Po zbutwiałych schodach

Okładka książki Po zbutwiałych schodach Anna Musiałowicz
Okładka książki Po zbutwiałych schodach
Anna Musiałowicz Wydawnictwo: Stara Szkoła literatura piękna
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Stara Szkoła
Data wydania:
2024-04-08
Data 1. wyd. pol.:
2024-04-08
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367889186
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

8,1 8,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Kosa Dagmara Adwentowska, Sylwia Błach, Anna Musiałowicz, Magdalena Sobota, Paulina Stępień, Klaudia Zacharska
Ocena 8,0
Kosa Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Tarnowskie Góry niesamowite Dagmara Adwentowska, Agnieszka Biskup, Sylwester Gdela, Izabela Grabda, Wojciech Gunia, Łukasz Krukowski, Łukasz Kucharczyk, Szymon Majcherowicz, Marcin Majchrzak, Paweł Mateja, Anna Musiałowicz, Paulina Rezanowicz, Magdalena Świerczek-Gryboś, Istvan Vizvary, Mariusz Wojteczek, Anna Maria Wybraniec
Ocena 8,1
Tarnowskie Gór... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki City 6. Antologia polskich opowiadań grozy Dariusz Barczewski, Aleksandra Bednarska, Tomasz Ciastoń, Feranos, Michał Górzyna, Krystian Janik, Aleksandra Knap, Beniamin Koffe, Kazimierz Kyrcz jr, Paweł Lach, Krzysztof Maciejewski, Kornel Mikołajczyk, Anna Musiałowicz, Dariusz Muszer, Ksenia Olkusz, Tadeusz Oszubski, Marta Radomska, Marcin Rojek, Anna Szczęsna, Flora Woźnica, Zeter Zelke, Michał Zgajewski
Ocena 8,0
City 6. Antolo... Dariusz Barczewski,...
Okładka książki Słowiańskie strachy. Antologia opowiadań grozy. Część 1 Piotr Borlik, Sandra Gatt Osińska, Norbert Góra, Patryk Hirsekorn, Grzegorz Kopiec, Adam Loraj, Anna Musiałowicz, Aleksandra Palasek, Mariusz Wojteczek, Patrycja Żurek
Ocena 6,5
Słowiańskie st... Piotr Borlik, Sandr...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
47 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
87
13

Na półkach:

Anna Musiałowicz jest obecna na polskiej scenie pisarskiej dość długo. Według notki biograficznej debiutowała osiem lat temu. Pomimo publikacji kilkudziesięciu opowiadań i czterech nominalnych powieści nadal jest jednak autorką niszową. W mojej opinii dzieje się tak głównie dlatego, że Musiałowicz jest kojarzona głównie ze środowiskiem twórców horror i weird fiction, a te gatunki literackie są na naszym rynku księgarskim właśnie niszą. Przypuszczam zresztą, że jeszcze długo tak będzie. Mamy więc tutaj kolejny przykład jak bezmyślne szufladkowanie szkodzi autorom. Twórczość Musiałowicz nie ma w zasadzie nic wspólnego z demonami, opętaniami, zmutowanymi kanibalami, „dżump skerami” tudzież groteskową bieganiną zombie połączoną z rzucaniem krwawymi lub gnijącymi ochłapami ku uciesze gawiedzi – tak przecież kojarzy się większości rodaków słowo horror w odniesieniu do literatury czy filmu. Ręka, noga, mózg na ścianie, jak się kiedyś mówiło. Nie. Niczego takiego w „Po zbutwiałych schodach” (jak i w poprzedniej książce pisarki z Ostrowa Wielkopolskiego) nie znajdziecie.
Co zatem jest? Czego można się spodziewać?
Na przykład przystępnego stylu i lekkości narracji. Czytając mamy wrażenie, że spotkana przypadkiem na (nomen omen) schodach sąsiadka opowiada mimochodem coś pomiędzy urban legend, a garścią plotek o innych lokatorach naszego bloku czy kamienicy. Te historie bowiem równie dobrze mogłyby dziać się tu i teraz, gdzieś obok, za ścianą. Płynny, potoczysty sposób opowiadania niemal od razu sprawia, że „Po zbutwiałych schodach” staje się bliska czytelnikowi, dzięki czemu oczywiście chętniej kontynuujemy lekturę.
Równie mocno możemy utożsamić się z samą treścią. Anna Musiałowicz nie jest jak wielu (zbyt wielu) piszących obecnie rodzimych autorów; nie udaje, że tylko przypadkiem urodziła się w Polsce (a tak naprawdę jest z USA, Skandynawii czy skąd tam jeszcze pochodzą bestselery) i że jej ambicją jest stać się polskim klonem Mastertona, Kinga, Nesbo, Cobena, Sary J. Maas itp. Musiałowicz jest sobą. W ogóle ciekawostką, jeśli chodzi o środowisko szeroko pojętej literackiej grozy jest, że piszące kobiety są autentyczne, co rzadko można powiedzieć o autorach tamtego nurtu. Wyjątkiem wśród tych drugich są na pewno absolutnie znakomity Wojciech Gunia i trochę słabszy, ale też świetny Jakub Bielawski (chyba, że zaszkodził mu mariaż z cierpiącym swego czasu na przerost tzw. hype’u nad treścią wydawnictwem Vesper). Cóż, wiadomo przecież, że groza jest kobietą :-).
Zatem, wracając do Anny Musiałowicz i jej najnowszej książki, mnie osobiście najbardziej ujęła szczerość tej opowieści. Szczera książka to książka z duszą, a to właśnie odróżnia twórczość od bezdusznej produkcji. Znajdziemy tutaj kilka zdań poruszających lub nawet boleśnie prawdziwych; zapadają w serce, chociaż przekazane są bardzo prosto. To największy plus w moim odczuciu i za to dla pani Musiałowicz wielkie brawa.
„Po zbutwiałych schodach” byłaby naprawdę dobrą powieścią. Byłaby, ponieważ powieścią nie jest, a to z kolei największa wada, która negatywnie wpływa na odbiór całości.
Niestety, nie po raz pierwszy w przypadku tej pisarki, mamy do czynienia z przerośniętym opowiadaniem, które do rangi powieści rości sobie nienależne prawa. „Po zbutwiałych schodach” zdecydowanie daje radę jako opowiadanie, jako powieść z całą pewnością się nie broni. Brakuje w niej elementu, że tak to ujmę, panoramy wydarzeń, który to element każda szanująca się powieść w ten lub inny sposób zawiera. W tym przypadku natomiast całość jest nadmiernie skondensowana, ciasno podporządkowana wątkowi relacji między dwiema głównymi postaciami. Z kolei cała interakcja między nimi opiera się właściwie na jednym, wciąż powtarzanym pytaniu. Z tego powodu opowieść staje się czasem miałka. Oczywiście występują w niej postacie drugoplanowe, a ich tzw. back stories są bardzo istotne dla fabuły. Tyle tylko, że one również przedstawione są w sposób, w mojej opinii, zdawkowy. Opowieści o losach bohaterów kamienicy to jakby interludia przycięte odpowiednio i upchnięte między jedno, a drugie, wyglądające bardzo podobnie, spotkanie dwóch głównych bohaterów. Drugoplanowym postaciom również przydałyby się nieco głębsze portrety psychologiczne. Przecież to właśnie owe postaci i ich back stories stanowią najważniejszą część utworu i (jak przypuszczam) zamysł autorki: odwołać się do sentymentu, tęsknoty lub traumy po tym, co bezpowrotnie minione. To przecież opowieść o miejscu, w którym między tymi, a nie innymi ludźmi zdarzyło to i to – złe i dobre, które nigdy nie zdarzy się ponownie, bo nic dwa razy się nie zdarza. I cóż z tego, że miejsce wymyślone, skoro każdy zdolny do refleksji człowiek ma lub będzie mieć takie odniesienie w realnym życiu? Zamysł zatem piękny i wart przysłowiowego tysiąca i więcej książek, a jednak z przyczyny nadmiernego minimalizmu, a może „opowiadaniowych” nawyków „Po zbutwiałych schodach” jest trochę jak ciało ascety: widać dużo kości, mało mięsa.
Samo zakończenie, choć mocne i celne, również jest jakby zredukowane do kilkunastu zdań; bardziej jest dopasowane do całości, niż z niej w naturalny sposób wynika.
Podsumowując: „Po zbutwiałych schodach” to książka, którą nie tylko warto przeczytać, ale i warto do niej wracać. Ja jednak czekam wciąż na pierwszą pełnokrwistą powieść Anny Musiałowicz. I jestem pewna, że prędzej czy później taka się ukaże. I że będzie rewelacyjna.

PS. Ja rozumiem, że literatura piękna nie potrzebuje tych wszystkich „gadżetów” jak obrazki, farbowane brzegi stronic, twarde okładki, wklejki i tym podobne fajerwerki, ale wydawanie książki autorki, która przecież ma już swoją grupę stałych czytelników jak najtańszym kosztem i w jak najmniejszym formacie z nijaką okładką jest słabe. Zamiast przyciągać wzrok książka pani Musiałowicz wygląda wśród innych jak szara myszka. Minus dla wydawnictwa Stara Szkoła. To nie jest stara szkoła, tylko stare jak świat skąpstwo.

Anna Musiałowicz jest obecna na polskiej scenie pisarskiej dość długo. Według notki biograficznej debiutowała osiem lat temu. Pomimo publikacji kilkudziesięciu opowiadań i czterech nominalnych powieści nadal jest jednak autorką niszową. W mojej opinii dzieje się tak głównie dlatego, że Musiałowicz jest kojarzona głównie ze środowiskiem twórców horror i weird fiction, a te...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1142
586

Na półkach: , ,

Jeśli ktoś mieszkał w takiej lub podobnej kamienicy, lektura będzie bliższa jego sercu. Ale najgorsze jest to, że dzisiejsze blokowiska nie umiałby już opowiedzieć takich historii.

Ciekawa opowieść z zaskakującym zakończeniem.

Jeśli ktoś mieszkał w takiej lub podobnej kamienicy, lektura będzie bliższa jego sercu. Ale najgorsze jest to, że dzisiejsze blokowiska nie umiałby już opowiedzieć takich historii.

Ciekawa opowieść z zaskakującym zakończeniem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
218
209

Na półkach:

Stara, opuszczona niemal przez wszystkich kamienica. Niemal, bo pozostała ostatnia, na przekór wszystkiemu, opiekująca się nią osoba. Mieszkania, w których ściany opowiadają historię ich mieszkańców. Wizyta w każdym z tych porzuconych dawno mieszkań, opowieści jakie skrywają okazują się być ważnym elementem tajemnicy jakie skrywa kamienica i...jej gospodarz. Każda z tych opowieści sama w sobie jest bardzo interesująca, nierzadko dramatyczna. Zarówno, kluczowa dla całości historia Wiśniewskiej i jej męża, tragiczna braci Kwiatkowskich spod szóstki, angielski epizod fryzjerki Szarapatowej, no i spajające je wszystkie historia Ciesiółki. Świetny, mroczny klimat powieści i zaskakujące zakończenie, gdy wszystkie elementy złożą się w ostateczny obraz opuszczonego domostwa i losów jego mieszkańców.

Stara, opuszczona niemal przez wszystkich kamienica. Niemal, bo pozostała ostatnia, na przekór wszystkiemu, opiekująca się nią osoba. Mieszkania, w których ściany opowiadają historię ich mieszkańców. Wizyta w każdym z tych porzuconych dawno mieszkań, opowieści jakie skrywają okazują się być ważnym elementem tajemnicy jakie skrywa kamienica i...jej gospodarz. Każda z tych...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
394
268

Na półkach:

Stoi zapomniana pomiędzy licznymi modernistycznymi budowlami. Wypychana tą nowoczesnością poza miejski kadr, choć umiejscowiona w samym jego centrum. Mijana obojętnie przez przechodniów, niegodna ludzkiego spojrzenia, odpychająca starczą brzydotą. Jej popękane ściany, niczym pomarszczona skóra przywodzą na myśl kres istnienia. Odpadające dachówki i pozapadana konstrukcja z dnia na dzień sypią się wraz ze stropem, tak jak i wypadające siwe włosy starzejącego się mieszkańca. Brzydka kamienica, zapomniana przez resztę społeczeństwa, ignorowana i niepotrzebna nikomu innemu, prócz jedynego stróża jej strzegącego.

Wszyscy już dawno poumierali, bądź wyprowadzili się, wyjechali w wielki świat, ten lepszy, zagraniczny. Jedni wrócili z podkulonym ogonem po latach, szukając schronienia i bliskości wśród tych znajomych, hermetycznie otulających ścian. Inni, no cóż - uciekli gdzie pieprz rośnie unikając bliskości zła skrywającego się gdzieś wewnątrz, w ciemności spowijającej jej piwniczne zakamarki, smrodu trupiego rozkładu, ludzkich mrocznych uczynków i intencji.

Przechadzając się po zbutwiałych schodach kamienicy pozaglądamy za drzwi kilku mieszkań i posłuchamy wyszeptanych przez ściany nostalgicznych historii, które od lat przenoszone są z kurzem z kąta w kąt.

Anna Musiałowicz, to wirtuozka słowa, skrupulatnie nakreśliła mroczne tło do swojej klimatycznie utkanej historii. Postaci zamieszkujące kamienice niosą znamiona prawdziwych ludzi, których cechują najrozmaitsze słabości, uleganie pokusom, skrywanie najintymniejszych tajemnic. Motywem przewodnim jest tutaj przemijanie, bolączki związane z upływającym czasem, starzeniem się i dorastaniem. Autorka nawet w dwustustronicowej opowieści potrafiła zawrzeć ogromny ładunek emocjonalny, nadając każdemu z rozdziałów rezonujący wydźwięk straty. Utraty miłości, godności, zaufania, młodości, piękna, bliskich, rodziny, oraz finalnie - życia. Groza skrywająca się wewnątrz plugawych ludzkich dusz ma swoje odbicie w równie paskudnej rezydencji, oraz wydarzeniach się tu toczących. Cudownie mroczną prozą płynąca! 🏚️

Stoi zapomniana pomiędzy licznymi modernistycznymi budowlami. Wypychana tą nowoczesnością poza miejski kadr, choć umiejscowiona w samym jego centrum. Mijana obojętnie przez przechodniów, niegodna ludzkiego spojrzenia, odpychająca starczą brzydotą. Jej popękane ściany, niczym pomarszczona skóra przywodzą na myśl kres istnienia. Odpadające dachówki i pozapadana konstrukcja z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1157
284

Na półkach:

Ściany szepczą. Kartki tej książki szepczą. Czy to już pora udać się do specjalisty? Niekoniecznie. Jedne i drugie łatwo zignorować. Ale wtedy nie poznamy historii, która cierpliwie czeka na słuchacza. Bez nas szepty ulecą w przestrzeń, zmarnują się, przepadną. To jak? Wchodzimy? Stopnie nie wyglądają najlepiej, ale powinny utrzymać nasz ciężar...

Czwarta powieść Anny Musiałowicz zabiera czytelnika do rozpadającej się, opuszczonej kamienicy. Prawie opuszczonej, bo został tutaj jeszcze jeden mieszkaniec, jej dawny dozorca. Starszy mężczyzna dalej dba o budynek, przynajmniej na ile pozwalają mu siły, tych ma niestety coraz mniej. Ostatniego mieszkańca kamienicy odwiedza emerytowany listonosz. A wtedy zaczynają dziać się rzeczy, więc warto usiąść wygodnie, i pozwolić szeptom wybrzmieć.

Trzy mieszkania, trzy historie, trzy dramaty. I jeszcze jedna opowieść, ale wszystko w swoim czasie. Poniewierana przez agresywnego męża żona, dwaj chłopcy siejący terror w okolicy, ignorowana przez małżonka kobieta która pragnie miłości. Każda z tych postaci potrzebuje odrobiny uwagi, jedni ją otrzymują, drudzy woleliby nie, gdyby wiedzieli czyją uwagę na sobie skupią. Pierwsza historia szokuje brutalnością i gwałtownością, druga doskonale niepokoi (kurz w słońcu to fotony - złoto:),trzecia budzi smutek, współczucie i pokazuje jak nieprzewidywalny jest los.

Anna Musiałowicz snuje swoją opowieść tak jak zawsze - z elegancją, ale też charakterystyczną zadziornością. Przejmująco, ale z humorem. Gawędziarski styl hipnotyzuje, usypia czujność żeby niepostrzeżenie co i rusz uderzyć grozową nutą. Powieść została sprytnie przemyślana, porozrzucane wcześniej części składają się finalnie w nową, zaskakująca całość. Nieprzerwanie czuć także ducha upływającego czasu, co prowokuje do pytań o naturę wspomnień, roli perspektywy z jakiej patrzymy na przeszłość oraz szalonych algorytmów wedle których nasze mózgi kreują wspomnienia minionych zdarzeń.

Ściany szepczą. Kartki tej książki szepczą. Czy to już pora udać się do specjalisty? Niekoniecznie. Jedne i drugie łatwo zignorować. Ale wtedy nie poznamy historii, która cierpliwie czeka na słuchacza. Bez nas szepty ulecą w przestrzeń, zmarnują się, przepadną. To jak? Wchodzimy? Stopnie nie wyglądają najlepiej, ale powinny utrzymać nasz ciężar...

Czwarta powieść Anny...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
12
4

Na półkach:

Podróż w głąb starej kamienicy staje się pretekstem do przedstawienia ludzkich losów i pragnień. Poruszające historie zwykłych ludzi podane w niezwykłej formie, a wszystko spowija kurz i opadający tynk. Anna Musiałowicz czaruje czytelnika na takim poziomie immersji, że czujemy charakterystyczny, lekko wilgotny, zapach piwnicy, czy świeżego prania na strychu, a podskórnie przesącza się groza.

Bohater, były listonosz, zagląda do ostatniego mieszkańca starej kamienicy – Ciesiółki. Te wizyty stają się specyficzną formą podróży w czasie, bo miejsce pamięta emocje, namiętności i ból. Można odczytywać to dosłownie - jako słuchanie ścian, można symbolicznie, autorka pozostawia tutaj spore pole do interpretacji, stając na granicy realizmu magicznego, thrillera, kryminału i obyczaju.
Z każdą kolejną stroną stąpamy po tym pograniczu magii i codzienności, bez problemu zawieszając niewiarę. A każdy kolejny zbutwiały schodek prowadzi czytelnika przez splatające się ze sobą, często tragiczne, losy mieszkańców kamienicy.

Gdybym miała porównać prozę Anny Musiałowicz do kogoś obecnego na rynku powiedziałabym, że podobnie na moją wrażliwość oddziałuje Jakub Małecki.

Podróż w głąb starej kamienicy staje się pretekstem do przedstawienia ludzkich losów i pragnień. Poruszające historie zwykłych ludzi podane w niezwykłej formie, a wszystko spowija kurz i opadający tynk. Anna Musiałowicz czaruje czytelnika na takim poziomie immersji, że czujemy charakterystyczny, lekko wilgotny, zapach piwnicy, czy świeżego prania na strychu, a podskórnie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
403
207

Na półkach:

Mówi się że gdyby ściany potrafiły mówić opowiedziały by wiele historii. W tej książce to ściany opowiadają. Stara waląca się ze starości kamienica i jej ostatni lokator opowiadają o mieszkających tu ludziach. Niby zwyczajne życie a pełno w nim tajemnic. Sekretów skrytych głęboko w sercu i tylko ściany znają je wszystkie. Piękna historia, trochę smutna, trochę radosna ale na pewno wciągająca. Jak życie.

Mówi się że gdyby ściany potrafiły mówić opowiedziały by wiele historii. W tej książce to ściany opowiadają. Stara waląca się ze starości kamienica i jej ostatni lokator opowiadają o mieszkających tu ludziach. Niby zwyczajne życie a pełno w nim tajemnic. Sekretów skrytych głęboko w sercu i tylko ściany znają je wszystkie. Piękna historia, trochę smutna, trochę radosna ale...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
244
222

Na półkach:

Lubicie stare kamienice i podwórka? Ja bardzo. Z wielu powodów. Moi dziadkowie mieszkali kiedyś w starej, bydgoskiej kamienicy, w której razem z rodzicami i nimi mieszkałam przez kilka lat i ja. Potem jeździłam tam do nich na wakacje. Było to miejsce, które miało swój klimat - przede wszystkim za sprawą ludzi, którzy tam mieszkali i którzy tworzyli jego specyficzną atmosferę. Ciekawe rzeczy działy się zarówno wewnątrz ich mieszkań, jak i poza nimi - tam, gdzie dochodziło do sąsiedzkich kontaktów, gdzie odbywały się rozmowy, wieszało pranie, chowało przetwory do szop i piwnic, bawiło... Po prostu żyło. Takie kamienice dawniej były mikroświatami. A relacje były wtedy ważne, nie dlatego, że były łatwe, ale dlatego, że w ogóle istniały. Obecnie często nie znamy nawet twarzy i nazwisk sąsiadów, a co dopiero mówić o wiedzy na temat ich zamkniętego za drzwiami życia. Takich kamienicznych wspólnot już nie ma bądź zdarzają się niezwykle rzadko. Echo pewnych historii może jednak długo brzmieć w murach budynków. A czasem im te mury są bardziej popękane, szare i zapomniane, tym chętniej opowiadają swoje opowieści. I o tym właśnie jest książka Anny Musiałowicz.

W powieści poznajemy tajemniczego mężczyznę, który odwiedza starszego lokatora pewnej kamienicy - jedynego opiekuna budynku, który pomimo pogarszającego się stanu domu, nie zamierza się z niego wyprowadzić. Mężczyzna, który odwiedza staruszka, miał kiedyś pracować jako listonosz. Posiada on dość niezwykłe zdolności - rozmawia ze ścianami. Albo może raczej pozwala im mówić do siebie. A one oczywiście opowiadają historie dawnych mieszkańców - wiedzą o rzeczach, o których plotkowano, wiedzą też o tym, czego nie wiedział nikt i nawet nie śmiał się domyślać. To historie o tajemnicach, z których wyłania się poplątana, ludzka natura. Ta książka uświadamia, jak znakomicie człowiek potrafi się maskować, jak za fasadą zwyczajności ukrywa prawdę o sobie. W jakimś sensie to powieść-metafora.

Polecam tę książkę. Mnie zakończenie nie zaskoczyło, ale sama powieść - bardzo zresztą krótka - wprawiła w dość refleksyjny nastrój...

https://www.instagram.com/justynaczytuje/?hl=pl
https://www.facebook.com/JustynaCzytuje

Lubicie stare kamienice i podwórka? Ja bardzo. Z wielu powodów. Moi dziadkowie mieszkali kiedyś w starej, bydgoskiej kamienicy, w której razem z rodzicami i nimi mieszkałam przez kilka lat i ja. Potem jeździłam tam do nich na wakacje. Było to miejsce, które miało swój klimat - przede wszystkim za sprawą ludzi, którzy tam mieszkali i którzy tworzyli jego specyficzną...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
67
65

Na półkach: ,

Uchyliłam drzwi do rozpadającej się kamienicy i w szczelnie światła ujrzałam jej rozpadające się wnętrze. Unoszący się w powietrzu kurz drapał w gardło, zapach stęchlizny odpychał.. jednak coś mówiło mi, żeby zajrzeć do środka i sprawdzić, co skrywa się w jej mroku.

Przechadzając się niepewnie między kruchymi murami, natknęłam się na starego dozorcę, strzegącego tego miejsca, który pozwolił mi poznać historie ludzi niegdyś tam mieszkających. Ściany szeptały mi słowa niepokojące i z duszą na ramieniu wchodziłam do każdego z mieszkań, by usłyszeć opowieść pełną emocji. Poznałam niezwykłych ludzi, których losy splotły się w tej kamienicy. Losy, które bywały tragiczne.. Zawędrowałam wraz z szeptami po sam strych, gdzie również czekała na mnie owiana strachem opowieść. Lecz była jeszcze ona. Piwnica. Ogarnięta nieprzeniknioną czernią, skrywająca najmroczniejsze tajemnice..

Anna Musiałowicz po raz kolejny oczarowała mnie słowem i skradła moje czarne serducho piękna grozą.
Porwana zostałam w niezwykłą podróż do miejsca, które już dawno nie powinno istnieć, ale stara kamienica resztką sił pragnie wypluć z siebie skrywane sekrety. Szepcze historie, którymi jej ściany przesiąkły przez lata, by pamięć o jej lokatorach nie została pogrzebana pod jej gruzami..

Uchyliłam drzwi do rozpadającej się kamienicy i w szczelnie światła ujrzałam jej rozpadające się wnętrze. Unoszący się w powietrzu kurz drapał w gardło, zapach stęchlizny odpychał.. jednak coś mówiło mi, żeby zajrzeć do środka i sprawdzić, co skrywa się w jej mroku.

Przechadzając się niepewnie między kruchymi murami, natknęłam się na starego dozorcę, strzegącego tego...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2143
1722

Na półkach: , , ,

"Po zbutwiałych schodach" Anny Musiałowicz to książka z ciekawie skonstruowaną fabułą.
Opowieść o opuszczonej kamienicy przeznaczonej do rozbiórki. Właściwie o jej byłych mieszkańcach.
Choć wyprowadzili się dawno temu ściany ich mieszkań szepczą. Dzięki temu dostajemy opowieść o ich życiu. Poznajemy zawiłe losy tych, których już dawno nie ma na świecie. Ściany szepcząc odkrywają głęboko skrywane tajemnice dawnych mieszkańców.
Powieść "Po zbutwiałych schodach" charakteryzuje szczególny klimat opuszczonych miejsc kiedyś tętniących życiem.
Opowieści ścian są intrygujące, ciekawe, zaskakujące. W finale zdumiewające.
Nie mniej niż odkrycie komu szepczą ściany i kto tak naprawdę słucha tych opowieści. Warto posłuchać.GORĄCO POLECAM!

"Po zbutwiałych schodach" Anny Musiałowicz to książka z ciekawie skonstruowaną fabułą.
Opowieść o opuszczonej kamienicy przeznaczonej do rozbiórki. Właściwie o jej byłych mieszkańcach.
Choć wyprowadzili się dawno temu ściany ich mieszkań szepczą. Dzięki temu dostajemy opowieść o ich życiu. Poznajemy zawiłe losy tych, których już dawno nie ma na świecie. Ściany szepcząc...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    60
  • Przeczytane
    51
  • Posiadam
    7
  • 2024
    7
  • Legimi
    4
  • Teraz czytam
    4
  • Ulubione
    3
  • E-book
    2
  • Literatura piękna
    2
  • Mam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Po zbutwiałych schodach


Podobne książki

Przeczytaj także