Wygrywa ten, kto przedstawi lepszą opowieść. Steve Cavanagh o thrillerze prawniczym „Pół na pół”

Ewa Cieślik Ewa Cieślik
24.07.2023

Tą książką postawiłem sam przed sobą wyzwanie – mówi Steve Cavanagh, zapytany o „Pół na pół”. To powieść z cyklu o Eddiem Flynnie, obrońcy, który reprezentuje tylko tych klientów, w których niewinność wierzy. Cavanagh prawo zna od podszewki, sam je bowiem praktykował. Jak przyznaje, każdy dobry prawnik potrafi sprzedać świetne opowieści – zupełnie jak pisarz.

Wygrywa ten, kto przedstawi lepszą opowieść. Steve Cavanagh o thrillerze prawniczym „Pół na pół” Materiały Wydawnictwa Albatros

[Opis – Wydawnictwo Albatros] Bezkompromisowy prawnik Eddie Flynn powraca!

Najnowsza książka bestsellerowego autora thrillerów prawniczych, Steve’a Cavanagha.

Błyskotliwa, wciągająca i wartka książka, dla której warto zarwać noc.

Jedna siostra ukryła się w łazience i stamtąd zadzwoniła na 911.

Druga stała nad bestialsko okaleczonymi zwłokami ojca i wybrała ten sam numer.

Kiedy zorientowały się, że w domu nie są same, zrozumiały też, że każda z nich będzie kolejnym celem. Tej drugiej, która stoi za drzwiami.

Policja zgarnęła je obie. I teraz obie czekają na proces za tę samą zbrodnię. Każda twierdzi, że jest niewinna.

Jedna z nich kłamie.

I nawet Eddie Flynn – adwokat, który zanim zaczął działać zgodnie z prawem, przez lata sam je łamał – nie wie która.

Kiedy wśród osób związanych ze sprawą trup zaczyna ścielić się gęsto, Eddie orientuje się, że morderstwo byłego burmistrza nie było odosobnionym przypadkiem. I będzie musiał dowiedzieć się, która z sióstr Avellino odkryła w sobie żyłkę seryjnego mordercy.

Steve Cavanagh, wywiad dla Lubimyczytać

Ewa Cieślik: Urodziłeś się i wychowałeś w Belfaście, natomiast akcja powieści z serii o Eddiem Flynnie rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych. Czy czytanie o amerykańskich zbrodniach i postępowaniach sądowych jest bardziej ekscytujące?

Steve Cavanagh: Zakochałem się w amerykańskich kryminałach i thrillerach, kiedy moja mama dała mi egzemplarz „Milczenia owiec”. Miałem wtedy 12, może 13 lat. Uwielbiałem tę powieść i dzięki niej uzależniłem się od amerykańskich thrillerów. Czytam książki pisarzy z całego świata, ale myślę, że Stany Zjednoczone, a zwłaszcza Nowy Jork, są odpowiednie dla tempa i werwy thrillerów, które chcę pisać.

A czy od zawsze wiedziałeś, że chcesz zostać pisarzem?

Zawsze lubiłem czytać i słuchać, jak ludzie opowiadają historie. To było naturalne, że pewnego dnia zapragnąłem opowiedzieć własną historię. Jako nastolatek i dwudziestolatek próbowałem pisać scenariusze, ale mi nie wychodziło. Nigdy nie myślałem, że będę w stanie napisać powieść, ale kiedy zmarła moja mama, w 2011 roku, zdecydowałem, że spróbuję napisać taką książkę, która by jej się spodobała. Tak właśnie powstała „Obrona”.

I co było dalej? Droga do publikacji była długa?

Zostałem odrzucony przez około 60 agencji literackich w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Już zaczynałem tracić nadzieję, gdy tego samego dnia odezwały się do mnie dwie duże angielskie agencje i zaproponowały mi reprezentację. Potem wystarczyło tylko uporządkować nieco książkę i wkrótce na aukcjach dla wydawców były sprzedawane prawa do międzynarodowych wydań „Obrony”. Przyznaję, że mam dużo szczęścia w tym biznesie.

Głównym bohaterem twojej poczytnej serii jest Eddie Flynn – niegdyś kanciarz i oszust, dziś błyskotliwy obrońca. Jak doszło do tego, że powołałeś go do życia?

Eddie jest połączeniem mnie i kilku moich ulubionych prawników, takich jak Clarence Darrow czy John Philpot Curran. Jest nieustraszony i pełen empatii dla swoich klientów. Aby jego klient został uniewinniony, Eddie nie cofnie się przed oszustwami czy wyłudzeniami, ale pod jednym warunkiem – reprezentuje tylko tych, co do których ma pewność, że są niewinni. Eddie, jako były oszust, prawdopodobnie wypracował jedyny sposób, by zrównoważyć niesprawiedliwy system prawny – jest graczem, który nagina zasady, czyniąc je sprawiedliwymi.

W powieści „Pół na pół” jest sporo silnych postaci kobiecych – choćby prawniczka Kate Brooks, która odegra niemałą rolę w kolejnych powieściach cyklu. Czy podczas pisania najpierw tworzysz bohaterów, czy jednak fabułę?

Zawsze podstawą jest dla mnie pomysł. Dwie siostry stają przed sądem za zabójstwo ojca. Oskarżają się nawzajem. Komu uwierzysz? Wiedziałem, że Eddie będzie reprezentował jedną z sióstr, więc potrzebowałem adwokata, którego czytelnicy chcieliby widzieć jako reprezentanta drugiej oskarżonej. I tak wymyśliłem postać Kate. Miałem szczęście pracować ze wspaniałymi prawniczkami i chciałem pokazać tę kobiecą stronę prawa – oraz wszystkie związane z tym problemy.

Właśnie – w swojej pracy Kate doświadcza molestowania seksualnego. To dość ciężki temat jak na powieść, która powstaje przecież dla rozrywki. Jestem więc ciekawa, czy istnieje jakaś wiadomość, którą w ten sposób chciałeś przekazać czytelnikom.

Piszę thrillery sensacyjne – powieści oparte na pomyśle sytuacji jednej na milion. Aby zakotwiczyć te wątki w rzeczywistości, używam scenariuszy z życia wziętych. Jako prawnik miałem zaszczyt reprezentować wiele kobiet, które padły ofiarą molestowania seksualnego w pracy, więc chciałem – przy swoich skromnych pisarskich możliwościach – spróbować pokazać, z czym się to wiąże. Tak wygląda rzeczywistość. Wiele młodych prawniczek musi zmagać się z tym g…wnem – niezależnie od tego, jak bardzo są odważne i mądre – więc chciałem, żeby stworzona przeze mnie odważna i mądra prawniczka również przez to przeszła… i z tego wyszła.

Czarnymi charakterami w „Pół na pół”, jak już wspomniałeś, są dwie siostry. Czy inspiracją była tu odwieczna walka między dobrem a złem?

Muszę przyznać, że niekoniecznie. Chodziło o coś innego. W wielu kryminałach i thrillerach, jeśli tożsamość złoczyńcy jest ukryta, autor przedstawia zwykle czytelnikowi sześciu czy siedmiu podejrzanych. Chciałem postawić przed sobą wyzwanie opisania zaledwie dwóch podejrzanych. Sprawdzałem jednocześnie, czy uda mi się utrzymać napięcie przy jednoczesnym zatrzymaniu czytelnika na zgadywaniu, która z dwóch sióstr jest prawdziwą zabójczynią. Takie jest źródło pochodzenia tej książki.

W 30. rozdziale twojej powieści Eddie stwierdza: „Wygrywa ten, kto przedstawi lepszą opowieść”. Myślisz, że jest dużo podobieństw między pisarzami a prawnikami?

Myślę, że tak. W obu tych zawodach trzeba wykazać się empatią, przekonująco i dokładnie opowiedzieć historię klienta, jednocześnie wskazując dziury w wersji twojego oponenta. Myślę, że wszyscy dobrzy prawnicy są jednocześnie świetnymi gawędziarzami.

Jestem wielką fanką twojej poprzedniej powieści – „Trzynaście”. Zdobyła ona tytuł książki roku podczas angielskiego festiwalu Theakston Old Peculier Crime Festival w 2019 roku, na którym miałam okazję być. Czy ta konkretna powieść z serii o Eddiem Flynnie jest twoją ulubioną?

Ta książka zmieniła moje życie. To był ogromny hit na całym świecie. Zawsze będę miał do niej sentyment.

W Polsce premierę ma obecnie „Pół na pół”, ale angielskojęzyczni czytelnicy mogą już czytać kolejną powieść z cyklu – „The Accomplice”. Co czeka w niej Eddiego?

W „The Accomplice” [ang. „wspólnik” – EC] kobieta o nazwisku Carrie Miller odkrywa, że jej mąż jest oskarżony o bycie seryjnym mordercą. Gdy znika, wszyscy zadają sobie pytania: czy wiedziała? Czy pomagała tuszować jego zbrodnie? Kiedy w końcu zostaje aresztowana, Eddie Flynn i jego zespół, przekonani o jej niewinności, ruszają z pomocą. Ale wtedy jej mąż wychodzi z ukrycia i zabijanie zaczyna się od nowa.

Zdradź proszę jeszcze coś o twojej najnowszej książce, „Kill for Me, kill for You”, która niebawem będzie miała premierę.

To mój hołd dla Alfreda Hitchcocka. Zawarłem w tej książce wszystko, co wiem o tworzeniu suspensu i zwrotów akcji. Myślę, że to jest moja najlepsza powieść.

A czy czytelnicy mogą liczyć na adaptacje twoich książek w przyszłości?

Mam nadzieję. Liczę na to, że więcej wiadomości na ten temat będę mógł podać w przyszłym roku.

Książka „Misterium” jest już w sprzedaży online.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.

 


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Meszuge 25.07.2023 10:49
Czytelnik

"Jak przyznaje, każdy dobry prawnik potrafi sprzedać świetne opowieści...".

Co za brednie!

a) A jak prawnik nie jest znakomitym powieściopisarzem, nie potrafi sprzedawać świetnych opowieści, to widocznie nie jest dobrym prawnikiem, czy tak?

b) Przyznaje? Raczej tak mu się roi, choć zupełnie nie wiem, na jakiej podstawie.
Może to trudno zrozumieć, że znakomity matematyk...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Bartosz P 24.07.2023 22:37
Czytelnik

przeczytana parę lat temu w oryginalnym języku, świetna, polecam

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna-Maria 24.07.2023 15:01
Czytelniczka

Dobrym komentarzem do tego, co powiedział Cavanagh o prawnikach mogłaby być scena z mojego ulubionego musicalu "Chicago" pt. "Razzle dazzle", w której Billy Flynn (nomen omen) przedstawia proces sądowy jako cyrkowy spektakl, w którym wygrywa ten, komu uda się najlepiej uwieść ławę przysięgłych i omamić sędziego sztuczkami retorycznymi. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aguirre 24.07.2023 23:01
Czytelnik

Ale to dotyczy tylko prawników (i prawniczek) amerykańskich. I to też głównie procesualistów. Ale trzeba przyznać, że ten ich system jest bardzo filmowy. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ewa Cieślik 24.07.2023 14:00
Bibliotekarz | Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post