rozwiń zwiń
Filip

Profil użytkownika: Filip

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
151
Przeczytanych
książek
189
Książek
w biblioteczce
5
Opinii
32
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Boje się niemal wszyskich sequeli. Kiedy słyszę to słowo, od razu przypominam sobie masę niezliczonych dzieł filmowych, które zostały upokorzone przez marne kontynuacje. Z książkami jest podobnie. Pół biedy, jeśli chodzi o kontunuację po latach jakiegoś cyklu (o którym to autor zapomniał albo nie chciało mu się go pisać). Ale w jaki sposób chwycić się za bary z takim klasykiem, jak Dracula Brama Stokera? A właściwie nie tylko z Draculą, ale i całym mitem wampira. Nie patrząc na przypadkową książkę Dacre'a Stokera i Iana Holta Will Boje się niemal wszyskich sequeli. Kiedy słyszę to słowo, od razu przypominam sobie masę niezliczonych dzieł filmowych, które zostały upokorzone przez marne kontynuacje. Z książkami jest podobnie. Pół biedy, jeśli chodzi o kontunuację po latach jakiegoś cyklu (o którym to autor zapomniał albo nie chciało mu się go pisać). Ale w jaki sposób chwycić się za bary z takim klasykiem, jak Dracula Brama Stokera? A właściwie nie tylko z Draculą, ale i całym mitem wampira. Nie patrząc na przypadkową książkę Dacre'a Stokera i Iana Holta Will Hill postanowił przenieść historię o najsłynniejszym wampirze do naszych czasów i zrobić z niej powieśc dla młodszych czytelników. Wiem... wiem... Przed oczami staje świecący Pattison, ale śpieszę donieść, że Departament 19 nie kolejną książką na modłę wampirów lalusiów, ale pełnokrwistym zaproszeniem do tańca z klasykiem.

Jamie jest najzwyklejszym brytyjskim nastolatkiem, w którego życie pewnego dnia wkrada się niezwykły świat. Okazuje się, że to, co zobaczył w horrorach jest jak najbardziej prawdziwe. Co gorsza, on sam będzie musiał stawić czoła niektórym z tych koszmarów.
Wybaczcie ten krótki i niezbyt zachęcający opis fabuły, ale nie chciałbym psuć zabawy.
Akcja zaczyna się już od pierwszych stron, a sama książka jest nią dosłownie wypełniona po brzegi. Karabiny, oddziały specjalne, mnóstwo krwi, wampiry, wilkołaki, monstra i strzelaniny - infantylny opis książki mógłby wyglądać właśnie w ten sposób. Na szczęście Hill pokusił się również o zbudowanie dosyć ciekawej historii w pełni opartej na klasycznej powieści Brama Stokera. Z klasyki, z resztą, autor czerpie pełnymi gaściami, ponieważ nawiązania w powieści odnoszą się nie tylko do dzieła Irlandczyka. Przyznaję, że z dużym zainteresowanie śledziłem losy Jamiego i spółki. Hill wie kiedy zwolnić, wie również, w którym momencie trzepnąć mocniej czytelnikiem.
Książka stanowi pierwszą część dłuższej serii, więc postacie są raczej nakreślone niż zbudowane ze specjalną dbałością o głębię. Mnie jednak w ogóle nie przeszkadzało to, żeby kibicować chłopakowi w jego poczynaniach.
Warto też zwrócić uwagę, iż pomimo, że książka adresowana jest do młodszego czytelnika, występują tam naprawdę niezłe momenty. Jest sporo krwi, pojawiają się też sceny przypominające gore. Cóż, signum temporis...
Całość została złożona do kupy wyjątkowo sprawnie.
Spokojnie mogę polecić tą książkę wszystkim, i młodszym i starszym. Z pewnością każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Dla mnie Departament 19 świetnie wskazuje młodemu (i nie tylko) człowiekowi drogę do klasyki nie tylko grozy, ale również literatury. Nie mam wątpliwości, że taki sposób promocji czytania nieco leciwych dzieł, będzie o wiele bardziej skuteczny niż obowiązujący dziś.

Boje się niemal wszyskich sequeli. Kiedy słyszę to słowo, od razu przypominam sobie masę niezliczonych dzieł filmowych, które zostały upokorzone przez marne kontynuacje. Z książkami jest podobnie. Pół biedy, jeśli chodzi o kontunuację po latach jakiegoś cyklu (o którym to autor zapomniał albo nie chciało mu się go pisać). Ale w jaki sposób chwycić się za bary z takim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż ciekawego można wymyślić w świecie ogarniętym przez wiecznie głodne ludzkie ścierwa, wałęsające się tu i ówdzie w poszukiwaniu czegoś mniej zepsutego od nich?
Żywe trupy ostatnim czasem zawładnęły umysłami telewidzów i śmiałym - lecz powłóczącym i chwiejnym - krokiem wstąpiły na panteon najbardziej popularnych paskudztw, jakimi karmią nas twórcy literatury popularnej. Powstają kolejne części literackiej, nieznanej wersji Walking Dead. Mamy żywe trupy w świecie bloggerów, żałosne literackie mash-upy, szkalujące zarówno dobre imię twórców klasyki literatury, jak i ukochanych zmarłych. Kirkman zarabia na komiksach, Moody atakuje infekcją Wielką Brytanię, a Keene rozpisuje się w głupotach odnośnie prowadzących samochody trupów. Słowem - jest tego mnóstwo!
Ponawiam pytanie: czy można w literackim świecie żywych trupów stworzyć coś nowego i oryginalnego? Pewnie można. Rhiannon Frater jednak w pierwszej części swojej trylogii Zmierzch Świata Żywych opiera się tej pokusie i prowadzi historię po dobrze znanych torach. Nie oznacza to jednak, że to źle.
Pierwsze dni rozpoczynają się wręcz standardowo. Piękny poranek na przedmieściach pewnego miasta w Teksasie. Mężowie w szlafrokach wychodzą po gazetę z obowiązkowym kubkiem kawy w ręcę, żony odjeżdżają do pracy wystrojone w garsonki, dzieciaki radośnie biegają po podwórku. Mija chwila i mamy apokalipsę zombie. Trupy gryzą żywych, ci gryzą innych żywych, wszędzie krew, flaki i jeszcze raz flaki - istna masakra. W tych warunkach spotykają się dwie urocze niewiasty Jenni i Katie. I to im właśnie czytelnik będzie towarzyszył w podróży do urojengo bezpieczeństwa gdzieś w głębi stanu.
Przyznam, że jeszcze dwa tygodnie temu nie miałem pojęcia o istnieniu pani Frater. Dziwić się temu ciężko, wszak owa pisarka do tej pory umieszczała swoje utwory jedynie w Internecie lub wydawała je własnym sumptem. Podobnie historia ma się z trylogią Zmierzch Świata Żywych. Jednak ku uciesze pani Frater z rodzinką, ktoś podjął się wydania tych książek w USA i w Polsce.
Pierwsze dni to nic innego jak posklejana z różnych kawałków [sic!] żywych trupów opowieść o dwóch kobietach, które nagle muszą radzić sobie w świecie po apokalipsie zombie. Widać, że Rhiannon Frater napisała książkę, którą sama chciałaby przeczytać. Wszystkie elementy już widzieliśmy, ale doprawdy trudno winić samą autorkę. Temat żywych trupów mocno zagarnęły produkcje telewizyjne i kinowe, poszerzając temat o dramat, komedię czy obyczajówkę.
Pierwsze dni to jednak niezła rozrywka w dobrze znanym świecie. Szybka akcja, kilka pukntów zwrotnych i odrobina dramatu psychlogicznego. Autorka (ku uciesze piszącego te słowa) skupiła się w dużym stopniu na anihilacji truposzy, więc ilość gore w powieści jest zadowalająca. Kilka momentów jest nawet nieco obrzydliwych, a słowa miażdżyć, mózg i jelita występują tu wielokrotnie. Z drugiej strony Frater starała się nakreślić zmiany w psychice i zachowaniu poszczególnych bohaterów. Wyszło średnio i nieco naiwnie (w szczególności w dialogach), ale całościowo wychodzi na plus.
W mojej opinii Pierwsze dni to całkiem niezła rozrywka w świecie żywych trupów. Domyślam się, że malkontenci i domorośli specjaliści tematyki ludzkiego chodzącego ścierwa mogą kręcić nosem i wyliczać porównania, ale chyba nie o to chodzi.
Ja czekam na kolejne części ze stajni Vesper i cieszę się, że ktoś bez konieczności silenia się na oryginalność sięgną po dobrze znane elementy i ułożył z nich całkiem zgrabną historię.

http://anti-experthorror.blogspot.com/2013/03/kobiety-na-krancu-swiata.html

Cóż ciekawego można wymyślić w świecie ogarniętym przez wiecznie głodne ludzkie ścierwa, wałęsające się tu i ówdzie w poszukiwaniu czegoś mniej zepsutego od nich?
Żywe trupy ostatnim czasem zawładnęły umysłami telewidzów i śmiałym - lecz powłóczącym i chwiejnym - krokiem wstąpiły na panteon najbardziej popularnych paskudztw, jakimi karmią nas twórcy literatury popularnej....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Najlepsze horrory A.D. 2012 Mort Castle, Brian Evenson, Dawid Kain, Kazimierz Kyrcz jr, Jarosław Moździoch, Michael Slade, Peter Straub, Kaaron Warren, Aleksandra Zielińska, Dariusz Zientalak
Ocena 5,5
Najlepsze horr... Mort Castle, Brian ...

Na półkach:

Antologie to dziwne twory wydawnicze, które wydawcy starają się reklamować przedziwnymi chwytliwymi tytułami. Kiedy zobaczyłem nową antologię opowiadań grozy wydawnictwa Polonsky, zatytułowaną Najlepsze horrory A.D. 2012, nieco kpiący uśmieszek wykwitł mi na twarzy. Kontrowersyjny tytuł przykuwa uwagę potencjalnego czytelnika, ale niesie ze sobą pewną odpowiedzialność. Dlatego z ogromnym zainteresowaniem zasiadłem do czytania. Na chwilę obecną jestem już po lekturze i muszę przyznać, że o ile zabieg marketingowy jest w miarę udany, tak zawartość w większości broni śmiało tego tytułu. Ale od początku.
Zbiór otwiera mocny i zaostarzający apetyt wstęp Bartłomieja Paszylka, który zebrał te teksty w całość. Pierwszym tekstem jest Konkurs obrzydliwości Michaela Slade'a, który w zamierzeniu (jak sugeruje tytuł opowiadania) miał być chyba najbardziej obrzydliwym tekstem zbioru. Dla mnie efekt średnio udany. Owszem, nie polecam czytania tekstu przy posiłku, jednak dla mnie wydał się po prostu komiczny. Na plusik otwarta końcówka.

Kolejnym opowiadaniem jest Kolekcjoner zelówek Jarosława Moździocha. Bardzo byłem ciekaw tego tekstu, ponieważ o autorze naczytałem się mnóstwa przeróżnych opinii, a sam jeszcze nie zapoznałem się z żadnym jego opowiadaniem. Przyznaję, że tekst jest średni, nawet bardzo średni. Niezły pomysł i nieco gorsze wykonanie. Trochę zbyt przewidywalny i toporny. Nie można natomiast odmówić autorowi pomysłu. Jestem przekonany, że komuś ten tekst na pewno się spodoba. Mnie jakoś nie przekonał.
Rzecz o niewidzialnej skrzyni Briana Evensona to dziwna i okraszona czarnym humorem historyjka, która znów nie znalazła u mnie wielkiej akceptacji. Tekst jest niezły stylistycznie i ma pewien abstrakcyjny klimat, ale znów jakoś mnie nie ujął. W tym momencie pomyślałem, że będzie niedobrze. Że oto ponownie dostałem ładnie opakowany zbiór średnich tekstów, który wyparowują z głowy, kiedy człowiek odłoży książkę na półkę. Na szczęście obawy okazały się płonne.
Dawid Kain swoją Ektrakcją udowadnia, że na chwilę obecną jest jednym z najciekawszych autorów polskiej grozy. Tekst jest co najmniej dobry. Świetny pomysł, niezły styl, a sama historia wsysa, że aż miło.
Kolejnym tekstem jest zakręcony, długi i przyjemnie niepokojący tekst Petera Strauba Kicuś to smaczny chleb. Dołujący, ponury i nieco abstrakcyjny tekst o tym, czym jest zło i jakie mogą być jego korzenie. Dodam tylko, że tekst jest dedykowany przyjacielowi pisarza Stephenowi Kingowi, którego raczej przedstawiać nie trzeba. Jeden z lepszych tekstów w antologii. Bardzo podobał mi się oszczędny, wręcz momentami chłodny styl Strauba. Duży plus.
Potem pałeczkę przejmuje znów Polak, czyli Kazimierz Kyrcz Jr. Jego Randka w ciemni to dla mnie jeden z najlepszych tekstów tego zbiorku. Prosty, łatwy i zabawny tekst o rzeczach mało zabawnych. Zdarzyło mi się kilkakrotnie parsknąć śmiechem i poczułem autentyczną sympatię do głównej, nieco zagubionej w chorym świecie bohaterki...
Po opowiadaniu Kyrcza przyszedł czas na nieznaną mi personę, czyli Kaaren Warren. I możesz już tylko oddychać to horror pełną gębą. Tekst o tyle niepokojący, że groza niby widoczna i jasna, a podświadomie wgryza się w umysł i myślę, że (przynajmniej w moim) zostaje na dłużej.
W Najlepszych horrorach A.D. 2012 znalazło się również miejsce dla Aleksandry Zielińskiej. Przyznaję uczciwie, że tekst tej autorki z antologii Pokój do wynajęcia był chyba jedynym, który niezbyt przypadł mi do gustu. Na szczęście tutaj jest zupełnie inaczej. Nocny gość to miejskie ghost story w klimatach a'la Łukasz Orbitowski (jak ujął to Barłomiej Paszylk) w posłowiu. Śmiało się pod tym podpisuję. Do tego opowiadanie z pewnym morałem dla panów, którzy zmieniają partnerki jak rękawiczki.
Czas Gedeona Morta Castle'a to perełka tego zbioru. Bardzo dobre, mocno sugestywne opowiadanie. Castle ma kapitalny styl, dzięki któremu śmiało trzyma czytelnika przyszpilonego to książki. Duża doza makabry, nieco obłędu wymieszane z klimatami postapokaliptystycznymi. Dla mnie rewelacja!
Na koniec zaskoczenie. Tekst Dariusza Zientalaka Robaki zębowe. Kapitalny horror, z niezły twistem. Szczególnie polecam tym, którzy boją się dentysty. Druga perełka książki. Mocny i bardzo dobry tekst.
I tyle. I aż chciałoby się zakrzyknąć: "Co? Już?". Niestety już. Zbiorek liczy sobie dziesięć niezbyt obszernych opowiadań. A chciałoby się więcej...
Słowem podsumowania. Najlepsze horrory A.D. 2012 to naprawdę kawał świetnej roboty. Pozostaje pogratulować wydawnictwu Polonsky i Bartłomiejowi Paszylkowi, bo wypuszczają na świat naprawdę ciekawą pozycję. Oprócz początkowego zgrzytu, ja jestem bardzo zadowolony z lektury. Mnie pozostaje jedynie bardzo polecić tą antologię. Nie dość, że ktoś ponownie stawia na literacką grozę w naszym kraju, to jest to groza na wysokim poziomie. Słowem: must read, must have!

Książkę można nabyć na razie bezpośrednio na stronie wydawcy:
http://www.polonsky.pl/pelna-oferta/najlepsze-horrory-a-d-2012/

http://anti-experthorror.blogspot.com/2012/09/spory-potencja-ad-2012.html

Antologie to dziwne twory wydawnicze, które wydawcy starają się reklamować przedziwnymi chwytliwymi tytułami. Kiedy zobaczyłem nową antologię opowiadań grozy wydawnictwa Polonsky, zatytułowaną Najlepsze horrory A.D. 2012, nieco kpiący uśmieszek wykwitł mi na twarzy. Kontrowersyjny tytuł przykuwa uwagę potencjalnego czytelnika, ale niesie ze sobą pewną odpowiedzialność....

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Filip

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
151
książek
Średnio w roku
przeczytane
10
książek
Opinie były
pomocne
32
razy
W sumie
wystawione
150
ocen ze średnią 6,1

Spędzone
na czytaniu
917
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
11
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]