Serce ze szkła Kathrin Lange 7,2
Ile czasu książki stoją u Was na półce, nim doczekają się przeczytania? U mnie wielokrotnie czekają po kilka lat. Tak jak ta. Czy przeszła próbę czasu i dalej jest dobra?
Ze skrzydełka dowiadujemy się, że autorka inspirowała się 'Rebeką' Daphne Du Maurier. Nie czytałam, więc nie jestem w stanie ich porównać. Wiem jednakże od mojej mamy, że sama 'Rebeka' była dość nudna: akcja wolno się rozwijała, bohaterowie też bez szału, ale gdzieś ją ciągnęło, by czytać dalej.
I ja z 'Serce ze szkła' miałam tak samo. Nic się nie działo, a Juli mnie wkurzała niesamowicie! Pełna sprzeczności bohaterka: niby taka płaczliwa - jak sama o sobie mówi, ale wszystkich wypytuje o różne prywatne rzeczy, za to jej nie można o nic podobnego zapytać. Niby taka nieśmiała, a kumpluje się ze wszystkimi. Na dodatek jej ojciec ma na nią wywalone.
Szczerze i do głębi znienawidziłam ojca Davida - Jamesa Bella. Narzeczona Davida, Charlie, umiera i on się o to obwinia, w wyniku czego popada w depresję. Tak to wszyscy widzą i chyba tak jest, ale tu nie jestem specjalistką ani nikim podobnym, więc na ten temat się nie wypowiem. Niemniej jego ojciec twierdzi, że "DEPRESJA TO PRZYPADŁOŚĆ KOBIECA"! Jak mało kiedy miałam ochotę go zdzielić z liścia! Nie, IGNORANCIE, depresja to nie tylko przypadłość kobieca! Niestety jestem też świadoma tego, że - choć wszystko idzie w coraz lepszą stronę - to wciąż panuje takie przekonanie, że mężczyznom nie przystoi chorować na depresję.
Tak naprawdę to nikt z nich nie wie jak traktować Davida. I wokół tego kręci się 440 stron powieści. To jedzą śniadanie, to obiad, to kolację, to idą na imprezę, to idą na spacer... I zawsze Juli z Davidem, którym czasem towarzyszy Henry.
Chciałam jeszcze wspomnieć o relacji Davida z Juli: od pierwszej chwili iskrzy między nimi. Jak to bywa w tych starszych powieściach: nie ma zalotnych spojrzeń, nie ma uniesień czy zalewu pożądania. Ot, młodzieńcze uczucie, gdzie szczytem marzeń jest przytulas. I to jeden z powodów, dla których wzięłam się za tą lekturę.
Nadzieję na żywszą akcję mamy na stronie +/- 200, gdzie Juli zdobywa wydanie 'Rebeki' należące do Charlie. Ale płonną nadzieję... Wszystko nabiera tempa na ostatnie ok.120 stron i już leci do końca. Zagadka się rozwiązuje - to muszę zaznaczyć, ale dopiero jej pierwsza część.
Albo miałam za wysokie oczekiwania, albo ta książka nie przetrwała próby czasu. Mimo to całkiem szybko się ją czytało i gdzieś człowiek się zastanawiał 'Co teraz będzie?', 'Kto okaże się tym złym?', 'Kiedy w końcu pojawią się te duchy, co obiecywali na okładce?!'. Po kontynuację sięgnę dlatego, że jakiś tydzień wcześniej kupiłam 2 i 3 tom. Zobaczymy, jak to się rozwinie.