Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Anioł życia z Auschwitz" porusza temat II wojny światowej, brutalnego traktowania więźniów przez niemieckich okupantów i potwornie trudnego życia w obozie. Autorka skupia się tu na kobietach, przede wszystkim ciężarnych, którym nie dane było cieszyć się macierzyństwem, a jeżeli już, to na chwilę i w okropnych warunkach. Książka opowiada o ich losach, o tym, z czym musiały się zmagać i jak wielkim heroizmem wykazać. Poruszony zostaje w niej także problem wiary, moralności, walki o przetrwanie swoje i innych, z narażeniem życia podczas najprostszych czynności. Można powiedzieć, że wybrzmiewa z niej głośny apel o zaprzestanie stosowania przemocy wobec Bogu ducha winnym ludziom (a tej nigdy nie brak), ale też o szanowanie każdego ludzkiego życia, w dzisiejszych czasach tak bardzo pogwałcanego.
"Jeżeli w mej ojczyźnie mimo smutnego z czasów wojny doświadczenia miałyby dojrzewać tendencje kierowane przeciw życiu, to wierzę w głos wszystkich położnych, wszystkich uczciwych matek i ojców, w obronie życia i praw dziecka" - mówi Stanisława Leszczyńska. Autorka niemało miejsca poświęca wyżej wspomnianej, niezwykle odważnej i oddanej położnej, która robiła wszystko, by nowo poczęte dziecko złapało choć jeden oddech, a matka mogła na moment spojrzeć w oczy malca. Po pewnym czasie jednak przechodzimy do relacji byłych więźniarek, do wywiadów z nimi przeprowadzonych i zaczynamy odnosić wrażenie, że każda kolejna opowieść jest kopią poprzedniej - po prostu ubrano ją w inne słowa. Same wywiady nie sprawiają wrażenia zbyt profesjonalnych, ponieważ zadawane kobietom pytania często są banalne i/lub za bardzo oczywiste.
Historia codzienności bezbronnych obozowiczek przykuła moją uwagę i czytałam ją z zapartym tchem, nierzadko też zakręciła mi się łza w oku, ale późniejszy sposób prowadzenia okazał się niestety mało absorbujący (takie masło maślane). Uważam, że powieść można było śmiało skrócić o połowę, zbierając ze wspomnianych relacji to, co najważniejsze, a jednocześnie niczego nie powtarzając i łącząc z pierwszą, udaną jej połową. Gdyby ktoś chciał sobie uporządkować w głowie wszystkie wydarzenia rozgrywające się w latach 1939-1945, to bardzo pomocne jest zawarte w lekturze kalendarium. Je również warto przeczytać i zapamiętać z niego choćby jedną datę dla uczczenia ofiar bestialskiej polityki Niemców.

"Anioł życia z Auschwitz" porusza temat II wojny światowej, brutalnego traktowania więźniów przez niemieckich okupantów i potwornie trudnego życia w obozie. Autorka skupia się tu na kobietach, przede wszystkim ciężarnych, którym nie dane było cieszyć się macierzyństwem, a jeżeli już, to na chwilę i w okropnych warunkach. Książka opowiada o ich losach, o tym, z czym musiały...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z powieścią kryminalną mam w swoim życiu do czynienia po raz drugi – pierwsze podejście łączyło się z sięgnięciem po „Wołanie kukułki” Roberta Galbraitha… to znaczy J.K. Rowling i muszę przyznać, że naprawdę wciągnęła mnie dość żmudna robota detektywa Cormorana Strike’a. „Czwarta małpa” jest nieco inna, choć wciąż obracamy się w tej samej tematyce – cichych zabójstw, zbierania dowodów, cennych poszlak, tropów, przesłuchiwania każdego, kto mógł mieć związek ze sprawą; gromadzenia tego wszystkiego i tworzenia w ten sposób swoistej układanki z drobnych puzzli. W powieści J. D. Bakera akcja praktycznie non stop trzyma w napięciu, po dłuższej lekturze zaczynamy się zastanawiać, kto tak naprawdę kryje się za pseudonimem #4MK, czy może jeszcze komukolwiek wyrządzić jakąś krzywdę i o co rzeczywiście mu chodzi (podpowiedzią będą cztery mądre, japońskie małpki, które warto wciąż mieć na uwadze). Poznajemy charyzmatycznego Portera, dla którego życie z dnia na dzień nabrało ciemniejszych barw oraz jego towarzyszy, również mających swój udział w rozwiązaniu tej zawiłej zagadki. W książce przeskakujemy od wydarzeń rozgrywających się po jednym z feralnych poranków (i to właśnie wtedy poznajemy trójkę głównych bohaterów) do dzieciństwa seryjnego mordercy. Czytając opis jego wczesnych lat cały czas uświadamiałam sobie, że przyczyną takich, a nie innych czynów było wychowywanie dziecka w patologicznej rodzinie, traktującej człowieka jak podmiot, z którym można robić co się żywnie podoba. Wiedziałam, że po tym, co ono widziało, w przyszłości stanie się istną kopią swoich rodziców. Bo dlaczego miałoby postępować inaczej, skoro każde ich posunięcie było uważane za korzystne i konieczne? Jeżeli ktoś myśli, że całe to śledztwo ciągnie się leniwie i można przy tym usnąć, to bardzo się myli – nie raz wytrzeszczyłam oczy dowiadując się, w jaką podstępną grę zostali uwikłani nasi protagoniści. Autor zadbał również o mrożące krew w żyłach opisy działań #4MK; nie są one jakoś bardzo rozbudowane, niemniej jednak działają na wyobraźnię czytelnika. Po lekturze „Czwartej małpy” nie sposób nie zastanawiać się, jak silna w człowieku potrafi siedzieć żądza zemsty i ile złego potrafi wyrządzić zwykły, szary obywatel. Przystępny język, parę zabawnych momentów, walka o dobro innych i przede wszystkim próba znalezienia prawdy – to wszystko znajdziecie, decydując się na przeczytanie naprawdę udanych 430 stron. A jeżeli zapomnielibyście, do czego glinie udało się już dojść, to J. D. Baker zadbał o odświeżanie Wam tego co kilkanaście/kilkadziesiąt stron.

Z powieścią kryminalną mam w swoim życiu do czynienia po raz drugi – pierwsze podejście łączyło się z sięgnięciem po „Wołanie kukułki” Roberta Galbraitha… to znaczy J.K. Rowling i muszę przyznać, że naprawdę wciągnęła mnie dość żmudna robota detektywa Cormorana Strike’a. „Czwarta małpa” jest nieco inna, choć wciąż obracamy się w tej samej tematyce – cichych zabójstw,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Na tę powieść trafiłam całkiem przypadkowo, szukając w bibliotecznym spisie pozycji typowo kryminalnych/detektywistycznych. Uważam, że lepsza nie mogła wpaść w moje ręce. Przeżyłam z nią niesamowitą przygodę pełną zaskoczeń i współczucia, ale też radości czy satysfakcji z poczynań niektórych bohaterów. To chyba w tego typu książkach jest właśnie najlepsze - kiedy do końca nie wiemy, co się stanie, jakie informacje wyjdą jeszcze na jaw, kto za tym wszystkim tak naprawdę stoi i w końcu... co tym kimś kierowało, że postąpił tak, a nie inaczej.
Czytelnik poznaje Cormorana Strike'a, detektywa po przejściach oraz jego towarzyszkę Robin. Książka wprowadza nas w detektywistyczny świat, w którym liczy się każdy, nawet najmniejszy szczegół, a dzięki skrupulatności, cierpliwości i wytrwałości jesteśmy w stanie poznać niepodważalną prawdę. Czytelnik wchodzi do świata pełnego bogactwa, rozrzutności, alkoholu, narkotyków i seksu.
Rozpatrując każdą z przeprowadzonych przez detektywa rozmów w celu ustalenia faktów, z łatwością można domyśleć się, kto mówi prawdę i chce się przyczynić do rozwiązania zagadki, a kto kłamie w żywe oczy i próbuje wszystkiemu zaprzeczyć (choć właśnie został przejrzany). W niektórych momentach powiewa nudą, bo uczestniczymy w bardzo dokładnych wywiadach, choć jednocześnie niezbędnych. W "Wołaniu kukułki" autor używa przystępnego języka, trafiają się wypowiedzi okraszone wulgaryzmami, ale według mnie dodaje to ciekawego charakteru książce, a poza tym - niektórzy bohaterowie nie byliby sobą, gdyby tu i owdzie nie przeklęli ;) Nie zanudzają nas opisy londyńskiego krajobrazu bądź czyjegoś wyglądu, ponieważ stanowią one uplastyczniający całość dodatek. Powieść czyta się płynnie i szybko, w skupieniu i praktycznie nieustannym napięciu, za co również daję jej plus. Myślę, że z Cormoranem i Robin czytelnik chce się utożsamiać, a do zabójcy czuje ogromną nienawiść, jednocześnie tęskniąc za bezpowrotnie utraconą, zjawiskowo piękną dziewczyną, do której w pewien sposób zdążył się przywiązać.

Na tę powieść trafiłam całkiem przypadkowo, szukając w bibliotecznym spisie pozycji typowo kryminalnych/detektywistycznych. Uważam, że lepsza nie mogła wpaść w moje ręce. Przeżyłam z nią niesamowitą przygodę pełną zaskoczeń i współczucia, ale też radości czy satysfakcji z poczynań niektórych bohaterów. To chyba w tego typu książkach jest właśnie najlepsze - kiedy do końca...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kilkuletnia córka Macka zostaje pozbawiona życia. Po otrzymaniu tajemniczego listu postanawia zmierzyć się ze swoim strachem związanym z miejscem zabójstwa i wyrusza w podróż. Mężczyzna za sprawą Trzech Osób Boskich dostaje wiele cennych lekcji dotyczących życia. Bóg uświadamia swojemu towarzyszowi, że hierarchia na świecie niszczy relacje między ludźmi, a także to, że wszelkie zło, którego doświadczamy, pochodzi z naszej niezależności. Obwiniamy Go za to, co się dzieje, a on ukochał nas na tyle, że postanowił obdarzyć wolną wolą. Momentami razem z Mackenzim przenosiłam się w idealny świat spokoju, miłości i szczęścia i zastanawiałam się, do czego ten świat zmierza? Właśnie dlatego polecam tę książkę wszystkim (wierzącym bądź nie), chcącym zmienić swoje życie i uporządkować je, poprawić relacje z innymi i wnieść do nich miłość. Mack często nie może powstrzymać się od łez i ja też przyznam, że miałam je w oczach. Z bohaterem przeżywamy nie tylko smutne chwile, ale też radosne, z humorem.

Cytaty, które szczególnie mnie ujęły:

"Nie muszę karać ludzi za grzechy. Grzech sam w sobie jest karą, pożera cię od środka. Nie chcę go piętnować, tylko plenić."
"[...]Nigdy nie przejmowałem kontroli nad waszymi wyborami ani nie zmuszałem was, żebyście coś zrobili, nawet kiedy to, co zamierzaliście, było [...] bolesne dla was i dla innych."
"Ci, którzy mnie kochają [...] byli buddystami, muzułmanami [...] Wśród moich wyznawców są mordercy, bankierzy, Amerykanie, Żydzi [...] Nie mam ochoty robić z nich chrześcijan, a jedynie pragnę im pomóc w przemianie w synów i córki[...]"

Kilkuletnia córka Macka zostaje pozbawiona życia. Po otrzymaniu tajemniczego listu postanawia zmierzyć się ze swoim strachem związanym z miejscem zabójstwa i wyrusza w podróż. Mężczyzna za sprawą Trzech Osób Boskich dostaje wiele cennych lekcji dotyczących życia. Bóg uświadamia swojemu towarzyszowi, że hierarchia na świecie niszczy relacje między ludźmi, a także to, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawid Rosenbaum w swojej powieści pt. "Zapachy miast" opisuje swoje niezwykłe podróże, kierując się zmysłem węchu. Razem z autorem trafiamy m.in do Norwegii, Tajlandii, Warszawy czy Krakowa. Bogate opisy napotkanych przez niego tam zapachów nie tylko zachęcają do odwiedzenia wyjątkowych na swój sposób miejsc, ale również (jak w moim przypadku) pomagają nam określić woń, którą kochamy, ale którą ciężko nam czasem opisać. Bardzo często czytamy o zapachu powietrza, nocy, zmęczenia, ludzi i potraw kosztowanych przez Dawida (jestem mile zaskoczona, że ktoś tak wspaniale potrafił to ująć!), ale i o wyglądzie hoteli, w których się zatrzymuje lub widoku za oknem, zapierającym dech w piersiach.

Dawid Rosenbaum w swojej powieści pt. "Zapachy miast" opisuje swoje niezwykłe podróże, kierując się zmysłem węchu. Razem z autorem trafiamy m.in do Norwegii, Tajlandii, Warszawy czy Krakowa. Bogate opisy napotkanych przez niego tam zapachów nie tylko zachęcają do odwiedzenia wyjątkowych na swój sposób miejsc, ale również (jak w moim przypadku) pomagają nam określić woń,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna książka, nakłaniająca do głębokich przemyśleń i refleksji. Autor opisuje swoją śmierć kliniczną, którą przeżył po zaatakowaniu jego mózgu pałeczek okrężnicy. Barwnie przedstawia to, z czym spotkał się w "wyższym wymiarze świadomości", a także uzmysławia nam, czytelnikom, jak bardzo wpłynęło to na jego życie. Odnalazł swoją wartościowość, którą wcześniej odbierał mu fakt, że został zaadoptowany (jest również mowa o wieloletnim poszukiwaniu biologicznej rodziny i szczęśliwym zakończeniu), zbliżył się do Boga, w pełni rozumiejąc jego miłość do nas - ludzi - oraz to, jakim wspaniałym darem w postaci życia na ziemi nas obdarzył, a będąc o krok od śmierci pojął, jak ważne jest owocne przeżycie naszej ziemskiej wędrówki, która przygotowuje nas do wstąpienia w "wyższe sfery". Zrozumiał, że to, czego doświadczył w Krainie Widzianej z Perspektywy Dżdżownicy, nie było wytworem jego fantazji, ale naprawdziwszą rzeczywistością. Autor bardzo często i w szerokim tłumaczeniu odwołuje się do słowa "świadomość". Dzięki własnym przeżyciom, Eben zdołał zrozumieć wizje córki pewnej matki, które wcześniej nie uznawał za realne.
Oprócz zalet, znalazłam w tej powieści drobne wady. Zbyt długie, naukowe rozumowania mogą zniechęcić czytelnika do dalszej "przygody" śladami neurochirurga, jednakże śmiem twierdzić, iż dla badaczy i lekarzy z pewnością stanowi to pogłębienie pewnej wiedzy. Również zbyt duże rozwlekanie pewnych kwestii wpływa na znudzenie, ale dla pocieszenia - chwilowe :)

Jeden z cytatów, który bardzo mi się spodobał brzmi:

"We wszystkich [wszechświatach] istnieje także zło, lecz wyłącznie w śladowych ilościach. Jest konieczne, ponieważ bez niego nie istniałaby wolna wola, a bez wolnej woli nie ma rozwoju, nie ma postępu, a więc nie moglibyśmy zostać tym, czym pragnie widzieć nas Bóg. Chociaż w świecie takim jak nasz wszechmoc zła czasami przeraża, w obrazie całości dominuje miłość i to właśnie ona ostatecznie zatriumfuje".

Piękna książka, nakłaniająca do głębokich przemyśleń i refleksji. Autor opisuje swoją śmierć kliniczną, którą przeżył po zaatakowaniu jego mózgu pałeczek okrężnicy. Barwnie przedstawia to, z czym spotkał się w "wyższym wymiarze świadomości", a także uzmysławia nam, czytelnikom, jak bardzo wpłynęło to na jego życie. Odnalazł swoją wartościowość, którą wcześniej odbierał mu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to