Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Jako pierwszy tom przygód osławionego Sherlocka Holmesa książka jest... rozczarowująca. Potrzeba trochę czasu, żeby na prawdę wdrożyć się w cały cykl.
To co najbardziej ubodło mnie już na samym początku jest naiwność wszystkich bohaterów, poza samym Sherlockiem. Mozliwe, ze wynika to z różnicy ponad 100 lat od wydania tej książki, czasy mocno się zmieniły i ogólnie staliśmy się mądrzejsi. Jednak postac zakochanego, bezkrytycznie wpatrzonego w Sherlocka Dr. Watsona jest momentami irytująca. Każda, nawet prosta zagadka, zadana mu przez przyjaciela jest nie do rozszyfrowania, bez jego magicznych podpowiedzi.
Same umiejętności Holmesa też pozostawiają wiele do życzenia pod względem ich wiarygodności. Przedstawiane przez niego "jedyne logiczne" wytłumaczenia, sa często tymi bardzo nielogicznymi. I rozumiem, ze wszelkich tropów opisywanego śledztwa nie sposób opisać na kartach historii, jednak wyciągane przez niego wnioski sa bardzo na wyrost w wielu sytuacjach.

Nie mniej jednak, gdy już przyzwyczaiłem się do tego w jakim świecie przebywam czytając te historie, zaczynają się one podobac co raz bardziej. Myślę jednak, że gdyby książki powstały w tej samej formie obecnie, niewielu z nas w ogóle usłyszałoby o Sherlocku Holmesie.

Jako pierwszy tom przygód osławionego Sherlocka Holmesa książka jest... rozczarowująca. Potrzeba trochę czasu, żeby na prawdę wdrożyć się w cały cykl.
To co najbardziej ubodło mnie już na samym początku jest naiwność wszystkich bohaterów, poza samym Sherlockiem. Mozliwe, ze wynika to z różnicy ponad 100 lat od wydania tej książki, czasy mocno się zmieniły i ogólnie staliśmy...

Książka może nie jest wybitnym arcydziełem, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Cały opis wojny przedstawiony jest tu z perspektywy załogi statku... i tylko tej załogi. Nawet prywatne tragedie dotykające ludzi wydają się nieważne, jeśli nie dotyczą statku bezposrednio.

Książka może nie jest wybitnym arcydziełem, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Cały opis wojny przedstawiony jest tu z perspektywy załogi statku... i tylko tej załogi. Nawet prywatne tragedie dotykające ludzi wydają się nieważne, jeśli nie dotyczą statku bezposrednio.