-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant4
-
Artykuły„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz7
-
ArtykułyNajlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2021-07-05
2021-05-12
2019-12-10
2019-06-27
2019-06-01
2019-05-30
2019-03-25
2018-11-22
2018-02-07
2017-12-01
2016-12-05
Najważniejszym faktem, o którym nie można zapomnieć przy czytaniu tej pozycji, jest jej rok powstania/publikacji. Paul Carus w 1900 roku wydaje na świat dzieło, będące wnikliwym badaniem koncepcji zła od, można rzec, zarania dziejów. Otwiera oczy, obnaża słabości głównych religii i uświadamia, jak bardzo uniwersalne czasy nastały. W 2016 roku dochodzę do wniosku, że od ponad wieku nie zmieniło się niemalże nic.
Warto pozostać skupionym podczas tej lektury, ponieważ autor bombarduje ogromem informacji (nazwy własne, daty), które z pozoru wydają się być nieistotne, ale po kilkunastu/kilkudziesięciu stronach wychodzi na jaw, że wszystko stanowi całość zbudowaną z mikroskopijnych szczegółów.
To nie jest książka na chwilę; to nie jest książka na dwa zdania czy na jedno przeczytanie. Warto przy okazji sięgnąć po inne tego typu badania, by uzupełnić swoją wiedzę i by nie rzucać hasłami pokroju "bo mógł sobie wymyślić". I by nie pozostawać po ciemnej stronie tego Księżyca.
Najważniejszym faktem, o którym nie można zapomnieć przy czytaniu tej pozycji, jest jej rok powstania/publikacji. Paul Carus w 1900 roku wydaje na świat dzieło, będące wnikliwym badaniem koncepcji zła od, można rzec, zarania dziejów. Otwiera oczy, obnaża słabości głównych religii i uświadamia, jak bardzo uniwersalne czasy nastały. W 2016 roku dochodzę do wniosku, że od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-07-20
Mądrzy ludzie mądrze piszą o mądrych rzeczach.
Całkowity zbieg okoliczności wcisnął mi w dłonie tę książkę, gdy przekopywałam dział ezoteryczny w pogoni za pracami na temat tajników podświadomości, horoskopów, takich tam… Sam tytuł – „W poszukiwaniu nieśmiertelności” – jakoś dziwnie nie pasował mi do sekretnych porad na poprawę współżycia czy otwierania trzeciego oka. Mumia na okładce „patrzy się” na czytelnika i wskazując samą siebie palcem, mówi: „Opowiem ci o rzeczach, o których nawet przez myśli ci nie przeszło, że mógłbyś pomyśleć”.
Jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych rzeczy: w Egipcie jest Sfinks i mumie, Azja to ryż, Tybet i sztuki walki, Germanie to Niemcy, Celtowie to byli wszędzie – i cała reszta stereotypów mniej lub bardziej opartych na prawdzie. To prawda, że nigdy przez myśli mi nie przeszło, iż tradycja mumifikacji była tak powszechna przez tysiące lat na całym świecie. Interesuję się kulturą prekolumbijskiej Ameryki Południowej, lecz kwestia mumii i tamtejszych ludów nigdy w mojej głowie nie szła w parze. Tymczasem Howard Reid przybył, zobaczył i napisał. Niesamowicie imponuje mi jego sylwetka; należy do grupy odważnych, pełnych ciekawości świata ludzi, którzy od najwcześniejszych lat poszukują odpowiedzi na nurtujące ich pytania i nie boją się postawić wszystkiego, nawet własnego życia, na jedną kartę.
Książka, napisana momentami lekko zabawnym stylem, pozwala nam na podróż w czasie i otwiera nasze oczy, usuwając z nich bielmo przyzwyczajenia, że mumia to tylko faraona, bo był boską istotą i należy mu się hołd. Mumia to zastygły w czasie człowiek; przodek, który sam w sobie jest boski – pogląd, który niemalże wymarł w cywilizacjach zachodnioeuropejskich.
Warto poświęcić czas i pieniądze na ponad 250 stron cennych informacji, honorując w ten sposób czyjąś ciężką pracę.
Mądrzy ludzie mądrze piszą o mądrych rzeczach.
Całkowity zbieg okoliczności wcisnął mi w dłonie tę książkę, gdy przekopywałam dział ezoteryczny w pogoni za pracami na temat tajników podświadomości, horoskopów, takich tam… Sam tytuł – „W poszukiwaniu nieśmiertelności” – jakoś dziwnie nie pasował mi do sekretnych porad na poprawę współżycia czy otwierania trzeciego oka. Mumia...
2017-04-09
Gdy kupowałam tę książkę, ktoś zadał mi pytanie: "Czym się kierujesz podczas wyboru książki?", a moja odpowiedź okazała się nad wyraz dziwną dla tej osoby, bowiem stwierdziłam, że po prostu chcę przeczytać coś od Pamuka. Cokolwiek.
Początkowo było ciężko. Stężenie "Anny Kareniny" na pierwszych stronach jest wręcz przytłaczające. Nie, żebym miała coś do Tołstoja... Po prostu jest tylu innych artystów, do których można się odwołać, a Pamuk uparcie przytacza Kareninę przy wszystkich możliwych okazjach.
Nie warto się tym zrażać, bo w dalszych częściach Pamuk otwiera przed nami swój własny umysł i pozwala nam popatrzeć na literaturę przez jego oczy. Jeżeli ktoś poszukuje badań na temat ważnych dla literatury zagadnień, a przede wszystkim nurtuje go główny sens powieści - jej centrum, jej serce, jej idea - może śmiało wdać się w dyskusję z Pamukiem, sięgając po wykłady harwardzkie.
Gdy kupowałam tę książkę, ktoś zadał mi pytanie: "Czym się kierujesz podczas wyboru książki?", a moja odpowiedź okazała się nad wyraz dziwną dla tej osoby, bowiem stwierdziłam, że po prostu chcę przeczytać coś od Pamuka. Cokolwiek.
Początkowo było ciężko. Stężenie "Anny Kareniny" na pierwszych stronach jest wręcz przytłaczające. Nie, żebym miała coś do Tołstoja... Po prostu...
Może najpierw nadmieńmy pewną ważną kwestię: ta książka to rozprawa doktorska Malinowskiego, dlatego jeżeli ktoś spodziewa się lekkiej i przyjemnej lektury, niech natychmiast zmieni podejście lub półkę z książkami.
Multum przypisów, z których można dowiedzieć się niesamowicie ciekawych rzeczy i które mogą nas poprowadzić w dalszej wędrówce po islandzkim świecie. Opisy najróżniejszych sag, bohaterów, podanie oryginalnych cytatów - bardzo duże plusy.
Z minusów... No cóż... Osobiście spodziewałam się czegoś bardziej odkrywczego. Nie mówię, że każdy rodzi się z naturalną wiedzą o opisywanych zjawiskach, ale kierując się logiką, można samodzielnie dojść do poszczególnych wniosków.
Niestety znalazłam też błędy ortograficzne. Kiepska konstrukcja wielu zdań jest, jak dla mnie, kolejnym błędem technicznym tej książki.
Polecam osobom "w temacie", fanom skandynawskich smaczków, którzy nie boją się długiej listy przypisów. :)
Może najpierw nadmieńmy pewną ważną kwestię: ta książka to rozprawa doktorska Malinowskiego, dlatego jeżeli ktoś spodziewa się lekkiej i przyjemnej lektury, niech natychmiast zmieni podejście lub półkę z książkami.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMultum przypisów, z których można dowiedzieć się niesamowicie ciekawych rzeczy i które mogą nas poprowadzić w dalszej wędrówce po islandzkim świecie. Opisy...