Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Uncanny X-Men: Czasy minionej przyszłości John Byrne, Chris Claremont, Bob McLeod, John Romita Jr.
Ocena 7,6
Uncanny X-Men:... John Byrne, Chris C...

Na półkach:

Chris Claremont zrobił dla X-Men tyle co Jack Black dla heavy metalu (bardzo dużo) i stworzył niezwykle dużo historii o mutantach. Wiele z nich jest kultowych, w tym ta. Nie ukrywam, że sięgnąłem do niej głównie z racji tego, że bardzo podobała mi się adaptacja filmowa z 2014 roku.

Historia angażuje czytelnika, ale dopiero w „głównej” części. Pierwsze kilka zeszytów to niby tie-iny, ale nic nie wnoszące poza jedną rzeczą (kto czytał ten wie) i przez to mocno cierpi reszta, a czytelnik może się szybko zniechęcić. Niemniej ta „główna” historia wypada fenomenalnie, a chemia między Kitty i Colossusem jest przecudowna.

Warto przeczytać i się przemęczyć przez kilka pierwszych rozdziałów.

Chris Claremont zrobił dla X-Men tyle co Jack Black dla heavy metalu (bardzo dużo) i stworzył niezwykle dużo historii o mutantach. Wiele z nich jest kultowych, w tym ta. Nie ukrywam, że sięgnąłem do niej głównie z racji tego, że bardzo podobała mi się adaptacja filmowa z 2014 roku.

Historia angażuje czytelnika, ale dopiero w „głównej” części. Pierwsze kilka zeszytów to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Marvel Action. Kapitan Marvel: Kosmiczna Kotastrofa Sweeney Boo, Sam Maggs, Brittany Peer
Ocena 6,2
Marvel Action.... Sweeney Boo, Sam Ma...

Na półkach:

Mocny średniak. Historia głupkowata, prosta i ze sztampowym przekazem. Rysunki bardzo, ale to bardzo ładne!

Mocny średniak. Historia głupkowata, prosta i ze sztampowym przekazem. Rysunki bardzo, ale to bardzo ładne!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Moon Knight: Z martwych Warren Ellis, Declan Shalvey
Ocena 7,4
Moon Knight: Z... Warren Ellis, Decla...

Na półkach:

Bardzo przyjemna lektura. Dobrze wprowadza czytelnika w świat Moon Knighta. Fabuła w ciekawy sposób przeprowadza odbiorcę przez wszystkie zawiłości, a rysunki również się wyróżniają na tle innych komiksów - są niezwykle przyjemne dla oka.

Bardzo przyjemna lektura. Dobrze wprowadza czytelnika w świat Moon Knighta. Fabuła w ciekawy sposób przeprowadza odbiorcę przez wszystkie zawiłości, a rysunki również się wyróżniają na tle innych komiksów - są niezwykle przyjemne dla oka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Avengers: Krucjata dziecięca Jim Cheung, Olivier Coipel, Alan Davis, Allan Heinberg
Ocena 7,0
Avengers: Kruc... Jim Cheung, Olivier...

Na półkach:

Czyta się miło do pewnego momentu. Opowieść traci na zawiłych skokach w czasie i innych rzeczach, by nie rzucać spoilerów.

Jako fan Scarlet Witch nie mogę jednak dać złej oceny dla tego tomu. Jednak odbiega poziomem od tego co zaprezentował nam Bendis w „Upadku Avengers” i „Rodzie M”.

Czyta się miło do pewnego momentu. Opowieść traci na zawiłych skokach w czasie i innych rzeczach, by nie rzucać spoilerów.

Jako fan Scarlet Witch nie mogę jednak dać złej oceny dla tego tomu. Jednak odbiega poziomem od tego co zaprezentował nam Bendis w „Upadku Avengers” i „Rodzie M”.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Lepiej już umrzeć Andrew Child, Lee Child
Ocena 6,4
Lepiej już umrzeć Andrew Child, Lee C...

Na półkach:

https://moviesroom.pl/recenzje/recenzje-ksiazek/lee-child-jack-reacher-lepiej-juz-umrzec-recenzja-ksiazki/

Jack Reacher to jedna z ikon literatury. Dziś zadebiutowała nowa książka o kultowym majorze pod tytułem Lepiej już umrzeć, a autorami są niezawodni Lee i Andrew Child. Takie długie sagi zazwyczaj spadają z jakością przy którejś to pozycji, lecz czy tak jest z Childami i ich Reacherem?

Jack Reacher powraca, tym razem, by zmierzyć się z pewnym gangsterem, który zwie się Dendoncker. Wszystko jest spowodowane spotkaniem z niejaką panną, którą tytułowy bohater spotkał niedaleko granicy z Meksykiem. I uważam, że taka zajawka powinna wystarczyć przy przedstawianiu fabuły. Pewnie zapytacie dlaczego? A no dlatego, że historia przedstawiona w Lepiej już umrzeć to istna cola, gdyż jak zaczniemy, to trudno nam przestać czytać. Książka powraca do narracji pierwszoosobowej, co moją drogą wyszło na plus, ponieważ możemy bardziej się zbratać z naszym tytułowym majorem.

Muszę przyznać, że nie jestem wielkim fanem tego typu książek, lecz Lepiej już umrzeć sprawiło, że nie po prostu nie mogłem się oderwać. Samo opisywanie otoczenia czy postaci sprawiało, że od razu miałem wizualizacje otoczenia. Dodatkowo osadzenie akcji pod Los Gemelos, które graniczy z Meksykiem też było niesamowitym rozwiązaniem. Zwłaszcza teraz, bo przecież na zewnątrz jest coraz cieplej, a tego typu klimaty tam pasują. I może zabrzmi to jak szukanie plusów na siłę, ale hej! Naprawdę warto samemu spróbować poczytać fragmenty. Zwłaszcza, gdy z nieba leje się żar, a postacie, aż się topią od gorąca, są oblepione kurzem i krwią!

A gdy już jesteśmy przy postaciach, to są one naprawdę warte uwagi, gdyż nie ma wśród nich wyjałowienia, a nawet taka, na pierwszy rzut oka, nieważna postać jest niesamowicie znacząca. Otrzymujemy oczywiście kultowego majora Reachera, o którym raczej nie muszę mówić zbyt wiele, dodatkowo Dendoncker jest naprawdę świetnym antagonistą. A postacie drugoplanowe i epizodyczne? Każdy z nich kręci, a także przedstawia swój punkt widzenia, przez co nie potrafimy zidentyfikować kto tak naprawdę ma rację, ani kto tak naprawdę jest dobrym, a kto złym. To również zachęca czytelnika do coraz to głębszego wchodzenia w ten fabularny las. To, że nic nie jest wiadome. Tajemniczość, masa zwrotów akcji. Wszystko tu ze sobą niesamowicie współgra.

Lepiej już umrzeć to nie tylko pozycja, którą fani Jacka Reachera powinni mieć na swojej półce. To naprawdę bardzo dobra książka dla każdego, gdyż ma niesamowitą historię, ciekawe postacie, jak i również – po prostu wciąga. I mówię to ja, osoba, która nie jest mocno zagłębiona w tego typu gatunek literacki. Dodatkowo czyta się ją bardzo szybko, co również idzie na ogromny plus!

https://moviesroom.pl/recenzje/recenzje-ksiazek/lee-child-jack-reacher-lepiej-juz-umrzec-recenzja-ksiazki/

Jack Reacher to jedna z ikon literatury. Dziś zadebiutowała nowa książka o kultowym majorze pod tytułem Lepiej już umrzeć, a autorami są niezawodni Lee i Andrew Child. Takie długie sagi zazwyczaj spadają z jakością przy którejś to pozycji, lecz czy tak jest z Childami...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Coś się kończy, coś się zaczyna. Ludzie, jakiego ja mam kaca. Przez ostatnie pięć miesięcy czytałem głównie wiedźmińską sagę. Po ukończeniu "Pani Jeziora" czuje się taki... pusty?
Całościowo jest lepiej, aniżeli w znienawidzonej przeze mnie "Wieży Jaskółki". Sapek chciał wrócić na dobry tor i zakończyć Wiedźmina z przytupem. Udało mu się. Tylko jednocześnie proszę zapłacić za mojego psychologa. Jestem totalnie rozbity po tym jakże emocjonalnym zakończeniu. Na ogół jestem osobą, która ma w sobie mało empatii, a tego typu momenty w książkach czy filmach mnie nie ruszają. Jednak z tym było, jak z utratą przyjaciela. Mimo, że powoli męczył mnie ten jakże rozwlekły wątek Geralta i Ciri, koniec mnie naprawdę boli. Ponownie dostajemy to co lubimy - walki, romanse czy intrygi polityczne. Ten tom jest świetnym powrotem do korzeni. Ba, momentami nawet książka cofa nas do wydarzeń z "Krwi Elfów" czy "Czasu pogardy". Nie wiem co tu więcej powiedzieć. Mimo, że wiedźmińska saga Sapkowskiego jest wielce przereklamowana, to must have, każdego miłośnika książek. Nie mam chyba nic więcej do dodania. Panie Andrzeju - dziękuję.

Coś się kończy, coś się zaczyna. Ludzie, jakiego ja mam kaca. Przez ostatnie pięć miesięcy czytałem głównie wiedźmińską sagę. Po ukończeniu "Pani Jeziora" czuje się taki... pusty?
Całościowo jest lepiej, aniżeli w znienawidzonej przeze mnie "Wieży Jaskółki". Sapek chciał wrócić na dobry tor i zakończyć Wiedźmina z przytupem. Udało mu się. Tylko jednocześnie proszę zapłacić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może jest to moje złudne wrażenie, lecz wydaje mi się, że Sapkowski spada z formą, a może jest to spowodowane tym, że to kolejny tom, w którym jest prawie to sam (choć może to zbyt wiele powiedziane). Przez kolejne kilkaset stron Geralt szuka Ciri. Szuka, szuka, szuka... i wciąż jej nie znalazł. Niemniej, "Wieża Jaskółki" skupia się właśnie na naszej tytułowej Jaskółce czyli Ciri. Od samego początku, możemy zauważyć, że Pan Andrzej zmienił troszeczkę formę przedstawianej historii, gdyż przedstawia ją coraz bardziej w formie wspomnień, aniżeli obecnie panujących wydarzeń. Mi osobiście ta forma nie przeszkadzała, lecz odebrało to też troszkę całej sadze, gdyż przedstawianie wydarzeń w czasie rzeczywistym pasowało do serii.
Co do fabuły - tak jak mówiłem, mamy wciąż ciągłe szukanie Ciri, a także skupienie się na jej historii, gdy to Szczury zostały rozbite. Zarazem, mamy mniej akcji i więcej polityki, względem chociażby "Krwi Elfów". Przyznam, że trochę mnie to wynudziło, jednak sam początek, jak i koniec trzymają w napięciu. Trochę gorzej wypada środek.

Może jest to moje złudne wrażenie, lecz wydaje mi się, że Sapkowski spada z formą, a może jest to spowodowane tym, że to kolejny tom, w którym jest prawie to sam (choć może to zbyt wiele powiedziane). Przez kolejne kilkaset stron Geralt szuka Ciri. Szuka, szuka, szuka... i wciąż jej nie znalazł. Niemniej, "Wieża Jaskółki" skupia się właśnie na naszej tytułowej Jaskółce...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to jedna z lepszych książek z cyklu wiedźmińskiego. Historia przedstawiona w "Chrzcie ognia" naprawdę znakomicie wodzi czytelnika za nos, przez może dać wiele niespodzianek. Sam osobiście nie byłem zbytnio zaskoczony, gdyż wpierw przeszedłem gry CD Projekt i większość postaci, było mi znanych. Niemniej, świeży fan (jeśli jeszcze taki istnieje) na pewno będzie zadowolony.

Jest to jedna z lepszych książek z cyklu wiedźmińskiego. Historia przedstawiona w "Chrzcie ognia" naprawdę znakomicie wodzi czytelnika za nos, przez może dać wiele niespodzianek. Sam osobiście nie byłem zbytnio zaskoczony, gdyż wpierw przeszedłem gry CD Projekt i większość postaci, było mi znanych. Niemniej, świeży fan (jeśli jeszcze taki istnieje) na pewno będzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mamy tutaj ogrom wspaniałych zdjęć, które cieszą oko, ale nie mamy prawie żadnego tekstu. Można się dowiedzieć wiele rzeczy z tych zdjęć, ale jednak właśnie czułem niesmak, że za cenę 80 złotych, dostałem naprawdę mało od autorki. Cóż, zdjęć przepiękne, ale pozycja konkretnie kierowana do zagorzałych fanów.

Mamy tutaj ogrom wspaniałych zdjęć, które cieszą oko, ale nie mamy prawie żadnego tekstu. Można się dowiedzieć wiele rzeczy z tych zdjęć, ale jednak właśnie czułem niesmak, że za cenę 80 złotych, dostałem naprawdę mało od autorki. Cóż, zdjęć przepiękne, ale pozycja konkretnie kierowana do zagorzałych fanów.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Metalu słucham praktycznie od urodzenia. Za dzieciaka puszczano mi albumy takich kapel jak Acid Drinkers, Black Sabbath czy Deep Purple. Gdy usłyszałem, że Ian Christe wypuszcza książkę o metalu, pomyślałem przecież ja już wszystko wiem, więc odpuściłem sobie ten tytuł. Jednak coś mnie tknęło, może jednak to co wiem o tej muzyce to nic? Na dobrą sprawę podczas tych moich rozmyślań premierę miał Ryk Bestii, lecz wydanie uzupełnione, z dodatkami takich legend polskiego podwórka jak wokalista Vadera, Piotr Wiwczarek czy też jeden z moich ulubionych felietonistów Kamil Staniszek.

Cóż, Ian Christe zaprasza nas na podróż po dekadach metalu. Ryk bestii zaczyna się od narodzin legendy, a dokładnie od debiutu pierwszej heavy metalowej kapeli czyli Black Sabbath. Możemy stwierdzić, że ta książka to cała encyklopedia poświęcona tej muzyce, mamy tu opisane wszystko, od A do Z, od 1970 roku do 2020. Mogę powiedzieć, że ja, jako wyjadacz w tej muzyce, który przeczytałem dziesiątki biografii znalazłem także coś nowego. Poznałem kilka zespołów (choć nie jest to też niesamowicie wielka ilość), nieznane fakty na temat gatunków, których historii tak nie znałem (death metal, grindcore czy black metal) oraz masę fantastycznych zdjęć. Całość wygląda naprawdę klimatycznie. Od niesamowitej okładki, która kojarzy mi się z zespołem Dismember, po różne, archiwalne zdjęcia, które wyglądają jak wyciągnięte z fanzinów (magazynów tworzonych przez zespoły bądź fanów w latach 80. i 90.).

Warto wspomnieć, że książka swoją premierę miała w 2003 roku, a wydanie uzupełnione dopowiada losy oraz debiuty największych artystów aż do 2020. Podczas czytania poznajemy najważniejsze momenty historii tej piekielnej muzyki, dowiadujemy się, które płyty należą do kamieni milowych, a także jak wiele znaczył tape trading oraz MTV w latach 80. Niemniej jednak, podczas przygody z tą książką czułem się jakbym w 85% czytał biografię Black Sabbath oraz Metalliki. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo cenię sobie te zespoły, natomiast skupianie się na tych dwóch zespołach momentami stawało się dla mnie męczące. Lecz co z tymi 15%? Tutaj Christe mnie zaskoczył, bo zamiast skupić się na mainstreamie pokroju Iron Maiden czy Motorhead, dostajemy wiele kapel z tak zwanego drugiego rzędu. Częściej możemy przeczytać wypowiedzi członków Nuclear Assault czy Metal Church, aniżeli dwóch wcześniej wspomnianych kapel.

W Internecie natknąłem się na skargi, że w książce jest złe tłumaczenie. Możliwe, że wydanie uzupełnione poprawiło ten błąd, bo ja go nie doświadczyłem. Oczywiście, jest kilka literówek czy też źle odmienione nazwy zespołów, lecz jest to naprawdę znikoma ilość. Ja powiedziałbym, że większym minusem jest to, iż autor patrzy niekrytycznie na wiele kapel (wyjątkiem jest cover Ghostbuster w wykonaniu Xentrix, który faktycznie jest aż komiczny). Dodatkowo minusem jest skupianie się głównie na Wielkiej Brytanii oraz USA. Oczywiście Christe wspomina o Brazylii czy Niemczech, lecz tylko w przypadku znaczących zespołów takich jak Sepultura, Kreator czy Scorpions. Mamy jeden rozdział poświęcony Europie, natomiast on jest najkrótszy z całej książki.

Pytanie jednak, co z tymi słynnymi dodatkami, które narobiły tyle szumu? Już mówię. Książka oferuje nam, jak już wcześniej mówiłem, uzupełnienie historii po 2020 rok. Rozwój kapel takich jak Mastodon, Gojira czy nasz rodziny Behemoth. Wspominanie śmierci Dio, Lemmy’ego czy Alexia Laiho. Szczerze, ten rozdział historii jest mi tak dobrze znany, że rzucałem na niego okiem i wiedziałem co jest tam napisane, bo jednak pamiętam dobrze tamte daty.

Na sam koniec otrzymujemy wypowiedzi gości specjalnych, którzy mieli wybrać swoje top 30 najważniejszych płyt metalowych, a także opowiadanie Piotra Wiwczarka (wokalisty grupy Vader) na temat metalu w XX wieku oraz Kamila Staniszka (autora bloga Maria Konopnicka) o metalu w XXI wieku. Nie ukrywam, że darzę sympatią obu panów, lecz tak jak do Pana Staniszka nie mam zastrzeżeń, tak niestety Peter mnie zawiódł, głównie przez błędy składniowe, powtórzenia czy częste literówki. Dodatkowo mamy też innych gości, którzy również są ważni dla muzyki metalowej. Na przykład Zdan czy Jarosław Szubrycht. Mi to czytało się bardzo przyjemnie, lecz jeśli posiadasz pierwsze wydanie Ryku bestii, nie jest to Twoje must have. Może i ja zrobię kiedyś zestawienie TOP 30 albumów metalu?

https://moviesroom.pl/recenzje/recenzje-ksiazek/ian-christe-ryk-bestii-dekady-metalu-wydanie-uzupelnione-recenzja-ksiazki/

Metalu słucham praktycznie od urodzenia. Za dzieciaka puszczano mi albumy takich kapel jak Acid Drinkers, Black Sabbath czy Deep Purple. Gdy usłyszałem, że Ian Christe wypuszcza książkę o metalu, pomyślałem przecież ja już wszystko wiem, więc odpuściłem sobie ten tytuł. Jednak coś mnie tknęło, może jednak to co wiem o tej muzyce to nic? Na dobrą sprawę podczas tych moich...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka wybitnie ciekawa! Nie mogłem się oderwać od czytania nawet na sekunde! Czekam na kolejne książki tejże autorki, na pewno będą tak wyśmienite jak „Błękitny” :)))))))

Książka wybitnie ciekawa! Nie mogłem się oderwać od czytania nawet na sekunde! Czekam na kolejne książki tejże autorki, na pewno będą tak wyśmienite jak „Błękitny” :)))))))

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to