Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anna Małgorzata Grądzka
1
6,5/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
34 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Magia Ziemi Anna Małgorzata Grądzka
6,5
Opis książki zaczyna się tak: „Niezwykła historia o Wiecznej Puszczy, metafizyce, alchemii oraz spotkaniu z tajemnicą…” i zapowiada niezwykła historię w cieniu wielkich, starych drzew. Tak, ale tylko przez kilkadziesiąt stron.
Historia, jak wiele podobnych zaczyna się od porzuconego na druidzkim progu dziecka, które zostaje nazwane Avea. Nasz bohaterka dorasta przy Wielkiej Puszczy, lecz w pewnym momencie nieznana nikomu zakapturzona postać wysyła ją w głąb królestwa na wojnę z nieumartymi. Kobieta zostawia dom, przyjaciół i rusza na spotkanie swego przeznaczenia. Po drodze poznaje rodzinę krasnoludów, którzy przyjmują ją jako honorowego członka, nekromantę Fabiana ratującego ją co rusz i kilka innych, barwnych postaci.
Sposób kreacji bohaterów nie jest zły, choć pewne grupy cechują się dużą dozą tych samych cech: wesołość, skłonność do zabaw, bijatyk i picia. Eris – młoda wiedźma, współlokatorka Avei bardzo szybko się z nią dogaduje, zdecydowanie za szybko. Postać małej dziewczynki obdarowanej dużą mocą nie jest spójna, podobnie z reszta jak Fabian. Orin będący krasnoludem i przybranym bratem druidki nawet trzyma się wyznaczonej mu roli. Podobnie z resztą sama bohaterka, która wiecznie pakuje się w tarapaty, choć momentami cechuje ją tak duża ignorancja i bezczelność, że aż w oczy razi.
Wydarzenia są mocno naciągane bo jakim cudem osoba z której ulatują siły życiowe może toczyć sobie dyskusje stojąc w miejscu i nie zasłabnąć? Dobre pytanie, podobnie z resztą jak funkcjonuje tam magia – niestety nie odnalazłam w całej książce nic co naprowadziłoby mnie na ogólne prawa dotyczące posiadania magii i jej władania. W oczy razi także to, że wszystkie żywe nacje współpracują ze sobą, nawet można odnieść wrażenie że się lubią. Od kiedy krasnoludy, elfy i ludzie tak zgodnie współpracują i dzielą się obowiązkami? Spójność nawet małych wydarzeń jest tu także problemem:
Chłopak podszedł do Avei i szturchnął ją w żebra (…). Elder pomachał z rezygnacją głową, po czym ochrypłym głosem powiedział:
− Jak zwykle pojawiasz się w nieodpowiednim czasie… Nikt nie może być na przysiędze Avei, taka jest tradycja.
Jednak święta tradycja druidów zostaje złamana i przyjaciele zostają. Nie ładnie.
Pierwsze jednak co rzuca się w oczy, i nie tylko, gdy zacznie się czytać to fatalny, potoczny język z masa interpunkcji, najczęściej niepotrzebnej. Dużo wykrzykników, marne dialogi i niepotrzebne, bardzo szczegółowe opisy nie potrzebnie powtykane w różnie miejsca.
Mężczyzna odwrócił się i zmarszczył nos. Najwidoczniej był przyzwyczajony do takiego smrodu, bo nie uciekł ani nie zemdlał, tylko przyjrzał się Avei, która w humorze wściekłej osy powiedziała:
− Patrz, gdzie stoisz człowieku! Ludzie tu chodzą, a ty jak słup soli! Wara mi z drogi!
Mężczyzna nawet się nie odsunął, tylko zaczął wypisywać coś na kartce. Avea jeszcze bardziej rozłoszczona niż wcześniej takim ignorowaniem krzyknęła:
− Człowieku, psychiczny jesteś?! Odsuń się!
Takim oto językiem włada autorka i w taki sposób konstruuje dialogi. Na tle innych książek fantasy (Le Guin, Bishop, Sapkowski, Grzedowicz, Canavan…) wypada słabo, bardzo słabo.
Książkę ratuje jednak pomysł na świat bo istoty żywe walczą z tymi nieumarłymi, które biorą się niewiadomo skąd. Ma to jednak coś wspólnego z Wielką Puszcza i sama Aveą, która, jak się okazuje, może posiadać wielką moc. Jest jeszcze tajemnicza postać w kapturze i – mój ulubionym choć epizodyczny bohater – ślepy Błazen mówiący wierszami, ale posiadający niezwykłą wiedzę. I właśnie to spowodowało, że przebrnęłam przez książkę.
Akcja kończy się tak, jakby miały wyjść kolejne tomy. Nie znalazłam jednak potwierdzenia tej tezy.
Magia Ziemi Anna Małgorzata Grądzka
6,5
Druid Elder pod drzwiami swego domu znajduje niemowlę. Nadaje dziewczynce imię Avea. Dziewczyna dorastając pod czujnym okiem mistrza, poznaje tajniki magii i alchemii. Gdy Avea zostaje opiekunem Wiecznej Puszczy, wydawałoby się, że jej życie będzie spokojne. Jednak światu zagrażają hordy żywych trupów. Avea zostaje wezwana do armii. Czy dziewczynie, która nigdy nie miała w dłoni broni, uda się ocalić świat? Druidzi, magowie, nekromanci, krasnoludy i elfy walczące z zombie. A to wszystko przepełnione humorem i najdziwniejszymi zwrotami akcji. Jednym zdaniem: Bridget Jones w oprawie fantasy.
Avea to odważna, pewna siebie dziewczyna. Jednak z ogromnym pechem. Gdy na środku ulicy znajduje się kałuża błota, możecie być pewni, że ona w niej wyląduje. Gdzie pełno hałasu i dymu, najczęściej Avea jest w centrum zdarzeń, choć nie zawsze z własnej woli. Czasem to przypadek, zwyczajny pech, czasem jej niewyparzona buźka. Mieszkańcy miasteczka, w którym dziewczyna stara się odnaleźć, boją się i starają się unikać tajemniczego nekromanty Fabiana, objętego klątwą milczenia. Avea, nie mając świadomości, kim jest Fabian, jest wobec niego niemiła i pyskata. I zawsze wypija mu kawę! Dostaje, więc od niego kolejne kary i mandaty, zaś sam nekromanta obiecuje sobie, że kiedyś dziewczyna spłaci swoje długi. Nie wiem, jakim cudem, z tym swoim pechem dostała się do armii. Chociaż może to właśnie pech chciał, że się w niej znalazła.
Druidka została przydzielona do trzynastego (przypadek?) pułku, którym dowodził Orin, krasnolud. Początkowo sceptycznie nastawiony do baby w grupie, z czasem się do niej przekonuje.
Podczas libacji Avea, jak to Avea, narozrabiała i przywództwo wysyła jej kompanię na misję, z której jeszcze nikt nie wrócił żywy...
Przepełniona humorem historia o Wiecznej Puszczy, magii, alchemii i wojnie z umarłymi.
Zaskakujące, czasami nieobliczalne, zwroty akcji. Na jednej stronie czytelnik pęka ze śmiechu, na następnej łzy napływają do oczu. A to wszystko otoczone ogromną tajemnicą. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
I wszystko byłoby cudnie, gdyby nie jeden mały mankament. Baaaaardzo ubogie opisy scen walki. Ograniczone do kilku - kilkunastu zdań. Gdyby pani Anna pokusiła się o ich urozmaicenie, oraz zadbałaby o detale i szczegóły, zamiast uogólniać, byłaby to brakująca wisienka na torcie.
Finał nie był taki, jak się tego spodziewałam. Zaskoczył mnie, bardzo. Liczyłam na coś zupełnie innego, bardziej oklepanego (przyzwyczajenie?). Zostałam mile zaskoczona. Tak na prawdę wyjaśnia się niewiele. Autorka pozostawiła sobie otwartą furtkę, by napisać kontynuację, na którą mam ogromny apetyt.
Czekam niecierpliwie. Pychotka. <3