Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać3
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński27
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Julij Burkin
1
6,3/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzony: 29.03.1960
Rosyjski pisarz sf, poeta, muzyk.http://burkin.rusf.ru
6,3/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
65 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wilcza Krew. Antologia rosyjskiej fantastyki Oleg Diwow
6,3
Zdrajca 5/10
Wartka akcja. Główny bohater wali spele i charmy bo jest battle mage.
Wilcza krew 3/10
Urzędnik Dym szlaja się po różnych lokacjach, gdzieś tam wilki, nuda.
Robotnicy zalustrza 3/10
Takie tam rozmowy o dupie Maryni. Można się zgubić kto jest kto. Akcji żadnej nie oczekujcie.
Kononow barbarzyńca 8/10
To opowiadanie ratuje cały tomik. Fakt że napisane dla żartu ale przynajmniej dostarcza niewysublimowanej żywej rozrywki. Jest może bardzo przewidywalne, bo oczywiście wszelkie działania Kononowa skazane są na powodzenie.
Motyl i bazyliszek 6/10
Troszkę mroczniejsze opowiadanie ale pomysł ciekawy. Nie ma go w spisie treści.
Wilcza Krew. Antologia rosyjskiej fantastyki Oleg Diwow
6,3
Zbiór opowiadań, który ani ziębi, ani grzeje. Są teksty z niezłymi pomysłami, wartką akcją i mięsistymi dialogami, ale są i takie, przy których można złapać się za głowę. Są historie, które gładko się czytają, ale są i takie, w których w oczy kłują rusycyzmy (Warwara, fenh shuei) i dziwotwory (wyrządzić komuś przysługę). W dodatku praktycznie każdy tekst ma jakieś mniej lub bardziej poważne wady konstrukcyjne.
"Zdrajca" Olega Diwowa - historia ćwierćelfiego maga, który musi radzić sobie w naszych czasach z orczymi mafiozami - jest napisany z tradycyjną dla tego autora werwą i specyficznym poczuciem humoru. Niestety, opowiadanie zdaje się nie mieć fabularnego kręgosłupa, blisko finału coraz mocniej doskwiera bowiem wrażenie, że wszystkie te strzelaniny, rzezaniny i bieganiny nie prowadzą w żadnym konkretnym kierunku. Ot, są, bo autor chciał się pochwalić lekkim piórem. W związku z tym opowiadanie w pewnym momencie po prostu się urywa, nie doprowadzając czytelnika do żadnej końcowej konkluzji.
Tytułowa "Wilcza krew" Diaczenków początkowo potrafi zaintrygować sprytną konstrukcją fabuły, w której przez bardzo długi czas nie wiadomo, kim są nękani przez ogromne wilki bohaterowie, jakiej są rasy i gdzie żyją. Gdy jednak w końcu staje się jasne, o kogo chodzi, i gdy poznajemy pochodzenie tejże rasy, szacunek dla Diaczenków momentalnie wietrzeje, wyłazi bowiem wtedy na wierzch durnota fabularnych podwalin. Bo niby jak jest możliwe, by rasa nie odbiegająca konstrukcją ciała od stworzeń trzymanych u Gospodarzy (ci przecież nie byli w stanie na pierwszy rzut oka ich rozróżnić) mogła śmigać sobie po drabinach, budować kusze (i z nich strzelać),malować obrazy i robić mnóstwo innych rzeczy? Przecież byłoby to fizycznie niemożliwe bez poważnych chirurgicznych bądź genetycznych ingerencji?
Podobny kłopot sprawiają "Robotnicy zalustrza" Jewgienija Łukina. Tekst jest pomysłowy - w końcu nieczęsto się zdarza, żeby akcję osadzić po drugiej stronie lustra, gdzie jest masa ludzi pracowicie odtwarzających nasze ruchy - ale im bliżej końca, tym rodzi się więcej wątpliwości. W jaki sposób tak naprawdę tworzą się zalustrza? Skąd się biorą byty zaludniające owe zalustrza? Jak się mnożą? Czym się żywią? Dlaczego odtwarzają ludzi? Przecież tak naprawdę nic z tego nie mają, prócz czasowej cielesnej powłoki? Takich podstawowych dla fabuły pytań można zadać naprawdę kilkadziesiąt. A każda ewentualna odpowiedź rodzi dziesiątki kolejnych wątpliwości. Opowiadanie jest więc dobre do (niezamierzonej przez autora) gimnastyki umysłowej, średnio się natomiast sprawdza jako miła, lekka odskocznia od siermiężnej rzeczywistości.
W efekcie najlżejszym i posiadającym najmniej logicznych luk tekstem jest "Kononow Barbarzyńca" Michaiła Achmanowa. Owszem, jest tu trochę zbyt dużo grzybów wrzuconych w barszcz (obcy przybysz, fizyczna przemiana w Conana, romans pisarzyny z rudą seksbombą, co to kasy ma jak lodu),zdarzają się irytujące "zbiegi okoliczności" (miejsce pobytu zagubionego inklina obcego),a w finale lekko denerwuje dobroć bohaterki, ale nowelę czyta się szybko i przyjemnie, a i humor bywa sympatyczny.
Zaś na deser wydawca zostawił... czysty bełkot. Najkrótszy, ale i najgorszy tekst zbioru. "Motyla i bazyliszka" Julija Burkina. Powiem tylko tyle, że za to, że bohater wrobił ratującego mu życie chirurga w aferę łapówkarską, co skończyło się więzieniem, Szatan himself zmienił bohatera w... bazyliszka, i teraz bazyliszek sobie siedzi pod ziemią, wyżywa się na służących mu żmijach i pisuje listy do synka o tym, że ogląda polarne niedźwiedzie. Po czym listy są wysyłane przez... dwa skrzaty.
Antologia nie jest więc może jakąś katastrofą, ale do szczególnie udanych też nie sposób ją zaliczyć.