Po sieci krąży obrazek z tekstem „Rodzicielstwo –jeśli nie jesteś zmęczony , robisz to źle”. I tak sobie myślę, że coś w tym jest, bo gdy koło 22 padam na poduszkę, zastanawiam się jak to możliwe, że taki mały człowiek wymaga aż tyle atencji przez 14 h dziennie, 7 dni w tygodniu, 31 w miesiącu (chyba że to luty). No ale uwaga to jedno. A wychowanie to zupełnie inna para kaloszy. No dobra. Wiele par.
Ale do rzeczy. Rozmowa Eichelbergera z Anną Mieszczanek to uzupełniona o jeden rozdział książka wydana po raz pierwszy w 1994 roku. I wbrew pozorom nie jest to poradnik, jak wychowywać. Raczej - jak stać się dobrym rodzicem. A najpierw – jak stać się fajnym człowiekiem. Autorzy poruszają kilka niezwykle interesujących tematów i stawiają niemniej ciekawe diagnozy. Przede wszystkim zaś zwracając uwagę na obciążenie pokoleniowe, z którymi wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu się borykamy. Wychowywani przez rodziców z jakimiś brakami, sami te braki próbujemy sobie rekompensować na naszym dziecku, a ono wkrótce będzie je konfrontować ze swoimi partnerami, własnym potomstwem.
Eichelberger nie boi się stawiać diagnoz. Sięga też do filozofów wychowania, wtrąca wątki historyczne. Książka jest za krótka, by zanalizować problem wychowania na wszystkich poruszanych płaszczyznach. Jednak dotyka wielu ważnych w wychowaniu kwestii. Przede wszystkim jednak podkreśla, że aby wychować szczęśliwe dziecko, musimy zadbać o własne szczęście. Bynajmniej nie chodzi tu o spełnianie zachcianek realizowaniu się w leżeniu na kanapie bądź oddawaniu się pasji 4 godziny dziennie. Autorzy podkreślają, jak istotna jest samoświadomość w wychowaniu i uporządkowanie własnego wnętrza, zanim zostaniemy rodzicami. A wszystko po to, aby nie obciążać naszych dzieci tym, czego zabrakło w naszym dzieciństwie, bądź co było niepotrzebne, co nas dotknęło, skrzywdziło.
Tak sobie myślę, że ta rozmowa jest świetnym preludium do pracy nad sobą. Dla wielu okaże się pomocna dzięki zasygnalizowaniu pewnych kwestii, niektórych być może nawet zmobilizuje do poważniejszego kroku, jakim jest psychoterapia. A to coraz modniejszy temat. Ale nie o modę tutaj idzie, a o szczęśliwe dziecko. Także to w nas, wewnętrzne. Aby swoim szczęściem zarażało nasze potomstwo.
Po sieci krąży obrazek z tekstem „Rodzicielstwo –jeśli nie jesteś zmęczony , robisz to źle”. I tak sobie myślę, że coś w tym jest, bo gdy koło 22 padam na poduszkę, zastanawiam się jak to możliwe, że taki mały człowiek wymaga aż tyle atencji przez 14 h dziennie, 7 dni w tygodniu, 31 w miesiącu (chyba że to luty). No ale uwaga to jedno. A wychowanie to zupełnie inna para...
Po sieci krąży obrazek z tekstem „Rodzicielstwo –jeśli nie jesteś zmęczony , robisz to źle”. I tak sobie myślę, że coś w tym jest, bo gdy koło 22 padam na poduszkę, zastanawiam się jak to możliwe, że taki mały człowiek wymaga aż tyle atencji przez 14 h dziennie, 7 dni w tygodniu, 31 w miesiącu (chyba że to luty). No ale uwaga to jedno. A wychowanie to zupełnie inna para kaloszy. No dobra. Wiele par.
Ale do rzeczy. Rozmowa Eichelbergera z Anną Mieszczanek to uzupełniona o jeden rozdział książka wydana po raz pierwszy w 1994 roku. I wbrew pozorom nie jest to poradnik, jak wychowywać. Raczej - jak stać się dobrym rodzicem. A najpierw – jak stać się fajnym człowiekiem. Autorzy poruszają kilka niezwykle interesujących tematów i stawiają niemniej ciekawe diagnozy. Przede wszystkim zaś zwracając uwagę na obciążenie pokoleniowe, z którymi wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu się borykamy. Wychowywani przez rodziców z jakimiś brakami, sami te braki próbujemy sobie rekompensować na naszym dziecku, a ono wkrótce będzie je konfrontować ze swoimi partnerami, własnym potomstwem.
Eichelberger nie boi się stawiać diagnoz. Sięga też do filozofów wychowania, wtrąca wątki historyczne. Książka jest za krótka, by zanalizować problem wychowania na wszystkich poruszanych płaszczyznach. Jednak dotyka wielu ważnych w wychowaniu kwestii. Przede wszystkim jednak podkreśla, że aby wychować szczęśliwe dziecko, musimy zadbać o własne szczęście. Bynajmniej nie chodzi tu o spełnianie zachcianek realizowaniu się w leżeniu na kanapie bądź oddawaniu się pasji 4 godziny dziennie. Autorzy podkreślają, jak istotna jest samoświadomość w wychowaniu i uporządkowanie własnego wnętrza, zanim zostaniemy rodzicami. A wszystko po to, aby nie obciążać naszych dzieci tym, czego zabrakło w naszym dzieciństwie, bądź co było niepotrzebne, co nas dotknęło, skrzywdziło.
Tak sobie myślę, że ta rozmowa jest świetnym preludium do pracy nad sobą. Dla wielu okaże się pomocna dzięki zasygnalizowaniu pewnych kwestii, niektórych być może nawet zmobilizuje do poważniejszego kroku, jakim jest psychoterapia. A to coraz modniejszy temat. Ale nie o modę tutaj idzie, a o szczęśliwe dziecko. Także to w nas, wewnętrzne. Aby swoim szczęściem zarażało nasze potomstwo.
Po sieci krąży obrazek z tekstem „Rodzicielstwo –jeśli nie jesteś zmęczony , robisz to źle”. I tak sobie myślę, że coś w tym jest, bo gdy koło 22 padam na poduszkę, zastanawiam się jak to możliwe, że taki mały człowiek wymaga aż tyle atencji przez 14 h dziennie, 7 dni w tygodniu, 31 w miesiącu (chyba że to luty). No ale uwaga to jedno. A wychowanie to zupełnie inna para...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to