Dobrze wyjść z pisarzem: Vladimir Nabokov
Pisałam już o różnych autorach, różne mnie z nimi związki emocjonalne wiązały i wiążą. Ale jeszcze nie było tekstu nabożnego, pełnego atencji, szacunku i niemal czci. Jeszcze nie było tekstu o prawdziwie niedościgłym (jak motyle) mistrzu. Jeszcze nie pisałam o Vladimirze Nabokovie. Pssst, przechodzimy na szept.
Z pewną taką nieśmiałością podejmuję temat Nabokova. W moich oczach to maestro tej klasy, że niemal nie wypada o nim dyskutować. Nie wymawiaj imienia boga nadaremno, pozostałości katolickiego wychowania.
Zaczęło się od Lolity, ale to było tak dawno temu, że prawie nic nie pamiętam. To musiał być zachwyt zmieszany z niedowierzeniem, że tak w ogóle można pisać, kto tak śmie i to aż tak? Zdaje się, że czytając tę książkę po raz pierwszy, sama byłam niewiele starsza od Lolity, światłości życia i ognia lędźwi Humberta Humberta.
Później była przerwa. A później już poszło.
Wyobraź mnie sobie; nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz.
To w tej drugiej fali zainteresowania, już bardziej, powiedzmy, ukonstytuowanego czytałam wiele znakomitych książek Nabokova i zaczęłam się interesować nim jako pisarzem. Przeczytałam wtedy Maszeńkę i Pnina, biografię Nikołaja Gogola i Obronę Łużyna, Adę albo żar i Oryginał Laury. Dowiedziałam się o Nabokovie, że pisał i po rosyjsku, i po angielsku. Dowiedziałam się o jego małżeńskiej współpracy z żoną Verą, która wspierała go w pisaniu przez całe życie. O jego fascynacji szachami i motylami. O systemie pisania na bibliotecznych fiszkach i tasowaniu/układaniu/komponowaniu z nich historii (bardzo inspirujące i pożyteczne, nie tylko wtedy gdy pisze się wielką powieść).
Podoba mi się ten portret, jaki powstaje z tych elementów, z tej wiedzy, jaką o nim możemy posiąść jako czytelnicy. Widzę w nim pisarza z ogromnym talentem, wyśmienicie rozwiniętym rzemiosłem, ale też człowieka obdarzonego wielkim poczuciem humoru i człowieka wielu pasji. Zresztą, humor i ta mnogość zainteresowań perfekcyjnie łączą się u niego z językowo-stylistycznymi zabawami, w jakie wciąga czytelników w swoich książkach. Przepadam za tymi zabawami, za tym żonglowaniem skojarzeniami, graniem na rytmie i brzmieniu. Tej wirtuozerii nie osiągnął jak dotąd żaden inny pisarz, i pewnie tak już zostanie, bo by osiągnąć ten stopień mistrzostwa, trzeba po prostu mieć genialny umysł Nabokova.
Niektórzy ludzie - a ja do nich należę - nie znoszą szczęśliwych zakończeń.
Nie wszystkie książki Nabokova czytałam (na szczęście). Wśród tych, które od dawna czekają na swój dzień, są Wykłady o literaturze. Jak wielki pisarz mówił o wielkiej literaturze? To ten rodzaj ciekawości, którą od czasu do czasu pilnie muszę zaspokoić.
A jak wygląda Wasza relacja z Nabokovem?
komentarze [5]
Vlado to był gość. Ja każdą lekturę jego autorstwa traktuję jako swoistą rozgrywkę - spodziewam się, że narrator będzie wodził mnie za nos, podsuwał fałszywe tropy, zabawiał mnie różnorakimi aluzjami. Obcowanie z jego prozą to naprawdę spora przyjemność i także cieszę się, że jeszcze tyle książek tego jegomościa przede mną.
Przy okazji polecam Blady ogień
Opracowania tzn. coś podobnego do np : http://lubimyczytac.pl/ksiazka/133558/chwyt-metafizyczny-vladimir-nabokov--...
?
Pytanie: skąd informacja o pisarskich zwyczajach Nabokova? Uwielbiam takie ciekawostki :D
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postO tych zwyczajach czytałam w jakichś opracowaniach, których tytułów teraz sobie nie przypominam. Ale doskonałym przykładem tego, jak to wyglądało w rzeczywistości, jest książka "Oryginał Laury" - niedokończony rękopis Nabokova. Polskie wydanie zawiera zdjęcia fiszek z odręcznymi notatkami (i skreśleniami, i strzałkami, i czym tam jeszcze;) pisarza. Sama książka jest, no...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej