Magdalena

Profil użytkownika: Magdalena

Zabrze | Kraków Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 lata temu
383
Przeczytanych
książek
448
Książek
w biblioteczce
91
Opinii
636
Polubień
opinii
Zabrze | Kraków Kobieta
Dodane| 20 książek
z wykształcenia - filolog polski o nigdy (na szczęście) niewykorzystanym potencjale nauczycielskim | z praktyki - kulturystka, która potrafi wkurzyć | z zafiksowania - turystka górska i rowerowa, prawie naturalizowana Słowaczka, okazjonalna joginka, słuchaczka patafizycznych wykładów Jana Gondowicza

Opinie


Na półkach: ,

Gdybym miała użyć jednego słowa, by opisać debiutancką książkę Domiki Słowik, brzmiało by ono: WYOBRAŹNIA. Dawno nie miałam takiej przyjemności w lekturze - może dlatego, że kocham surrealizm, przenikanie się światów, patrzenie na rzeczy i sprawy nie przez lunetę, a przez kalejdoskop, którego kryształki wirują, raz po raz układając się w inne kształty.
Atlasu / Doppelgangera nie da się czytać w jednej płaszczyźnie. On prowadzi nas po opustoszałym blokowisku, przepływamy oceany, czytamy cudzą korespondencję, karmimy gołębie. Fabuła jest pretekstem dla imaginacji.
A taką wyobraźnię mają dzieci. Szaloną, nieskrępowaną, odbijającą się lustrach rzeczywistości, raz po raz zahaczającą się z nią, raz po raz zakrzywiającą czas.
Dziadek, Karolek, Sadowski, Estelista, ciocia... i bloki,las, gdzieś tam daleko istniejące miasto. Z drugiej strony Dziadek i Anna, babcia i narratorka. Opowieści, opowiadania, anegdoty. Wyspy wyobraźni. Kalki. Palimpsesty. I te wspomnienia, które mam, także z blokowiska lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. I z tych wszystkich nieodbytych - a może właśnie odbytych - podróży.
Dużo, dużo czytelniczej przyjemności.

Gdybym miała użyć jednego słowa, by opisać debiutancką książkę Domiki Słowik, brzmiało by ono: WYOBRAŹNIA. Dawno nie miałam takiej przyjemności w lekturze - może dlatego, że kocham surrealizm, przenikanie się światów, patrzenie na rzeczy i sprawy nie przez lunetę, a przez kalejdoskop, którego kryształki wirują, raz po raz układając się w inne kształty.
Atlasu /...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść łotrzykowska w mistycyzującej odsłonie. Wartka, interesująca fabuła suto okraszona zwrotami akcji, uzupełniona jest refleksjami autora dotyczącymi spraw mniej fabularnych, a bardziej mistycznych. Zwłaszcza, że gros wydarzeń ma miejsce w Indiach, a dla rodowitego Australijczyka tembr, brzmienie i energia, a także duchowość tego kraju są czymś raptownie innym.

Brniemy więc za Shantaramem przez koleje jego losu - chwilami okrutne, chwilami tkliwe, chwilami do bólu prawdziwe. Ba, kroczymy nie tylko za głównym bohaterem, ale i za gronem jego przyjaciół, znajomych, ludzi których mija, czasem wykorzystuje, a czasem pomaga… Sam też jest wykorzystywany przez innych równie często jak im pomaga.

Można zarzucić wiele literackich niedociągnięć tej książce. Ja jednak będę jej bronić, bo istnieje w niej pewna naiwna szczerość, która mnie przekonuje. Odnoszę wrażenie, że Gregory David Roberts napisał tę powieść z poziomu serca. Pewnie nie ustrzegł się w paru miejscach banalizowania, ale czy nasze życie nie jest aby w większości banalne? Co ważne „Shantaram”, biorąc pod uwagę całość, banalny nie jest. Mi najbardziej podoba się w upostaciowiona w powieści figura „boga-człowieka”, który w imię miłości jaką otrzymuje od ludzi, rozdziela im karty losu. To jeden z mocniejszych i wcale nie jednoznacznych tropów tej książki. Jest ich wiele, wiele więcej. Świat „Shantarama” wiruje feerią barw, poglądów, ocen i myśli, które nieustannie zamieniają się miejscami. Trochę tak, gdy intuicyjnie spoglądamy na świat przez lunetę kalejdoskopu, którego poszczególne szkiełka to chwile piękna i momenty grozy.

Do mojego serca najbardziej przemówił uśmiech Prabakera, który pojawia się w „Shantarmie” trochę jak uśmiech Kota z Cheshire. Czaruje świat. Jego uzupełnieniem wydaje mi się człowiek z innej,"szaroeminencyjnej" bajki - Didier. I jeszcze jedno. Znalazłam w tej powieści najpiękniejszą definicję sprawiedliwości: „Sprawiedliwość to jest sąd trafny i wybaczający”.

Dobrze się czyta tę powieść. Bo to jest dobra powieść. Bardzo dobra. A za to, że pojawia się w niej w pewnym miejscu rozmowa Alicji z Czerwoną Królową daję dodatkową gwiazdkę.
Przeczytajcie „Shantarama”. Warto.

Magda | 16.05.2016
_
Gregory David Roberts, Shantaram, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2016

Powieść łotrzykowska w mistycyzującej odsłonie. Wartka, interesująca fabuła suto okraszona zwrotami akcji, uzupełniona jest refleksjami autora dotyczącymi spraw mniej fabularnych, a bardziej mistycznych. Zwłaszcza, że gros wydarzeń ma miejsce w Indiach, a dla rodowitego Australijczyka tembr, brzmienie i energia, a także duchowość tego kraju są czymś raptownie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka to magia. Klasykę, którą znamy (któż nie zna Alicji?!), uzupełniają - a raczej dopełniają niebagatelne rysunki Franciszki Themerson. To pierwsze na polskim rynku wydanie zaplanowanej w 1946 roku publikacji. Ilustracje zamówił siedemdziesiąt lat temu wydawca, George G. Harrap, jednak do ich druku nie doszło - ba, rysunki rzekomo zaginęły i Franciszka mocno walczyła z wydawnictwem o to, by się „odnalazły”. Wróciły do niej w 1969 r. Wydane, wraz z drugą częścią przygód Alicji, zostały w Anglii przez Inky Parrot Press w 2001 roku. A dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego również w Polsce, w ubiegłym roku, nakładem Fundacji Festina Lente. Książka jest edytorskim cudem.

Rysunki Franciszki (nie będę tu odnosić się do Drugiej Strony Lustra i Alicji, wiadomo ;) są niezwykle nowoczesne. Nic to, że minęło siedemdziesiąt lat, od momentu w którym zostały wyrysowane jej ręką. Co ciekawe, są trzybarwne… i rysowane w dwóch wymiarach. Dwuwymiarowa i czarna jest Alicja. Ona, dziewczynka która przechodzi na Drugą Stronę Lustra. posiada cienie, załamania, krągłości. Za to cały świat zza Lustra jawi się w dwóch barwach - czerwonej i niebieskiej. I - uwaga - jest płaski. Jednowymiarowa jest Czerwona Królowa, jednowymiarowa jest Biała Królowa, jednowymiarowi są Tirli Bim i Tirli Bom, jednorożec, lew, żywe kwiaty, lustrzane owady. Jednowymiarowy jest także Hojdy Bojdy. To połączenie w przedziwny sposób uruchamia wyobraźnię, i tak już niezwykle stymulowaną przez fantastyczne przygody Alicji, metamorfozy, przemiany, zagadki logiczne i słowne, szachowe tropy…

To jest jedno z najpiękniejszych wydań Alicji, jakie przyszło mi mieć w ręce. Polecam, zwłaszcza bibliofilom, ilustratorom i projektantom grafiki artystycznej. Cudo!

Magda | 16.05.2016
_
Lewis Carroll, Po drugiej stronie lustra i co tam Alicja znalazła, Wydawnictwo Fundacja Festina Lente, Warszawa 2015 - wydanie pierwsze polskie | ilustracje Franciszka Themerson

Ta książka to magia. Klasykę, którą znamy (któż nie zna Alicji?!), uzupełniają - a raczej dopełniają niebagatelne rysunki Franciszki Themerson. To pierwsze na polskim rynku wydanie zaplanowanej w 1946 roku publikacji. Ilustracje zamówił siedemdziesiąt lat temu wydawca, George G. Harrap, jednak do ich druku nie doszło - ba, rysunki rzekomo zaginęły i Franciszka mocno...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Magdalena Gościniak

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [16]

Samuel Beckett
Ocena książek:
7,6 / 10
47 książek
4 cykle
Pisze książki z:
239 fanów
Jan Gondowicz
Ocena książek:
6,8 / 10
20 książek
3 cykle
13 fanów
Stanisław Wyspiański
Ocena książek:
6,1 / 10
74 książki
1 cykl
106 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
383
książki
Średnio w roku
przeczytane
29
książek
Opinie były
pomocne
636
razy
W sumie
wystawione
293
oceny ze średnią 8,2

Spędzone
na czytaniu
1 805
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
25
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
20
książek [+ Dodaj]