rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Napaliłem się na tę książkę jak szczerbaty na suchary, gdy Żulczyk ogłosił planowaną premierę. 800 stron dalszej historii Jacka, Darka i Paziny. Co tym razem autor wymyśli? Warto było czekać? Nie, nie warto było.

Nie będę tutaj streszczać całej fabuły, skupię się na tym co mnie najbardziej zraziło. Siłą pierwszej części była postać Jacka (albo serialowego Kuby), który miał wszystko elegancko zaplanowane, poukładane. Jak to mówił Dario "fajnie sobie siebie wymyśliłeś". I ten Jacek z zasadami zostaje wplątany w sytuację, która ten jego świat z zasadami zburzyła. Niestety w drugiej części Jacek to już nie jest Jacek. Ze starego Jacka nie zostało nic. Ktoś może napisać, że wydarzenia go zmieniły i tak dalej. Ta, ale nowy Jacek równie dobrze mógłby się nazywać Sebastian, Krystian czy inny Marcin, pospolity ćpun i obszczymur żłopiący redbulle, który w sumie sam nie wie czego chce. Strasznie męcząca postać.

Kolejny jest Dario, najciekawsza postać z części pierwszej. W części nr 2 jego szaleństwo jest tak groteskowe, że aż męczące. Jasne, na początku bawiły jego zdrobnienia i historie, ale również i tej postaci miałem dość.

Ślepnąc od świateł miała rewelacyjną ekranizację, z perfekcyjnie dobranymi rolami. W części drugiej brakuje mi chociaż jednej ciekawej nowej postaci. Autor stara się wypromować "Kurtkę", którego w sumie jedyną cechą charakterystyczną jest to że raz nosi Monclera a raz Burberry. Poza tym zero potencjału.

Szkoda, chyba lepiej byłoby jakbyśmy nigdy się nie dowiedzieli jaką decyzję podjął Jacek na lotnisku po telefonie od Daria.

Napaliłem się na tę książkę jak szczerbaty na suchary, gdy Żulczyk ogłosił planowaną premierę. 800 stron dalszej historii Jacka, Darka i Paziny. Co tym razem autor wymyśli? Warto było czekać? Nie, nie warto było.

Nie będę tutaj streszczać całej fabuły, skupię się na tym co mnie najbardziej zraziło. Siłą pierwszej części była postać Jacka (albo serialowego Kuby), który miał...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki 81:1. Opowieści z Wysp Owczych Marcin Michalski, Maciej Wasielewski
Ocena 7,1
81:1. Opowieśc... Marcin Michalski, M...

Na półkach: ,

Ciekawa i wartościowa lektura, która stała się dla mnie ważna również z innego powodu. Pracuje z farerskimi marynarzami i książka stała sie dla mnie pewnego rodzaju przewodnikiem po ich kulturze, zwyczajach i osobliwościach. Nie da się ukryć, że Farerzy są... inni. Mają swoje dziwadła, są zachowawczy, ale nie poznałem drugiego narodu, który byłby tak po ludzku w porządku. Ale wracając do tematu.

Książka dość nierówna. Pierwsze 100 stron wciągnąłem bez mrugnięcia okiem. Fragment o koncercie Bryana Adamsa to mistrzostwo i dawno tak autentycznie się nie uśmiałem przy jakiejkolwiek książce. Przez kolejne fragmenty nie mogłem się przebić przez dłuższy czas, gdzie autorzy opisywali swoje wycieczki po różnych fragmentach Wysp. Pod koniec mamy kilka ciekawych rozmów z różnymi ludźmi.

Przede wszystkim czuć, że autorzy autentycznie to miejsce "czują" i poznali je na tyle dobrze, że można ubrać to w ładne słowa i przekazać również w formie anegdot zasłyszanych od dobrego znajomego. Jeśli są ciekawostki statystyczne to z pewnością służą czemuś więcej niż tylko suchemu przekazaniu faktów i za to szanuje ich niełatwą pracę. Zresztą wydawnictwo Czarne jest pewnym gwarantem jakości.

Zdecydowanie polecam każdemu kto lubi dobry reportaż. No i w końcu rozumiem dlaczego chief z mojego statku opowiadał z takim przejęciem i ekscytacją o łodzi rybackiej, po którą w najbliższym czasie się wybierał :) w końcu "każdy Farer rodzi się z wiosłem w ręku"

Ciekawa i wartościowa lektura, która stała się dla mnie ważna również z innego powodu. Pracuje z farerskimi marynarzami i książka stała sie dla mnie pewnego rodzaju przewodnikiem po ich kulturze, zwyczajach i osobliwościach. Nie da się ukryć, że Farerzy są... inni. Mają swoje dziwadła, są zachowawczy, ale nie poznałem drugiego narodu, który byłby tak po ludzku w porządku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja ciężka, wymagająca dużego skupienia czytelnika. Przeglądając opinie innych osób dochodzę do stwierdzenia, że brakuje mi czysto subiektywnych, niepodporządkowanych ocen. Niemal w każdej jednej opinii możemy napotkać na stwierdzenie, że "nie można oderwać się od książki" i jest ona pochłaniająca do reszty, co mija się z prawdą. Na liczącą 2 tomy powieść potrzebowałem 2 miesięcy, gdyż niezbyt chętnie wracałem wieczorami do lektury. Ogromnym plusem książki jest gęsty, suchy klimat zachodniego wybrzeża Stanów i absolutnie demoniczna postać Kate, do której żywiłem autentyczną nienawiść, za tę postać należą się autorowi gromkie brawa. Wybory i decyzje bohaterów przeczą jakiemukolwiek rozumowaniu, co również wprowadza zamęt w odbiorze dzieła. Warto przeczytać

Pozycja ciężka, wymagająca dużego skupienia czytelnika. Przeglądając opinie innych osób dochodzę do stwierdzenia, że brakuje mi czysto subiektywnych, niepodporządkowanych ocen. Niemal w każdej jednej opinii możemy napotkać na stwierdzenie, że "nie można oderwać się od książki" i jest ona pochłaniająca do reszty, co mija się z prawdą. Na liczącą 2 tomy powieść potrzebowałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to moja pierwsza przeczytana książka DeMille'a jednak po jej przeczytaniu stwierdzam, że jest to jeden z ciekawszych autorów z jakimi miałem styczność. Potężnym atutem tego autora jest humor jakim się posługuje i wspaniałe kreacje bohaterów. Jednocześnie wadą jest coś co powinno stanowić trzon książki a mianowicie... akcja rozgrywająca się w książce. 3/4 powieści to relacje głównego bohatera z kobiecymi postaciami. Końcówka zdecydowanie nie zachwyca. Swoją drogą wydawnictwo Albatros powinno dostać kopniaka w zad za stanowczo za małe literki i skład co sprawia że książka sie non stop zamyka! Jednocześnie polecam! :)

Jest to moja pierwsza przeczytana książka DeMille'a jednak po jej przeczytaniu stwierdzam, że jest to jeden z ciekawszych autorów z jakimi miałem styczność. Potężnym atutem tego autora jest humor jakim się posługuje i wspaniałe kreacje bohaterów. Jednocześnie wadą jest coś co powinno stanowić trzon książki a mianowicie... akcja rozgrywająca się w książce. 3/4 powieści to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Klimatyczne opowiadanie, które czyta się jednym tchem. Dla fanów serii Hellraiser(szczególnie pierwszej części) pozycja obowiązkowa.

Klimatyczne opowiadanie, które czyta się jednym tchem. Dla fanów serii Hellraiser(szczególnie pierwszej części) pozycja obowiązkowa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem świeżo po przeczytaniu powieści Browna i nie mogę się powstrzymać od kilku refleksji, które nasuwają mi się na myśl.

Czytanie powieści Browna jest jak jedzenie pizzy- wiemy czego się spodziewać, znamy ten smak, można się tym najeść lecz w zbyt dużych ilościach... można dostać niestrawności.

"Zaginiony symbol" jest odtwórczy, bazuje na utartym (lecz nie oszukujmy się, dalej chwytliwym) schemacie. Profesor Langdon, tajemnice pradziadów plus baba, która towarzyszy mu w jego zmaganiach. Podobnie jak poprzednie powieści jest wciągająca- tutaj Brown nie ma sobie równych w zachęcaniu do dalszego czytania. Jednak historia przedstawiona w książce nie porywa, dłuży się miejscami i niejednokrotnie zerkałem ile do końca mi zostało.

Zdecydowanie najlepszym momentem w książce jest ujawnienie tożsamości "zabójcy". Tego zupełnie się nie spodziewałem, lecz nie jest to główny temat powieści. Natomiast ostatnie kilkanaście stron to kompletna porażka. Po raz kolejny mamy do czynienia z pseudomoralizatorskim wykładem co już widzieliśmy w "Aniołach i Demonach".

Brown dostaje za tę książkę żółtą kartkę, jeśli nie ugryzie kolejnego tematu z innej strony, no cóż, z pewnością się pożegnam z jego twórczością

Jestem świeżo po przeczytaniu powieści Browna i nie mogę się powstrzymać od kilku refleksji, które nasuwają mi się na myśl.

Czytanie powieści Browna jest jak jedzenie pizzy- wiemy czego się spodziewać, znamy ten smak, można się tym najeść lecz w zbyt dużych ilościach... można dostać niestrawności.

"Zaginiony symbol" jest odtwórczy, bazuje na utartym (lecz nie oszukujmy...

więcej Pokaż mimo to