rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Wirus Chuck Hogan, Guillermo del Toro
Ocena 6,7
Wirus Chuck Hogan, Guille...

Na półkach: ,

Od razu zaznaczę, że jakoś bardzo mnie nie wciągnęła, lecz zasługuje na uwagę. Dodatkowo oglądnęłam cały pierwszy sezon serialu na podstawie tej książki, zanim ją ukończyłam, co tylko nakręcało mnie, żeby czytać dalej i porównać ze sobą.

1. Książka raczej skupia się na doktorze Ephraim'ie Goodweather. Miły, fajny facet, który stara się, jak może, by jego żona (irytująca kobieta) nie odebrała mu syna Zacka (podobny do ojca, spoko chłopak). Postać doktora bardzo przypadła mi do gustu, potrafi zapanować nad sytuacją, gdy inni panikują, mimo to zdarzają się mu chwile słabości, ale takie jak każdemu z nas. Osobiście uważam, że serialowy doktorek także się udał, nawet bardzo.

2. Profesor Abraham Setrakian - epicki staruszek, mój ulubieniec. Ciekawy, opanowany i jakże on ciacha te wampiry! Brawa! Muszę przyznać, że chciałabym przeczytać książkę tylko o jego losach w przeszłości, bo doprawdy jego historia potrafiła nieźle wciągnąć. Tutaj z przykrością muszę stwierdzić, że bardziej podobał mi się serialowy profesor.

3. Szczurołap równie ciekawy, co starszy pan. Swoje perfekcyjne umiejętności w chwytaniu gryzoni wykorzystuje w polowaniu na wampiry z wysoką skutecznością. W książce u mnie zajmuje miejsce numer 2 wśród ulubieńców. W serialu bardzo rozszerzyli wątek jego postaci, a nawet ją ulepszyli (myślę, że to zasługa utalentowanego Kevina Duranda). Tam jest moim ulubieńcem na równi z dziadkiem.

4. Reszta postaci jest także ciekawa, chociaż muszę przyznać, że w serialu są lepsi, mają charakter, a w książce czegoś im brak (może tchnienia w nich życia?) do perfekcji. Nie wspominając już, że w serialu dodano więcej postaci z czego hackerka jest nieźle zrobioną postacią, takiej bohaterki mi brakowało.

5. Postać Gusa była mało interesująca. Od taki dobry, latynoski gangster z niezbyt interesującym życiem. Jego fragmenty lekko mnie nudziły zarówno w książce, jak i w serialu.

6. Wampiry! Rewelacja! W końcu coś nowego w temacie wampirów, ale nie takich, gdzie dziewczyny wzdychają, lecz takich, gdzie te dziewczyny zasłaniają oczy! I w książce, i w serialu od razu poznałam w nich pewien specyficzny typ - nosferatu. No może takie zmodyfikowane nosferatu, albo takie nowoczesne. To się udało!

7. Od strony fabularnej było bardzo ciekawie i w książce, i w serialu. W książce rozpoczynamy przygodę z opowieścią Bube, babcią Abrahama, niezwykle intrygującą, trzymającą w napięciu, historię grozy. W serialu bardzo mi tego zabrakło, ponieważ to nadało Wirusowi klimatu. Potem w książce, wciąż w jej początku, był naprawdę dobry motyw z tajemniczym samolotem, gdzie zagadkową śmierć przeżyło tylko kilku pasażerów. Czytałam z wielkim napięciem, które opadało dość szybko, gdy zbyt długo książka skupiała tylko na tym. Następnie znowu było ciekawie i można było poczuć strach, a potem wróciło znudzenie. I tak było w kółko, zaintrygowana, znudzona, zaintrygowana, znudzona... Po prostu w niektórych fragmentach bohaterowie za długo stali w miejscu, nie posuwając się do przodu. Inaczej było w serialu, gdzie akcja momentami szła zbyt szybko, ale przynajmniej jej nie brakowało. Myślę, że jakby zmiksować książkę z serialem, to wyszłaby z tego niezwykle wciągająca opowieść.

8. Koniec niezbyt zaskakujący w obu przypadkach. Jego zbytnia przewidywalność troszeczkę mnie zniechęciła.

9. Styl pisania jest w porządku, bez rewelacji i bez katastrofy.

Ogółem jednak zachęcam do przeczytania książki. Osobiście bardziej podobał mi się serial (pod względem postaci, szybszej akcji), lecz książka wytłumaczyła mi sporo rzeczy, o których telewizyjny Wirus zapomniał, a były bardzo istotne. Krótko mówiąc, książka była bardzo dobra, lecz czegoś jej brakowało, by ożyła.

Od razu zaznaczę, że jakoś bardzo mnie nie wciągnęła, lecz zasługuje na uwagę. Dodatkowo oglądnęłam cały pierwszy sezon serialu na podstawie tej książki, zanim ją ukończyłam, co tylko nakręcało mnie, żeby czytać dalej i porównać ze sobą.

1. Książka raczej skupia się na doktorze Ephraim'ie Goodweather. Miły, fajny facet, który stara się, jak może, by jego żona (irytująca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najważniejsze! Nie czytać opisu! Jest tam spoiler, który zniszczy całą zabawę w lekturze! Całe szczęście, że ta seria jest tak dobra, iż nie potrzebuję żadnych opisów, by wiedzieć, czy warto czytać kolejne książki.

Niesamowita była ta część. Wywołała u mnie najwięcej reakcji w formie powiedzenia: "O, kurde!".

1. Alexia udowadnia non stop, że nawet ciąża jej nie zatrzyma. Ponownie musi sama ratować sytuację. Prawie sama, ponieważ dzieciofeler także lubi wtrącać swoje trzy grosze. Ciekawe czy wyrośnie na drugą Alexię?

2. Z mężem ma, jak zwykle, pełno prześmiesznych chwil. Po prostu pokochałam tę parę na amen.

3. W Bezwględnej nie poznajemy nowych bohaterów, jednakże ci, których już znamy, mają wiele do powiedzenia. Madame Lefoux, Ivy Tunstell, profesor Lyall, Biffy... każdy z nich niesamowicie ubarwia tą fantastyczną powieść. Zwłaszcza wszechwiedzący (czy aby na pewno?) lord Akeldama i ktoś z rodziny Loontwillów, kto zirytował mnie i Alexię do granic możliwości. Dla zwiększenia czytelniczego apetytu dodam, iż Lyall zaskakuje niesamowicie w tej przygodzie i sama nie wiedziałam, czy mu współczuć, czy się na niego gniewać... tak naprawdę, to liczyłam na niebywały romans (cóż ta seria ze mną robi?).

4. Tym razem nie podróżujemy tak dużo, natomiast dzieje się od groma. Poznajemy wiele tajemnic z przeszłości, które cały czas zaskakują i powodują wiele emocji w czytelniku. Współczucie, ukłucie w sercu, zaskoczenie, przestrach i wiele innych emocji może nam towarzyszyć przy tej przygodzie. Oczywiście akcji tu pełno i ani na chwilę nie odpoczywamy.

5. Wynalazków też nie brakuje, właściwie już na początku nas witają i towarzyszą przez większość powieści. Zwłaszcza jeden sprawia, iż szczena ląduje na podłodze.

6. Zagadka w tej części była pierwsza klasa, chociaż pewną jej niewielką część odgadłam na samym początku. Mimo tej odgadniętej cząsteczki autorka cały czas zwodziła mnie i Alexię za nos, przez co lądowałyśmy często w ślepym zaułku. Chyba, że czytaliście opis przed rozpoczęciem przygody, to wtedy cała zabawa przy rozwiązywaniu zagadki legła w gruzach.

7. Sam koniec utwierdził mnie w przekonaniu, że pewna grupa nadprzyrodzonych to zdziecinniałe dupki (kto by się po nich spodziewał dziecinnego zachowania?). Wznosiłam ręce w górę, jak Alexia, gdy w końcu wiedziałyśmy wszystko i... ach, szkoda gadać.

8. Na koniec oczywistą sprawą jest, że kochana Alexia zacznie rodzić w najmniej oczekiwanym momencie i najmniej oczekiwanym miejscu skończy. Obstawiałam, kto odbierze poród i trafiłam w dziesiątkę. Trudno było nie odgadnąć, kim będzie ta osoba, skoro wokół sami panowie, którzy najczęściej nic nie wiedzą o ciąży oraz porodzie.

Świetna część. Podobała mi się najbardziej, ponieważ rozwiązywanie tak naprawdę prostej zagadki było niezwykle skomplikowane. Bawiłam się przy tym rewelacyjnie!

No i kto robił ten opis?! Jasny gwint! Przecież psuje zabawę taki ogromny spoiler!

Najważniejsze! Nie czytać opisu! Jest tam spoiler, który zniszczy całą zabawę w lekturze! Całe szczęście, że ta seria jest tak dobra, iż nie potrzebuję żadnych opisów, by wiedzieć, czy warto czytać kolejne książki.

Niesamowita była ta część. Wywołała u mnie najwięcej reakcji w formie powiedzenia: "O, kurde!".

1. Alexia udowadnia non stop, że nawet ciąża jej nie zatrzyma....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ach, Alexio, ileż ty się musisz narobić przez tego Conalla. Wszystko robisz za niego ;]

1. Mam wrażenie, że autorka cały czas się rozkręca z każdą częścią, ponieważ każda następna książka wciąga mnie jeszcze bardziej.

2. Nasza kochana Alexia w tej części ukazuje nam więcej emocji.

3. Tak samo jej mąż Conall, który przez większość czasu będzie zdecydowanie nietrzeźwy, co może niezwykle rozśmieszyć. Spokojnie, jak wytrzeźwieje, to mamy rewelacyjne zwroty akcji.

4. Kibicowaliście Tunstellowi i Ivy? W tej części ich nie brakuje. Jak miło było znowu zobaczyć tę parę. No i Ivy ze swoim: "Ormondzie!".

5. Mam nadzieję, że od następnych tomów Alexia w końcu zerwie kontakty z toksyczną, irytującą rodziną. W tej części niestety musimy znowu się z nimi użerać. Oczywiście w pozytywnym sensie, ponieważ rodzina Loontwill'ów mają świetne charaktery takich... ludzi mało inteligentnych.

6. W Bezgrzesznej poznajemy bliżej tym razem profesora Lyall'a. Rewelacja! Miło było zobaczyć jego zmagania z watahą i rozwiązywaniem zagadki Alexii. Dodatkowo możemy zobaczyć, jaki jest opiekuńczy, co może wrażliwców zmusić do wzruszającego westchnienia.

7. Drugą postacią, o której dowiadujemy się więcej, jest Floote. Niezwykłą historię ma ten niezawodny we wszystkim lokaj. Kto by się spodziewał?

8. Więcej madame Lefoux, wiecej zabawy!

9. Mnóstwo miejsc odwiedzamy, zwłaszcza iż Alexia postanowiła wyruszyć w podróż aż do Włoch, gdzie przystanków po drodze nie brakuje. Spotykamy zagraniczne wampiry i wiele nowych równie genialnie napisanych postaci. Autorka ponownie zachwyca różnorodnością charakterów.

10. Akcja niesamowita! Alexia nie może odetchnąć ani na chwilę, ponieważ wszędzie starają się ją sprzątnąć. Poznajemy nowych wrogów i wrogów wrogów i w ogóle. Dowiadujemy się również więcej o przypadłości Alexii, a także, czym jest jej niezwykłe dziecko (co oczywiście było do przewidzenia, że nie może być zwyczajne). Mamy tutaj wiele nowych wynalazków zachwycających swoją oryginalnością. Poznajemy nieco więcej faktów o ojcu Alexii. Działo się dużo, oj, dużo.

11. Templariusze jak zwykle skrywają różne tajemnice i, że też tak brzydko ujmę, są dupkami (podobnie jak wampiry, ale o tym wszyscy wiedzą). Całe szczęście, iż Karma czuwa. Wątek z nimi był szalenie ciekawy.

12. Lord Akeldama ma tu niezwykle emocjonalny wątek, aż mi było trochę smutno.

13. Koniec mnie rozłożył na łopatki. Wiadomość, czym konkretnie może być dziecko Alexii była niezwykle intrygująca i jestem ciekawa, jak rozwinie się wątek z tym "dzieciofelerem".

Krótko mówiąc, więcej Gail, więcej!

Ach, Alexio, ileż ty się musisz narobić przez tego Conalla. Wszystko robisz za niego ;]

1. Mam wrażenie, że autorka cały czas się rozkręca z każdą częścią, ponieważ każda następna książka wciąga mnie jeszcze bardziej.

2. Nasza kochana Alexia w tej części ukazuje nam więcej emocji.

3. Tak samo jej mąż Conall, który przez większość czasu będzie zdecydowanie nietrzeźwy, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciąg dalszy niezwykłej tajemnicy i niebezpiecznej przygody! Po drugiej części utwierdzam się w przekonaniu, że książki interakcyjne są rewelacyjne. Szkoda, że tę książkę czyta się tak szybko.

1. Ryan oraz Sara bardzo zbliżają się do siebie zwłaszcza w tej części, dzięki czemu mamy świetny, zgrany duet detektywistyczny. Podobało mi się, jak nie zapominali o ostrożności, rozwiązując zagadkę. To jest coś, czego brakuje bohaterom licznych "bestsellerów", pędzących prosto w objęcia śmierci.

2. W tej części zaczynamy się dowiadywać więcej o postaciach pobocznych, które są powiązane ze sprawą. Okazuje się, że łączy ich niezwykła tajemnica. Oczywiście także oni stają się bardziej ostrożniejsi, przez co starają się utrudnić Ryan'owi i Sarze dążenie do prawdy.

3. Zaczynamy się więcej dowiadywać o samej Dolinie Szkieletów i o tym, czemu duch z dragi nie chce opuścić świata żywych.

4. Odkrywamy coraz to nowsze tajemnice, które całe szczęście rozwiązują się w tej części.

5. Moim zdaniem fabuła była bardzo dobra. Pierwsza część skupiała się na na tym, aby czytelnika przestraszyć grozą sytuacji, a druga na myślenie razem z Ryan'em nad zagadką, łączeniem odkrytych elementów w pełną historię. Nie brakowało oczywiście chwil pełnych napięcia, zwłaszcza gdy oglądamy filmiki Sary. Miałam nawet wrażenie, że były dłuższe, co wielce mnie uradowało.

6. Niestety akcja czasami się dłużyła, jednakże wynagradzano nam to poprzez zaskakujące momenty, czy ciekawymi wskazówkami, informacjami.

7. Koniec mnie zaskoczył, ponieważ spodziewałam się nieco innego, ale i tak był bardzo dobry.

Rewelacyjny pomysł z rozszerzeniem świata książki, jak pisałam przy pierwszej części. Powinno być więcej takich książek, a tradycyjne mole książkowe powinny być mniej zadufane i otworzyć się na nowe doświadczenia. Wiadomo, nie wiesz, czy ci się nie podoba, dopóki nie spróbujesz.

Ciąg dalszy niezwykłej tajemnicy i niebezpiecznej przygody! Po drugiej części utwierdzam się w przekonaniu, że książki interakcyjne są rewelacyjne. Szkoda, że tę książkę czyta się tak szybko.

1. Ryan oraz Sara bardzo zbliżają się do siebie zwłaszcza w tej części, dzięki czemu mamy świetny, zgrany duet detektywistyczny. Podobało mi się, jak nie zapominali o ostrożności,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakże miło było wrócić do szalonej, aczkolwiek pamiętającej o dobrych manierach Alexii. Od razu zaznaczę, że jeśli ktoś pokochał jej osobę w pierwszej części, to na drugiej się nie zawiedzie. Może nawet pokocha ją jeszcze bardziej, albowiem mam wrażenie, że jest jeszcze bardziej szalona i nieokiełznana.

1. Narracja wciąż ta sama, lekka i przyjemna. Czyta się naprawdę szybko, co niestety smuci człowieka, kiedy w błyskawicznym tempie kończy kolejne przygody Alexii.

2. Alexia nic, a nic się nie zmieniła, no może prócz tego, że teraz jest szczęśliwą mężatką. Wciąż możemy się śmiać z jej upartego, nieokiełznanego charakteru, bądź kibicować, co wiecznie robiłam :]

3. Główna bohaterka razem z mężem, lordem Macconem, tworzą wręcz mieszankę wybuchową. Para idealna, można by rzec, aż chciałoby się więcej takich miłości, które nie ociekają tylko słodyczą, a potrafią nieźle namieszać w swoim świecie oraz rozbawić czytelnika do łez.

4. Oczywiście postacie poboczne jeszcze bardziej ubarwniają nam świat. Znowu spotykamy najlepszą przyjaciółkę Alexii (och, jakże ona miesza w tej części, jak tak można, panno Hisselpenny?), mojego ulubionego lorda Akeldamę, a nawet przyglądamy się bliżej jednej z sióstr głównej bohaterki, która bywała irytująca (wiadomo, kto czytał poprzednią część, ten wie). Nie brakuje także nowych postaci w dodatku bardzo intrygujących i tajemniczych. Każdy z nich ma odmienny charakter, który jest wręcz obowiązkowy dla dobrej książki, a nawet dobrego pisarza. Gail Carriger można na pewno nazwać bardzo dobrą pisarką, biorąc pod uwagę różnorodność jej bohaterów, nie wspominając o innych zaletach.

5. Fabuła - wspaniała! Mamy tutaj świetną zagadkę, którą staramy się rozwikłać z Alexią. Mamy wiele sytuacji zapierających dech w piersiach. Podróżujemy sterowcem do zimnej, mglistej Szkocji. W tej książce nie ma chwili przerwy, cały czas coś się dzieje, czegoś nowego się dowiadujemy, dlatego do końca możemy mieć wątpliwości, co do rozwikłania tajemnicy.

6. Rozwiązanie sprawy prowadzonej przez Alexię nie zaskoczyło mnie tak bardzo, dało się go przewidzieć. Mimo to osobiście domyśliłam się dość późno, może dlatego że domyślałam się różnych rzeczy równocześnie z główną bohaterką. Natomiast sama końcóweczka dostarczyła mi aż za dużo emocji! Coś podejrzewałam, jednakże to, jak ostatecznie się zakończyło zostawiło mnie z rozdziawionymi ustami i miną oburzenia typu: "No ale chwileczkę, moment! Tak się nie godzi!". Dlaczego? Autorka po prostu zostawiła dla nas kolejną niewyjaśnioną tajemnicę.

To bardzo dobra książka. Nie brakuje w niej emocji i klimatu. Autorka pisze rewelacyjnie, barwne słownictwo, ciekawe zwroty akcji, różnorodność bohaterów. Nie ma do czego się przyczepić. Gail Carriger zasługuje na szacunek, a nawet życzę jej większych sukcesów, jak np. przeniesienie powieści na duże ekrany. Poszłabym na to do kina, oj poszłabym...

Jakże miło było wrócić do szalonej, aczkolwiek pamiętającej o dobrych manierach Alexii. Od razu zaznaczę, że jeśli ktoś pokochał jej osobę w pierwszej części, to na drugiej się nie zawiedzie. Może nawet pokocha ją jeszcze bardziej, albowiem mam wrażenie, że jest jeszcze bardziej szalona i nieokiełznana.

1. Narracja wciąż ta sama, lekka i przyjemna. Czyta się naprawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nastawiłam się bardziej na kontynuację poprzedniej części i dokładniejsze wytłumaczenie, co działo się z Hunterem, kiedy zaginął. Byłam przekonana, iż autor pójdzie tą samą drogą, co poprzednio, jeżeli chodzi o akcję, jednakże zaskoczył mnie i zawiódł.

Spokojnie można czytać książkę bez przeczytania Metro 2033, albowiem nie nawiązuje w żaden znaczący sposób do wydarzeń z poprzedniej części, jak gdyby bohaterowie nie mieli pojęcia, co się działo.

1. Tradycyjna trzecioosobowa narracja Dmitry'a Glukhovsky'iego była jak zwykle bardzo przyjemna. Autor pisze płynnie i nie rzuca w książce skomplikowanym słownictwem, którego jednakże oczywiście mu nie brak. Miewał nudnawe fragmenty, ale na szczęście czytelnik spokojnie może przez nie szybko przejść, dzięki jemu umiejętnemu pisaniu.

2. Głównymi bohaterami, na których się skupił autor, są Homer oraz Sasha. Homer jest zwyczajnym staruszkiem, często mającym filozoficzne spojrzenie na świat i postanawiającym uwiecznić swoją przygodę i myśli na papierze (co może sugerować, iż jest odzwierciedleniem samego Glukhovsky'iego). Był bardzo sympatyczny, miał rozległą wiedzę o metrze, potrafił rozważnie myśleć, równocześnie starał się być w miarę odważny. Bardzo ciekawa charakterystyczna postać. Sasha... no niestety Sasha mnie zawiodła. Z początku bardzo podobało mi się, że potrafiła być silną dziewczyną i rozmawiała z ludźmi wprost. Była wtedy taką bohaterką, której od dłuższego czasu pragnęłam poznać. Niestety z czasem zaczęła być jak wszystkie inne wtórne bohaterki - lekkomyślna, nie potrafiąca się obronić z groźnej sytuacji, miłość zasłoniła jej oczy i oczywiście zbyt ufna, naiwna. Po prostu z czasem nie mogłam znieść fragmentów z nią, które mnie zwyczajnie nudziły. Może to wina tego, że to dopiero 17 letnia dziewczyna?

3. Drugoplanowa postać, Hunter, zdecydowanie na plus. Tajemniczy, małomówny, silny, konkretny brygadier. Od początku podobała mi się jego postać, która mówiła czytelnikowi: "Z czasem się dowiesz, kim jestem...". Oczywiście z poprzedniej części znamy tego pana bliżej, ale nie znamy go od momentu, gdy zniknął w Metrze 2033, co jak widać w tej części niesamowicie zmieniło Huntera. Niestety powieść nie skupia się na szczegółowym rozwianiu tej tajemnicy, więc na to nie ma co liczyć.

4. Poboczni bohaterowie bardzo barwni i ciekawi. Każdy inny, żaden nie był mdły. Bonusowo autor wstawił symbolicznie bohaterów poprzedniej części. Mimo wszystko, miło było chociaż dowiedzieć się, jak skończyli po poprzednich wydarzeniach.

5. Mutanty. Na nie się nastawiłam. Na wychodzenie na górę, na spotykaniu licznych dziwnych stworzeń, być może na jakieś oznaki, że Czarni przeżyli atak ludzi. Nie, nie i jeszcze raz nie. Mutanty nie grają tu głównej roli. Jest ich niewiele, spotykamy właściwie to, co moglibyśmy spotkać normalnie, czyli padlinożerców.

6. No to może jakaś akcja? No niezbyt. Jest pewien rodzaj poczucia, że czas pędzi, a bohaterzy nie poruszają się zbyt szybko. Jest tajemnica zniknięcia na dobre karawan, która zostaje rozwiana na długo przed zakończeniem książki (jak było mi smutno, że tak szybko). Zatem co zostaje? Filozoficzne myślenie, zastanawianie się nad egzystencjalnością człowieka, nad tym czym stali się teraz ludzie i czy jest szansa na zapamiętanie, że są ludźmi. Takie niestety gdybanie. W (tylko) tle oczywiście bohaterowie starają się rozwiązać poznany śmiertelny problem metra.

7. Mamy też wątek romantyczny, co najmniej mnie interesowało, jednak dziewczyny lubiące miłość od pierwszego wejrzenia i poświęcanie się dla drugiej połówki będą zachwycone i wzruszone. Dla mnie to było typowo infantylne zauroczenie.

8. Z poznanych nowych stacji najciekawsza była sama Sewastopolska (poznajemy ją na samym początku), Nagorna, ewentualnie Polianka (która miała krótki epizodzik). Jest jeszcze jedna stacja i wokół niej toczy się akcja, w której wszystko się zaczęło i wszystko się skończy, tak tajemniczo ujmując ;]

9. Koniec był dynamiczny i niesamowicie trzymał w napięciu. Rozstrzygnięcie śmiertelnie niebezpiecznej sytuacji, której wszystko wisiało na włosku, zapierało wdech w piersiach. Uda się im, czy zginą? - zapytuje się czytelnik. Epilog bardzo mi się spodobał, był w jakiś sposób smutny, a jego końcówka lekko niepokojąca (czekałam na to całą książkę).

Jak już pisałam, nastawiłam się na kontynuację poprzedniej książki, na mojego ulubieńca Artemkę, na mutanty, jednak to zdecydowanie, co innego, co nie oznacza, że coś złego. Metro 2034 bardzo mi się podobało, ale byłoby miło gdyby autor zaznaczył, iż tutaj nie będzie przygody pełnej niebezpiecznych sytuacji, mutantów, walki o przetrwanie na głównym planie, a będzie dużo o przemyśleniach filozoficznych, miłości, o gdybaniu. Mimo wszystko bardzo dobra książka, wciąga i daje trochę do myślenia.

Chociaż osobiście uważam, że bardziej do myślenia dawała poprzednia część, bardziej pokazywała, kim naprawdę jesteśmy.

Nastawiłam się bardziej na kontynuację poprzedniej części i dokładniejsze wytłumaczenie, co działo się z Hunterem, kiedy zaginął. Byłam przekonana, iż autor pójdzie tą samą drogą, co poprzednio, jeżeli chodzi o akcję, jednakże zaskoczył mnie i zawiódł.

Spokojnie można czytać książkę bez przeczytania Metro 2033, albowiem nie nawiązuje w żaden znaczący sposób do wydarzeń z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety nie ukończyłam tej książki. Bardzo się starałam i chciałam ją przeczytać do końca, ale w 1/3 stwierdziłam, że zamiast zapewnić mi rozrywkę pogłębiała nudę oraz męczyła.

1. Główna bohaterka detektyw Ann Lindell podchodzi do wszystkiego zbyt emocjonalnie. Zachowuje się, jak nastolatka, a nie jak dorosła matka, która pracuje już w policji wiele lat. Wymagam od takich postaci bardziej poważnego podejścia do zabójstwa, niż niepotrzebne zachwycanie się pięknem natury i emocjonalnego rozchwiania.

2. Za dużo postaci drugoplanowych, którzy są tacy sami i nie potrafią się niczym ciekawym wyróżnić. Po prostu byli mdli. Niestety można się pogubić w szwedzkich nazwiskach brzmiących dla mnie podobnie na pierwszy rzut oka.

3. Autor skupia się bardzo na błahostkach, bzdurach, aby zapełnić te prawie 400 stron. Myślę, że książka straciłaby połowę objętości, gdyby wyciąć te niepotrzebne nikomu długie opisy otoczenia ubrane w ładne, ale wiejące nudą słowa. Dodatkowo niepotrzebnie pokazywał nam życie prywatne detektyw Ann Lindell, które było mdłe i prymitywne.

4. Podobała mi się postać z dziwnym zachowaniem, wskazującym na problemy psychiczne. Myślę, że na niej powinien się skupić autor.

5. Jeżeli mordercą była osoba, którą podejrzewałam, to niestety jest to beznadziejna książka. Jeśli tak jest, to za szybko można się domyślić, a właściwie autor od razu nam mówi, kto zabił, mimo iż nie mówi tego wprost.

6. Zwykle bardzo się wczuwam w książkę, czasami wręcz w nią wchodzę, to tutaj nie potrafiłam złapać klimatu, którego chyba zwyczajnie nie było. Nic, ani nastroju grozy, ani tajemniczości. Nie wzbudziła we mnie nawet ciekawości.

7. Naprawdę, Kjell Eriksson, mogłeś sobie odpuścić te prymitywne zachowania głównej bohaterki, które mnie obrzydziły do jej osoby doszczętnie.

Zdecydowanie nie polecam. Jeśli jednak chcecie ją sprawdzić, to lepiej wypożyczyć z biblioteki, bądź z innego źródła, albowiem autor nie zasługuje nawet na złamanego grosza za takie marne wypociny.

Niestety nie ukończyłam tej książki. Bardzo się starałam i chciałam ją przeczytać do końca, ale w 1/3 stwierdziłam, że zamiast zapewnić mi rozrywkę pogłębiała nudę oraz męczyła.

1. Główna bohaterka detektyw Ann Lindell podchodzi do wszystkiego zbyt emocjonalnie. Zachowuje się, jak nastolatka, a nie jak dorosła matka, która pracuje już w policji wiele lat. Wymagam od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

PO PIERWSZE! Pierwszy tom jest zdecydowanie dopiero wstępem do historii, dlatego radzę mieć przygotowaną następną część, albowiem wciąga bardzo szybko, a to cieniutka książeczka. I tom może was nie usatysfakcjonować.

PO DRUGIE! Osobom wrażliwym z panicznym lękiem przed insektami (głównie chodzi o pająki), raczej odradzam. Lektura może być momentami dla was nieprzyjemna bądź nawet obrzydliwa. Ja nie przepadam za pająkami, ale te w książkach i filmach mnie nie ruszają (chyba że są NA książce :C).

Książka świetna dla "odmiennej" młodzieży ;] Jeżeli macie dość wiecznej, obrzydliwie romantycznej miłości (typu "Zmierzch", "Piękne Istoty") i tęsknimy za czystą przygodą z licznymi nadnaturalnymi postaciami oraz (nareszcie!) normalnym, nastoletnim bohaterem, to jest to pozycja dla was (i dla mnie).

1. Narracja "pamiętnikowa" prowadzona przez nastolatka nie jest może najwyższych lotów, ale nie można wymagać od nastolatka, by pisał niczym Tolkien, King czy Agatha Christie. Na szczęście czyta się dzięki temu bardzo lekko i szybko.

2. Prawdziwy cyrk odmieńców. Ciekawy, nietypowy pomysł, dla którego warto sięgnąć po tę pozycję. Sam motyw tego cyrku sprawia, iż nie jesteśmy w stanie przestać czytać.

3. Główny bohater niby był przeciętny, a mimo to nie był mdłą postacią. Część z nas może zobaczyć w nim siebie, ciekawskiego, młodego nastolatka, który miał bardzo nietypową fascynację. Zdecydowanie na plus, dzięki temu jest bardzo naturalny.

4. Barwni, niesamowici, nadnaturalni bohaterowie. Każdy ma swój nieprzeciętny charakter, urok oraz dar. No i oczywiście są odmieńcami tworzącymi niesamowity cyrk. Z niecierpliwością czekamy na ujrzenie każdego kolejnego "dziwadła".

5. Wampiry zdecydowanie nie przypominają tych "zmierzchowych". Polecam dla tych, którzy lubili klasyczne odzwierciedlenie, tutaj akurat z paroma ciekawszymi modyfikacjami (spokojnie, bez świecenia klatą).

6. Nie nudziłam się, a równocześnie nie było wiecznie wybuchów, pościgów, ani walki. Tempo w książce oceniam na umiarkowane. "Cyrk Odmienców" kusi nas swoimi tajemnicami i tradycyjną przygodą, w którą zostajemy wciągnięci bez litości razem z Darrenem. Potrafi także rozbawić licznymi śmiesznymi sytuacjami.

7. Lubicie pająki? To książka dla was.

Podsumowując, po przeczytaniu I tomu mam "głoda" na następny, ponieważ (jak wspomniałam na początku) jest jedynie wstępem do niezwykłej przygody Darrena. Czytało się bardzo przyjemnie i za szybko. Polecam każdemu, kto chce przeżyć barwną przygodę bez nierealnej, do bólu mdłej miłości na pierwszym planie.

PO PIERWSZE! Pierwszy tom jest zdecydowanie dopiero wstępem do historii, dlatego radzę mieć przygotowaną następną część, albowiem wciąga bardzo szybko, a to cieniutka książeczka. I tom może was nie usatysfakcjonować.

PO DRUGIE! Osobom wrażliwym z panicznym lękiem przed insektami (głównie chodzi o pająki), raczej odradzam. Lektura może być momentami dla was nieprzyjemna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacyjny, oryginalny pomysł! To jest rozszerzenie świata książki, dzięki czemu mamy wrażenie, że to stało się naprawdę. Mamy sobie oto Dziennik Ryana dotyczący śledztwa w sprawie tajemnicy w Dolinie Szkieletów ORAZ mamy filmiki Sarah, dokumentujący owe śledztwo od jej strony, które zostały umieszczone w Internecie. Fabuła nie wydaje się czymś nowym, obawiam się, iż moje domysły, co do zakończenia historii okażą się prawdziwe. Jeśli tak, to będzie to przeciętna opowieść. Na razie jestem zdecydowanie zadowolona, uwielbiam motywy z nawiedzonymi miejscami, to mi się nigdy nie znudzi, a filmiki Sarah spotęgowały moje wrażenia, a właściwie to mój strach ;] Zwłaszcza ostatni materiał, który oglądałam w nocy. Widać, że książka skierowana jest do młodzieży, w końcu bohaterami są nastolatkowie, dlatego podejrzewam, iż pamiętnik pisany przez nastolatka może średnio się wielbicielom literatury grozy typu King, Graham itp. Nikt jednak nie powinien się spodziewać świetnego kunsztu literackiego po zwykłym, młodym chłopaku wielbiącym skrobać swe myśli na papierze. Historia nie jest dynamiczna, dowiadujemy się mało, a nasze pytania: "co, jak, dlaczego, po co?" wydają się nie mieć końca, ale to właśnie niewiedza i niepewność zabija nasz spokój oraz podsyca strach. Myślę jednak, że gdyby nie te filmiki, nie byłoby tego efektu. Jeżeli ktoś nie jest usatysfakcjonowany pierwszą częścią, to niech sięgnie po drugą, ponieważ zapewnie Dolina Szkieletów jest jedynie wstępem do tejże historii. Przynajmniej mam taką nadzieję ;]

Rewelacyjny, oryginalny pomysł! To jest rozszerzenie świata książki, dzięki czemu mamy wrażenie, że to stało się naprawdę. Mamy sobie oto Dziennik Ryana dotyczący śledztwa w sprawie tajemnicy w Dolinie Szkieletów ORAZ mamy filmiki Sarah, dokumentujący owe śledztwo od jej strony, które zostały umieszczone w Internecie. Fabuła nie wydaje się czymś nowym, obawiam się, iż moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autorka pisze "niechlujnie", że też się tak wyrażę, jakby pisała to nastolatka, co niezbyt mi się przypodobało. Im bliżej końca, to tym bardziej tolerowałam ten styl pisania i nie zwracałam na to uwagi. Fabuła nie należy do oryginalnych, jednakże nie uważam, aby była beznadziejna. Autorka miała wiele ciekawych pomysłów, jak choćby lwiany, czy moi ulubieńcy "koniki" ;] Postacie były barwne i nawet nawet ciekawe na swój sposób. Niestety główna bohaterka mnie wkurzała i odrzucała swoją infantylnością. Była niezwykle irytująca, wielokrotnie miałam ochotę "wejść" w książkę, odepchnąć Anaelę i powiedzieć: "Weź się odsuń, bo zaraz wszystkich wymordujesz samą swoją głupotą!". O ludzie! Okropna po prostu była! Jeśli autorka zamierzała ją opisać tak, aby czytelnik łapał się za głowę z powodu jej zachowania, to gratuluję, udało się. Nie podobało mi się także zbyt duża uwaga zwrócona na sceny miłosne, czy wręcz erotyczne, wolę tylko wzmiankę o tym i ruszenie potem dalej w akcję, ale dziewczyny lubiące wyidealizowaną miłość spojrzą na te fragmenty przychylniej ;] A plusy? Przyjemnie się podróżowało z główną bohaterką (mimo jej głupoty) przez całą książkę. Akcja nie stała w miejscu, dzięki czemu była bardzo dynamiczna. Te nowości, które poznawało się równocześnie z Anaelą :] Próba dojścia do prawdy związanej ze "złym" Sellinarisem wciągnęła mnie niemiłosiernie, chociaż nie oszukujmy się, doświadczony czytelnik wie prawie od samego początku, iż wcale taki zły nie był. Koniec niestety mnie rozczarował, sam koniec związany z "Kasieńką" uważam za kompletnie zbędny, niezrozumiały, bezsensu. A wystarczyło zakończyć na konsekwencjach pojedynku, na który się tak długo czekało ;] Mimo wszystko proszę się nie zniechęcać, ponieważ jest to całkiem przyjemna, "niechlujna" lektura ;]

Autorka pisze "niechlujnie", że też się tak wyrażę, jakby pisała to nastolatka, co niezbyt mi się przypodobało. Im bliżej końca, to tym bardziej tolerowałam ten styl pisania i nie zwracałam na to uwagi. Fabuła nie należy do oryginalnych, jednakże nie uważam, aby była beznadziejna. Autorka miała wiele ciekawych pomysłów, jak choćby lwiany, czy moi ulubieńcy...

więcej Pokaż mimo to