Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

http://bookinnature.blogspot.com/2018/04/recenzja-marzyciel-strange-dreamer.html

Życie Lazlo Strange'a było zawsze aż nazbyt zwyczajne. Jednak posiadał on jedną z najbardziej niesamowitych umiejętności. Wyobraźnię. To ona oraz miłość do książek i historii o zaginionym mieście Szloch pozwoliły mu przetrwać ciężkie chwile. Jednak czy te rzeczy wystarczą w momencie, gdy możliwość spełnienia jego największego marzenia może przepaść bezpowrotnie?

Już na samym początku muszę zaznaczyć to, że "Marzyciel" jest jedną z najbardziej oryginalnych i wyjątkowych książek jakie czytałam. Nadal nie mogę wyjść z podziwu dla wyobraźni autorki, która stworzyła tak niesamowity świat i bohaterów, jakich jeszcze nie spotkałam w żadnej innej książce. Rzeczywistość przedstawiona ma w sobie ogromnie wiele niezwykłych detali, których same wymyślenie, dla mnie stanowiłoby nie lada wyzwanie. Ta książka dopracowana jest w każdym, nawet najmniejszym elemencie. Każda strona przynosi ze sobą kolejne zaskakujące wątki, których nie byłam w stanie wcześniej przewidzieć. No po prostu majsersztyk!

W sumie to mogłabym na tym zakończyć recenzję, ponieważ wydaje mi się, że ostatnio ciężko jest znaleźć książkę, która byłaby w takim stopniu oryginalna i dla mnie jest już to wystarczająco zachęcającym powodem do jej przeczytania. Jednak przy wychwalaniu tej książki nie mogę pominąć tego, że dodatkowego uroku oraz klimatu dodaje jej przepiękna szata graficzna. Nie chodzi mi jedynie o okładkę (od której, swoją drogą, nie można oderwać wzroku), ale również o zrobienia każdego rozdziału znajdujące się po bokach stron. Te szczegóły jeszcze bardziej wpływają na pozytywny odbiór książki jako całości. Aż od samego patrzenia chcę ją przeczytać jeszcze raz!

Laini Taylor w "Marzycielu" skupiła się przede wszystkim na kreacji świata przedstawionego oraz głównych bohaterów co zdecydowanie wyszło jej idealnie. Zachwyciła mnie ona oswoją wyobraźnią i oryginalnością. Kunszt pisarski autorki jest fenomenalny, potrafi porwać czytelnika i całkowicie nim zawładnąć. Jeżeli ktoś tego właśnie szuka w książkach, to "Marzyciel" jest zdecydowanie właściwą pozycją dla niego.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl

http://bookinnature.blogspot.com/2018/04/recenzja-marzyciel-strange-dreamer.html

Życie Lazlo Strange'a było zawsze aż nazbyt zwyczajne. Jednak posiadał on jedną z najbardziej niesamowitych umiejętności. Wyobraźnię. To ona oraz miłość do książek i historii o zaginionym mieście Szloch pozwoliły mu przetrwać ciężkie chwile. Jednak czy te rzeczy wystarczą w momencie, gdy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po wydarzeniach na Hybernii bohaterowie zostają ponownie wrzuceni w wir intryg, przygód oraz wojny, która zbliża się nieuchronnie. Feyra musi stawić czoła tej przyszłości i to od niej będzie zależało to jak potoczą się losy Prythianu oraz bliskich jej osób. Ile jest w stanie poświęcić, aby ocalić swój świat?

Sarah J. Maas stała się w ostatnich czasach bardzo popularna w Polsce jak i na całym świecie. Z każdą jej nową książką przybywa kolejnych fanów i wielbicieli jej powieści. Zresztą sama zaliczam się do tych osób, które kochają oba jej cykle i przeczytają wszystko co wyjdzie spod jej pióra. Jednakże chyba właśnie przez te wygórowane oczekiwania postawiłam zbyt wysoką poprzeczkę dla "Dworu skrzydeł i zguby", bo nie ukrywam, że niestety się zawiodłam.

Zacznę od tego, że najgorszą częścią tej książki była pierwsza połowa. Przeczytanie jej zajęło mi dobre 2 miesiące (!) co jak na mnie i moją miłość do Sarah J. Maas jest bardzo długim czasem. Zauważyłam ostatnio pewną tendencję autorki, która z książki na książkę coraz więcej uwagi poświęca na szczegółowe opisywanie aktów seksualnych. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że w pierwszej połowie "Dworu skrzydeł i zguby" opisy te pojawiały się dosłownie w prawie każdym rozdziale (a czasem nawet parę razy w jednym). Po jakimś czasie staje się to naprawdę męczące. To samo zresztą dzieje się ze "Szklanym tronem". Po części właśnie przez to początkowe tomy podobają mi się najbardziej, bo kolejne stają się miejscami bardzo monotonne i opisy romantycznych zbliżeń zdecydowanie przytłaczają ilością pozostałą akcję. Myślę, że właśnie te opisy przeważyły w głównym stopniu na mojej ocenie tej książki, bo sięgając po nią liczyłam na dobrą, wciągającą fantastykę, a nie romans z dużą liczbą scen erotycznych.

Jednak druga połowa tej powieści jest całkowicie inna niż pierwsza i przeczytałam ją zaledwie w 2 dni. Tam w końcu zaczyna się coś dziać, akcja znacznie przyspiesza, a kolejne wydarzenia następują po sobie z zawrotną prędkością. O jak ja bym chciała, żeby cała ta książka tak wyglądała. Jednak pomimo tego, że druga połowa była zdecydowanie lepsza, to i tak liczyłam na coś więcej ze strony Sarah J. Maas. Brakowało mi jakiegoś wielkiego 'BUM!' czy czegoś w tym stylu. Wydarzenia, które miały mnie zaskoczyć i wbić w fotel przewidziałam wcześniej, a sama końcówka była jak dla mnie zbyt schematyczna.

Lecz mimo pewnych mankamentów w tej powieści, dużym jej atutem są postaci stworzone przez autorkę. Są one niesamowicie barwne, wielowarstwowe i ciekawe. Sarah J. Maas w cudowny sposób potrafi ukazać indywidualny charakter każdej z postaci, nawet jeżeli występuje ona w książce tylko na chwilę. Pierwszoplanowi bohaterowie są 'dopieszczeni' w każdym szczególe i podczas czytania trzeciego tomu mamy wrażenie, że znamy ich na wylot, chociaż oczywiście nadal potrafią nas zaskoczyć. Szczególnie podobała mi się w "Dworze skrzydeł i zguby" zmiana w relacji pomiędzy siostrami Archeron i znaczne rozwinięcie postaci Elainy oraz Nesty (jej szczególnie!), które dzięki temu byłam w stanie polubić jeszcze bardziej.

Tak więc podsumowując, niestety postawiłam tej powieści zbyt wysokie oczekiwania i myślę, że to miało znaczący wpływ na mój odbiór "Dworu skrzydeł i zguby". Największym atutem tej powieści są jej postaci i warsztat pisarski Sarah J. Maas. Jednak powoli zaczynam zauważać, że pod względem fabularnym moje oczekiwania coraz bardziej rozmijają się z tym, w którą stronę autorka prowadzi akcję swoich powieści. Mam tylko nadzieję, że na kolejnych jej książkach nie zawiodę się tak bardzo.

http://bookinnature.blogspot.com/

Po wydarzeniach na Hybernii bohaterowie zostają ponownie wrzuceni w wir intryg, przygód oraz wojny, która zbliża się nieuchronnie. Feyra musi stawić czoła tej przyszłości i to od niej będzie zależało to jak potoczą się losy Prythianu oraz bliskich jej osób. Ile jest w stanie poświęcić, aby ocalić swój świat?

Sarah J. Maas stała się w ostatnich czasach bardzo popularna w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dwunastu graczy. Dwanaście ludów. Trzy klucze. I tylko jeden zwycięzca, który zadecyduje o życiu i śmierci, o losie ludzkości. Endgame właśnie się rozpoczęło, a wraz z nim koniec świata, który przeżyje niewielu. Do czego się posuniesz, aby znaleźć się w tym gronie? Dwunastu piekielnie niebezpiecznych, specjalnie wyszkolonych do gry w Endgame, młodych ludzi staje przeciwko sobie, każdy chce zwyciężyć i zapewnić przetrwanie swojemu ludowi. Jeśli zawiodą razem z nimi zginą ich bliscy.

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę nie spodziewałam się po niej niczego zaskakującego, czy nawet wciągającego. Myślałam, że będzie to całkowicie niezobowiązująca lektura, do której nie przywiążę się za bardzo. Wydawało mi się, że po prostu ją przeczytam, zrecenzuję, odłożę na półkę i zapomnę, a po następne części raczej nie sięgnę. A teraz, kiedy patrzę na "Endgame" czy myślę o tej książce to nie pragnę niczego bardziej jak móc sięgnąć, już teraz, w tej chwili po następną część (a niestety muszę na nią trochę poczekać). Muszę przyznać, że niesamowicie mnie wciągnęła i z wielkim bólem musiałam ją odłożyć w momencie, kiedy stawało nade mną ciemne widmo sesji, lecz po zdanych egzaminach przeczytałam ją dosłownie jednym tchem. No i na koniec zostawiła po sobie duży niedosyt i kaca książkowego, którego zaspokoić może tylko kolejna część.

Pomijając to jak "Endgame" bardzo wciąga, to równie ciekawym aspektem jest fakt, że nie jest to zwykła książka, której historia zamyka się w kilkuset stronach. Opowieść "Endgame" wychodzi poza to, do internetu i realnego życia. Książka, w tym wypadku, jest tylko początkiem, wskazówką do rozwiązania zagadki, dzięki której można było wygrać 500 000 $. Serio. I faktycznie ktoś zdobył tę nagrodę. Tylko, że zagadka jest na tyle trudna, że do ostatecznego rozwiązania dotarło 61 osób na całym świecie (w tym 1 Polak). No, ale w końcu nie może być prosto, kiedy chodzi o taką sumę pieniędzy. Ja osobiście nie próbowałam nawet zacząć, bo jestem raczej beznadziejna w tego typu sprawach, ale uważam, że sam pomysł i przeniesienie fikcji do rzeczywistości jest bardzo oryginalne i ciekawe. Sama nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim przedsięwzięciem jakim jest cała trylogia "Endgame" (w każdej następnej książce jest inna zagadka), dlatego pod tym względem jest ona dla mnie naprawdę wyjątkowa.

Równie interesującą i niezmiernie ciekawą stroną tej książki są bohaterowie. Każdy z nich jest inny i mimo tego, że jest ich bardzo dużo, nie miałam żadnego problemu z odróżnieniem jednych od drugich. Wszyscy wyszkoleni są na śmiertelnie niebezpiecznych zabójców, tylko po to, aby być gotowym, gdy nadejdzie "Endgame". Każdy z nich posiada cechy, które wyróżniają go na tle innych. Uważam, że jeśli autor posiada taką właśnie zdolność kreowania postaci, które nie zlewają się w jedną masę, to jest to najlepszym dowodem na to, że zajął się on w życiu pisarstwem nie przez przypadek. Właśnie w tym wypadku "Endgame" jest idealnym potwierdzeniem tego, że James Frey i Nils Johnson-Shelton zajęli się odpowiednim projektem.

Sama fabuła jest trochę mniej nieszablonowa niż reszta książki. Chociaż i w niej znajdziemy pewne pomysłowe rozwiązania oraz zaskakujące zwroty akcji, które dodatkowo nie pozwolą oderwać się od czytania. Bardzo podoba mi się to jak autorzy nawiązują do starożytnych cywilizacji i ich osiągnięć, jak wytłumaczyli pochodzenie ludzi, to w jaki sposób będzie wyglądał koniec świata oraz kto jest za to wszystko odpowiedzialny. Patrząc na całą fabułę, pomimo tego, że jest ona typowo młodzieżowa, to potrafi pochłonąć czytelnika niezależnie od wieku, jednak proponuję czytać ją jednak nieco starszym osobom, przez wgląd na pojawiające się krwawe i brutalne sceny, które są opisywane ze szczegółami (przy niektórych nawet mi robiło się słabo).

Tak więc uważam, że "Endgame. Wezwanie" zdecydowanie przerosło moje oczekiwania, z czego jestem bardzo zadowolona. Książkę tę polecam szczególnie osobom, które gustują w powieściach angażujących czytelnika, potrafiących zaskoczyć, a fabularnie podobnych do "Igrzysk śmierci" (chociaż nie do końca!). Ja przy "Endgame" naprawdę dobrze się bawiłam i na pewno sięgnę po kolejne części.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi CzytamPierwszy.pl

http://bookinnature.blogspot.com/

Dwunastu graczy. Dwanaście ludów. Trzy klucze. I tylko jeden zwycięzca, który zadecyduje o życiu i śmierci, o losie ludzkości. Endgame właśnie się rozpoczęło, a wraz z nim koniec świata, który przeżyje niewielu. Do czego się posuniesz, aby znaleźć się w tym gronie? Dwunastu piekielnie niebezpiecznych, specjalnie wyszkolonych do gry w Endgame, młodych ludzi staje przeciwko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chciałam zacząć pisać tę recenzję, po bożemu, zaczynając od krótkiego opisu, ale nie mam pojęcia jak miałabym opisać fabułę "Śladów". Szczerze mówiąc, nawet nie potrafię do końca odnieść opisu znajdującego się z tyłu książki do jej treści. Jedyne co umiem o niej powiedzieć to to, że jest zbiorem opowiadań o życiach ludzi, którzy są ze sobą w różny sposób powiązani.

Na początku zupełnie nie potrafiłam się odnaleźć w tej książce, ciężko było mi się zorientować o co chodzi. Jest to jedna z tych powieści, w której zostajemy od razu wrzuceni na głęboką wodę. Myślałam, że tak jak w innych tego typu książkach, później załapię już wszystko ( albo przynajmniej większość). Jednak, niestety tak się nie stało. Do końca powieści Małeckiego nie wiedziałam o co chodzi. I chyba dalej nie wiem. Jedyne co z niej wyniosłam to to, że ludzie są jak tytułowe ślady, pojawiamy się na krótszy lub dłuższy moment, jak odciski w piasku, a chwilę później już nas nie ma, śmierć zmywa nas jak morska woda.

Cała książka obraca się wokół tematyki śmierci i jest bardzo przygnębiająca, szczególnie z powodu tego, że zostały pokazane w niej tylko te bardzo negatywne fragmenty ludzkich żyć, żadna z opisanych osób nie jest szczęśliwa, wszystkim przydarzyło się coś co ich zniszczyło. Większość bohaterów jest przez to zgorzkniałą, bez chęci do życia. Brakowało mi jakiejś pozytywnej iskierki, bez niej było zbyt przygnębiająco i męcząco, bo przecież ludzkie życie nie składa się z samych tylko porażek i zawodów.

Kończąc czytać "Ślady" towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że w ogóle nie zrozumiałam sensu tej książki. Możliwe, że wybrałam po prostu zły moment na jej czytanie. Bo jest to książka, w którą trzeba się zaangażować i na niej skupić, a ja w ostatnim czasie jestem bardzo rozkojarzona i do czytania potrzebuję raczej czegoś co mnie odstresuje, przy czym nie będę musiała dużo myśleć i co pozwoli mi odpocząć od studenckiej rzeczywistości. Może właśnie nie wstrzeliłam się z nią w odpowiedni moment, a może w innej sytuacji miałabym taką samą opinię. Nie wiem, ale jak na razie nie zamierzam sięgać po nią po raz drugi, chociaż nie odradzam jej innym, możliwe, że komuś przypadnie do gustu bardziej niż mi, a widząc oceny na Lubimy Czytać, jest takich ludzi całkiem sporo.

http://bookinnature.blogspot.com/

Chciałam zacząć pisać tę recenzję, po bożemu, zaczynając od krótkiego opisu, ale nie mam pojęcia jak miałabym opisać fabułę "Śladów". Szczerze mówiąc, nawet nie potrafię do końca odnieść opisu znajdującego się z tyłu książki do jej treści. Jedyne co umiem o niej powiedzieć to to, że jest zbiorem opowiadań o życiach ludzi, którzy są ze sobą w różny sposób powiązani.

Na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się w zupełnie obcym domu, na całkowitym pustkowiu. Nie wiesz gdzie jesteś, nie wiesz jak się tu znalazłeś, ani dlaczego. Jednocześnie razem z tobą zamknięta zostaje osoba z twojej przeszłości. I musicie po prostu przeżyć.

Zaczynając tę książkę zastanawiałam się czym tym razem Tarryn Fisher mnie zszokuje. Nie myślałam o tym 'czy' mnie zszokuje, ale czym to zrobi, bo akurat na zaskoczenie w książkach Fisher można liczyć zawsze. Ale jednocześnie "Ciemna strona" była inna niż "Margo" czy "Bad mommy". Wcześniejsze powieści autorki skupiały się na takich kwestiach, z którymi nie każdy miał czy będzie miał do czynienia. Jednak w tej książce poruszone problemy są o wiele bardziej 'uniwersalne', częściej spotykane i mogą dotyczyć one większej ilości osób, są nam po prostu bliższe (przynajmniej mi). Tarryn wyciąga na wierzch ludzkie demony, które może skrywać każdy z nas.

Autorka (jak to ma w zwyczaju) wykreowała bohaterów, którzy są cali poznaczeni bliznami, rysami i mają za sobą doświadczenia, które w pewien sposób ich złamały. Jednak z każdą kolejną stroną, kiedy poznajemy przeszłość Senny i Isaaca, uświadamiamy sobie, że nic w tej książce nie jest przypadkowe, a bohaterowie dostają możliwość uratowania siebie nawzajem albo całkowitego wzajemnego zniszczenia. Fisher tak dobrze stworzyła relację łączącą głównych bohaterów, że miałam wrażenie iż istnieją oni naprawdę i po przeczytaniu książki sama zapragnęłam poznać kiedyś kogoś, kto tak doskonale by mnie rozumiał jak Isaac Sennę.

Niesamowitą częścią tej powieści jest również okładka, która jest doskonale przemyślana w każdym szczególe, lecz dopiero pod koniec książki przekonujemy się jak bardzo jest ona dobrym odwzorowaniem treści. Każdy element ma swoje znaczenie. Zaczynając od kolorów, przez postać na niej obecną, po detale, które na pierwszy rzut oka są niezauważalne lub wydają się nieistotne. Po prostu okładka idealnie współgra z treścią.

Tak więc Tarryn Fisher po raz kolejny udowodniła, że nie dość, że jest piekielnie dobrą pisarką, to w dodatku doskonale potrafi rozgryźć psychikę człowieka, co czyni jej powieści niebanalnymi i dającymi do myślenia.

Za możliwość przeczytania "Ciemnej strony" dziękuję portalowi czytampierwszy.pl

http://bookinnature.blogspot.com/

Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się w zupełnie obcym domu, na całkowitym pustkowiu. Nie wiesz gdzie jesteś, nie wiesz jak się tu znalazłeś, ani dlaczego. Jednocześnie razem z tobą zamknięta zostaje osoba z twojej przeszłości. I musicie po prostu przeżyć.

Zaczynając tę książkę zastanawiałam się czym tym razem Tarryn Fisher mnie zszokuje. Nie myślałam o tym 'czy'...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od paru lat, co chwilę, spotykam się z ludźmi, którzy uważają, że polska literatura jest czymś zdecydowanie gorszym niż ta zagraniczna. Do pewnego czasu ja również, po części, byłam tego zdania, ale całe szczęście, wyrosłam z tego. Pani Paulina Hendel swoją książka pokazała mi jak dużo tracą ludzie, którzy są uprzedzeni do polskich autorów.

Magda, pomimo tego, że jest zwykłą dziewczyną, w swojej miejscowości, ona i jej rodzina, uważna jest za tą dziwną i inną niż wszyscy. Zresztą może i całkiem słusznie, ponieważ Magda razem ze swoim wujkiem tropi i zabija słowiańskie demony. Jednak wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować, a życiu dziewczyny i Feliksa zagraża poważne niebezpieczeństwo.

Kiedy pierwszy raz przeczytałam opis "Żniwiarza" stwierdziłam, że pod żadnym pozorem nie mogę przejść obok tej książki obojętnie. No bo w końcu ile jest książek fabularnych z demonami ze słowiańskich wierzeń? Ja nigdy wcześnie nie słyszałam o żadnej powieści tego typu. Jednak niestety mam parę zastrzeżeń co do tego wątku.

Sam pomysł jest naprawdę świetny i podeszłam do niego z dużym entuzjazmem, jednak "Żniwiarz" nie do końca zaspokoił moje oczekiwania. Będąc już trochę obeznaną w wierzeniach naszych słowiańskich przodków, brakowało mi większego urozmaicenia w rodzajach demonów, które występowały w książce (a jest w czym wybierać!). Te, które się znalazły na kartach powieści są dosłownie niewielkim ułamkiem tych demonów, które straszyły na polskich ziemiach. Jednak patrząc na to, iż jest to dopiero pierwsza część, żywię ogromną nadzieję, że w kolejnych pojawi się ich o wiele więcej.

Lecz mimo tego, że czuję niedosyt związany z małą ilością słowiańskich stworów, to jestem zadowolona z kreacji bohaterów. Bardzo polubiłam Magdę, która nie jest głupia, a jej zachowanie jest całkowicie naturalne i zrozumiałe. Również romans jaki się pojawia jest całkiem sympatyczny, a przede wszystkim podobało mi się w nim to, że nie przysłaniał on reszty fabuły, był na uboczu i nie był nachalny.

Akcja w "Żniwiarzu" zdecydowanie nie pędzi na łeb na szyję, ale również nie mogę powiedzieć, że nudziłam się podczas czytania. Rozwój wydarzeń, został po prostu równomiernie rozłożony. Lecz niestety końcówkę, która miała być dla mnie zaskoczeniem, przewidziałam dokładnie, jednak nie poczułam zawodu z tego powodu, ale satysfakcję, że moje domysły były słuszne.

Pomimo tego, że książka ma swoje mankamenty to bardzo przyjemnie i lekko się ją czytało, a końcówka możliwe, że kogoś innego zaskoczy. Więc jak najbardziej polecam, szczególnie, w czasie, kiedy potrzebna jest odskocznia od nudnej rzeczywistości.

http://bookinnature.blogspot.com/

Od paru lat, co chwilę, spotykam się z ludźmi, którzy uważają, że polska literatura jest czymś zdecydowanie gorszym niż ta zagraniczna. Do pewnego czasu ja również, po części, byłam tego zdania, ale całe szczęście, wyrosłam z tego. Pani Paulina Hendel swoją książka pokazała mi jak dużo tracą ludzie, którzy są uprzedzeni do polskich autorów.

Magda, pomimo tego, że jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co byś zrobił, gdyby ktoś chciał ukraść ci życie? Gdyby twoja przyjaciółka najbardziej na świecie pragnęła twojego męża oraz córki? I co jeśli powoli stawałaby się kopią ciebie?

Życie Jolene było wręcz wzorcowe. Była w szczęśliwym małżeństwie i wychowywała malutką Mercy. Wszystko układało się tak jak powinno. Do czasu, kiedy, do domu obok, wprowadziła się pozornie sympatyczna Fig. Wtedy wszystko zaczęło się komplikować.

Myślę, że na początku należy zaznaczyć, iż ta książka raczej nie należy do tych lekkich, które czyta się w jeden wieczór. Pomimo tego, że "Bad mommy" nie jest grubą pozycją, to nie było mi przez nią łatwo przebrnąć. Już sama tematyka obracająca się wokół psychozy jest ciężka, a jeszcze trudniej jest, kiedy, dzięki narracji pierwszoosobowej, możemy wejść do głowy psychopaty oraz socjopaty.

Jednak ten mroczny klimat książki w żadnym wypadku nie jest ujmą dla powieści. Portret psychologiczny jaki autorka stworzyła w "Bad mommy" jednocześnie jest przerażający oraz godny podziwu.

Podczas czytania zastanawiałam się, skąd autorka ma taką wiedzę o chorobach psychicznych. Może miała doświadczenie z takimi ludźmi? Albo z nią samą jest coś nie tak? Wszystko wyjaśniło się, kiedy przeczytałam o niej notatkę na okładce. Studiowała psychologię, no tak, chyba mam zbyt bujną wyobraźnię. Lecz trzeba przyznać, że nie każdy psycholog jest w sanie napisać tak trzymającą w napięciu książkę, jaką stworzyła Tarryn Fisher.

Już od samego początku tej powieści czytałam ją ze świadomością, że prędzej, czy później dojdzie do tragedii i z każdą kolejną stroną upewniałam się w tym przeczuciu. Jednak koniec nie był, aż tak dramatyczny jak sobie wyobrażałam, ale może to i lepiej, dzięki temu był bardziej 'życiowy'.

Przez "Bad mommy" zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy ludzie wokół mnie też nie ukrywają przypadkiem takich mrocznych sekretów, jak bohaterowie tej powieści. Jednak chyba pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że tak nie jest.

W książce Tarryn Fisher nikt nie jest tym za kogo się podaje. Wszyscy noszą maski, a najbardziej autentyczną osobą jest mała Mercy, chociaż nawet ją owiewa pewna tajemnica. Polecam tą powieść szczególnie osobom, które gustują w thrillerach psychologicznych i angażujących psychicznie powieściach.
http://bookinnature.blogspot.com/

Co byś zrobił, gdyby ktoś chciał ukraść ci życie? Gdyby twoja przyjaciółka najbardziej na świecie pragnęła twojego męża oraz córki? I co jeśli powoli stawałaby się kopią ciebie?

Życie Jolene było wręcz wzorcowe. Była w szczęśliwym małżeństwie i wychowywała malutką Mercy. Wszystko układało się tak jak powinno. Do czasu, kiedy, do domu obok, wprowadziła się pozornie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Rok 2059. Młoda Paige Mahoney każdego dnia musi walczyć o przetrwanie, ponieważ władze Sajonu Londyn uznały takich jak ona za skazę w historii ludzkości. Jednak dziewczyna nauczyła się żyć w takim świecie. Wstąpiła do gangu złożonego z jasnowidzów i zaczęła zarabiać pieniądze poprzez włamywanie się do ludzkich umysłów. Wszystko jednak ulega zmianie, kiedy przez niefortunny zbieg okoliczności zostaje aresztowana i przewieziona do kolonii karnej Szeol I, gdzie na nowo musi się nauczyć sztuki przetrwania.

Myślę, że w ostatnim czasie każdy fan książek fantasy słyszał o "Casie żniw", szczególnie, że autorka niedawno odwiedziła Polskę. Zresztą nawet mimo tego wydarzenia, myślę, że książka ta zasługuje na jak największy rozgłos .

Nie ukrywam, że "Czas żniw" przeczytałam w ekspresowym tempie. Już od samego początku akcja książki rozwija się bardzo szybko, zostajemy wrzuceni w wir akcji, nie ma ani chwili wytchnienia, ponieważ cały czas się coś dzieje. Tym sposobem nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do końca powieści. No, ale w końcu czemu się dziwić, kiedy książka jest tak dobrze napisana.

Świat, który wykreowała Samantha Shannon jest postawiony na naprawdę wysokim poziomie. Jego złożoność zachwycała mnie na każdej stroni. Jestem pełna podziwu dla autorki, za to, jak przedstawiła całe uniwersum, bo wymyślenie zaświatów, rodzajów jasnowidzów, Refaitów i Sajonu było nie lada wyzwaniem, któremu Shannon z całą pewnością podołała.

W ''Czasie żniw'' kreacja bohaterów również stoi na wysokim poziomie, jednak nieco niższym niż świat przedstawiony. Paige jest dziewczyną inteligentną, rozważną, nie zakochującą się od pierwszego wejrzenia (!), a jej zachowanie i wybory są racjonalne oraz w pełni przeze mnie zrozumiałe. Naczelnik także sprostał moim wymaganiom. On z kolei jest bardzo tajemniczą, intrygującą oraz złożoną postacią, której nie sposób nie polubić. Jednak reszta bohaterów, których spotykamy na kartach tej powieści, została pominięta i poświęcono im zbyt mało uwagi. W pewnym momencie wręcz zaczęli mi się oni mylić i zlewać w jedno, lecz ten mały mankament nie przeszkodził mi w dobrym odbiorze książki.

Tak więc, czas, który poświęciłam na zapoznanie się z historią Paige na pewno nie był czasem zmarnowanym. Cieszę się, że dane mi było ją przeczytać i zachęcam do tego każdego miłośnika książek fantasy (i nie tylko ich!), bo myślę, że naprawdę warto.

http://bookinnature.blogspot.com/

Rok 2059. Młoda Paige Mahoney każdego dnia musi walczyć o przetrwanie, ponieważ władze Sajonu Londyn uznały takich jak ona za skazę w historii ludzkości. Jednak dziewczyna nauczyła się żyć w takim świecie. Wstąpiła do gangu złożonego z jasnowidzów i zaczęła zarabiać pieniądze poprzez włamywanie się do ludzkich umysłów. Wszystko jednak ulega zmianie, kiedy przez niefortunny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Etta pozornie jest zwykłą dziewczyną z nowojorskiej dżungli. No właśnie, POZORNIE, bo w końcu ile współczesnych nastolatek potrafi perfekcyjnie zagrać na skrzypcach utwory Bacha? Albo ile dziewczyn nie ma żadnych przyjaciół, ani nawet znajomych, a jedynymi kompanami do rozmów są mama oraz nauczycielka muzyki? No i w końcu ile młodych ludzi potrafi podróżować w czasie? Etta na pewno spełnia wszystkie te warunki. Jednak sama nie zdaje sobie z tego sprawy (przynajmniej z tej ostatniej kwestii). Uświadamia sobie to dopiero w momencie kiedy budzi sie na statku płynącym do XVIII-wiecznego Nowego Jorku.

Szczerze mówiąc zawsze z pewną obawą podchodzę do książek, w których główny bohater początkowo nie ma pojęcia o "magicznej" stronie świata. Boję się, że autor nie sprosta temu zadaniu, które sobie wyznaczył i to wprowadzenie będzie po prostu bardzo sztuczne (z czym już miałam do czynienia). Jednak Alexandra Bracken poradziła sobie z tym momentem bardzo płynnie i nie raził mnie on podczas czytania.

Dużym plusem w "Pasażerce" jest również bardzo dobre przygotowanie się autorki do napisania tej książki. W każdym rozdziale widać, że sporo czasu poświęciła na zbieranie informacji o muzyce, różnych epokach i miejscach, ubiorze ludzi w poszczególnych czasach i ich zachowaniu, jednocześnie nie zanudzając czytelnika przydługimi opisami.

Jednak jak w większości książek także i w tej znalazłam minus. W "Pasażerce" jest nim wątek romantyczny. Zazwyczaj bardzo lubię je w książkach, ale ten, moim zdaniem, był zbyt naciągany i nierealistyczny, a mając na myśli nierealistyczny wcale nie chodzi mi o to, że wybrankiem Etty jest XVIII-wieczny, legalny pirat. Nie potrafiłam po prostu znieść tego, że po na prawdę krótkiej znajomości (niecałe dwa tygodnie, serio?!) wyznają sobie dozgonną miłość. Na początku ten romans zapowiadał się bardzo dobrze, był raczej poboczną kwestią, jednak z czasem przysłonił on wszystko inne i "Pasażerka" zamiast o podróżach w czasie i wspaniałych przygodach opowiadała o romantycznej relacji dwójki ludzi.

Reasumując, pomimo tego feralnego romansu na prawdę dobrze bawiłam się przy tej książce i prawdziwą torturą było oderwanie się od niej, a zaskakujący finał pozostawił po sobie duży niedosyt.

http://bookinnature.blogspot.com/

Etta pozornie jest zwykłą dziewczyną z nowojorskiej dżungli. No właśnie, POZORNIE, bo w końcu ile współczesnych nastolatek potrafi perfekcyjnie zagrać na skrzypcach utwory Bacha? Albo ile dziewczyn nie ma żadnych przyjaciół, ani nawet znajomych, a jedynymi kompanami do rozmów są mama oraz nauczycielka muzyki? No i w końcu ile młodych ludzi potrafi podróżować w czasie? Etta...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to