rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ciekawa i zabawna - nie raz uśmiałam się jadąc autobusem i czytając niektóre teksty. Chętnie zajrzę do dalszych książek, a może i nawet do filmików, bo do tej pory były mi obce.

Ciekawa i zabawna - nie raz uśmiałam się jadąc autobusem i czytając niektóre teksty. Chętnie zajrzę do dalszych książek, a może i nawet do filmików, bo do tej pory były mi obce.

Pokaż mimo to

Okładka książki Zbrodnia niedoskonała Katarzyna Bonda, Bogdan Lach
Ocena 7,4
Zbrodnia niedo... Katarzyna Bonda, Bo...

Na półkach:

Właśnie tak dobrej książki oczekiwałam. Jedyny zarzut - była za krótka :)

Właśnie tak dobrej książki oczekiwałam. Jedyny zarzut - była za krótka :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

O panie, jak mnie irytowały postacie w tej książce... Historia ciekawa, choć jej rozwiązanie strasznie rozwlekano w czasie, ale ci bohaterowie i ich kłótnie...

O panie, jak mnie irytowały postacie w tej książce... Historia ciekawa, choć jej rozwiązanie strasznie rozwlekano w czasie, ale ci bohaterowie i ich kłótnie...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak zawsze bardzo wysoki pisarski poziom. Chce się czytać więcej.

Jak zawsze bardzo wysoki pisarski poziom. Chce się czytać więcej.

Pokaż mimo to

Okładka książki Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona Włodzimierz Kalicki, Monika Kuhnke
Ocena 7,7
Uprowadzenie M... Włodzimierz Kalicki...

Na półkach:

Prześwietna i przeciekawa, napisana w mądrym, nienarzucającym się stylu. Subtelnie zachęca do sięgnięcia po inne książki z tej tematyki.

A za artykuły o Płocku i Toruniu - dodatkowy plus :)

Prześwietna i przeciekawa, napisana w mądrym, nienarzucającym się stylu. Subtelnie zachęca do sięgnięcia po inne książki z tej tematyki.

A za artykuły o Płocku i Toruniu - dodatkowy plus :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Primo - książka mogłaby zawierać reprodukcje obrazów i innych dzieł (taki mój mały kaprys).

Secundo - duże brawa dla autora za ogarnięcie w jednej książce materiału z tak rozległych dziedzin. I za pogłębienie mojego zainteresowania tematyką dzieł sztuki.

Interesujące postacie, może trochę naciągana fabuła w stylu Dana Browna, ale mimo wszystko czytało mi się tę książkę świetnie.

Czekam na inne powieści Miłoszewskiego.

Primo - książka mogłaby zawierać reprodukcje obrazów i innych dzieł (taki mój mały kaprys).

Secundo - duże brawa dla autora za ogarnięcie w jednej książce materiału z tak rozległych dziedzin. I za pogłębienie mojego zainteresowania tematyką dzieł sztuki.

Interesujące postacie, może trochę naciągana fabuła w stylu Dana Browna, ale mimo wszystko czytało mi się tę książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż, wbrew zapowiedziom wcale nie polubiłam głównej bohaterki. Akacja długo się rozwijała, trochę chyba jednak za długo.

Ale sama postać zabójcy - ciekawy pomysł.

Cóż, wbrew zapowiedziom wcale nie polubiłam głównej bohaterki. Akacja długo się rozwijała, trochę chyba jednak za długo.

Ale sama postać zabójcy - ciekawy pomysł.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem niezła, poruszająca ciekawe i groźne zagadnienia.

Całkiem niezła, poruszająca ciekawe i groźne zagadnienia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Policjant z powieści był kompletnie mdły, jego postać na pewno nie zapadnie w mojej pamięci. Niepotrzebny wątek córki narkomanki. Ale poza tym - ciekawa historia, dobrze poprowadzona.

Policjant z powieści był kompletnie mdły, jego postać na pewno nie zapadnie w mojej pamięci. Niepotrzebny wątek córki narkomanki. Ale poza tym - ciekawa historia, dobrze poprowadzona.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie porwała. Z jednej strony ciekawe opisy miasta i prowadzonego śledztwa, bez amerykańskiej modły, ale z drugiej trochę naciągane jak dla mnie. Czegoś tam brakowało. A te opisy związane z piłką nożną... Ogromny minus.

Nie porwała. Z jednej strony ciekawe opisy miasta i prowadzonego śledztwa, bez amerykańskiej modły, ale z drugiej trochę naciągane jak dla mnie. Czegoś tam brakowało. A te opisy związane z piłką nożną... Ogromny minus.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem zachwycona tak zgrabnie przeprowadzoną fabułą! I te nerwy od samego początku... Oby więcej takich inteligentnych kryminałów.

Jestem zachwycona tak zgrabnie przeprowadzoną fabułą! I te nerwy od samego początku... Oby więcej takich inteligentnych kryminałów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

O panie kochany, nadawanie bohaterom podobnych imion powinno być zabronione!

O panie kochany, nadawanie bohaterom podobnych imion powinno być zabronione!

Pokaż mimo to


Na półkach:

O kurczę, trochę się zmartwiłam, bo mimo wszystko kibicowałam Amy :D

O kurczę, trochę się zmartwiłam, bo mimo wszystko kibicowałam Amy :D

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podczas lektury "Poczty literackiej" co chwila wybuchałam śmiechem (ku lekkiej konsternacji ludzi siedzących na ławce obok). Zapewne nie powinnam cieszyć się z cudzych niepowodzeń, ale sposób, w jaki Wisława Szymborska odpowiadała na listy niedoszłych literatów mógłby skłonić największego ponuraka do podniesienia kącików ust. Książka ta powinna stanowić jeden z podręczników do zajęć na temat tego jak subtelnie (lub nie), ironicznie i z klasą rozmawiać z niektórymi ludźmi. Istnieje co prawda szansa, że nie każdy pozna się na naszej ciętej ripoście, ba! może nawet nie zrozumieć, że w rzeczywistości nie prawimy mu komplementu. Nieważne. W duchu możemy sobie pogratulować. A jeżeli natrafimy na godnego siebie przeciwnika? Tym bardziej należy się cieszyć! I szybko przypominać sobie co lepsze zwroty z "Poczty literackiej". Ewentualnie zacytować jakieś mądre powiedzenie i łudzić się, że to wystarczy.
Swoją drogą - czy odnalezienie odpowiedzi na swoje listy w tej książce jest powodem do dumy, czy nie?
Wisława Szymborska znana jest głównie jako autorka ironicznych, inteligentnych wierszy, z lekką dozą zdystansowania. A warto czasem pokazać także jej zabawną naturę - czytanie "Poczty literackiej" albo "Lektur nadobowiązkowych" na lekcjach polskiego z pewnością urozmaiciłoby przekopywanie się przez inne utwory. Ja tę książkę polecam z całego serca. I tylko strach pomyśleć, co powiedziałaby poetka i recenzentka o moim skromnym tekście...

Podczas lektury "Poczty literackiej" co chwila wybuchałam śmiechem (ku lekkiej konsternacji ludzi siedzących na ławce obok). Zapewne nie powinnam cieszyć się z cudzych niepowodzeń, ale sposób, w jaki Wisława Szymborska odpowiadała na listy niedoszłych literatów mógłby skłonić największego ponuraka do podniesienia kącików ust. Książka ta powinna stanowić jeden z podręczników...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobrazmy sobie taką sytuację. Znajdujemy się nagle na samotnej wyspie, z dala od innych ludzi, innych, niż nasi towarzysze. Nie są to osoby, które dobrze znamy, a wręcz zapoznajemy się z nimi dopiero w podróży lub po przybyciu. Jeżeli ciężko jest nam przeżyć bez współczesnych technologii, to zamiast tego ustalmy, że żadne telefony, komputery, faksy czy też choćby telegraf nie działają. Za tym idzie niemożliwość porozumienia się ze światem zewnętrznym. Na domiar złego, jakby mało było tych wszystkich nieszczęść, pogoda złośliwie nie pozwala na opuszczenie tej wyspy. Podsumowując - utknęliśmy na pełnym morzu z nieznanymi ludzmi. A wśród nich jedna osoba ma swoje własne zadanie do spełnienia, jakim jest popełnianie morderstw, inspirowanych dziecięcym (trzeba przyznać, dość niepokojącym) wierszykiem. Nikomu nie możemy ufać, każdy broni swoich tajemnic i nieświadomie bierze udział w grze zaplanowanej przez zabójcę. Jedna osoba ginie, a razem z nią znika figurka żołnierzyka.
Taki oto świat wykreowała w swojej książce Agatha Christie. Motyw "wierszykowego zabójcy" dość często pojawia się w jej twórczości, co tylko podkreśla lekką makabryczność niektórych utworów dla dzieci. Wszystko zostało ułożone pomysłowo i przemyślane, a czytelnik do końca, do ostatniego rodziału może zgadywać, pod czyją maską skrywa się ten zabójca. Nie jest to utwór napisany niczym niektóre współczesne kryminały - nie ocieka niepotrzebną krwią, przemoc została ograniczona do ostateczności. Morderca, ku większemu przerażeniu ofiar, wyłania się z ich własnego grona, przez co wszyscy patrzą na siebie z nieufnością, motywowaną tak ludzką chęcią przeżycia. Czy komuś się to udaje? Za największą zbrodnię w recenzjach kryminałów uznawałam zawsze podanie zakończenia, więc absolutnie tego nie zdradzę. Warto to przeczytać i choć przez chwilę pobawić się w psychologa-amatora lub detektywa-konsultanta. A potem można wszystkim ogłosić, że od początku wiedzieliśmy, kto zabił!

Wyobrazmy sobie taką sytuację. Znajdujemy się nagle na samotnej wyspie, z dala od innych ludzi, innych, niż nasi towarzysze. Nie są to osoby, które dobrze znamy, a wręcz zapoznajemy się z nimi dopiero w podróży lub po przybyciu. Jeżeli ciężko jest nam przeżyć bez współczesnych technologii, to zamiast tego ustalmy, że żadne telefony, komputery, faksy czy też choćby telegraf...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Legendy miejskie Mark Barber, Wojciech Orliński
Ocena 6,3
Legendy miejskie Mark Barber, Wojcie...

Na półkach:

Gdy byłam bodajże na drugim roku studiów cały Toruń przekazywał sobie z ust do ust historię o mordercy i gwałcicielu, grasującym w okolicach akademików na Bielanach. Po pewnym czasie sprawa zaczęła żyć własnym życiem i opisywała seryjnego mordercę atakującego bezpośrednio w pokojach, chorego na raka, wycinającego organy i wrzucającego zwłoki do Wisły. Brzmi znajomo? Owszem, jest to bowiem przykład jednej z legend miejskich, co jakiś czas pojawiającej się w różnych miejscach. Co prawda historia ta nie pojawiła się w książce Wojciecha Orlińskiego i Marka Barbera, lecz jej ślady odnajdujemy w innych przekazach. To doskonałe kompendium wiedzy na temat tego fascynującego zjawiska. Dokonano zgrabnego podziału na odpowiednie kategorie - można znalezć i takie, z których będziemy się śmiać oraz te, które będą nadawały się do straszenia niesfornych dzieci. Dużym plusem jest także typowo naukowe podejście do zagadnienia, mianowicie ocena, ile w danej historii znajduje się prawdy. Po nitce do kłębka odkrywamy gdzie wszystko się zaczęło, choć oczywiście nie zawsze jest to możliwe. Przecież to powiedział nam przyjaciel, a jemu znajomy dobrego kumpla...
Współczesny folklor zmienia się, a pewne opowieści, mimo upływu lat, nie zanikają. Czemu tak się dzieje? Czy takie mity potrafią wpływać na coś więcej niż strach pojedynczej jednostki lub grupki znajomych? Czy powinniśmy się bać? Albo straszyć (uprzedzać) innych?
Tę książkę traktuję jako swego rodzaju tarczę, obronę przed absurdalnymi poglądami, opowieściami żyjącymi dalej wśród nas. Nie daję się poddać nerwowym nastrojom, jeżeli nie widzę ku temu słusznych przesłanek, przekazanych przez kogoś więcej niż nieznane zródło. Znajomość legend miejskich przydaje się także w towarzystwie, kiedy to można błysnąć znajomością opowieści o znikającym autostopowiczu czy Krwawej Mary (o ile ktoś jeszcze o nich nie słyszał).

Gdy byłam bodajże na drugim roku studiów cały Toruń przekazywał sobie z ust do ust historię o mordercy i gwałcicielu, grasującym w okolicach akademików na Bielanach. Po pewnym czasie sprawa zaczęła żyć własnym życiem i opisywała seryjnego mordercę atakującego bezpośrednio w pokojach, chorego na raka, wycinającego organy i wrzucającego zwłoki do Wisły. Brzmi znajomo? Owszem,...

więcej Pokaż mimo to