rozwiń zwiń

Opinie

Okładka książki Baśnie wybrane braci Grimm Jacob Grimm, Wilhelm Grimm
Ocena 8,0
Baśnie wybrane... Jacob Grimm, Wilhel...

Na półkach:

Oryginalne baśnie braci Grimm są, delikatnie ujmując, trochę inne niż te, które znamy obecnie. Szczerze polecam tę lekturę - pierwotne wersje baśni mogą niektórych zaskoczyć, innych zniesmaczyć, a jeszcze innych rozśmieszyć... te baśnie nie są dla dzieci. Ale według braci Grimm nigdy nie miały takie być.

Oryginalne baśnie braci Grimm są, delikatnie ujmując, trochę inne niż te, które znamy obecnie. Szczerze polecam tę lekturę - pierwotne wersje baśni mogą niektórych zaskoczyć, innych zniesmaczyć, a jeszcze innych rozśmieszyć... te baśnie nie są dla dzieci. Ale według braci Grimm nigdy nie miały takie być.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Proces to niezwykła i pełna sprzeczności książka... Już dawno nie czytałem bowiem książki, która byłaby tak nudna, nijaka i nurząca, a jednocześnie tak dosadna, głęboka i skłaniająca do refleksji. Wiem, że istnieje wielopłaszczyznowa interpretacja tego utworu Kafki, niemniej mnie, jako biologowi, podoba się patrzenie na Proces jako na alegorię życia - zaczyna się, trwa i czegokolwiek byśmy nie robili, zawsze kończy się tak samo. Śmiercią. Bo życie to proces.

To nie jest książka dla każdego - uprzedzam, bo choć pozycja do najgrubszych nie należy, to samemu zeszło mi na niej dużo dłużej, niż planowałem. Jest trudna i potrafi człowieka zmęczyć.

Proces to niezwykła i pełna sprzeczności książka... Już dawno nie czytałem bowiem książki, która byłaby tak nudna, nijaka i nurząca, a jednocześnie tak dosadna, głęboka i skłaniająca do refleksji. Wiem, że istnieje wielopłaszczyznowa interpretacja tego utworu Kafki, niemniej mnie, jako biologowi, podoba się patrzenie na Proces jako na alegorię życia - zaczyna się, trwa i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię myśleć, że dobra książka to taka, która zostaje w mojej głowie na długo i powraca w pamięci niczym bumerang wszystkich dobrych i złych jej momentów. Powieść "Spowiedź abysalu" autorstwa Feranosa bez wątpienia zagości w moich przemyśleniach na długo, jednak powód tego jest zupełnie inny - cały czas bowiem głowię się nad tym, co ja właściwie przeczytałem? Książka ta, co tu dużo kryć, jest nietuzinkowa na wielu płaszczyznach i nieraz wystawiała mnie na próbę, serwując zabiegi, które albo niezwykle przypadły mi do gustu lub wręcz przeciwnie, drażniły mnie i zniechęcały. Jedno jest pewne, książka ta nie jest tym, na co wygląda i zaskakiwała mnie od samego początku do samego końca.

"Spowiedź abysalu" zaatakowała mnie po raz pierwszy w 2022 roku na łódzkim Kapitularzu, gdzie jej mroczna okładka skutecznie przykuła mój wzrok... na krótką chwilę, kiedy to zorientowałem się, że pośród tego mroku znajduje się przykucająca jakże słowiańsko elficka dziewczyna ubrana w dres z trzema paskami... Prawilnie, co się chwali na dzielni, jednak nie dla mnie. Pierwszą moją myślą było, że jest to jakaś wariacja w klimacie współczesnego "urban fantasy", które nigdy nie należało do moich ulubionych. Jakże wielkie było moje zdziwienia, kiedy okazało się, że autor obdarzył mnie pstryczkiem w nos i to już na okładce, bowiem w gruncie rzeczy to, co na niej, nie znajduje odzwierciedlenia w treści książki... a przynajmniej nie w głównym zarysie fabularnym, ponieważ w detalach bywa już różnorako. Tak czy siak, powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce" znalazło dla mnie swój jakże dosłowny sens w "Spowiedzi abysalu".

Głównym bohaterem książki jest mężczyzna imieniem Gort Anakur - królewski kat w służbie kontrwywiadu, którego nieodzownymi towarzyszami są krew, wóda, papierosy i dupy. Gort jest dobry w swoim fachu, nie brak mu pieniędzy, nie brak mu rozrywki i nie brak mu zleceń, gdyż sytuacja geopolityczna w krainie, którą zamieszkuje i której służy, jest, delikatnie mówiąc, dość płynna. Gorta poznajemy w momencie, w którym zostaje zaangażowany w przesłuchiwania zdrajców i podwójnych agentów maczających palce w domniemanym dozbrajaniu elfów w ich getcie i w przygotowaniach zbrojnego powstania.
Świat, w którym osadzona jest opowieść, jest... tak bardzo niespójny, jak tylko można sobie wyobrazić. Całość utrzymana jest, jak sądzę, w klimatach średniowiecznych - w rynsztokach płyną nieczystości, atrybutami są zbroje i miecze, o elektryczności czy też maszynach parowych nikt jeszcze nie pomyślał, a jeździ się konno lub też lata na wijach. Całość przeplatają elementy fantastyczne, jak wzmiankowane już wije, kościane golemy, magiczne kryształy czy zwoje otrzymane od aniołów, no i oczywiście obecność samych elfów. Mimo to, nasz bohater odwiedza mnóstwo jakże współcześnie wyglądających klubów, skręca papierosy, nie je mięsa z powodów ideologicznych i umawia się z dziewczynami zgodnie z regułą "szesnaście plus". Zwieńczeniem współczesnych wstawek w tym średniowiecznym fantasy jest język, którym posługuje się główny bohater i narrator (czyli główny bohater, ale o tym za chwilę) - język w najmniejszym stopniu nie jest stylizowany, jest wręcz kalką tego, co słyszymy na co dzień na ulicach ze sztandarowym "elo, mordo" na czele. Jakby tego było mało, autor bezpośrednio czerpie z kulturowej studzienki Europy, adaptując na swoje potrzeby biblijny mit o stworzeniu świata i wygnaniu z raju, przytaczając sentencje Platona (który u Feranosa posiada niepozorne H pomiędzy T a O - Plathon), czy dywagując nad twierdzeniem Pitagorasa czy prawem Pascala. Efektem końcowym jest swoista zupa, istny miszmasz, która w gruncie rzeczy mogłaby być urban fantasy, gdyby nie fakt osadzenia jej w tak konsekwentnie opisanych realiach średniowiecznych. Wisienką na torcie niekonsekwencji "Spowiedzi abysalu" jest wspomniana już przeze mnie okładka, która jasno daje potencjalnemu czytelnikowi do zrozumienia, że przyjdzie mu zanurzyć się w wielkomiejskim fantasy, którym ta powieść nie jest.

Czym zatem jest ta powieść? Autor zaserwował nam wgląd w kilka kolejnych dni z życia Gorta - opisy następujących po sobie tortur, chlania i ćpania, kolejnych tortur, kolejnego chlania i ćpania, raz jeszcze tortury, pogrzeb ojca przyjaciela Gorta (tak, tu też jest chlanie), znowu tortury, znowu chlanie, a na końcu grande finale - a wszystko to doprawione osobistymi rozterkami głównego bohatera, który, jak się w pewnym momencie wydaje, odnalazł miłość swojego życia. W gruncie rzeczy jednak fabuła tej książki nie jest tej książce potrzebna i stanowi ona swego rodzaju tło dla przemyśleń głównego bohatera. A wszystko to za sprawą sposobu prowadzenia narracji przez Feranosa - powieść jest bowiem napisana w pierwszej osobie i w czasie teraźniejszym, czyniąc tym samym narratora powieści jej głównym bohaterem. Nie ukrywam, że czytało się to co najmniej dziwnie i w pierwszej chwili bardzo mi to przeszkadzało. Jednak z czasem, kiedy poznawałem Gorta coraz bardziej, zrozumiałem celowość tego zabiegu. Jak już wspominałem, fabuła w "Spowiedzi abysalu" jest czymś drugoplanowym, a wręcz zbędnym - to, co dostajemy, to "strumień myśli" Gorta Anakura. Główny bohater prowadzi ze sobą dialog wewnętrzny na przestrzeni 304 stron i równie dobrze mógłby to robić, leżąc przez cały ten czas na kanapie. Przemyślenia Gorta czasem są poważne, czasem płytkie, czasem zabawne, czasem błyskotliwe, czasem głębokie, a czasem głupie, a wszystko to buduje w wyobraźni czytelnika obraz autentycznej postaci, którą chce się zrozumieć i poznać, której chce się towarzyszyć w dalszym poznawaniu siebie. Gorta Anakura można lubić albo można nie lubić, ale Feranos sprawił, że Gort Anakur przestaje być dla czytelnika obcy, że staje się pełnokrwistym towarzyszem, który (czasem groteskowo lub wręcz karykaturalnie) otwiera się przed czytelnikiem i nawiązuje z nim intymną więź porozumienia. Słowem, Gort jest prawdziwy, a jego strumień myśli jest równie rzeczywisty, co on sam. Czytając kolejne strony "Spowiedzi abysalu", patrzyłem na mężczyznę, który usilnie stara się udowodnić sam przed sobą, że nie jest zepsutym i złym człowiekiem. Poznawałem mężczyznę, który stara się usilnie odnaleźć i kurczowo chwycić za wszelkie argumenty, które tłumaczyłyby jego czyny - czyny brutalne, okrutne, barbarzyńskie i nieludzkie, ale jednocześnie czyny niezbędne, ważne, delikatne i służące dobru ogółu - tortury, ból i cierpienie, które zadawał swoim ofiarom. Gort próbuje przekonywać samego siebie o tym, że nie jest zwyrodniałym psychopatą, a oddanym sprawie i lojalnym patriotą w służbie króla. Przemyślenia Gorta stają się jeszcze bardziej intensywne i tym samym jeszcze bardziej rzeczywiste, kiedy jego lojalność zostaje podzielona - wierność królowi i wierność ukochanej osobie zdają się w przypadku bohatera "Spowiedzi abysalu" wzajemnie wykluczać, jednak o tym nie napiszę nic. Zawieszę tu głos, nie zdradzając zbyt wiele.
Jest jednak coś, czego Feranosowi nie wybaczę. Tym czymś jest zaprzepaszczenie wspaniałej okazji na stworzenie świetnej metafory - metafory abysalu. Słowo "abysal" pada w tytule utworu, pojawia się także w tekście, gdzie Gort "spogląda wewnątrz siebie i dostrzega tam jedynie abysal". Abysal jest najgłębszą strefą wód oceanicznym (nie licząc hadalu), jest tam najzimniej, najciemniej, najbardziej pusto. Wystarczyło jedno zdanie, w którym Gort porównałby swoją duszę do abysalu właśnie, twierdząc, że jest pusta, zimna, martwa i mroczna... takie porównanie jednak nie pada, co skutkuje tym, że książka nawiązuje w swoim tytule nie do otchłani, a do oceanicznej głębi, Gort zaś dostrzega w sobie nie pustkę, a strefę wód oceanicznych. Jasne, można tłumaczyć się faktem, że jest to nawiązanie do angielskiego słowa "abyss" (głębia, otchłań), jednak w sytuacji, w której słowo "abysal" jest słowem występującym w języku polskim, niczego to nie zmienia. Rozczarowało mnie to. Niedoborów researchu na kartach "Spowiedzi abysalu" można odnaleźć więcej, jak chociażby rozcinanie skóry i mięśni na udzie skazańca i uwidocznienie tam aorty (nie, tam nie ma aorty... nawet u elfów), a wszystko to w akompaniamencie wielu powtórzeń. Bardzo wielu. To ostatnie jednak nie jest tak rażące i może być nawet zaletą, uwiarygadnia bowiem Gorta w jego natłoku i strumieniu myśli, pokazując, jak bardzo jest emocjonalny, a jak mało wyrachowany w swoim wnętrzu. Niemniej, ta refleksja przychodzi dopiero po czasie, a powtórzenia rzucają się w oczy od samego początku.

Jak mogę zatem ocenić "Spowiedź abysalu"? To niełatwe. Uważam, że książka ta jest bardzo dobra, jednak pewne jej aspekty nie pozwalają mi powiedzieć, że jest ona wspaniała. Powieść ta bez wątpienia jest pewnego rodzaju eksperymentem, który zdaje się być zakończony sukcesem, tyle że... pacjent umarł. Dostrzegam w piórze Feranosa ogromny potencjał, zdolność do przykucia uwagi i zainteresowania. Dawno już nie spotkałem w książce tak prawdziwej, szczerej, rzeczywistej, namacalnej nieomalże postaci, jak Gort Anakur. Jednak tło, na którym został przedstawiony, w mojej ocenie mogłoby być lepsze, odciąga bowiem uwagę czytelnika od tego, co w tej powieści najważniejsze - prywatnej relacji, jaką czytelnik nawiązuje z głównym bohaterem. Niech zwieńczeniem tej przydługiej recenzji będzie to, że po lekturze "Spowiedzi abysalu" przeczytałem kilka istniejących już recenzji na jej temat i... każda jest inna. Książka ta jest chwalona i jest ganiona. Znalazłem recenzje krytyczne, jak i ociekające zachwytem. A każdy z recenzentów uważał, że dzieło Feranosa jest tak naprawdę o czym innym. I to jest chyba największy komplement, jaki można wystawić utworowi, bowiem w sztuce każdy z nas powinien dostrzegać co innego.

Lubię myśleć, że dobra książka to taka, która zostaje w mojej głowie na długo i powraca w pamięci niczym bumerang wszystkich dobrych i złych jej momentów. Powieść "Spowiedź abysalu" autorstwa Feranosa bez wątpienia zagości w moich przemyśleniach na długo, jednak powód tego jest zupełnie inny - cały czas bowiem głowię się nad tym, co ja właściwie przeczytałem? Książka ta, co...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Przemysław Duda

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Przemysław Duda Kompania cieni Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
16
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
27
razy
W sumie
wystawione
16
ocen ze średnią 7,7

Spędzone
na czytaniu
89
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
12
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]