Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Przysięgam, że kiedyś będę w stanie odpowiednio umotywować moją opinię na temat tego czytadła. Temat do długiej analizy, bujnej w soczystość treściwych kontrargumentów i narzekania wobec dogmatycznego sposobu narracji, jakim posługuje się autorka, bazująca swoje wnioski na rzeszach bezrozumnych przypadków beznadziejnych - których istnienie w tym świecie jest dla mnie sprawą zbyt abstrakcyjną do pojęcia, bowiem przeczy wszelkim założeniom teorii ewolucji - winny w końcu należeć do alternatywnej rzeczywistości, gdzie człowiek nie jest nazywany rozumnym.
Krótko mówiąc, bawi mnie ograniczoność Schlessinger, jednak dobór słów w każdym z opisywanych zagadnień sprawia, że to rozbawienie ustępuje wszechogarniającej bezsilności. Od pierwszej już strony, należy więc autorce wystawić ocenę absolutnie negatywną, przez wzgląd na, pożal się boże, wstęp:

Niełatwo będzie wam czytać tę książkę -
może nawet będzie to bolesne
lub wywoła w was gniew.
Od wszystkiego, co tu powiedziałam,
jest dziesięć milionów wyjątków, jednakże
WSZYSTKO, CO MÓWIĘ, JEST PRAWDĄ.
(str. 12, wyd. Świat Książki 1997)

Pozwoliłam sobie na podkreślenie tego szczególnego fragmentu, który darzę nieskończoną pogardą, i jeszcze raz zaznaczę: jeżeli żyją na tej ziemi istoty tak beznadziejnie głupie, do których treść tej książki przemawia i stanowi faktyczne omówienie jakiegoś istotnego problemu, wtedy, tak, powiem to: wstydzę się. Głupota nie jest domeną płci, podobnie jak słabość, niestałość emocjonalna, chwiejność psychiczna, łagodność, uczuciowość, i jakiekolwiek inne, do bólu stereotypowe właściwości natury ludzkiej tutaj wymienione. Jednostka nie podlega uogólnieniom. Obroną suwerenności jednostki jest feminizm... którym autorka zresztą się brzydzi, co wielokrotnie podkreśla, odnosząc się do doświadczeń feministek drugiej fali. Cytat za Wikipedią: "feminizm drugiej fali zajmował się również równouprawnieniem na rynku pracy, kwestiami aborcji oraz kobiecą seksualnością. Podejmował również problem rozdziału między sferą prywatną a publiczną." - zabawne, albo lepiej powiedzieć: tragiczne - ze strony autorki, która nie jest świadoma tego, że dzisiaj może się cieszyć takim samym wachlarzem praw, co mężczyźni, dzięki feminizmowi pierwszej i drugiej fali.

To nie jest kwestia rozdziału, między tym, czy jest się kobietą, czy mężczyzną (w końcu Schlessinger napisała podobny "poradnik" dla mężczyzn!).
To kwestia tego, jakim jest się człowiekiem, a tego nie zdefiniuje żadna łatka płciowości. Bycie kobietą, jest, do cholery, tym samym, co bycie mężczyzną, ponieważ wszyscy jesteśmy ludźmi - ludźmi o różnych możliwościach intelektualnych i fizycznych. Płeć to tylko różnice biologiczne w budowie ciała, i w żaden sposób nie wpływa ona na to, kim jesteśmy na płaszczyźnie czysto umysłowej.

To tylko ułamek tego, co chciałabym wyrazić. Jeszcze mniejsza część złośliwości, które chciałabym wylać na autorkę publikacji.
Stay tuned.

Przysięgam, że kiedyś będę w stanie odpowiednio umotywować moją opinię na temat tego czytadła. Temat do długiej analizy, bujnej w soczystość treściwych kontrargumentów i narzekania wobec dogmatycznego sposobu narracji, jakim posługuje się autorka, bazująca swoje wnioski na rzeszach bezrozumnych przypadków beznadziejnych - których istnienie w tym świecie jest dla mnie sprawą...

więcej Pokaż mimo to