Mścicielka Bernhard Aichner 7,0
Okładka jest utrzymana w jasnych kolorach, w samym centrum widzimy czyjeś oczy. Pod nimi widok na kilka budynków, za którymi widoczne są góry. Po czole tej osoby z oczami spływa krew. Wiele może nam nasuwać się do głowy na nią patrząc... Jednak zaintrygowana bardzo opisem zaczęłam czytać, nie myśląc za wiele o tym, co z niej dostanę. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim opis książki. Zaś na rewersie zapoznacie się z kilkoma polecajkami. Białe stronice, odstępy między wersami i marginesy są zachowane, czcionka wystarczająca, literówek brak.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i zabierając się za Mścicielkę nie sądziłam, że są jeszcze dwa tomy! Będę kiedyś musiała po nie sięgnąć, bo to może być ciekawa dalsza przygoda z główną bohaterką. Powieść została napisana przystępnym językiem, który czyta się dosyć szybko i lekko, nie ma blokad podczas zapoznawania się z kolejnymi stronami. Momentami odnosiłam wrażenie, że jest więcej opisów niż dialogów i początkowo mnie to troszkę raziło, ale później się przyzwyczaiłam. Akcja ma tutaj odpowiednie tempo, które wciąż mknie do przodu, trudno za nią nadążyć ze względu na zawikłaną zagadkę...
Sam pomysł na fabułę to moim zdaniem jest świetny, gdyż jest niezwykle zawiły i tak jakby... trudny do rozwiązania. Przynajmniej tak się wydaje na początku, gdy jeszcze nic nie wiemy, gdy nie mamy pewności czy Blum będzie kontynuować po śmierci męża jego śledztwo, o którym dowie się zupełnym przypadkiem. Próbowałam postawić się na jej miejscu, ale jakoś nie potrafiłam. Jednak mogłam być obserwatorem całej tej akcji i przyznam szczerze, że dobrze się bawiłam.
Musze uprzedzić ludzi o słabych nerwach - że może Wam ta lektura do gustu nie przypaść. Trup ścieli się tu gęsto, a niektóre opisy... mogą spowodować nudności. Mnie się podobało, ale też nie byłam w stanie zbyt szybko jej czytać, musiałam to wszystko przeanalizować, bo zrozumieć niektórych zachowań to się kompletnie nie dało.
Nie przywiązałam się do tutejszych bohaterów, bo czułam, że... nie można im ufać. Żaden z nich nie przyskarbił sobie mojej sympatii i tak ich po prostu akceptowałam i obserwowałam to, z czym przyszło im się zmierzyć. Niemniej jednak są to świetnie stworzone postacie, którym nic nie brakuje, z pewnością tacy... zwyrodnialcy chodzą po naszym świecie, chociaż każdy by chciał, by takowi nie istnieli... Dużo widzimy niestety spowodowanych przez nich przemocy, która momentami w głowie się nie mieści. Jest odrażająca, ohydna wręcz... Dlatego raz jeszcze podkreślam, jeśli jesteście wrażliwi to lepiej omińcie tę książkę...
Reasumując uważam, że jest to intrygujący thriller, zapierający w piersiach momentami i zatrważający, czasem obrzydzający do granic. Niemniej jest świetnie napisany, niczego mu nie brakuje, akcja ma odpowiednie tempo, autor wie, jak dawkować informacje i w jaki sposób je przekazać. Fabuła jest strzałem w dziesiątkę, ja bym nigdy czegoś takiego nie wymyśliła, bo to, co działo się w piwnicy... Gęsia skórka wyłazi mi na samą myśl... I sama praca opisywana przez bohaterkę, jej przeżycia, gdy zderzyła się z zakładem pogrzebowym - jej marzenia o normalnym dzieciństwie zostały przyćmione przez trupy. To przykre, ale wzbudza wiele szokujących emocji... To była naprawdę dobra książka! Z chęcią sięgnę po kolejne dwie części w przyszłości.