-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-03-13
2024-02-17
Artangel (i to nie jestem ja :D, żałuję) to angielska instytucja charytatywna, która od 1985. roku wspiera wszelkiej maści sztuki współczesne. Tam właśnie narodził się pomysł na projekt, który ochrzczono mrocznym mianem „Nights of London”. Miał on za zadanie wydobyć na przysłowiowe światło dzienne tych mieszkańców, którzy pracując nocą, wspierają codzienną egzystencję tych pracujących za dnia. Projekt wsparli muzycy, dźwiękowcy z pirackiej stacji, artyści kabaretu, ekspert w dziedzinie życia nietoperzy, fotograficy i pisarz, którego książkę trzymam właśnie w ręku. Co by nie powiedzieć „Miasto nocą” to nie tylko obraz Londynu po zmroku, ale arcyciekawy dytyramb na cześć wszechobecnej śmierci, którą właśnie nocą widać jakby jakoś bardziej...
Filmowo się zaczyna, bo oto autor roztacza przed czytelnikiem wizję oświetlonych arterii miasta widzianych z lotu ptaka, ale to tylko chwilowe piękno, bo kiedy zejdzie się na ziemię, a potem jeszcze niżej, stres, mrok, rozbite marzenia, odór odpadów i ludzkiego mięsa atakuje odbiorcę z mocą tsunami.
Nocne życie miasta to zrytualizowane rozpasanie i złudne uczucie wolności. W tonach śmieci zbieranych nocami nie czuje się dobrobytu, lecz brak poczucia sensu i proporcji. Stale postępująca gentryfikacja zmienia charakter przestrzeni publicznej. Wydaje się, że niezmiennym punktem na mapie tej metropolii jest Tamiza, ale nawet tam czai się śmierć. Szczątki ludzkich zwłok wyłowione z otchłani nie dziwią już nikogo. Z wielu form życia i nieżycia wyplatany jest ten londyński kobierzec, a dlaczego warto go poznać?
Sukhdev Sandhu jest profesorem nadzwyczajnym literatury angielskiej i dyrektorem Centrum Humanistyki Eksperymentalnej, estetyka jego wypowiedzi wprost pieści zmysły. Cenne jest to literackie spotkanie. Tę akurat książkę czytałam dwa razy, tak bardzo mi się spodobała. I Wam serdecznie polecam.
IG @angelkubrick
Artangel (i to nie jestem ja :D, żałuję) to angielska instytucja charytatywna, która od 1985. roku wspiera wszelkiej maści sztuki współczesne. Tam właśnie narodził się pomysł na projekt, który ochrzczono mrocznym mianem „Nights of London”. Miał on za zadanie wydobyć na przysłowiowe światło dzienne tych mieszkańców, którzy pracując nocą, wspierają codzienną egzystencję tych...
więcej mniej Pokaż mimo to
W literaturze fajne jest to, że można do niej wracać, nikt nikogo nie skarci za drugie, piąte czy dziesiąte czytanie tej samej książki. Te dobrze napisane zawsze mają coś w zanadrzu. Dzięki wyjątkowo starannie wydanej serii „Jubileusze” prezentującej zdarzenia i postacie historyczne, dane mi jest na nowo utworzyć sobie obraz poety, prozaika i dziennikarza, Mirona Białoszewskiego, i jest on zdecydowanie bogatszy w detale, niż ten, który towarzyszył mi w takcie przerabiania „Pamiętnika z powstania warszawskiego” z okresu szkolnego.
Zbiór esejów „Dom poety” opracowany w setną rocznicę urodzin Mirona, pod redakcją dr hab. Jacka Kopcińskiego, prof. ucz. pozwala prześledzić te ścieżki, którymi podążał autor, i które miały potem wpływ na jego poezję, prozę czy też dramaty. Białoszewski nigdy nie opisywał tego, czego nie doświadczył, zafascynowany fenomenologią przedmiotów, uprawiał wtórną demiurgię, dając odbiorcom nowe rzeczywistości. Na gruzach zbombardowanej Warszawy budował swój dom, nie budynek z betonu, do którego miał uraz, tylko azyl, w którym zawsze czuł się bezpiecznie, odzyskując spokój utracony w czasie wojny. Otaczały go rupiecie i spaleniałki (uratowane z gruzów głowy aniołków). To, co innych przyprawiało o dreszcze, jemu zapewniało przetrwanie. Na wejście do świątyni Mirona mogła liczyć tylko zaufana grupa przyjaciół, między innymi Maria Janion. Pisał, dyskutował, wystawiał swoje sztuki (czy to nie był czasem najmniejszy teatr w Warszawie?). Zamieszkiwał świat na wiele różnych sposobów, o znakomitej większości piszą zebrani w tej książce eseiści. Niezwykle ciekawa pozycja, po którą mogą sięgnąć nie tylko wielbiciele twórczości Mirona Białoszewskiego. Dla grona pedagogicznego będzie to odświeżone spojrzenie na sylwetkę poety, dla uczniów coś ponad podstawę programową. Wydane z wielką dbałością o szczegóły.
IG @angelkubrick
W literaturze fajne jest to, że można do niej wracać, nikt nikogo nie skarci za drugie, piąte czy dziesiąte czytanie tej samej książki. Te dobrze napisane zawsze mają coś w zanadrzu. Dzięki wyjątkowo starannie wydanej serii „Jubileusze” prezentującej zdarzenia i postacie historyczne, dane mi jest na nowo utworzyć sobie obraz poety, prozaika i dziennikarza, Mirona...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Lepszy gatunek. Psio-ludzkie historie” Marcina Wilka to kawał dobrze wykonanej roboty. Czytając o relacjach między psem a człowiekiem na przestrzeni wieków, jest czas na relaks, uśmiech, ale i zastanowienie nad kondycją ludzkiej przyzwoitości, bo są tu takie fragmenty, które dają wszelkie podstawy ku temu, by zwątpić z jakikolwiek ludzki rozsądek i moralność. Autor rozprawia się z wieloma mitami, np. takim, że czworonożni przyjaciele rozumieją ludzką mowę, choć wiem, że tu każdy właściciel psa będzie polemizował :) albo z tym że żółte psy mają lepiej niż czarne, co pokazują statystyki adopcyjne chyba każdego, większego schroniska czy fundacji. „Lepszy gatunek” momentami bardzo pozytywnie zaskakuje. Przypomina choćby różowe legitymacje Młodych Przyjaciół Zwierząt, które pozwalały brać udział w interwencjach obywatelskich, współczesny minister rolnictwa by padł. Niestety jest też ciemna strona medalu. Ludzki gatunek uzurpuje sobie prawo do poprawiania samego Stwórcy, i bezlitośnie, według swoich fanaberii, zmienia genetykę wielu ras, zupełnie nie zwracając uwagi na samą biologię. Bezczelność level hard. Emocjonująca to była lektura, którą Wam serdecznie polecam.
IG @angelkubrick
„Lepszy gatunek. Psio-ludzkie historie” Marcina Wilka to kawał dobrze wykonanej roboty. Czytając o relacjach między psem a człowiekiem na przestrzeni wieków, jest czas na relaks, uśmiech, ale i zastanowienie nad kondycją ludzkiej przyzwoitości, bo są tu takie fragmenty, które dają wszelkie podstawy ku temu, by zwątpić z jakikolwiek ludzki rozsądek i moralność. Autor...
więcej Pokaż mimo to