Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Hania i beksa-lale Zofia Bębenek, Michał Jachimek
Ocena 8,6
Hania i beksa-... Zofia Bębenek, Mich...

Na półkach: , ,

"Hania i beksa-lale" to książka pod wieloma względami niezwykła. Za piękną kolorową okładką kryje się historia, która, choć napisana dla dzieci, porusza wiele bardzo poważnych tematów.

Hania to rezolutna dziewczynka, która uwielbia opowieści – a szczególnie te, które opowiada jej do snu tata. Niestety, w wyniku tragicznych zdarzeń, ten ich codzienny rytuał zostaje przerwany. Dziewczynka musi się mierzyć z rzeczywistością, w której nic już nie będzie wyglądało tak, jak przedtem. Radzenie sobie z nią nie przychodzi Hani łatwo, a tęsknota za tym, co było, popchnie ją do zawarcia paktu z pewnym łakomym potworem... Czy jednak magiczne i z pozoru proste rozwiązanie okaże się tym najlepszym?

Książeczka przepracowuje z małymi czytelnikami m.in. tematy smutku i straty, ale też tłumaczy, że życie, nawet w obliczu najgorszego, nie zatrzymuje się ani na chwilę. Oczywiście, oswajanie się z nowymi sytuacjami nie jest łatwe, ale wszyscy musimy się tego uczyć.

Co ważne, "Hania..." porusza też bardzo aktualny problem osłabienia więzi międzyludzkich. Rzadko poznajemy dziś choćby swoich sąsiadów i w obliczu kłopotów często pozostawieni jesteśmy samym sobie. Anonimowość w najbliższym otoczeniu potęguje poczucie samotności. Autor przypomina nam, jak ważne są relacje z drugim człowiekiem.

Opowieść okraszona jest przepięknymi ilustracjami, które świetnie korespondują z tekstem i są przystępne w odbiorze dla dzieci. Mam wrażenie, że większość ilustratorów dzisiejszej literatury dziecięcej zapomina, że ich prace mają trafiać przede wszystkim do najmłodszych, a nie celować w wysmakowany gust dorosłych i galerie sztuki współczesnej. Akurat w tym wypadku ilustratorka spisała się świetnie!

"Hania..." czytana wraz z rodzicem, daje możliwość rozmowy z dzieckiem o tych trudniejszych sprawach, których nie należy pomijać. Mimo tego, że porusza cięższe tematy, to jest to przede wszystkim historia pełna ciepła i miłości, która pięknie gra na strunach wielu emocji.

"Hania i beksa-lale" to książka pod wieloma względami niezwykła. Za piękną kolorową okładką kryje się historia, która, choć napisana dla dzieci, porusza wiele bardzo poważnych tematów.

Hania to rezolutna dziewczynka, która uwielbia opowieści – a szczególnie te, które opowiada jej do snu tata. Niestety, w wyniku tragicznych zdarzeń, ten ich codzienny rytuał zostaje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na pewno jest to pozycja niezwykle ważna w historii polskiego reportażu, piętnująca reżim autorytarny na przykładzie ostatniego cesarza Etiopii. Niemniej jednak nigdy nie rozumiałem tych wszystkich zachwytów nad jej niepowtarzalnym stylem i niezwykłym kunsztem literackim autora.

Nie mogłem wprost znieść tego, zupełnie niepotrzebnie, archaizowanego języka. Wcale nie ułatwił mi on przeniesienia się myślami na cesarski dwór. W założeniu Kapuścińskiego miał on chyba być genialnym sposobem na uwydatnienie archaizmu podupadającej monarchii i niewydolnego systemu, ale zamiast tego niezmiernie irytował. Czasem takie zabiegi się udają, ale dziennikarz chyba przecenił swoje możliwości. Zapomniał też, że wszystkie wypowiedzi rozmówców spisane w tym samym, nadmiernie udziwnionym, stylu pozbawią całość najważniejszej cechy, jaką powinien zawierać reportaż, a mianowicie - realizmu.

Powtarzające się co chwila wyliczenia sprawiały, że wielokrotnie miałem ochotę cisnąć książką o ścianę i nigdy więcej do niej nie wracać. Doczytałem jednak i z zachwytu nie pieję.

Na pewno jest to pozycja niezwykle ważna w historii polskiego reportażu, piętnująca reżim autorytarny na przykładzie ostatniego cesarza Etiopii. Niemniej jednak nigdy nie rozumiałem tych wszystkich zachwytów nad jej niepowtarzalnym stylem i niezwykłym kunsztem literackim autora.

Nie mogłem wprost znieść tego, zupełnie niepotrzebnie, archaizowanego języka. Wcale nie ułatwił...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W kontakcie z tą książką przede wszystkim: NIE PANIKUJ

Daj się zabrać w podróż pełną absurdalnego humoru i niespodziewanych przygód, poprzetykanych niezwykle trafnymi spostrzeżeniami na temat kondycji społeczeństwa.

Jeżeli jesteś już po lekturze i miałeś trudności ze zrozumieniem przedstawionego przez Douglasa świata przypominam, że Rybę Babel należy wkładać do ucha. Nie zadziała w otworze ciała, do którego, zapewne przez pomyłkę, ją wetknąłeś. Tak, na pewno przez pomyłkę.

PS Zawsze pamiętaj o ręczniku!

W kontakcie z tą książką przede wszystkim: NIE PANIKUJ

Daj się zabrać w podróż pełną absurdalnego humoru i niespodziewanych przygód, poprzetykanych niezwykle trafnymi spostrzeżeniami na temat kondycji społeczeństwa.

Jeżeli jesteś już po lekturze i miałeś trudności ze zrozumieniem przedstawionego przez Douglasa świata przypominam, że Rybę Babel należy wkładać do ucha. Nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W "Lesiu" nieprzewidywalny zespół architektów absolutnie zdobył moje serce. Niestety, kolejne spotkanie z tą ekipą nie wypadło już tak dobrze. Poprzednia część ich przygód bawiła do łez. Na niekontrolowane wybuchy śmiechu podczas lektury "Dzikiego białka" nie ma co jednak liczyć. Niemniej jednak miło było znowu spotkać się z tym szalonym towarzystwem i zasmakować w absurdalnym humorze Chmielewskiej. Może tym razem boków nie pozrywał, ale przynajmniej pozwolił się pouśmiechać.

W "Lesiu" nieprzewidywalny zespół architektów absolutnie zdobył moje serce. Niestety, kolejne spotkanie z tą ekipą nie wypadło już tak dobrze. Poprzednia część ich przygód bawiła do łez. Na niekontrolowane wybuchy śmiechu podczas lektury "Dzikiego białka" nie ma co jednak liczyć. Niemniej jednak miło było znowu spotkać się z tym szalonym towarzystwem i zasmakować w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Seria Niefortunnych Zdarzeń pochłania już od pierwszej strony i nie da się jej tak po prostu porzucić, choć autor wielokrotnie do tego nakłania. „Koniec końców”, jest raczej niespodziewanym, ale niezwykle wartościowym ukoronowaniem cyklu. W końcu któżby się spodziewał, że serię książek dla dzieci i młodzieży zamknie klasyczny przykład antyutopii? Zresztą, to niejedno, czym zaskoczy, rozbawił i zachwycił Daniel Handler vel Lemony Snicket w tej rozrosłej do kilkunastu tomów historii.

Baudleaire’owie od początku nie mają lekko. Wioletka, Klaus i Słoneczko tracą rodziców w pożarze ich rodzinnego domu. To pierwsze niefortunne zdarzenie pociąga za sobą całą serię kolejnych, z którymi dzieci muszą sobie radzić same, licząc przede wszystkim na swoje umiejętności. Los ich nie oszczędza, a otoczenie niczego im nie ułatwia. Na domiar złego po piętach stale depcze im Hrabia Olaf, łasy na fortunę odziedziczoną przez dzieci.

Każda z trzynastu (a właściwie czternastu) części przygód pechowych, lecz wyjątkowo zaradnych sierot, ma bardzo dużo do zaoferowania zarówno młodzieży, której jest dedykowana, jak i dorosłym. Autor naszpikował je mnóstwem odniesień intertekstualnych do innych tekstów kultury, których odkrywanie przynosi wiele frajdy, bez względu na wiek czytelnika.

Największą jednak wartością całej serii jest to, że na przestrzeni wszystkich tomów główni bohaterowie się rozwijają, zmieniają i, przede wszystkim, dorastają. Sieroty Baudleaire stają w końcu oko w oko nie tylko ze złoczyńcami, ale także z poważnymi dylematami moralnymi. Na własnej skórze przekonują się, że pomiędzy czernią a bielą jest jeszcze mnóstwo odcieni szarości.

Ostatni tom dorzuca najwięcej cennych życiowych lekcji. Sieroty dowiadują się bowiem, że przed złem nie można uciec. Wszystko w końcu nas doścignie, nawet na odizolowanej od świata wyspie (na którą sami w końcu trafiają). Zło także. Nie ma od tego ucieczki. Można się jedynie odpowiednio przygotować na to, jak sobie z nim radzić. Ot, życie! To chyba najbardziej przydatna wiadomość o świecie, jaką młody czytelnik może wynieść po lekturze całej serii. Znacznie cenniejsza niż ostateczne rozwikłanie zagadek i tajemnic, narosłych w trakcie czytania.

Wszystkim zawiedzionym brakiem odpowiedzi na niektóre pytania szczerze współczuję. Najwidoczniej nie dostrzegli, jak wiele otrzymali w zamian i nawet w połowie nie wykorzystali potencjału materiału, jaki wpadł im w ręce. Cała Seria Niefortunnych Zdarzeń, okraszona charakterystycznym ciętym dowcipem Handlera i niepowtarzalnym stylem, zasługuje na wielkie brawa. Po przeczytaniu wszystkich tomów naprawdę tęsknię za Wioletką, Klausem i Słoneczkiem. Jestem pewien, że będę jeszcze wracać do lektury ich smutnych acz wciągających przygód.

Seria Niefortunnych Zdarzeń pochłania już od pierwszej strony i nie da się jej tak po prostu porzucić, choć autor wielokrotnie do tego nakłania. „Koniec końców”, jest raczej niespodziewanym, ale niezwykle wartościowym ukoronowaniem cyklu. W końcu któżby się spodziewał, że serię książek dla dzieci i młodzieży zamknie klasyczny przykład antyutopii? Zresztą, to niejedno, czym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miałem nadzieję, że ta pozycja znacznie poszerzy moją wiedzę na temat królowej Jadwigi. Niestety spotkało mnie spore rozczarowanie. Treść książki trochę nijak się ma do tytułu.

Autor już na samym początku stwierdził, że nie warto znowu poruszać tematu życia codziennego królowej, ponieważ zostało ono już dość obszernie opisane w innych publikacjach. Serio? Sam przecież na początku w tekście narzekał, że życie Andegawenki jest kiepsko udokumentowane i właściwie to niewiele o nim wiemy. Czy wobec tego nie byłyby to dość ważne informacje, przybliżające nam dzieje tej postaci? W wypadku innych, wielokrotnie poruszanych w wielu publikacjach wątkach jej życia nie widzi już takiego problemu. Cytuje innych badaczy, dyskutuje z ich badaniami, obala bądź potwierdza ich tezy.
Pan prof. Nikodem za jedną z metod przybliżających nam panowanie monarchini przyjął m.in. wyłuskiwanie informacji na podstawie działalności jej męża. Z początku wydawało mi się to całkiem ciekawe podejście i, przy dość skąpych źródłach o działalności samej królowej, całkiem rozsądne. Niestety, w pewnym momencie zaczął roztrząsać królewskie akty prawne i wydarzenia, które w żaden sposób nie dotyczyły samej Andegawenki! Oczywiście, nie można odmówić autorowi staranności w badaniu źródeł. Ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że książka ta wcale nie jest biografią samej Jadwigi. To przede wszystkim (nie licząc pierwszego rozdziału) opis panowania Jagiełły z czasów trwania jego pierwszego małżeństwa.

Styl autora jest po prostu koszmarny. Zdania są zbudowane w sposób siermiężny. Tekst "nie płynie" swobodnie. Widać wyraźnie, że po napisaniu nie został przeczytany na głos.

Należy oczywiście docenić obalanie szkodliwych mitów, narosłych wokół postaci królowej, ale odbieranie jej całkowicie jakiejkolwiek inicjatywy i uczestniczenia w rządach jest jednak sporym nadużyciem. Nikt oczywiście nie będzie się upierać, że jako 10-latka królowała pełną gębą, ale trudno uwierzyć, że gdy dorosła, całkowicie zdała się we wszystkim na męża, szczególnie przy jego częstych objazdach po Koronie i Litwie. Cieszy, że autor zechciał też zaproponować odmienną opinię na temat małżeństwa Jadwigi i Jagiełły niż ta, dominująca w polskiej historiografii, jakoby małżeństwo było nieudane, a Andegawenka ledwo znosiła swojego męża. Nie zmienia to jednak faktu, że produkt jest niezgodny z opisem i Jadwiga, król Polski, jest zepchnięta na kartach własnej biografii na drugi plan.

Miałem nadzieję, że ta pozycja znacznie poszerzy moją wiedzę na temat królowej Jadwigi. Niestety spotkało mnie spore rozczarowanie. Treść książki trochę nijak się ma do tytułu.

Autor już na samym początku stwierdził, że nie warto znowu poruszać tematu życia codziennego królowej, ponieważ zostało ono już dość obszernie opisane w innych publikacjach. Serio? Sam przecież na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Przebiegłe dochodzenia Ottona i Watsona: Esencja i Romantyzm Krzysztof Gawronkiewicz, Grzegorz Janusz
Ocena 7,6
Przebiegłe doc... Krzysztof Gawronkie...

Na półkach: ,

Świetny komiks z niebanalną kreską. Warszawa prezentuje się wspaniale na ilustracjach.

Świetny komiks z niebanalną kreską. Warszawa prezentuje się wspaniale na ilustracjach.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę czyta się szybko i całkiem przyjemnie. Przyjemność tę psują niestety liczne błędy. Autorce mylą się daty, osoby i wydarzenia. Czasami walczy ze szkodliwymi mitami na temat danej postaci, żeby parę stron dalej powielić inne. Chwilami trochę za mocno ponosi ją fantazja i opowiada o wydarzeniach i postaciach tak, jak sama chciałaby je widzieć, bo niekoniecznie da się wyciągnąć tak daleko idące wnioski na podstawie skąpych źródeł historycznych. Ciekawa, ale niedopracowana.

Książkę czyta się szybko i całkiem przyjemnie. Przyjemność tę psują niestety liczne błędy. Autorce mylą się daty, osoby i wydarzenia. Czasami walczy ze szkodliwymi mitami na temat danej postaci, żeby parę stron dalej powielić inne. Chwilami trochę za mocno ponosi ją fantazja i opowiada o wydarzeniach i postaciach tak, jak sama chciałaby je widzieć, bo niekoniecznie da się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sarah po prostu rozumie. Nie wiem jak to robi. Z każdym kolejnym komiksem wydawało mi się, że czyta mi w myślach. Zaczynam rozważać złożenie wniosku o zakaz zbliżania się, bo niewykluczone, że mnie stalkuje. Powstrzymuje mnie tylko ogromna wdzięczność za radość, jaką daje mi przeglądanie obrazków, dzięki którym czuję się mniej osamotniony w swoich dziwactwach. Lepiej mi z tym, że Sarah ma tak samo, podobnie jak tysiące jej fanów.

Sarah po prostu rozumie. Nie wiem jak to robi. Z każdym kolejnym komiksem wydawało mi się, że czyta mi w myślach. Zaczynam rozważać złożenie wniosku o zakaz zbliżania się, bo niewykluczone, że mnie stalkuje. Powstrzymuje mnie tylko ogromna wdzięczność za radość, jaką daje mi przeglądanie obrazków, dzięki którym czuję się mniej osamotniony w swoich dziwactwach. Lepiej mi z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę czyta się jednym tchem. Czuć, że pisał ją dziennikarz. Język jakiego używa jest prosty (nie prostacki!) i łatwo przyswajalny. Zdania wypływają bardzo lekko spod pióra autora. Sama historia jest niezwykle poruszająca. Obnaża praktykowany latami przez kościół w Irlandii (za cichym przyzwoleniem władz) proceder sprzedawania do adopcji dzieci samotnych matek.

Fabuła skupia się na życiu chłopca odebranego w ten sposób matce, tytułowej Filomenie, i wywiezionego za ocean do Stanów Zjednoczonych. Polski wydawca zdecydowanie się nie popisał, nadając książce tytuł "Tajemnica Filomeny". Wprowadził tym wielu czytelników w błąd, bo samej Filomeny tam niewiele. Mimo wszystko dziwię się, że grono rozżalonych i rozczarowanych tym, że musieli przeczytać (o zgrozo!) książkę o życiu homoseksualisty, przed lekturą nie zadało sobie trudu sprawdzenia tego, jak brzmiał tytuł oryginalny. Tam przekłamania nie ma. Brzmi on: "The lost child of Philomena Lee". Jestem pewien, że tak oczytane towarzystwo, które z rozżaleniem opisuje katusze, na jakie zostało narażone i bezeceństwa, o jakich musiało tam wyczytywać, zna języki i w przyszłości będzie sprawdzać tytuły oryginalne.

Sixsmith wiedzie nas przez wyniki swojego śledztwa, które prowadził na prośbę Filomeny. Nie tylko odnalazł i poznał historię życia jej syna, ale postanowił nakreślić jego sylwetkę psychologiczną i nadać publikacji formę powieści.

Dostajemy zatem historię człowieka poszukującego własnej tożsamości, w którym oderwanie od korzeni pozostawiło piętno i rzutowało na całe jego życie. Historia bez oczekiwanego happy endu, ale pozostawiająca nadzieję na to, że bezduszne decyzje, które na zawsze oddzieliły dzieci od matek, nie zerwały do końca więzi między nimi.

Książkę czyta się jednym tchem. Czuć, że pisał ją dziennikarz. Język jakiego używa jest prosty (nie prostacki!) i łatwo przyswajalny. Zdania wypływają bardzo lekko spod pióra autora. Sama historia jest niezwykle poruszająca. Obnaża praktykowany latami przez kościół w Irlandii (za cichym przyzwoleniem władz) proceder sprzedawania do adopcji dzieci samotnych matek.

Fabuła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy nie przypuszczałem, że można tak o uzależnieniu, o sobie, o życiu. Po przeczytaniu czujesz się, jakby Pani Halber zrobiła Ci swoimi słowami pokrzywkę na przedramieniu. Patrzysz potem całą noc na ten czerwony wykwit. Piecze i swędzi. Cholera, zaraz zwariujesz! Chciałbyś myśleć o czymś innym, ale nie możesz. Gapisz się na to i ciągle czujesz. Nad ranem przechodzi, ale cały czas masz to w pamięci. Słyszysz prośbę z ostatniej strony i już rozumiesz.

No chodź, przytulę.

Nigdy nie przypuszczałem, że można tak o uzależnieniu, o sobie, o życiu. Po przeczytaniu czujesz się, jakby Pani Halber zrobiła Ci swoimi słowami pokrzywkę na przedramieniu. Patrzysz potem całą noc na ten czerwony wykwit. Piecze i swędzi. Cholera, zaraz zwariujesz! Chciałbyś myśleć o czymś innym, ale nie możesz. Gapisz się na to i ciągle czujesz. Nad ranem przechodzi, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawy eksperyment literacki. Przyznam jednak, że dość ciężko było mi przez niego przebrnąć. Czasy PRL-u i realia stanu wojennego znam jedynie z opowiadań. Choć większość przenośni i językowych smaczków była dla mnie czytelna, to chwilami trudno mi się było wczuć w klimat tamtych wydarzeń. A może po prostu jestem już za stary na świat przedstawiany za pomocą baśniowej formy?

Po lekturze długo się zastanawiałem do kogo przede wszystkim skierowany jest ten tekst. Wydaje mi się, że Dukaj pisał go głównie z myślą o dzieciach stanu wojennego, którym ten okres zabrał nie tylko "Teleranek". Do najmłodszych uczestników tamtych wydarzeń "Wroniec" trafi najlepiej.

Bardzo ciekawy eksperyment literacki. Przyznam jednak, że dość ciężko było mi przez niego przebrnąć. Czasy PRL-u i realia stanu wojennego znam jedynie z opowiadań. Choć większość przenośni i językowych smaczków była dla mnie czytelna, to chwilami trudno mi się było wczuć w klimat tamtych wydarzeń. A może po prostu jestem już za stary na świat przedstawiany za pomocą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z przykrością muszę stwierdzić, że to już nie ta sama Madison Kwiat Pustyni Rosa Parks Kojot Przechera Spencer. Naprawdę wielka szkoda, bo byłem ciekaw dalszych losów tej pulchnej martwej trzynastolatki, do której zdążyłem się przywiązać w nie takich znowu najgorszych "Potępionych".

W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że sam Palahniuk nie za bardzo wiedział, którędy poprowadzić tę historię. Co gorsza, kiedy już się zdecydował, obrał najmniej spodziewany kierunek, który na dodatek okazał się dość nużący.

Podróż przez Piekło w "Potępionych" bawiła i zaskakiwała. Pobyt Maddy w Czyśćcu (czyli na Ziemi) chwilami męczy. Sama główna bohaterka też nie wzbudza już takiej sympatii jak w poprzedniej części. Oczywiście rozumiem, że kryzys niebytu średniego mógł ją zmienić, ale że aż tak? Autor tym razem już na dobre zapomina, że narrację prowadzi, bądź co bądź, trzynastolatka i wsadza jej w usta słowa, których znajomości nie powstydziłby się niejeden -dziestolatek. W poprzedniej części starał się chociaż jakoś to tłumaczyć, ale w tej idzie już na żywioł, co nie wychodzi całości na dobre.

Wreszcie poznajemy też prawdopodobny powód zesłania Maddy do Piekła, ale dziw bierze, że dowiadujemy się o nim dopiero teraz. Wcześniej bohaterka wydaje się nawet tego nie domyślać, a w każdym razie nic nie wskazuje na to, że wydarzyło się w jej życiu coś tak strasznego.

Wciąż bawi opis relacji Madison z jej gwiazdorskimi rodzicami. Niestety, nie może to zatrzeć kiepskiego wrażenia całości. "Przeklętym" zabrakło zarówno spójności z częścią poprzednią jak i tej wewnętrznej. Nie jest to oczywiście całkowite dno, bo chwilami książka naprawdę wciągała, ale z pewnością nie odzwierciedla ona w pełni pisarskich możliwości tak świetnego autora, jakim jest Palahniuk.

Z przykrością muszę stwierdzić, że to już nie ta sama Madison Kwiat Pustyni Rosa Parks Kojot Przechera Spencer. Naprawdę wielka szkoda, bo byłem ciekaw dalszych losów tej pulchnej martwej trzynastolatki, do której zdążyłem się przywiązać w nie takich znowu najgorszych "Potępionych".

W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że sam Palahniuk nie za bardzo wiedział, którędy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nieważne, czy to Twoje pierwsze spotkanie z tą książką, czy oddajesz się jej lekturze już po raz n-ty. Za każdym razem świetnie się przy niej rozerwiesz. "Lesio" nie zawodzi ani na chwilę. Perypetie dość ekscentrycznego architekta i jego współpracowników bawią do łez i mają w sobie coś, dzięki czemu chce się do nich wracać. Dobry humor z dużą dawką absurdu oraz równie absurdalnymi realiami życia w PRL-u stanowią doskonałe połączenie. Czuć, że sama Chmielewska świetnie się bawiła przy wymyślaniu tych historii.

Szczerze jednak odradzam czytanie "Lesia" w miejscach publicznych ze względu na zagrożenie wystąpienia niekontrolowanych ataków śmiechu.

Nieważne, czy to Twoje pierwsze spotkanie z tą książką, czy oddajesz się jej lekturze już po raz n-ty. Za każdym razem świetnie się przy niej rozerwiesz. "Lesio" nie zawodzi ani na chwilę. Perypetie dość ekscentrycznego architekta i jego współpracowników bawią do łez i mają w sobie coś, dzięki czemu chce się do nich wracać. Dobry humor z dużą dawką absurdu oraz równie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacząłem czytać tę książkę w... nie, nie w pociągu. W samochodzie (na miejscu pasażera, rzecz jasna!). Myślałem, że umilę sobie podróż tym, polecanym nawet przez samego Stephena Kinga, thrillerem. Już po przeczytaniu pierwszego zdania czułem, że widoczki za oknem mogą okazać się ciekawsze. Nie myliłem się.

Monotonna jak rosół w niedzielę, nowatorska jak trójpolówka, emocjonująca jak grzybobranie i miejscami zabawna jak dom dziecka. Nie dość, że tytułowej dziewczyny nie da się polubić, to nawet trudno porządnie ją znienawidzić - tak bardzo jest nijaka.

Niestety nie mogę jej polecić nawet jako czytadła do podróży. Uwierzcie, obserwowanie współpasażerów wcinających kanapki z jajkiem i kiełbasą czosnkową będzie lepszą rozrywką.

Zacząłem czytać tę książkę w... nie, nie w pociągu. W samochodzie (na miejscu pasażera, rzecz jasna!). Myślałem, że umilę sobie podróż tym, polecanym nawet przez samego Stephena Kinga, thrillerem. Już po przeczytaniu pierwszego zdania czułem, że widoczki za oknem mogą okazać się ciekawsze. Nie myliłem się.

Monotonna jak rosół w niedzielę, nowatorska jak trójpolówka,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Mężczyźni z różowym trójkątem Heinz Heger, Josef Kohout
Ocena 7,9
Mężczyźni z ró... Heinz Heger, Josef ...

Na półkach: ,

Niezwykle poruszający zapis obozowych cierpień. Co ważne, to relacja więźnia należącego do grupy, której krzywdy przez długi czas były marginalizowane. Jest pierwszą próbą przywrócenia jej tak często odbieranego głosu. Przypomina, że osoby homoseksualne skazane na pobyt w obozie jeszcze bardzo długo po koszmarze wojny nie mogły być uznane za ofiary.

Ciągle przeraża mnie to, że czyjeś życie może być uznane za bezwartościowe na podstawie dowolnie dobranych przez system przesłanek. Bohater robił co tylko mógł, by przetrwać te ciężkie, odzierające z godności czasy. Przestrzegałbym przed pochopnym ocenianiem jego postępowania. Należy pamiętać, że nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak sami zachowalibyśmy się w sytuacji ekstremalnej.

Oczywiście martwi to, że tekst ten został wydany dopiero teraz. Można mieć tylko nadzieję, że wydawcy polscy nabiorą wreszcie większej odwagi i zdecydują się na opublikowanie innych świadectw homoseksualnych więźniów obozów koncentracyjnych. To niezmiernie ważne, szczególnie w dzisiejszych, bardzo niepewnych czasach, aby przedstawiać je kolejnym pokoleniom. Tylko w ten sposób możemy zadbać o to, by podobny dramat już nigdy się nie powtórzył.

Niezwykle poruszający zapis obozowych cierpień. Co ważne, to relacja więźnia należącego do grupy, której krzywdy przez długi czas były marginalizowane. Jest pierwszą próbą przywrócenia jej tak często odbieranego głosu. Przypomina, że osoby homoseksualne skazane na pobyt w obozie jeszcze bardzo długo po koszmarze wojny nie mogły być uznane za ofiary.

Ciągle przeraża mnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zazwyczaj nie biorę na poważnie komunikatów z okładek niektórych książek, ostrzegających przed paroksyzmami śmiechu, mającymi być następstwem ich lektury. Dotąd brałem je raczej za bardzo tani chwyt marketingowy wydawnictw, które obawiają się, że trudno im będzie wypchnąć cały nakład danego tytułu z magazynu. W wypadku "Les Farfocles" ostrzeżenie to jest jednak szczere i bardzo przydatne. Radzę wziąć je na poważnie! Podczas czytania kilkukrotnie obawiałem się, że naprawdę pęknie mi przepona, a w opisie książki trzeba będzie dodać informację o jej ofiarach śmiertelnych. Panie Szczygielski, Pan to masz niebezpieczne pióro!

Bohaterki obu zebranych w tym wydaniu powieści, Zosia i Agnieszka, nie wzbudzają sympatii od pierwszych stron. Z początku wydają się jedynie małomiasteczkowymi idiotkami, które zasługują tylko na obśmianie. Po kilku rozdziałach czytelnik może się jednak do nich w końcu przekonać, a nawet nieco przywiązać. Ba! Sam zacząłem w pewnym momencie tym głupiutkim gąskom kibicować!

„Nasturcje i ćwoki”, promowane jako romantyczny kryminał, klimatem przypominają mi bardzo „Lesia” Joanny Chmielewskiej. W obu przypadkach mamy do czynienia z opisem przezabawnych perypetii niezbyt rozgarniętego głównego bohatera (w tym wypadku bohaterek). Akcja „Farfocli namiętności” ma mniej komediowy charakter. Zo i Ag mierzą się tu z problemami znacznie większego kalibru. To jednak w tej części postaci zaczynają się rozwijać. Dostrzegają wreszcie, że ich beztroska może nieść za sobą poważne konsekwencje, a dzięki temu w końcu powoli dojrzewają.

Nie spodziewałem się, że historia, która zaczęła się tak niepozornie, na końcu zmusi mnie do refleksji, a nawet odrobinę wzruszy. Szczerze polecam!

Zazwyczaj nie biorę na poważnie komunikatów z okładek niektórych książek, ostrzegających przed paroksyzmami śmiechu, mającymi być następstwem ich lektury. Dotąd brałem je raczej za bardzo tani chwyt marketingowy wydawnictw, które obawiają się, że trudno im będzie wypchnąć cały nakład danego tytułu z magazynu. W wypadku "Les Farfocles" ostrzeżenie to jest jednak szczere i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to