-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2018-09-03
2018-08-06
2018-07-06
2018-05-23
2018-04-30
2018-04-30
2018-04-05
Są takie pozycje literackie jak i kinowe, do których się wraca. Tak właśnie jest z ,,Ojcem Chrzestnym", zarówno jeżeli chodzi o film czy powieść. Myślę, że z każdym powrotem można wyciągnąć z niej coś nowego. Ogrom motywów, postaci równie kontrowersyjnych jak zasady i czasy, w których miała miejsce akcja owego utworu, daje niemałą przyjemność wnikania w ten nowy, zaskakujący świat. Kultura charakterystyczna dla mafii rodem prosto z Sycylii, mimo swojego okrucieństwa, całkowicie zauracza czytelnika, budzi jego ciekawość i chęć ku dalszemu poznawaniu zawiłości funkcjonowania Podziemia.
Mafia nigdy nie była tak bliska, tak przystępna. Czytając ,,Ojca Chrzestnego" czujemy się na Long Island jak w domu, jednocześnie jednak zachowując nutę rezerwy i respektu, niczym jak przed samym donem. Jestem niemalże przekonana, że Mario Puzo osiągnął swe zamierzenia. Genialna pozycja.
Są takie pozycje literackie jak i kinowe, do których się wraca. Tak właśnie jest z ,,Ojcem Chrzestnym", zarówno jeżeli chodzi o film czy powieść. Myślę, że z każdym powrotem można wyciągnąć z niej coś nowego. Ogrom motywów, postaci równie kontrowersyjnych jak zasady i czasy, w których miała miejsce akcja owego utworu, daje niemałą przyjemność wnikania w ten nowy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-26
2018-03-24
2017-02
Dawno nie sięgałam po fantastykę, a jednak przez brak lektury pod ręką podczas choroby oraz namowy mojego brata skusiłam się i szczerze- nie żałuję.
Pomysł na magiczny świat naprawdę trafiony i dopracowany. Fabuła nietuzinkowa, wciągająca. Myślę, że to ciekawy początek całkiem dobrej trylogii. :)
Dawno nie sięgałam po fantastykę, a jednak przez brak lektury pod ręką podczas choroby oraz namowy mojego brata skusiłam się i szczerze- nie żałuję.
Pomysł na magiczny świat naprawdę trafiony i dopracowany. Fabuła nietuzinkowa, wciągająca. Myślę, że to ciekawy początek całkiem dobrej trylogii. :)
2017-01
Nie da się zaprzeczyć, że książki pana Aleksandra Sowy wzbudzają we mnie różnorodne odczucia. Nie zawsze pozytywne, choć tych z pewnością jest więcej.
Historia od pierwszych stron budzi ciekawość. Aż kusi, żeby od razu spojrzeć na ostatnią stronę.
I tym razem nie uległam owej ciekawości, choć zdziwienie byłoby równie duże jak wtedy, gdy po przeczytaniu całości, dowiedziałam się jak potoczył się losy Brunona i Beatki.
Jakże trafne było określenie jej mianem modliszki. Muszę również się zgodzić z tekstem zamieszczonym na okładce książki. Prawie od razu znienawidziłam Beatę. Nie potrafię znaleźć wytłumaczenia dla jej zachowania. Wydaję mi się, że taki właśnie był cel autora, aby budzić sprzeczne uczucia, jak w prawdziwym życiu, czasem nie da się ocenić sytuacji jednoznacznie, nie mówiąc już o obiektywności.
Akcja ma miejsce w teraźniejszej codzienności. Choć fakt, że książka została wydana zaledwie 5 lat temu, dostrzegalny jest postęp, jaki miał miejsce od daty premiery do teraz. Gadu-gadu, dzięki któremu akcja utworu nabrała tempa, odeszło już w sumie do lamusa, wyparte erą facebooka. Ukazuje to, że świat stale się rozwija, wszelakie zmiany są codziennością. Relacje międzyludzkie, kontaktowanie się- wszystko to jest ułatwione, jednak przed ten cały techniczny zgiełk, pośpiech- pozbawione uroku.
Jednak miłość, czy ta mająca swój początek w internecie, czy też w "realu", rządzi się swoimi prawami. Główny bohater stał się jej ofiarą. Charakterystyczne dla stanu zakochania zachowania, czyli m.in. idealizowanie swojej wybranki, nie ominęło Brunona, aczkolwiek nie zapomniał on o trzeźwości w ocenie stanu sytuacji, co pozwoliło mu zakończyć tą farsę. Niestety ma tu miejsce konflikt tragiczny, w którym niezależnie od decyzji bohatera, koniec tej historii dla kogoś będzie opłakany pod względem psychicznym jak i fizycznym.
Nie wiadomo jak tragiczna by nie była dana opowieść, pan Sowa zawsze potrafi napisać ją w taki sposób, że czytam ją z półuśmieszkiem błąkającym się po mojej twarzy. Charakterystyczne dla niego poczucie humoru sprawia, że mimo niechęci do żeńskiej części bohaterów tej powieści, czytałam ją z niejaką przyjemnością. Efekt ten psuły jedynie niektóre literówki, braki znaków interpunkcyjnych lub ich nadmiar. Część techniczna pozostawia wiele do życzenia. Popracowałabym również nad dialogami, ich rozbudowaniem, opisem emocji towarzyszącym poszczególnym postaciom w ich dyskusjach, bo tego było zdecydowanie zbyt mało. Ich zapis też nie był do końca poprawny, jednak, jak wspominałam, to sprawy techniczne leżące raczej w gestii edytora.
Całość utworu była miłym urozmaiceniem kilku wieczorów. Nie przebiło to "Umrzeć w deszczu", ale zasłużyło na miejsce w moich zbiorach.
Nie da się zaprzeczyć, że książki pana Aleksandra Sowy wzbudzają we mnie różnorodne odczucia. Nie zawsze pozytywne, choć tych z pewnością jest więcej.
Historia od pierwszych stron budzi ciekawość. Aż kusi, żeby od razu spojrzeć na ostatnią stronę.
I tym razem nie uległam owej ciekawości, choć zdziwienie byłoby równie duże jak wtedy, gdy po przeczytaniu całości,...
2016-11
2016-08-25
Zaczynając czytać tą książkę, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Utwierdziła mnie ona jedynie w przekonaniu, że bezsprzecznie nie należę już do grona młodzieży.
Pomysł na serię jest dość trafiony, jednak do jego wykonania mam kilka zastrzeżeń.
Przede wszystkim: Narracja w czasie teraźniejszym?! Chwilami aż oczy bolały od czytania niektórych nienaturalnych sformułowań. Biorę poprawkę na to, że jest to książka raczej dla dzieci do lat max. 12. Biorę poprawkę, że prawdopodobnie przeznaczona jest ona do czytania na dobranoc smykom, aby krótko przed snem mogły wyobrażać sobie, że to one są bohaterami owej opowieści. Ale żadna poprawka nie tłumaczy tego, że po prostu źle się czyta, kiedy bohater 'siada, bierze, mówi' itp. Brzmi to wręcz jak didaskalia.
Plus dla autorek za poruszenie istotnych problemów z którymi borykają się główni bohaterowie jak i główni odbiorcy tej pozycji. Dramat w rodzinie, alkoholizm i jego konsekwencje, które ponoszą zazwyczaj dzieci. Pobudza to w czytelniku mimowolną refleksję dotyczącą jego zachowania czy poziomu empatii w sobie.
Stereotyp mówiący o tym, że dzieci z patologicznych (bo tak to można chyba nazwać) rodzin są bardziej skłonne do karygodnych zachowań, jak tu w przypadku Viggo i jego lepkich rączek. Nie wypowiadam się na temat tego, co będzie później, każdy może przejść wewnętrzną przemianę. Póki co zrzucę to na karb młodzieńczego buntu.
Podsumowując, mogłaby być z tego całkiem dobra seria, nawet dla dorosłych, gdyby wzbogacić następne części o trochę więcej grozy, więcej opisów narratora, choć nie moja w tym głowa pouczać autora.
Dla młodszych odbiorców jak najbardziej polecam.
Zaczynając czytać tą książkę, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Utwierdziła mnie ona jedynie w przekonaniu, że bezsprzecznie nie należę już do grona młodzieży.
Pomysł na serię jest dość trafiony, jednak do jego wykonania mam kilka zastrzeżeń.
Przede wszystkim: Narracja w czasie teraźniejszym?! Chwilami aż oczy bolały od czytania niektórych nienaturalnych...
2016-06
To jedna z tych książek, do których ciężko mi było się przekonać. Nie przemawiała do mnie twórczość Dostojewskiego. Może to ze względu na wiek, a może gust- nie mam pojęcia. Kiedyś, za 20-30 lat, powiem, że byłam głupia, że po prostu go nie rozumiałam- możliwe. A teraz ? Teraz stwierdzam, że Dostojewski jest mistrzem, bez zbędnych spekulacji. Jest mistrzem, ale nie moim.
To jedna z tych książek, do których ciężko mi było się przekonać. Nie przemawiała do mnie twórczość Dostojewskiego. Może to ze względu na wiek, a może gust- nie mam pojęcia. Kiedyś, za 20-30 lat, powiem, że byłam głupia, że po prostu go nie rozumiałam- możliwe. A teraz ? Teraz stwierdzam, że Dostojewski jest mistrzem, bez zbędnych spekulacji. Jest mistrzem, ale nie moim.
Pokaż mimo to2016-07-11
Niestety siódma część jest jednocześnie ostatnią przygodą Harrego Pottera. Oceniając cały fenomen tej postaci, jestem zafascynowana i, jak większość czytelników, żałuję, że to już koniec. Ciężko mi o niej pisać, ponieważ to trzeba przeczytać. Na pewno nie pożałujecie :) .
Niestety siódma część jest jednocześnie ostatnią przygodą Harrego Pottera. Oceniając cały fenomen tej postaci, jestem zafascynowana i, jak większość czytelników, żałuję, że to już koniec. Ciężko mi o niej pisać, ponieważ to trzeba przeczytać. Na pewno nie pożałujecie :) .
Pokaż mimo to2016-07-07
Ubolewam, że film nie jest odbiciem lustrzanym książki, ponieważ ta jest naprawdę dobra. Jestem pod wrażeniem wyobraźni i umiejętności pani Rowling, zawsze byłam. Nie będę się wypowiadać, to trzeba przeczytać !
Ubolewam, że film nie jest odbiciem lustrzanym książki, ponieważ ta jest naprawdę dobra. Jestem pod wrażeniem wyobraźni i umiejętności pani Rowling, zawsze byłam. Nie będę się wypowiadać, to trzeba przeczytać !
Pokaż mimo to2016-04
Dzieło metaforyczne w każdym tego słowa znaczeniu. Bez dobrej znajomości historii czy przypisów zawartych w książce, nie ma możliwości aby ktoś zrozumiał ten dramat. Czyta się ciężko, ale czego się nie robi dla zgłębienia klasyki naszej narodowej literatury... i 5. z polskiego :)
Dzieło metaforyczne w każdym tego słowa znaczeniu. Bez dobrej znajomości historii czy przypisów zawartych w książce, nie ma możliwości aby ktoś zrozumiał ten dramat. Czyta się ciężko, ale czego się nie robi dla zgłębienia klasyki naszej narodowej literatury... i 5. z polskiego :)
Pokaż mimo to
Jestem absolutnie zauroczona tą pozycją! Są książki, których zwyczajnie nie chce się analizować, niech mówią same za siebie. Albo się obronią albo i nie. Ta bardzo umiliła mi kilka popołudni, a wręcz chwilami skutecznie odciągała mnie od niektórych obowiązków, więc nie martwię się tym, czy da sobie radę. Z pewnością podbije jeszcze nie jedno serce.
Jestem absolutnie zauroczona tą pozycją! Są książki, których zwyczajnie nie chce się analizować, niech mówią same za siebie. Albo się obronią albo i nie. Ta bardzo umiliła mi kilka popołudni, a wręcz chwilami skutecznie odciągała mnie od niektórych obowiązków, więc nie martwię się tym, czy da sobie radę. Z pewnością podbije jeszcze nie jedno serce.
Pokaż mimo to