rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Na początku czytania byłam mocno sceptyczna względem tej książki. Historia wydawała mi się naciągana i nie mogłam zrozumieć motywacji głównego bohatera, którego praca jako psychoterapeutyczna wydawała się zupełnie pozbawiona ładu i nieprofesjonalna. Dopiero od połowy lektura pochłonęła mnie, a wszystko powoli zaczęło składać się w jedną całość. Zakończenie jest dobre, dzięki niemu cała książka ma sens i można powiedzieć, że jest dobra.

Na początku czytania byłam mocno sceptyczna względem tej książki. Historia wydawała mi się naciągana i nie mogłam zrozumieć motywacji głównego bohatera, którego praca jako psychoterapeutyczna wydawała się zupełnie pozbawiona ładu i nieprofesjonalna. Dopiero od połowy lektura pochłonęła mnie, a wszystko powoli zaczęło składać się w jedną całość. Zakończenie jest dobre,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ksiązka godna polecenia dla wszystkich miłośników ptaków, przygody i nauki. Autor w każdym rozdziale przedstawia inny gatunek ptaka oraz jego niezwykłe zdolności. Odwołuje się przy tym do własnego doświadczenia, a także badań naukowych. Pokazuję, że zwierzęta często są podobne do ludzi, a charakterystyki uważane wcześniej za typowo ludzkie często dotyczą także ptaków i innych zwierząt. Lektura może uświadomić jak wielu rzeczy o życiu dzikich ptaków nie wiemy.

Ksiązka godna polecenia dla wszystkich miłośników ptaków, przygody i nauki. Autor w każdym rozdziale przedstawia inny gatunek ptaka oraz jego niezwykłe zdolności. Odwołuje się przy tym do własnego doświadczenia, a także badań naukowych. Pokazuję, że zwierzęta często są podobne do ludzi, a charakterystyki uważane wcześniej za typowo ludzkie często dotyczą także ptaków i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka okazała się przyjemna i wciągająca. Można dowiedzieć się z niej jak wyglądało życie na wyspie na środku Pacyfiku, poznać trochę geografii, lokalnych problemów i zwyczajów, a przy tym całkiem nieźle się bawić. Jedyne czego nie potrafię zrozumieć (i co niemal zniechęciło mnie do sięgnięcia po lekturę) jest tytuł, który nie ma praktycznie nic wspólnego z treścią.

Książka okazała się przyjemna i wciągająca. Można dowiedzieć się z niej jak wyglądało życie na wyspie na środku Pacyfiku, poznać trochę geografii, lokalnych problemów i zwyczajów, a przy tym całkiem nieźle się bawić. Jedyne czego nie potrafię zrozumieć (i co niemal zniechęciło mnie do sięgnięcia po lekturę) jest tytuł, który nie ma praktycznie nic wspólnego z treścią.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka jest poradnikiem dla sportowców i osób aktywnych, jak się odżywiać, utrzymać zdrowie i osiągnąć dobrą formę. Autorka zaczyna od tego jakie produkty wybierać, koncentruje się na tym jak schudnąć, ale także jak przytyć, ostrzega przed zaburzeniami odżywiania, a przy okazji zamieszcza sporą ilość tabelek informujących co i ile ma kalorii, tłuszczu lub węglowodanów. Na końcu książki znajdziemy trochę przepisów.

Wszystko wydaje się być na swoim miejscu, ale osobiście po lekturze czuję się nieco rozczarowana. Z większością informacji wyczytanych w tej książce miałam okazje zapoznać się wcześniej. Przy okazji odnoszę wrażenie, że autorka nadużywa wszystkiego co "niskotłuszczowe", "beztłuszczowe" lub "o obniżonej zawartości tłuszczu". To nadmiar kalorii tuczy, a nie tłuszcz sam w sobie. Choć nie da się zaprzeczyć, że jeden gram tłuszczu ma ponad dwukrotnie więcej kalorii niż jeden gram węglowodanów czy białka. Autorka niby się z tym wszystkim zgadza, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wciąż demonizuje tłuszcze. Osobiście odnoszę wrażenie, że mleko 0% bardziej przypomina białą wodę, aniżeli rzeczywiste mleko.
Zdaniem autorki, cytując "do pure ziemniaczanego dodawaj margarynę i mleko w proszku". Zamiast margaryny, która jest tłuszczem utwardzanym, jednak postawiłabym na niewielką ilość masła. Jeśli chodzi o mleko w proszku, nie wiem skąd to zalecenie. Czy nie lepiej użyć zwyczajnego mniej przetworzonego mleka?

Podsumowując, kilka zaleceń, które wyczytałam w tej książce mocno mnie oburzyło i zdecydowanie się z nimi nie zgadzam. Jednak poza pewnymi wyjątkami, książka wydaje się być nie najgorszym przewodnikiem po żywieniu sportowca. Autorka podaje przykłady swoich pacjentów i jest trochę pisania o niczym, ale książkę można przeczytać.

Książka jest poradnikiem dla sportowców i osób aktywnych, jak się odżywiać, utrzymać zdrowie i osiągnąć dobrą formę. Autorka zaczyna od tego jakie produkty wybierać, koncentruje się na tym jak schudnąć, ale także jak przytyć, ostrzega przed zaburzeniami odżywiania, a przy okazji zamieszcza sporą ilość tabelek informujących co i ile ma kalorii, tłuszczu lub węglowodanów. Na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę Bożeny Społowicz chciałam przeczytać od dawna. Zauważyłam ją w empiku na półce z bestsellerami i poczułam się bardzo zachęcona do lektury. Co jak co, ale pod względem wizualnym, pozycja ta jest całkiem atrakcyjna. Uroczo wydana, w kolorach pastelowych. Jednakże słowo „Coach” w tytule nieco mnie zaniepokoiło, bo rzadko zapowiada ono coś wartościowego. To ostudziło moje zapały i powstrzymało mnie przed zakupem.

Prawie cały urok książki prysł, gdy w końcu udało mi się ją zdobyć i zagłębić w lektury. Napisana jest ciężkim językiem, czyta się monotonnie i z pewnym znudzeniem. Owszem, można się dowiedzieć czegoś nowego, tylko nie można być pewnym czy aby te informacje są sprawdzone. Autorka uparcie przywołuje się na doświadczenie swoje i swoich „coachennic”. Nie przytacza badań, a nawet opinii innych ekspertów. Więc poradnik ten nie jest zbiorem faktów, tylko co najwyżej opinii pani Bożeny Społowicz - pierwszego Skin Coacha w Polsce, a może nawet na świecie. Termin „coachennice” jest również stworzony przez autorkę i przynajmniej mnie niesamowicie irytuje.

Nie jestem specjalistką od pielęgnacji skóry. Po lekturze Skin Coacha, niestety niewiele się zmieniło. To, że minimalizm jest istotny wiedziałam już wcześniej. Może kilka informacji mi się przydało, ale w przystępniejszej formie mogłam znaleźć je na każdym internetowym blogu o tej tematyce. Ogólnie rzecz ujmując, autorka wpakowała tu całkiem sporo coachingu i mało merytorycznej treści. Uzupełnieniem książki są zdjęcia pani Bożeny, która najwyraźniej zapragnęła zostać fotomodelką. Niestety nie rozumiem jaką funkcje pełnią niektóre z tych fotografii, choć brzydkie nie są.

Co jest bardzo dużym minusem, kosmetyki jakie poleca autorka są bardzo drogie. Ich ceny nie rzadko przekraczają 200 złotych. Pani Społowicz utrzymuje, że to wcale nie dużo, skoro specyfik powinien wystarczyć na kilka miesięcy. Niestety nie wyobrażam sobie sytuacji, w której byłabym w stanie kupić powiedzmy pięć kosmetyków w takich cenach. Także dalej nie wiem czego używać, mogę jedynie robić „detoks kosmetyczki” i zastanawiać się, czy wszystko czego używałam do tej pory nie jest przypadkiem złe.

Ostatecznie „Skin Coach. Twoja droga do pięknej i zdrowej skóry” dostaje ode mnie 3 gwiazdki za ładny wygląd i kilka interesujących propozycji jak wykonać samodzielnie kosmetyki.

Książkę Bożeny Społowicz chciałam przeczytać od dawna. Zauważyłam ją w empiku na półce z bestsellerami i poczułam się bardzo zachęcona do lektury. Co jak co, ale pod względem wizualnym, pozycja ta jest całkiem atrakcyjna. Uroczo wydana, w kolorach pastelowych. Jednakże słowo „Coach” w tytule nieco mnie zaniepokoiło, bo rzadko zapowiada ono coś wartościowego. To ostudziło...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cała historia rozpoczyna się w momencie, gdy Barry - lokalny działacz niespodziewanie umiera. Potem autorka raczy czytelnika przydługimi opisami życia poszczególnych członków społeczności małego miasteczka Pagford. Czytając pierwszą połowę powieści zastanawiam się, czy brnąć w to dalej, czy odłożyć książkę na półkę i nigdy do niej już nie wracać.
Dopiero później zaczyna się coś dziać, akcja się rozkręca. Jednak z przykrością stwierdzam, że większość bohaterów mnie zniechęca. Nie budzą sympatii, wręcz lekką awersję. Zakończenie mocno zaskakuje, to muszę przyznać. Trudno było się spodziewać takiego przebiegu wydarzeń. Jednak nie potrafię stwierdzić jaki morał płynie z tej powieści. Po lekturze zastanawiam się, czy należy darzyć ludzi zaufaniem, czy to tylko mieszkańców Pagford cechuje taka dwulicowość?
Nie sięgnę w najbliższym czasie po książki J.K. Rowling. Niestety "Trafny wybór" nie sięga do pięt przygodom o Harrym Potterze.
Czy powieść dla dorosłych musi być przepełniona wulgaryzmami i wzbudzać chwilami niesmak w czytelniku?

Cała historia rozpoczyna się w momencie, gdy Barry - lokalny działacz niespodziewanie umiera. Potem autorka raczy czytelnika przydługimi opisami życia poszczególnych członków społeczności małego miasteczka Pagford. Czytając pierwszą połowę powieści zastanawiam się, czy brnąć w to dalej, czy odłożyć książkę na półkę i nigdy do niej już nie wracać.
Dopiero później zaczyna się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zafascynowała mnie książka "Norwegian Wood" Murakamiego, więc z wielkim entuzjazmem zakupiłam "Kronikę ptaka nakręczacza". Wzięłam się za czytanie, ale po kilku rozdziałach z przykrością stwierdziłam, że książka kompletnie i absolutnie mi nie odpowiada. Byłam znudzona, nie potrafiłam zrozumieć licznych metafor i znaleźć w historii głębszego sensu.

Książka wylądowała na półce "przeczytane" tylko dlatego, że nie mogłam znieść tego, że wciąż ją "czytam" od prawie dwóch lat. Nie potrafię jej skończyć. Na samą myśl, że miałabym przebrnąć jeszcze kilkaset stron, odczuwam głęboką niechęć. Twórczość Murakamiego jest specyficzna, nie każdemu się spodoba. Jedni zapewne tą książkę pokochają, a inni, tak jak ja nie będą w stanie jej przeczytać.

Zafascynowała mnie książka "Norwegian Wood" Murakamiego, więc z wielkim entuzjazmem zakupiłam "Kronikę ptaka nakręczacza". Wzięłam się za czytanie, ale po kilku rozdziałach z przykrością stwierdziłam, że książka kompletnie i absolutnie mi nie odpowiada. Byłam znudzona, nie potrafiłam zrozumieć licznych metafor i znaleźć w historii głębszego sensu.

Książka wylądowała na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Food Pharmacy Mia Clase, Lina Nertby
Ocena 6,4
Food Pharmacy Mia Clase, Lina Ner...

Na półkach: , , ,

Dlaczego sięgnęłam po "Food Pharmacy"? Widywałam tą książkę na liście bestsellerów odwiedzając empik, a blogerzy kulinarni nieprzerwanie pstrykali jej zdjęcia. Muszę przyznać, książka jest rzeczywiście przecudownie wydana. Jednak prawdziwy powód ze względu, na który postanowiłam ją kupić jest inny. Przeczytałam ostatnimi czasy dwie inne książki na temat jelit oraz wpływu dobrych bakterii na nasze zdrowie i zapragnęłam większej dawki informacji na ten temat.

Lina i Mia nie są żywieniowcami, ale blogerkami zafascynowanymi wpływem odżywiania na naszą mikroflorę jelitową. W swojej książce radzą jak dokarmiać dobre bakterie i pozbyć się przewlekłego stanu zapalnego, który prowadzi do wystąpienia wielu chorób przewlekłych. Piszą w humorystyczny sposób, prostym językiem, więc według mnie książka jest dla każdego. Autorki niekiedy nadużywają "żarcików", ale to nie irytuje (przynajmniej mnie).
Większość informacji zawartych w "Food Pharmacy" nie jest dla mnie nowością. Nie jestem całkiem zielona w kwestii dietetyki i może dlatego Lina i Mia rzadko mnie zaskakują. Jednak opinia, że śniadanie jest najmniej ważnym posiłkiem dnia jest sprzeczna ze wszystkim co na temat odżywiania kiedykolwiek słyszałam! Czy powinniśmy posłuchać i nagle przewrócić swoje żywienie do góry nogami? Autorki wiele piszą o produktach "cukropodobnych", ale książka nie odpowiedziała mi na pytanie, czy należy do nich kasza jaglana albo co z kaszą gryczaną? Podobno ryż jest zły, ale ryż ryżowi nie jest równy. Co powiecie na brązowy albo dziki? Autorki zalecają jeść makrelę ze względu na wysoką zawartość kwasów omega-3 (co jest całkiem sensowne), ale z drugiej strony nie zapominajmy, że ten gatunek może dostarczyć metali ciężkich i zanieczyszczeń (choćby z naszego zanieczyszczonego Bałtyku).

Książka daje do myślenia. Uzmysławia jak ważne jest odpowiednie odżywianie nie tylko nas, ale też naszych lokatorów - bakterii jelitowych (w końcu jest ich 10 razy więcej niż komórek naszego ciała!). Ładne zdjęcia i proste przepisy działają na wyobraźnie i pokazują jaką drogę obrać by być zdrowszym. A droga ta wiedzie między innymi przez duże ilości warzyw i błonnika. Książka nie wyjaśnia wszystkich moich wątpliwości, niektóre zalecenia uważam za dyskusyjne, ale tak to już bywa w dietetyce. Tak czy inaczej, polecam tą pozycje wszystkim, którzy chcą zacząć robić coś dobrego ze swoim sposobem żywienia.

Dlaczego sięgnęłam po "Food Pharmacy"? Widywałam tą książkę na liście bestsellerów odwiedzając empik, a blogerzy kulinarni nieprzerwanie pstrykali jej zdjęcia. Muszę przyznać, książka jest rzeczywiście przecudownie wydana. Jednak prawdziwy powód ze względu, na który postanowiłam ją kupić jest inny. Przeczytałam ostatnimi czasy dwie inne książki na temat jelit oraz wpływu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tym razem Victoria Aveyard nie popisała się. "Czerwona królowa" była książką, która zdobyła moje serce. Przeczytałam ją z wielkim zapałem, jeszcze wtedy lubiłam bohaterów i bardzo emocjonowały mnie ich losy. Może nie była to historia wyjątkowo oryginalna, przypominała młodzieżowe książki, takie jak "Igrzyska Śmierci", jednak mi wyjątkowo przypadła do gustu.

Niestety czytając "Szklany miecz" cały mój zachwyt wyparował. Kontynuacja jest po prostu słaba. Z pozoru duża ilość akcji, chaotyczne opisy i nużąca narracja sprawiły, że w pewnym momencie kompletnie nie miałam ochoty czytać dalej. Mare Barrow stała się bohaterką, którą chwilami miałam ochotę udusić poduszką. Tytuł dziewczynki od błyskawic najwyraźniej negatywnie wpłynął na jej psychikę, bo zaczęła się zachowywać jak rozkapryszona małolata. Jedynie na plus mogę zapisać Cala, którego nie zmiennie lubię i współczuje mu, że wybrał nieodpowiedni obiekt swoich uczuć.

Trochę żałuję, że to przeczytałam. Zepsuło mi to pozytywny obraz pozostały po "Czerwonej królowej". Mam nadzieję, że kolejna część zmieni mój pogląd na tą historię, a autorka zdoła wszystko przywrócić na właściwe tory.

Tym razem Victoria Aveyard nie popisała się. "Czerwona królowa" była książką, która zdobyła moje serce. Przeczytałam ją z wielkim zapałem, jeszcze wtedy lubiłam bohaterów i bardzo emocjonowały mnie ich losy. Może nie była to historia wyjątkowo oryginalna, przypominała młodzieżowe książki, takie jak "Igrzyska Śmierci", jednak mi wyjątkowo przypadła do gustu.

Niestety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Prosto napisana, przyjazna użytkownikowi książka. Fotografia kulinarna dla blogerów skierowana jest do osób zaczynających swoją przygodę z aparatem. Autor na początku wyjaśnia podstawowe pojęcia z zakresu fotografi, pomaga z wyborem sprzętu, a następnie podpowiada jak zaaranżować plan zdjęciowy w naszej własnej kuchni bez używania drogiego sprzętu. Książka jest przede wszystkim praktyczna. Zawiera wiele apetycznych fotografii, a także prezentuje zdjęcia nieudane i wskazówki jak można naprawić manipulując światłem lub scenerią.

Książka pokazała mi jak wielka jest rola światła przy fotografowaniu i jak w prosty sposób można nim manipulować. Polecam ją wszystkim, którzy zaczynają robić zdjęcia, prowadzą bloga kulinarnego i potrzebują prostych wskazówek, żeby doskonalić swoje fotografie.

Prosto napisana, przyjazna użytkownikowi książka. Fotografia kulinarna dla blogerów skierowana jest do osób zaczynających swoją przygodę z aparatem. Autor na początku wyjaśnia podstawowe pojęcia z zakresu fotografi, pomaga z wyborem sprzętu, a następnie podpowiada jak zaaranżować plan zdjęciowy w naszej własnej kuchni bez używania drogiego sprzętu. Książka jest przede...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, sześć liter - niezła. Chociaż sam pomysł z tym liczeniem słaby i irytujący (kto przeczytał ten wie o co chodzi)
Sięgając po tą pozycję spodziewałam się czegoś innego. Przyciągnęła mnie okładka, tytuł i informacja, że akcja toczy się w wysokich górach.

Ostatecznie po krótkim wstępie, w którym Jeremiasz Salinger został przysypany przez lawinę, a ekipa akcji ratunkowej, w której brał udział zginęła, wszystko zaczyna kręcić się wokół nierozwiązanej zagadki kryminalnej sprzed lat. Główny bohater ma na tym punkcie zupełną obsesje, przez co chwilami wywiera na mnie bardzo negatywne wrażenie. Historia wydaje się wciągająca, kartki przewracam szybko. Tylko chwilami pojawiają się te niepotrzebne wątki, które wcale nie zbliżają nas do rozwiązania zagadki. Czasami czegoś brakuje i tym czymś bywa racjonalność. Historia momentami jest tak zaskakująca, że aż uśmiecham się z niedowierzaniem.

Podsumowując, daje duży plus za oryginalność, bo wcześniej czegoś podobnego nie czytałam. Do tego minus za pewne niespójności.

Książka, sześć liter - niezła. Chociaż sam pomysł z tym liczeniem słaby i irytujący (kto przeczytał ten wie o co chodzi)
Sięgając po tą pozycję spodziewałam się czegoś innego. Przyciągnęła mnie okładka, tytuł i informacja, że akcja toczy się w wysokich górach.

Ostatecznie po krótkim wstępie, w którym Jeremiasz Salinger został przysypany przez lawinę, a ekipa akcji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka warta polecenia osobom grającym w tenisa, ale też wszystkim, którzy interesują się tym sportem. Autor stara się wyjaśnić w jaki sposób działa na korcie nasza psychika i popiera to przykładami ze swojego życia oraz pracy trenerskiej. Prezentuje w jaki sposób przeszkadzamy sobie w grze, kiedy usilnie chcemy coś poprawić. Odwołując się do tytułu książki, tenis to niewątpliwie wewnętrzna gra, a wiele meczów przegrywamy tak naprawdę ze sobą, a nie z przeciwnikiem po drugiej stronie siatki.

Książka warta polecenia osobom grającym w tenisa, ale też wszystkim, którzy interesują się tym sportem. Autor stara się wyjaśnić w jaki sposób działa na korcie nasza psychika i popiera to przykładami ze swojego życia oraz pracy trenerskiej. Prezentuje w jaki sposób przeszkadzamy sobie w grze, kiedy usilnie chcemy coś poprawić. Odwołując się do tytułu książki, tenis to...

więcej Pokaż mimo to