rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Kiedy jest się na świecie od niedawna, nie można wiedzieć, jakie nieszczęścia leżą u źródeł lęków.” – pisze Ferrante w Genialnej przyjaciółce, niezwykłej opowieści o przyjaźni dwóch kobiet. To opowieść o skrajnie różnych osobowościach, ich wyborach życiowych i wzajemnie splecionych losach. Historia zaczyna się od zniknięcia Liny, która zawsze chciała rozpłynąć się w powietrzu, wymazać wszelkie ślady po swoim istnieniu. Kto choć raz o tym nie marzył? Dlaczego marzyła o tym Lina? To tylko dwa podstawowe pytania u źródeł opowieści – dalej jest tylko mroczniej i z każdą przeczytaną stroną bardziej fascynująco. Warto.

„Kiedy jest się na świecie od niedawna, nie można wiedzieć, jakie nieszczęścia leżą u źródeł lęków.” – pisze Ferrante w Genialnej przyjaciółce, niezwykłej opowieści o przyjaźni dwóch kobiet. To opowieść o skrajnie różnych osobowościach, ich wyborach życiowych i wzajemnie splecionych losach. Historia zaczyna się od zniknięcia Liny, która zawsze chciała rozpłynąć się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na spalonym słońcem piachu z resztkami uschniętej trawy, pośrodku niczego siedzi skulone dziecko. Wygląda jakby za moment miało się przewrócić. Dookoła pustkowie. Nikogo więcej na zdjęciu nie ma. Oprócz… wielkiego sępa. Ptaszysko patrzy na dziecko i czeka…
W 1994 roku to słynne zdjęcie Kevina Cartera nagrodzono Pulitzerem.
Wojciech Tochman przywołuje je na początku reportażu z 2013 roku, pt. „Eli, Eli” i pyta o granice obserwowania ubóstwa.
Tochman pojechał do slumsów Manilii i opisał biedę, samotność, wykluczenie. Spojrzal okiem zachodniego białasa, który jedzie i patrzy… . Nie pomaga, nie przywozi pomocy, nie rozwiązuje problemów. Po prostu – patrzy jak sęp na legendarnym zdjęciu Cartera.
„Eli, Eli” nie czyta się łatwo, a mimo to reportaż wciąga. Trudno nie lubić prozy Tochmana.

Na spalonym słońcem piachu z resztkami uschniętej trawy, pośrodku niczego siedzi skulone dziecko. Wygląda jakby za moment miało się przewrócić. Dookoła pustkowie. Nikogo więcej na zdjęciu nie ma. Oprócz… wielkiego sępa. Ptaszysko patrzy na dziecko i czeka…
W 1994 roku to słynne zdjęcie Kevina Cartera nagrodzono Pulitzerem.
Wojciech Tochman przywołuje je na początku ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wzruszająca, napisana żywym językiem opowieść o losach kobiet związanych z legendarnym teatrem Kalambur z Wrocławia. Opowieści snują same bohaterki, Autorka jest tylko ich dyskretną, świetnie przygotowaną przewodniczką. Czytałam zafascynowana życiorysami tak niezwykłymi, że mogłyby być kanwą filmu sensacyjnego.

Wzruszająca, napisana żywym językiem opowieść o losach kobiet związanych z legendarnym teatrem Kalambur z Wrocławia. Opowieści snują same bohaterki, Autorka jest tylko ich dyskretną, świetnie przygotowaną przewodniczką. Czytałam zafascynowana życiorysami tak niezwykłymi, że mogłyby być kanwą filmu sensacyjnego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę ukrywać – do opowiadań Madeline Miller mam wielką słabość. Uwielbiam jej oszczędny styl pisania, bogatą wyobraźnię i nieograniczoną kreatywność. Każda interpretacja mitów Miller to prawdziwy majstersztyk w stylu – jak ubrać wielowiekową treść i ponadczasową prawdę w szaty nowoczesnych interpretacji?

„Galatea” to moim zdaniem jedno z najlepszych opowiadań Miller, w którym Galatea to żona przemocowca. Za próbę buntu wobec męża, przymusem osadzona w szpitalu nad morskim klifem i poddana straszliwej terapii doktora Silasa Weira Mitchell’a.

Słynny lekarz miał wśród pacjentek wiele wybitnych kobiet, które intelektem wyprzedzały swoją epokę i zostały przez sobie współczesnych uznane za szalone „histeryczki”.

Przez terapię Mitchell’a przeszły: Virginia Woolf i Charlotte Perkins Gilman, autorka słynnej "Żółtej tapety", opowieści o tym jak metody okrutnego lekarza mogą doprowadzić pacjentki do obłędu.
Dodam tylko, że Miller najlepiej czyta się w oryginale.

Nie będę ukrywać – do opowiadań Madeline Miller mam wielką słabość. Uwielbiam jej oszczędny styl pisania, bogatą wyobraźnię i nieograniczoną kreatywność. Każda interpretacja mitów Miller to prawdziwy majstersztyk w stylu – jak ubrać wielowiekową treść i ponadczasową prawdę w szaty nowoczesnych interpretacji?

„Galatea” to moim zdaniem jedno z najlepszych opowiadań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudna w odbiorze. Szokująca. Bezkompromisowa w opisach. Książka Miry Marcinów: Bezmatek to opowieść o matkach i córkach, więziach, których rozerwać się nie da, chociaż nie zawsze są czystą miłością i wsparciem. Szczera do bólu, momentami ociera się o totalny emocjonalny ekshibicjonizm. Napisana niezwykłym, bogatym językiem. Bardzo, bardzo polecam.

Trudna w odbiorze. Szokująca. Bezkompromisowa w opisach. Książka Miry Marcinów: Bezmatek to opowieść o matkach i córkach, więziach, których rozerwać się nie da, chociaż nie zawsze są czystą miłością i wsparciem. Szczera do bólu, momentami ociera się o totalny emocjonalny ekshibicjonizm. Napisana niezwykłym, bogatym językiem. Bardzo, bardzo polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wracam i wracam do Toskanii. Podczas jednej z tych podroży moim celem numer jeden było niewielkie miasteczko w kolorach ochry. Vinci położone wśród toskanskich wzgórz, zaledwie 40 km od Florencji, przeszło do historii jako miejsce narodzin jednego z największych geniuszy w historii nowożytnej.

Leonardo da Vinci oznacza po prostu – Leonardo z miasta Vinci. Po latach, kiedy Leonardo miał już sławę i wpływowych przyjaciół mówiono o nim: Leonardo Vinci z Florencji.

O podróżach do Toskanii, miasteczku Vinci, tamtejszym niezwykłym muzeum i kościele z chrzcielnicą, która pamięta boskiego Leonardo myślałam podczas lektury książki Waltera Isaacsona pt. „Leonardo da Vinci”, to, moim zdaniem, najlepsza i najbardziej wyczerpująca z biografii Mistrza, warta każdej minuty spędzonej na lekturze.

Wracam i wracam do Toskanii. Podczas jednej z tych podroży moim celem numer jeden było niewielkie miasteczko w kolorach ochry. Vinci położone wśród toskanskich wzgórz, zaledwie 40 km od Florencji, przeszło do historii jako miejsce narodzin jednego z największych geniuszy w historii nowożytnej.

Leonardo da Vinci oznacza po prostu – Leonardo z miasta Vinci. Po latach,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zatoka świń Bożena Aksamit, Piotr Głuchowski
Ocena 7,0
Zatoka świń Bożena Aksamit, Pio...

Na półkach:

„Zatoka świń” (autorzy Bożena Aksamit, Piotr Głuchowski) to reportaż z 2016 roku. Akcja toczy się w Polsce, w miejscach dobrze znanych. Takich, które pozornie nie kojarzą się z przemocą i niebezpieczeństwem. Tylko pozornie, bo okazuje się że dziewczęta i młode kobiety nigdzie nie mogą czuć się pewnie, również w luksusowych lokalach z kulturą i sztuką w nazwie. Opowieść zaczyna się od nagłej śmierci pewnej ślicznej nastolatki i szybko rozwija się w dramat z przemocą i gwałtem w tle. Książka oparta jest na faktach, które wstrząsnęły Polską kilka lat temu. Dalsze losy głównych bohaterów są równie dramatyczne jak te opowiedziane w książce. Minęły lata, a aktualność i pytania opowieści nadal są takie same – czy młode dziewczęta i kobiety prowokują przemoc i gwałty? Czy wielkie pieniądze i tzw. znajomości gwarantują w Polsce dozgonną bezkarność?

„Zatoka świń” (autorzy Bożena Aksamit, Piotr Głuchowski) to reportaż z 2016 roku. Akcja toczy się w Polsce, w miejscach dobrze znanych. Takich, które pozornie nie kojarzą się z przemocą i niebezpieczeństwem. Tylko pozornie, bo okazuje się że dziewczęta i młode kobiety nigdzie nie mogą czuć się pewnie, również w luksusowych lokalach z kulturą i sztuką w nazwie. Opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie pamiętam już, kiedy zamknęłam książkę z takim zachwytem. Delia Owens powaliła mnie na kolana swoją niezwykłą opowieścią o samotności i o tym jak duchowy kontakt z naturą pozwala przetrwać nawet najtrudniejsze życiowe zawirowania i kryzysy. Opisana pięknym, poetyckim językiem (tu ogromne uznanie dla tłumacza Bohdana Maliborskiego) akcja rozwija się powoli, ale na tyle sugestywnie, że czytając o losach małej opuszczonej dziewczynki czułam jej strach, samotność, głód, wyobcowanie i upokorzenie. Czułam jak z czasem nabiera sił, by siebie bronić i mądrości, by rozpoznawać w ludziach dobro i unikać zła. Książka jest wyjątkowa, przeczytałam ją już dwa razy i wiem, że jeszcze do niej wrócę.

Nie pamiętam już, kiedy zamknęłam książkę z takim zachwytem. Delia Owens powaliła mnie na kolana swoją niezwykłą opowieścią o samotności i o tym jak duchowy kontakt z naturą pozwala przetrwać nawet najtrudniejsze życiowe zawirowania i kryzysy. Opisana pięknym, poetyckim językiem (tu ogromne uznanie dla tłumacza Bohdana Maliborskiego) akcja rozwija się powoli, ale na tyle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po reportaż „Gruba” sięgnęłam z powodu Autorki. Obejrzałam i przeczytałam wywiady, artykuły i recenzje i byłam pod ogromnym wrażeniem klasy i otwartości, z którą Maria Mamczur opowiada o tym jak życie potrafi skopać i przeciągnąć nas pod kilem. Z podziwem słucham, kiedy mówi o nieudanym małżeństwie, kłopotach finansowych, utracie pracy i zdrowia. W opowieści Marii Mamczur zobaczyłam losy wielu kobiet.
„Gruba” jest sprawnie napisanym reportażem, jednak moim zdaniem największa wartość tej książki dyskretnie chowa się w podtekstach. Między słowami opowieści o fatfobiach i kulcie piękna kryje się głęboka niezgoda Autorki na starzenie się, słabość ciała, samotność i brak zrozumienia dla każdej inności, która nie chce lub nie może wpisać się w rygorystyczne instagramowe ramy.
Warto „Grubą” przeczytać skupiając się na przesłaniu, które kryje się pod powierzchnią tekstu.

Po reportaż „Gruba” sięgnęłam z powodu Autorki. Obejrzałam i przeczytałam wywiady, artykuły i recenzje i byłam pod ogromnym wrażeniem klasy i otwartości, z którą Maria Mamczur opowiada o tym jak życie potrafi skopać i przeciągnąć nas pod kilem. Z podziwem słucham, kiedy mówi o nieudanym małżeństwie, kłopotach finansowych, utracie pracy i zdrowia. W opowieści Marii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Kołysanka” Leili Slimani to opowieść o macierzyństwie i o tym co dzieje się, kiedy kobieta wybiera zawodową „niezależność” i finansową „samodzielność”.
Myriam główna bohaterka książki nie chce być tylko żoną i matką i mimo oporu świetnie zarabiającego męża chce wrócić do pracy. Zatrudnia więc „matkę zastępczą” opiekunkę do dzieci.
To jest zaledwie zalążek, początek opowieści o macierzyństwie, społecznych rolach współczesnych kobiet i o tym, czy zona i matka może zostać „kobietą niezależną”? A nawet, jeśli może i zdecyduje się na przełamywanie macierzyńskich tabu to, jaki koszt będzie musiała ponieść w zamian?
„Kołysanka” Leili Slimani to jedna z moich ulubionych powieści ostatnich lat. Wracam do niej regularnie i nadal znajduje w tekście nowe odkrycia i wielkie zaskoczenia. Czytajcie. Warto.

„Kołysanka” Leili Slimani to opowieść o macierzyństwie i o tym co dzieje się, kiedy kobieta wybiera zawodową „niezależność” i finansową „samodzielność”.
Myriam główna bohaterka książki nie chce być tylko żoną i matką i mimo oporu świetnie zarabiającego męża chce wrócić do pracy. Zatrudnia więc „matkę zastępczą” opiekunkę do dzieci.
To jest zaledwie zalążek, początek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na książkę „Mój sąsiad islamista” trafiłam niedawno, kilka lat po jej wydaniu. Marek Orzechowski od wielu lat mieszka w Brukseli, pisze o miejscach dobrze znanych i kojarzonych z prasy i turystycznych migawek. Pisze też o miejscach, o których politycy i turyści wolą nie pamiętać. Wspomina o ubogich dzielnicach zamieszkałych przez społeczności muzułmańskie. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to, ze pomimo upływu czasu książka Orzechowskiego nie straciła na aktualności, jest przerażająco aktualna, zwłaszcza wobec wydarzeń, które w Brukseli nastąpiły już po wydaniu książki. Dla przypomnienia – w marcu 2016 roku w ataku terrorystycznym na brukselskie lotnisko Zaventem i stacje metra Maelbeek/Maalbeek straciło życie 35 osób, a 316 zostało rannych. Książka Marka Orzechowskiego wiele wyjaśnia, daje do myślenia. Niestety pozostawia też niedosyt, wiele jeszcze można by powiedzieć o sąsiadach-islamistach w Europie.

Na książkę „Mój sąsiad islamista” trafiłam niedawno, kilka lat po jej wydaniu. Marek Orzechowski od wielu lat mieszka w Brukseli, pisze o miejscach dobrze znanych i kojarzonych z prasy i turystycznych migawek. Pisze też o miejscach, o których politycy i turyści wolą nie pamiętać. Wspomina o ubogich dzielnicach zamieszkałych przez społeczności muzułmańskie. Bardzo pozytywnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam się wam, że czytałam tę książkę przez kilka miesięcy. Czytałam, odkładałam, wracałam. Ten cykl trwał przez prawie pół roku. Nie czułam się na tyle odporna emocjonalnie, żeby skończyć „Nasze ciała, ich pole bitwy” za jednym podejściem. Nie byłam w stanie jej czytać wieczorami, po lekturze musiałam przez moment odetchnąć, ochłonąć, przemyśleć. To nie jest książka, którą da się ot tak po prostu zrecenzować i polecić. Co więcej - raczej nie polecę jej nikomu, kto w literaturze szuka spokoju i ukojenia. Natomiast polecę ja każdemu, kto nie ma złudzeń wobec tego do jakich potworności, w sprzyjających okolicznościach, zdolny jest człowiek. Wstrząsająca, przejmująca, przerażająca lektura.

Przyznam się wam, że czytałam tę książkę przez kilka miesięcy. Czytałam, odkładałam, wracałam. Ten cykl trwał przez prawie pół roku. Nie czułam się na tyle odporna emocjonalnie, żeby skończyć „Nasze ciała, ich pole bitwy” za jednym podejściem. Nie byłam w stanie jej czytać wieczorami, po lekturze musiałam przez moment odetchnąć, ochłonąć, przemyśleć. To nie jest książka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Odważna, bezpruderyjna, zbuntowana, intelektualna i szczera do bólu. Tak odebrałam najnowszą książkę Ewy Wanat „Pierzyć wstyd. Historia rewolucji seksualnej.” (Wydawnictwo Filtry). O seksie i seksualności, polityce, religii, przemianach społecznych i o tym dlaczego to, co ma prawo pozostać w sferze intymności tak często obchodzi politykę i kościół. Skończyłam czytać lekko rozbawiona, wzruszona i niespokojna zarazem. Autorka pisze, że idea prawa kobiety do dysponowania swoim ciałem to novum w historii ludzkości i efekt rewolucji seksualnej, której świat zachodni doświadczył w ostatnich mniej więcej 50-ciu latach. Zaniepokoił mnie ten pozornie oczywisty wniosek, bo chciałabym wierzyć, że prawo kobiety do seksualności i dysponowania swoim ciałem to element praw człowieka. Po lekturze książki Ewy Wanat wiem, że byłam naiwna. Książkę szczerze polecam.

Odważna, bezpruderyjna, zbuntowana, intelektualna i szczera do bólu. Tak odebrałam najnowszą książkę Ewy Wanat „Pierzyć wstyd. Historia rewolucji seksualnej.” (Wydawnictwo Filtry). O seksie i seksualności, polityce, religii, przemianach społecznych i o tym dlaczego to, co ma prawo pozostać w sferze intymności tak często obchodzi politykę i kościół. Skończyłam czytać lekko...

więcej Pokaż mimo to