje się coś więcej. Zgodnie z podtytułem, że „Nie jest ważne, kto stoi na scenie, ale kto pociąga za sznurki“ dzieją się poszczególne epizody i pojawiają się kolejni aktorzy spektaklu.
Cała recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/01/541-cyganski-tost.html
Kryptonim Ważka. Misja nieobliczalnego drona Janusz Moździerz
3,0
Link do recenzji: http://www.bookparadise.pl/2017/08/kryptonim-wazka-janusz-mozdzierz.html
"Wtedy usłyszał z oddali ten krzyk. Przeciągły, przeraźliwy, nieludzki krzyk. Straszny. Przechodzący chwilami w skowyt dręczonego stworzenia dotkniętego do samej istoty bólu niespotykaną torturą. Wrzask falował wraz z narastaniem deszczu, jaki pojawił się nie wiedzieć kiedy. Naukowiec – co w innej sytuacji można by poczytać za gapowatość i pewne braki intelektualnej natury – pomylił się tego dnia nie po raz pierwszy…"
Na dalekiej, zapomnianej przez wszystkich prowincji zaczynają znikać całe połacie lasów. Po drzewach nie pozostaje nawet ślad, zupełnie jakby wyparowały. Każdy, kto dotychczas zapuścił się w tamte rejony ginął w niewyjaśniony sposób, jednak wszystko traktowano jako nieszczęśliwe wypadki. Prawdopodobnie wszystko odeszłoby w zapomnienie, gdyby nie kolejny przerażający incydent. Okaże się on początkiem lawiny bardzo dziwnych wydarzeń, a w ich centrum znajdzie się niezwykły dron, który wyruszy w misję.
"Kryptonim ważka" była chyba najbardziej chaotyczną książką, jaką przyszło mi przeczytać. Miałam naprawdę wielki problem, żeby ogarnąć o co chodzi i jak poszczególne wydarzenia czy sceny się ze sobą łączą. Na samym początku mamy przedstawione kilka losowych wypadków, które miały miejsce w pobliżu znikającego lasu - śmierć dwójki ludzi jadących quadem, zamordowanie dziewczyny przez tajemniczą chmurę (tak, serio) czy dziwne obserwacje ornitologa, który zainteresował się tamtym rejonem. Następnie poznajemy dwójkę naukowców, którzy (jak sugeruje nam autor) są jedynymi osobami, mającymi szansę na rozwikłanie zagadki znikających lasów, a przynajmniej zauważenie pewnych niejasności. Jeden z nich, Mark Hardy zajmuje się inżynierią genetyczną, natomiast jego pasją jest archeologia. Wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Testerem - inżynierem, informatykiem i uzdolnionym konstruktorem aparatów latających - zostają przyjęci do pracy w Centrum Innowacyjności. Obydwoje biorą udział w super tajnym projekcie, jakim jest stworzenie w połowie naturalnego bezzałogowca, czyli biodrona. Chwilę później całkowicie porzucamy temat wynalazku i przenosimy się na komendę policji, gdzie poznajemy urodziwą panią kapitan Joannę, wybrankę serca Hardy'ego, która została zawiadomiona o jednej ze śmierci w pobliżu lasu.
"Dumny jeleń pokonujący zwykle bez trudu północny stok zginął pierwszy. Potężny byk nieopatrznie zmienił dotychczasowy szlak wędrówki. Skręcił w pobliże skrzyżowania dróg z duktem wspinającym się stromo na ścianę płaskowyżu, przeskoczył strugę i tam już pozostał. Tak wyglądała próba generalna. (...) Po rogaczu przyszła kolej na ludzi. Ludzi zbyt ciekawych - niepojmujących faktu, że zaspokajanie nadmiernego apetytu na informacje nieprzeznaczone dla cudzych oczu i uszu bywa bardzo niebezpieczne. Często zagrażające życiu."
Nie wiem, czy to kwestia fabuły, czy może po prostu ja jestem za mało domyślna, ale przez pierwsze 50 stron nie miałam bladego pojęcia o co chodzi. Zaczęło się od tajemniczych zniknięć, które później same tajemniczo zniknęły z fabuły, a pojawił się wątek zaginionego drona, którego również nie mogłam do końca umiejscowić czasowo. Czy był tworzony już po zniknięciu lasu, czy przed i to on jest przyczyną, czy to tylko retrospekcja dotycząca życia naszych bohaterów.
Kolejna sprawa, która bardzo mi utrudniała czytanie, to styl autora. Z jednej strony mamy naprawdę ciekawe i dobre opisy osób czy przyrody, które dobrze się czyta. Z drugiej strony autor ma tendencję do używania slangu, który potrafi wyskoczyć nam w samym środku sceny pisanej początkowo w zupełnie innym stylu, co bardzo niszczy kompozycję, a czasem wygląda wręcz komicznie. To samo, niestety tyczy się dialogów. Podczas rozmowy telefonicznej Hardy'ego z pewnym nieznajomym, który posiadał informacje na temat drona, nie wiedziałam czy mam się przejąć sytuacją, czy po prostu rozpłakać, bo tak sztucznie wyglądała ta rozmowa. Rozmówca miał być chyba stylizowany na typowego mafiosa, ale wyszło to dość komicznie.
Mnie "Kryptonim ważka" nie zachwycił i raczej nie poleciłabym jej innym. Jeżeli ktoś jednak chciałby się z zmierzyć z tą książką, to śmiało, najlepiej jest wyrobić sobie własną opinię.