-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-11-04
2023-09-01
XVII tom "Biblioteki" Diodora opowiada, jak tytuł wskazuje, o losach Aleksandra III, zwanego wielkim. I, co ciekawe, tylko o nim. Nie ma żadnych wtrąceń o Rzymie, Sycylii, Kartaginie, nic. Jedynie dwie wzmianki poruszają sprawy Grecji, ale i one są powiązane z Macedonią. Reszta to opis wyprawy Aleksandra, oczywiście w formie znacznie bardziej skondensowanej niż u Arriana czy Kurcjusza Rufusa, chociaż obszerniejszej niż u Plutarcha. Według historyków, Diodor korzystał ze źródeł mniej wiarygodnych niż pozostali wymienieni autorzy i jego przekaz zawiera więcej pomyłek. Opisy bitew mają znaczenie niemal wyłącznie literackie, gdyż praktycznie nie da się z nich odtworzyć ich przebiegu. Jest chaotycznie, brutalnie, krwawo, epicko, czy tak jak na polu bitwy, ale historyk nie wiele ma z tego pożytku. Warto jednak podkreślić bezstronność autora. Diodor, podobnie jak jego źródło, nie próbowali w żaden sposób ukryć ciemnej strony wojny. I chociaż księga ta zawiera wiele przykładów łaskowości Aleksandra, nie brak tu również opisów cierpień żon perskich żołnierzy poległych pod Gaugamelą, tragedii mieszkańców Tyru i Persepolis, czy okrucieństw popełnionych przez Macedończyków w Indiach. Pozwala to mocno odbrązowić sielankowe opisy łagodnych zdobywców, zachowane przez innych kronikarzy. W tekście jest duża luka, obejmująca wydarzenia od śmierci Dariusza III po początek podboju Indii, która pewnie rzuciłaby sporo światła na okoliczności śmierci Klejtosa i Kallistenesa.
Tradycyjnie, tekst został wydany w dwóch językach - po polsku i po grecku, oraz opatrzony monstrualną wręcz ilością przypisów.
XVII tom "Biblioteki" Diodora opowiada, jak tytuł wskazuje, o losach Aleksandra III, zwanego wielkim. I, co ciekawe, tylko o nim. Nie ma żadnych wtrąceń o Rzymie, Sycylii, Kartaginie, nic. Jedynie dwie wzmianki poruszają sprawy Grecji, ale i one są powiązane z Macedonią. Reszta to opis wyprawy Aleksandra, oczywiście w formie znacznie bardziej skondensowanej niż u Arriana...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-21
"Słowianie w historiografii..." to dosyć dziwna książka. Z jednej strony, jest dosyć przystępnie napisana, a styl autora jest bardzo przyjemny; z drugiej strony, WSZYSTKIE CYTATY (a jest ich bardzo dużo) ZAMIESZCZONO WYŁĄCZNIE W ORYGINALNYM BRZMIENIU. Do pełnego zrozumienia treści książki należy zatem znać - na poziomie co najmniej średnim - grekę, łacinę, a i niemiecki by się przydał. To ogromna wada, bo mocno to zmniejszy przyjemność czytania dla większości potencjalnych odbiorców (ja kontakt z tymi językami miałem na studiach, a i tak byłem poirytowany).
Co do treści, to autor omawia trudne początki Słowian i ich relacje z Bizancjum (które okrutnie plądrowali), Awarami (którzy z kolei narzucili im swoje jarzmo) i Frankami (z którymi też sporo wojowali). Nie zabrakło oczywiście wzmianek o tzw. Państwie Samona, czyli pierwszym, na wpółlegendarnym (nawet nie wiemy, gdzie się znajdowało), państwie Słowian. Ogólnie lektura jest bardzo ciekawa, ale znaczną cześć cytatów warto potem sprawdzić w innych opracowaniach.
"Słowianie w historiografii..." to dosyć dziwna książka. Z jednej strony, jest dosyć przystępnie napisana, a styl autora jest bardzo przyjemny; z drugiej strony, WSZYSTKIE CYTATY (a jest ich bardzo dużo) ZAMIESZCZONO WYŁĄCZNIE W ORYGINALNYM BRZMIENIU. Do pełnego zrozumienia treści książki należy zatem znać - na poziomie co najmniej średnim - grekę, łacinę, a i niemiecki by...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-13
Trudno oceniać dziełko tak ważne z punktu widzenia naszej historii. Jest to bowiem najstarszy zachowany, długi tekst napisany w naszym kraju. Oczywiście, test jest tłumaczeniem z łaciny, co musiało być sporym wyzwaniem dla tłumaczy, gdyż oryginalny tekst był rytmiczny, a miejscami rymowany (fragmenty rymowane zostały dołączone do przekładu w oryginale).
Sam tekst zosta nazwany kroniką nieco na wyrost, jest to bowiem klasyczny Żywot sławnej osoby - w tym przypadku, Bolesława III Krzywoustego, i w zasadzie tak powinien być traktowany. Gall wspomina w nim wprawdzie o jego przodkach, ale do momentu śmierci Mieszka II trudno znaleźć jakieś wiarygodne informacje, poza powszechnie znanymi banałami. Ot, wielki kraj, pełen dzielnych wojów, cnotliwych niewiast, złota, żywności, lasów, pól... Jego królowie byli mądrzy i śmiali, ścierali się z wrogami, zwłaszcza z podłymi Czechami... Jedyną ciekawą informacją jest opis wyprawy na Kijów Bolesława Chrobrego. Dalej jest jednak lepiej; nasza wiedza o Kazimierzu Odnowicielu i jego synach pochodzi głównie od Galla. Wprawdzie, był on strasznie stronniczy, mnożył wrogie armie do monstrualnych rozmiarów, ale nie zakłamywał historii. Niewygodne dla oficjalnej linii wydarzenia (wypędzenie Bolesława Śmiałego, konflikt Władysława Hermana z synami, śmierć Zbigniewa) wolał przemilczeć, niż przekłamać. Dobre i to.
Trudno oceniać dziełko tak ważne z punktu widzenia naszej historii. Jest to bowiem najstarszy zachowany, długi tekst napisany w naszym kraju. Oczywiście, test jest tłumaczeniem z łaciny, co musiało być sporym wyzwaniem dla tłumaczy, gdyż oryginalny tekst był rytmiczny, a miejscami rymowany (fragmenty rymowane zostały dołączone do przekładu w oryginale).
Sam tekst zosta...
2022-12-31
X tom polskiego wydania Biblioteki Diodora. Omawiany w nim okres czasu nawidoczniej bardzo interesował autora, gdyż cały tom obejmuje 17 lat. Tym razem, głównym punktem narracji są sprawy sycylijskie, a więc głównie dalsze losy Dionizjusza Starszego, panującego w Syrakuzach w latach 405-367 p.n.e. i jego wojny przeciwko Kartagińczykom (ze szczególnym uwzględnieniem szturmu i zniszczenia Motoji przez Greków). Relacja Diodora jest w tym przypadku głównym źródłem do dziejów tego konfliktu. Wydarzenia w Grecji - hegemonia Sparty, wojna koryncka i ekspansja Teb - były dla autora wyraźnie mniej ważne i Diodor poświęcił im niewiele uwagi. Wprawdzie nadal warto przeczytać je, choćby w celach porównawczych (Diodor z pewnością znał "Anabazę" i inne pisma Ksenofonta, ale najwyraźniej nie przypadły mu do gustu; zamiast powoływał się na zaginione pisma Efora, Filistosa, Ktezjasza i Teopompa), należy to jednak robić z uwagą, gdyż relacja ta zawiera sporo błędów (zwłaszcza pod względem chronologii). Po raz pierwszy szerzej pojawia się także wątek rzymski, a dokładniej splądrowania miasta przez Galów - niestety, w niczym nie odbiega od oficjalnej, "heroicznej" wersji, w dodatku autor kompletnie pomieszał lata, miejsca i nazwiska bohaterów tego epizodu.
Podobnie jak pozostałych tomach, tekst jest dwujęzyczny (grecki i polski), przetłumaczony w sposób szkoły leebowskiej (tłumacz za wszelką cenę oddaje styl pisarza, nawet jeżeli wymaga to stworzenia stylistycznych potworków) i opatrzony przypisami korygującymi błędy kronikarza - czyli bardzo licznymi.
X tom polskiego wydania Biblioteki Diodora. Omawiany w nim okres czasu nawidoczniej bardzo interesował autora, gdyż cały tom obejmuje 17 lat. Tym razem, głównym punktem narracji są sprawy sycylijskie, a więc głównie dalsze losy Dionizjusza Starszego, panującego w Syrakuzach w latach 405-367 p.n.e. i jego wojny przeciwko Kartagińczykom (ze szczególnym uwzględnieniem szturmu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-04
Wbrew tytułowi, XI księga Biblioteki Diodora jedynie częściowo skupia się na wojnach grecko-perskich, zaczynając na wyprawie Kserksesa. Prawie połowa książki poświęcona jest wydarzeniom pomiędzy tą wojną, a wojną peloponeską, której początek również jest w niej zawarty. Jest to w pewnym sensie alternatywa do historii Herodota, gdyż Diodor najwyraźniej korzystał z innego źródła (Efora?). Dzięki temu poznajemy inną wersję obrony Termopil i stoczonej w tym samym czasie bitwy pomiędzy Sycylijczykami a Kartagińczykami. Niestety, narracja Diodora jest skondensowana do granic możliwości, i chociaż czyta się ją (jak na starożytną kronikę) bardzo dobrze, to jest przez to bardzo niejasna i chaotyczna, pełna powtórzeń i błędów chronologicznych. Widać to szczególnie przy opisie preludium wojny peloponeskiej; wybuch tego, jednego z najważniejszych w dziejach Grecji, konfliktu Diodor przedstawił tak lakonicznie, że można go przeoczyć - po prostu w pewnym momencie wojna trwa i już. A szkoda, gdyż to jedyne (poza kroniką Justyna) źródło opisujące lata 477-450. Poza dziejami Grecji często wspomina również o Sycylii, z uwielbieniem wręcz opisując czyny Gelona z Syrakuz, oraz - już rzadziej - o Italii. Rzym w tym tomie prawie się nie pojawia; jedynie nazwiska rzymskich konsulów - niemal zawsze błędnie - są wykorzystywane przy ustalaniu chronologii.
Jak zawsze w serii, poza polskim tłumaczeniem tekst zawiera grecki oryginał i obszerny komentarz konfrontujący wersję Diodora z innymi źródłami.
Wbrew tytułowi, XI księga Biblioteki Diodora jedynie częściowo skupia się na wojnach grecko-perskich, zaczynając na wyprawie Kserksesa. Prawie połowa książki poświęcona jest wydarzeniom pomiędzy tą wojną, a wojną peloponeską, której początek również jest w niej zawarty. Jest to w pewnym sensie alternatywa do historii Herodota, gdyż Diodor najwyraźniej korzystał z innego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-23
IX tom Biblioteki Diodora Sycylijskiego nieco się różni od poprzednich. Zawrotne tempo mocno spadło, a opisane w nim wydarzenia obejmują dosyć krótki okres czasu (zaledwie 11 lat). Dobrze to wpłynęło na czytelność narracji. Ważniejsze wydarzenia historyczne zostały w końcu starannie opowiedziane i nie przypominają już katalogu splądrowanych miast i stoczonych bitew. Kronikarz znalazł nawet miejsce na (nieco przydługie) streszczenie dyskusji Syrukazan na temat pojmanych Ateńczyków. Zmieniły się również opisy bitew i oblężeń; najważniejsze z nich, stoczone w okolicach Syrakuz zostało przekazane w bardzo dramatyczny sposób (chociaż nie zawiera żadnych konkretów o ustawieniu wojsk ani manewrach), dzięki czemu czytałem go z zapartym tchem. Z kolei relacja z zagłady sycylijskich miast w trakcie wyprawy Hannibala Magona wywiera przygnębiające wrażenie.
Podobnie jak poprzednie tomy, XIII księga jest kompilacją kilku źródeł, przede wszystkim kroniki Efora z dziejami Timajosa (odnośnie spraw Sycylii, czyli znaczna część tomu). Diodor znał też dzieła Tukidydesa, Teopompa, Ksenofonta, Filistosa i Apollodora, jednak korzystał z nich znacznie rzadziej. Dzięki temu, jego narracja przedstawia alternatywną (mocno proateńską) wersję wydarzeń. Niestety, kompilacja ta nie jest do końca udana i zawiera sporo pomyłek. Chronologia Diodora jest niemal na pewno błędna, zwłaszcza odnośnie spraw Italii i Rzymu (te z resztą mają, podobnie jak w poprzednich księgach, marginalne znaczenie dla narracji). Opisów wojny peloponeskiej jest jednak tak mało, że nie można pominąć relacji Diodora; odnośnie dziejów Sycylii, jest ona podstawą wszystkich badań.
Podobnie jak wszystkie tomy z serii, tekst został wydany w dwóch językach i przetłumaczony możliwie dosłownie i uzupełniony bardzo obszernymi przypisami.
IX tom Biblioteki Diodora Sycylijskiego nieco się różni od poprzednich. Zawrotne tempo mocno spadło, a opisane w nim wydarzenia obejmują dosyć krótki okres czasu (zaledwie 11 lat). Dobrze to wpłynęło na czytelność narracji. Ważniejsze wydarzenia historyczne zostały w końcu starannie opowiedziane i nie przypominają już katalogu splądrowanych miast i stoczonych bitew....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02
Kolejny, dziewiętnasty już tom "Biblioteki historycznej" Diodora przenosi nas w lata 318-310 przed Chr., w czasy wojen o spadek po Aleksandrze Wielkim i walk pomiędzy Kartagińczykami a Agatoklesem, tyranem Syrakuz. Już sama objętość tego tomu daje nam obraz jego szczegółowości. Na 200 (ok., tak naprawdę na stu) stronach opisano zaledwie 8 lat, co jak na starożytne kroniki jest wynikiem imponującym.
Księga jest jest kompilacją kilku (co najmniej trzech) niezachowanych dziś kronik, co widać już po kilku stronach. Fragmenty dotyczące walk diadochów to dynamiczna, zapierająca nieraz dech w piersi opowieść o wojnach imperiów, spiskach, fortelach, zdradzie i wielkich osobowościach. Wymiar drugiej części - poświęconej dziejom Sycylii, ojczyzny Diodora, jest zupełnie inny. Jest to ponura, bardzo krwawa relacja z brutalnych rządów Agatoklesa, pełna filozoficznych rozważań na okrutną naturą człowieka i niespodziewanymi kolejami losu. Chociaż to bardzo ciekawa (ale też, głównie ze względu na szczegółowe opisy licznych zbrodni tego władcy, trudna) opowieść, to jej styl jest zauważalnie gorszy, niż opisy wydarzeń na wschodzie. Diodor zamieścił również parę epizodów z historii Rzymu, jednak są one tak krótkie i lakoniczne, że szkoda zawracać sobie nimi głowy.
Pod względem edytorskim książkę wykonano poprawnie. Co druga strona zawiera oryginalny tekst grecki, co nielicznym znawcom tego języka pozwala na ocenianie pracy tłumacza, a także pozwala doskonalić swój warsztat. Tekst uzupełniono dziesiątkami przypisów, co pozwala osobom nieznającym antycznych realiów na łatwiejsze zrozumienie tekstu, chociaż podejrzewam, że takie osoby po tę książkę nie sięgną... Są też mapy, ale ich jakość (zwłaszcza ostatniej, która jest bardzo ogólna i pochodzi, o zgrozo, z wikipedii!) pozostawia więcej do życzenia. W teksie i przypisach są wprawdzie pewne błędy, ale jest ich tak mało, że w żaden sposób nie wpływają na moją ocenę.
Z całego serca polecam, gdyż kampanie Agatoklesa i diadochów to jeden z najciekawszych okresów historii starożytnej, a zarazem dowód, że sprytem można nieraz zyskać więcej, niż przy pomocy najpotężniejszej armii.
Kolejny, dziewiętnasty już tom "Biblioteki historycznej" Diodora przenosi nas w lata 318-310 przed Chr., w czasy wojen o spadek po Aleksandrze Wielkim i walk pomiędzy Kartagińczykami a Agatoklesem, tyranem Syrakuz. Już sama objętość tego tomu daje nam obraz jego szczegółowości. Na 200 (ok., tak naprawdę na stu) stronach opisano zaledwie 8 lat, co jak na starożytne kroniki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-21
Fragment Biblioteki Diodora, pierwsza z serii księga przetłumaczona na polski. Wydanie jest dwujęzyczne - wszystkie lewe strony są w języku greckim, a prawe w polskim. Tłumaczenie jest bardzo wierne, tzn. stara się w sposób maksymalny oddać styl autora, nawet stosując nieraz konstrukcje niemal nie stosowane w polszczyźnie.
Sama kronika obejmuje prawie 25 lat historii - od 359 do 336 r. przed Chr., i wbrew tytułowi, dotyczy nie tylko Macedonii, ale i dziejów Rzymu, Sycylii i Egiptu. Diodor jest najlepszym źródłem do historii tej epoki (w zasadzie, to jedynym). W dodatku jego relacja dosyć szczegółowa, chociaż jej wartość zależy od tego, z czyjego przekazu kronikarz korzystał w danym momencie. Ma to wpływ nie tylko na ilość informacji, ale i na styl poszczególnych fragmentów! Pod koniec księgi relacja ulega nagłemu przyśpieszeniu, i znienacka czytelnik dowiaduje się, że toczące się od początku tomu ,,święte wojny" o sanktuarium Delfach nagle się zakończyły, a król Filip został zamordowany. Irytować mogą również notoryczne zmiany miejsca akcji pomiędzy wschodem a zachodem. Ogólnie polecam, bo kronika Diodora należy do najbardziej przystępnych dzieł starożytnych historyków.
Fragment Biblioteki Diodora, pierwsza z serii księga przetłumaczona na polski. Wydanie jest dwujęzyczne - wszystkie lewe strony są w języku greckim, a prawe w polskim. Tłumaczenie jest bardzo wierne, tzn. stara się w sposób maksymalny oddać styl autora, nawet stosując nieraz konstrukcje niemal nie stosowane w polszczyźnie.
Sama kronika obejmuje prawie 25 lat historii -...
2022-12-11
W swojej historii powszechnej Diodor Sycylijski dociera do roku 450, a więc do momentu zakończenia wojen ateńsko-perskich. Wojna peloponeska już trwa w najlepsze, więc co naturalne, tom ten wypełniony jest opisami bitew, najazdów i oblężeń. Niestety, nie ma co sobie po nich obiecywać; objętość księgi jest maleńka w porównaniu do ilość wydarzeń z tego okresu (polskie wydanie Tukidydesa, opisującego te same wydarzenia, ma 534 strony; polski tekst XII księgi Diodora to 75 stron), zatem Diodor ogranicza się do wymienienia bitew z dodaniem ew. liczby poległych. Nawet najważniejsze starcia tego okresu nie doczekały się dłuższej wzmianki. Dzięki temu jednak relacja jest dynamiczna i lepiej pokazuje okrucieństwo i bezsens tej wojny, gdyż kilka razy na stronę czytamy o tym, że jakieś miasto zostało zburzone, mężczyzn wycięto, a kobiety i dzieci sprzedano w niewolę...
Z merytorycznego punktu widzenia, ten tom kroniki jest przeciętny. Zawiera sporo błędów chronologicznych, powtórzeń i uproszczeń. Mimo to ma swoją wartość, gdyż przedstawia alternatywny dla Tukidydesa (którego dzieło Diodor czytał, ale traktował jedynie jako źródło pomocnicze) punkt widzenia Efora (niestety, zdecydowanie mniej bezstronny, gdyż zdecydowanie proateński). W dziejach Sycylii i Italii wybierał z kolei Timajosa i Antiocha z Syrakuz. Jak zwykle, pod tym względem Diodor nie ma konkurencji. Wprawdzie w tym tomie o "Wielkiej Grecji" jest dosyć mało (głównie o losach Sibaris, z dużą wzmianką o prawodawcy Charondasie, wspomniano także o powstaniu Sikelotów przeciwko greckiemu panowaniu), ale to i tak wszystko co mamy.
Jak w każdym tomie z tej serii, znający grekę mogą porównać oryginalny tekst z polskim przekładem, do tego błędy kronikarza zostały sprostowane w komentarzu.
W swojej historii powszechnej Diodor Sycylijski dociera do roku 450, a więc do momentu zakończenia wojen ateńsko-perskich. Wojna peloponeska już trwa w najlepsze, więc co naturalne, tom ten wypełniony jest opisami bitew, najazdów i oblężeń. Niestety, nie ma co sobie po nich obiecywać; objętość księgi jest maleńka w porównaniu do ilość wydarzeń z tego okresu (polskie wydanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-27
Powyższy tom jest zbiorem ocalałych fragmentów ksiąg VI-X Biblioteki Diodora. Niestety, zachowała się jedynie niewielka ich część (ok. 20%), znana głównie z odpisów i niedokładnych nieraz streszczeń. Nawet gdybyśmy znali całość, to znaczną jej część stanowi mitologia. Jak sam Diodor przyznał, do pierwszej Olimpiady (776-772, pamiętajcie że, Olimpiada to czterolecie pomiędzy igrzyskami, a nie sam turniej) Grecy nawet nie mieli jednolitego sposobu datowania wydarzeń. Z tego powodu, pierwsza część tomu to opowieści o założeniu miast przez herosów (w tym początki Latynów i założenie Rzymu), pierwszych prawodawcach (w tym Likurgu i Solonie) i dosyć niewiele, w dodatku mocno zniekształconych, rzeczywistych wydarzeń (wojny meseńskie). Dalsze fragmenty książki zawierają wydarzenia przynajmniej częściowo historyczne, a więc okres tyranii w Atenach, rządy Krezusa, króla Lidii i Cyrusa w Persji. Są to jednak pojedyncze cytaty i anegdoty, w większości pochodzące z "Dziejów" Herodota, które w tej sytuacji byłyby znacznie lepszym wyborem dla czytelnika. Mnóstwo informacji znajdziemy natomiast o tzw. Siedmiu Mędrcach, a zwłaszcza Solonie, oraz Pitagorasie i jego uczniach.
Tradycyjnie dla tej serii, tekst został wydany w dwóch językach - oryginalnym (zwykle greckim) i polskim z zachowaniem stylu i rytmu oryginału, a także opatrzony obszernymi przypisami, korygującymi i uzupełniającymi liczne pomyłki autora.
Powyższy tom jest zbiorem ocalałych fragmentów ksiąg VI-X Biblioteki Diodora. Niestety, zachowała się jedynie niewielka ich część (ok. 20%), znana głównie z odpisów i niedokładnych nieraz streszczeń. Nawet gdybyśmy znali całość, to znaczną jej część stanowi mitologia. Jak sam Diodor przyznał, do pierwszej Olimpiady (776-772, pamiętajcie że, Olimpiada to czterolecie pomiędzy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-25
Ostatnia zachowana część pierwszego pięcioksiągu Diodora. Autor opowiada w nim o czasach starożytnych nawet z jego punktu widzenia, a więc o czasach - teoretycznie - sprzed upadku Troi (który starożytni datowali na 1194-1184 p.n.e.) i końca epoki brązu. W praktyce, okres ten, podobnie jak czasy zwane ciemnymi wiekami, były dla starożytnych praktycznie nieznane. Stąd np. Diodor błędnie wnosi, że żelazo było znane w Grecji jeszcze w czasach imperium minojskiego. Z punktu widzenia historyka, tomik ten ma niewielką wartość, gdyż jest bardziej mitologią (ta, nawiasem mówiąc, została przedstawiona dosyć oryginalnie, gdyż Zeus i inni bogowie są w niej czczonymi przez potomnych wielkimi odkrywcami, prawodawcami i zdobywcami, a nie niezwykłymi bytami spoza świata śmiertelników) niż historią. Również strona geograficzno-etnograficzna tekstu jest bardziej ciekawostką, niż opisem prawdziwych wydarzeń i bliżej jej do opowieści Sindbada Żeglarza niż do Geografii Strabona. Oczywiście, pewne ślady prawdziwych wydarzeń przebijają, jednak zostały one zniekształcone przez ludową tradycję. Wartość mają natomiast wstawki poświęcone zwyczajom poszczególnych ludów, zarówno tych dobrze Grekom znanych, jak i bardzo egzotycznych: Etrusków, Galów, Iberów, Brytów a nawet Arabów. Mimo, że większość informacji zawartych w tym tomie to zwykłe bajki, to i tak jest on pouczający, gdyż pozwala zrozumieć, jak starożytni wyobrażali sobie swoje dzieje i otaczający ich świat.
Tradycyjnie dla tej serii, tekst został wydany w dwóch językach - oryginalnym (greckim) i polskim, a także opatrzony obszernymi przypisami.
Ostatnia zachowana część pierwszego pięcioksiągu Diodora. Autor opowiada w nim o czasach starożytnych nawet z jego punktu widzenia, a więc o czasach - teoretycznie - sprzed upadku Troi (który starożytni datowali na 1194-1184 p.n.e.) i końca epoki brązu. W praktyce, okres ten, podobnie jak czasy zwane ciemnymi wiekami, były dla starożytnych praktycznie nieznane. Stąd np....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012
Nie łatwo mi przychodzi ocena tej książki. Ten zbiór anegdot przeznaczony był dla rzymskich wodzów chcących podszkolić się w dowodzeniu, a nie dla historyka. Autor nie za bardzo dbał o jasność relacji i przebieg wydarzeń, skupiając się na samym fortelu. Wielką zaletą tej książki jest jej bezstronność - Poliajnos nikogo nie krytykuje, nie oczernia, nie oskarża - podaje fakty. Niekiedy wręcz surowe. Pod względem tematyki, obejmuje ona podstępy wodzów od czasów mitycznych do rządów Marka Aureliusza, nie tylko rzymskich (tych jest w niej niewiele) ale również kartagińskich, greckich, macedońskich, perskich i egipskich, jednak najwięcej jest o wyczynach Greków z epoki klasycznej, co ładnie komponuje się z, ciągle nieprzełożonymi na język polski (czy kiedyś się doczekam?) ,,Podstępami wojennymi" Frontyna, który pisał głównie o Rzymianach i ich przeciwnikach. Dla wielu starożytnych bitew ta książka jest jedynym źródłem informacji. Nie sposób nie wspomnieć również o znakomitej pracy pani Borkowskiej, która nie tylko dokonała przekładu dzieła, ale uzupełniła je solidną notą edytorską, bez której chaotycznie ułożone (niektóre podstępy nie zawierają informacji o miejscu bitwy, a nawet o tym kto dowodził armią; daty nie pojawiają się w niej ani razu!) anegdoty byłyby zupełnie niezrozumiałe dla sporej części czytelników.
Nie łatwo mi przychodzi ocena tej książki. Ten zbiór anegdot przeznaczony był dla rzymskich wodzów chcących podszkolić się w dowodzeniu, a nie dla historyka. Autor nie za bardzo dbał o jasność relacji i przebieg wydarzeń, skupiając się na samym fortelu. Wielką zaletą tej książki jest jej bezstronność - Poliajnos nikogo nie krytykuje, nie oczernia, nie oskarża - podaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-17
Ponieważ polskie tłumaczenie ksiąg XXI-XL Biblioteki Diodora Sycylijskiego wciąż się nie ukazało, postanowiłem sięgnąć po wydanie angielskie. Jest to typowy loebowski format - jedna strona jest zapisana po grecku, druga to przekład. Jest on dosyć dziwny, choć bardzo fajny dla historyka i filologa - tłumacz ZA WSZELKĄ cenę próbuje oddać styl i strukturę oryginalnego tekstu, nawet jeżeli wymaga to od niego tworzenia potworków językowych, dlatego tłumaczenie zostało spisane zgodnie z regułami greckiej gramatyki, chociaż słowa są angielskie.
Sam tekst jest... chaotyczny. Księgi 21-40 Diodora zachowały się tylko w drobnych fragmentach, a i te obejmują jedynie część zbioru. Reszta to cytaty z innych źródeł - również słabo zachowanych pism Konstantyna Porfirogenety (X wiek) i Focjusza (XI). Pewne ich fragmenty wydają się być dosyć wiernym streszczeniem oryginalnego tekstu, bo są do siebie podobne; inne znacznie się różnią.
Sam Diodor jako autor jest nijaki. Nie prowadził krytyki źródeł, nawet nie przywiązywał zbytniej wagi do stylu, który różni się w zależności od korzystanego dzieła. W tym przypadku, są to niemal w całości wypisy z kroniki Polibiusza. Traf chciał, że niemal wszystkie zachowane fragmenty zachowały się również u bezpośredniego autora (w dodatku znacznie bardziej wiarygodnego), dlatego ich wartość jest niewielka. Co zatem ocalał wyłącznie dzięki Konstantynowi i Focjuszowi? Mamy opis końcówki wojen diadochów i losów Lizymacha; sporo o panowaniu Agatoklesa, dobrze znanego nam z poprzednich ksiąg; historię podboju Macedonii i tragicznej śmierci jej króla Perseusza; początków Kapadocji; buntu Aleksandra przeciwko Demetriuszowi Seleukidzie; powstanie Andriskosa w Macedonii i fragment opisu zdobycia Koryntu przez Rzymian. Dobre i to.
Ponieważ polskie tłumaczenie ksiąg XXI-XL Biblioteki Diodora Sycylijskiego wciąż się nie ukazało, postanowiłem sięgnąć po wydanie angielskie. Jest to typowy loebowski format - jedna strona jest zapisana po grecku, druga to przekład. Jest on dosyć dziwny, choć bardzo fajny dla historyka i filologa - tłumacz ZA WSZELKĄ cenę próbuje oddać styl i strukturę oryginalnego tekstu,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
"Żywoty cezarów" są dziełem o tak epokowym znaczeniu, że stworzyły nowy gatunek. To Swetoniusz jest ojcem koncepcji biografii i to na nim wzorowali się i niezliczeni autorzy. Bez niego nie byłoby "Żywotów Sławnym Mężów" Plutarcha, anonimowej "Historii Augusta" czy "Żywota Karola Wielkiego".
Jednak czy, pomijając jego znaczenie dla literatury, Swetoniusz wciąż się broni? Z pewnością ma pewne wady. Wszystkie jego biografie są napisane w identyczny sposób - geneza rodu, wróżby zapowiadające objęcie władzy, przebieg rządów, cechy charakteru, życie osobiste, wróżby zgonu i śmierć. Dla Swetoniusza wszystko miało naturalną kolej rzeczy i wszystko da się przewidzieć, stąd najważniejszym wydarzeniom z życia wielkich ludzi towarzyszą setki znaków od Bogów/losu. Jest to dosyć męczące. A jak jego wiarygodność? Z pewnością Swetoniusz miał dostęp do wielu informacji ukrytych przed oczyma zwykłych śmiertelników, gdyż przebywał w otoczeniu wielkich tego świata. Także do plotek, które wprost uwielbiał; dlatego w jego pismach można znaleźć więcej ciekawostek o skandalach niż o polityce cesarstwa.
"Żywoty cezarów" są dziełem o tak epokowym znaczeniu, że stworzyły nowy gatunek. To Swetoniusz jest ojcem koncepcji biografii i to na nim wzorowali się i niezliczeni autorzy. Bez niego nie byłoby "Żywotów Sławnym Mężów" Plutarcha, anonimowej "Historii Augusta" czy "Żywota Karola Wielkiego".
Jednak czy, pomijając jego znaczenie dla literatury, Swetoniusz wciąż się broni? Z...
Dwie kroniki z wczesnego średniowiecza. Pierwsza z nich, dotycząca dziejów Rzymu aż do 476 r. (co ciekawe, do obalenia Romulusa Paweł datuje AUC, czyli od 753 p.n.e., a po jego upadku - jak my obecnie), mogłaby w zasadzie nie powstać i nie byłaby w tym wielka strata, gdyż jest to nieco wzbogacona wersja zachowanej historii Eutropiusza. W zasadzie, to wszystkie księgi aż do 364 r. n.e. zostały niemal dosłownie przepisane, tylko czasem Paweł dodawał informacje znalezione w innych kronikach (a zwykle były to krótkie wzmianki z historii Izraela i żywotów świętych). Tempo jest zawrotne, gdyż w XV księgach zmieszczono 1300 lat historii, bowiem kronika Diakona sięga czasów Justyniana. Odbija się to nie tylko na szczegółowości (bo jak w jednej księdze zmieścić losy całej dynastii julijsko-klaudyjskiej?), ale i na powierzchowności sądów i opisów autora.
Znacznie lepiej jest w przypadku "Historii Longobardów". Po pierwsze, to jedyna taka kronika; po drugie, jest znacznie bardziej szczegółowa (wciąż pozostając przy tym streszczeniem innej kroniki). Dowiedziałem się z niej mnóstwo ciekawostek, gdyż dotychczas moja wiedza kończyła się na czasach Justyniana. Warto zwrócić uwagę, że nie jest to tylko opowieść o Italii, ale też jest w niej dużo informacji o Bizancjum, trochę o Frankach, nawet Słowianie się czasem pojawiają (głównie jako barbarzyńscy najeźdźcy). Oczywiście, nie jest to jakieś wiekopomne dzieło. Styl autora jest chaotyczny, czyny poszczególnych książąt mieszają się ze sobą i ciężko ustalić o kogo chodzi, chronologia leży i kwiczy, zdarzają się pomyłki (np. "Kagan" jest interpretowane jako imię awarskiego władcy, a nie tytuł), a zdecydowanie zbyt wiele wydarzeń wytłumaczono wolą boską. Pod tym względem opowieść Pawła przypomina Żywoty Świętych, bo cuda są w niej powszechne, i w dodatku realnie wpływają one na dzieje państw i narodów. Autor też jest wyraźnie stronniczy; wyraźnie napisał kronikę po to, aby sławić swój lud, przez co doszło do ciekawego odwrócenia punktu widzenia, gdyż w "Historii Rzymskiej" Rzymianie byli przedstawieni jako ludzie odważni, pobożni i honorowi, a w "Historii Longobardzkiej" jako zdradliwi, tchórzliwi i pełni pychy. Warto również wspomnieć, że Paweł, chociaż był duchownym, wspomniał o germańskich wierzeniach i legendach z czasów przedchrześcijańskich.
Akcja księgi nagle urywa się w 711 r., na 60 lat przed upadkiem królestwa Longobardów, wkrótce po przejęciu władzy w królestwie Franków przez Karolingów i tuż przed utworzeniem Państwa Kościelnego - zapewne autor nie żył dosyć długo, aby doprowadzić ją do końca.
Atutem tego wydania, poza świetnym przekładem Lewandowskiego, są mapy Italii oraz tabela władców Longobardzkich, Bizantyńskich i papieży, co ułatwia odnalezienie się w gąszczu faktów i imion.
Dwie kroniki z wczesnego średniowiecza. Pierwsza z nich, dotycząca dziejów Rzymu aż do 476 r. (co ciekawe, do obalenia Romulusa Paweł datuje AUC, czyli od 753 p.n.e., a po jego upadku - jak my obecnie), mogłaby w zasadzie nie powstać i nie byłaby w tym wielka strata, gdyż jest to nieco wzbogacona wersja zachowanej historii Eutropiusza. W zasadzie, to wszystkie księgi aż do...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to