Domek nad potokiem Katarzyna Michalak 7,9
Drogi Czytelniku...
Wzajemna pomoc? Oczywiście.
Nagła strata? Niestety.
Odwaga, siła? Jasne, i są bardzo ważne.
Determinacja? Będzie.
Pewna niezwykła podróż? Jasne.
Strach? Obecny.
Problemy? Nie obędzie się bez nich.
Pewne zmiany? Uhum...
Trudne relacje rodzinne? Będą.
Ciągła walka? Tak.
Pewien wypadek? Zdarzy się...
Naprawdę trudne decyzje? Koniecznie.
Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Katarzyny Michalak pod tytułem „Domek nad potokiem”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Wspaniale było przenieść się do świata Jagody, Jaśmina/Janka, Sylwii, Stanisława, Matyldy, Kazimierza, Piotra, Dobrosława, psiaków: Kluski oraz Aury i innych.
Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.
Po pierwsze, bohaterowie. Są dość dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Jagodę, Janka, psiaki i starszego pana weterynarza. Po prostu nie dało się inaczej.
Niestety nie mogę tego powiedzieć przykładowo o matce Jaśmina czy rodzicach Jagody. Oni mnie denerwowali (dobra, może nie ciągle, ale jednak...),ja wiele rozumiem, ale...
Dobra, już milczę, nie chcę zdradzać za dużo.
Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że jest to prawdziwy rollercoaster emocjonalny, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko. Nie zmienia się to do samego końca. Autorka serwuje nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Jagoda i Janek.
Po trzecie, styl. Książka, tak jak inne powieści autorki, napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego, to uprzyjemnia i bardzo przyśpiesza czytanie. Daję za to plusika.
Po czwarte, układ. Historię poznajemy tak naprawdę z dwóch perspektyw, Jagody (jej zdecydowanie częściej) oraz Jaśmina. Autorka fajnie to wszystko poprowadziła. Niby dwie historie, dwie zbłąkane dusze a fajnie połączone ze sobą w jedną wspólną przygodę. Leci za to następny plusik. Oczywiście bardzo kibicowałam Aurze (kto przeczytał, ten wie).
Po piąte, zakończenie. Cóż, powiem jedno, cieszę się, że było właśnie takie. inne by tu zdecydowanie nie pasowało. Zresztą udusiłabym autorkę za inne... Dobra, nic więcej nie pisze, nie chcę zdradzać za wiele. Przyznaję za nie kolejnego plusa.
Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.
Opowieść pokazuje, że utrata wszystkiego to nie porażka, czasami wręcz przeciwnie...
Książka praktycznie czyta się sama. Historia bardzo mnie wciągnęła, sprawiła, że chciałam być częścią życia (choć troszkę pogmatwanego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca.
Autorce bardzo dziękuję za kolejną przygodę.
Jest to jedna z moich ulubionych powieści autorki.
Coraz bardziej przekonuję się do twórczości pisarki, choć nie sądziłam, że to nastąpi...
Ogólna ocena - 8,5/10. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Pozdrawiam, Iza.