-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Tori i Eric są przyjaciółmi. Matka chłopaka chce, żeby w końcu się ustatkował. Eric, zmęczony ciągłymi pytaniami, kłamie, że ma narzeczoną. W sytuacji podbramkowej prosi Tori, żeby ją udawała.
Przyznam, że ta książka nieco mnie rozczarowała, chociaż pomysł był naprawdę dobry.
Mimo wszystko „Przyjacielski układ” ma sporo plusów. Ma dużą czcionkę, relaksuje i bardzo szybko się go czyta. W tej książce dzieje się bardzo dużo, ale niestety najczęściej są to zdarzenia bardzo przewidywalne i schematyczne. Tori była irytująca i wredna (jak dla mnie to nie „cięty język”, „zaleta” i „powód do kochania”, ale może dla kogoś jest). Bohaterowie zachowywali się jakby byli nastolatkami, a nie dorosłymi osobami. Drugoplanowi przeżywali praktycznie to samo, co pierwszoplanowi, przez co brakowało różnorodności. Ponadto niektórzy bohaterowie przez większość książki „nie istnieli” i pojawiali się tylko w jednym lub kilku momentach, gdy byli potrzebni. Dodatkowo czasami bohaterowie byli wszechwiedzący (nikt im czegoś nie powiedział, a i tak magicznie wiedzieli).
Sposób pisania autorki był w porządku, ale niestety w kilku momentach (częściej w dialogach) musiałam czytać po kilka razy, żeby zrozumieć o co chodziło. Na szczęście były to nieliczne fragmenty – każdemu może się zdarzyć.
Mimo to, uważam, że ta książka nie jest zła. Spędziłam przy niej kilka naprawdę miłych wieczorów. Przez to, że była luźna, bardzo łatwo dało się przy niej zrelaksować.
Podsumowując, jeżeli szukacie luźnej, niezbyt rozbudowanej i pogmatwanej książki, dobrej na odpoczynek, to ta zdecydowanie dobrze się nada.
Tori i Eric są przyjaciółmi. Matka chłopaka chce, żeby w końcu się ustatkował. Eric, zmęczony ciągłymi pytaniami, kłamie, że ma narzeczoną. W sytuacji podbramkowej prosi Tori, żeby ją udawała.
Przyznam, że ta książka nieco mnie rozczarowała, chociaż pomysł był naprawdę dobry.
Mimo wszystko „Przyjacielski układ” ma sporo plusów. Ma dużą czcionkę, relaksuje i bardzo szybko...
Prawdziwe życie Marli zaczyna się dopiero po zmroku, w undergroundowych klubach, w blasku stroboskopów. Kobieta wplątuje się w niebezpieczne relacje i nawet nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Czy wybierze właściwego mężczyznę? Czy uda jej się sprostować swoje życie? A przede wszystkim: czy w ogóle będzie tego chciała?
Ta książka na pewno ma swój klimat. Jest inna niż wszystkie, które do tej pory czytałam. Zdecydowanie jej największym plusem jest język, jakim została napisana. Bardzo ładny, z wyszukanymi słowami. Autorka w sprawny i niewymuszony sposób się nim posługuje.
„Underground” to książka mocna. Moim zdaniem momentami nieco zbyt mocna, ale jest w niej coś, co przyciąga.
Bohaterowie są dobrze wykreowani, poznajemy fragmenty ich przeszłości (chciałabym ich trochę więcej). Co nie zmienia faktu, że Marla i jej zachowanie jest irytujące, ale chyba takie było założenie. Zdecydowanie najbardziej polubiłam Lizarda (syna rosyjskiego oligarchy), jest on także najlepiej wykreowany, najciekawszy i najwięcej się o nim dowiadujemy. Podobały mi się także małe rysunki na początku każdego rozdziału – wprowadzały klimat.
Drobnym minusem był brak informacji na początku rozdziału na jakiej postaci się skupiamy, bo przyznam, że ciężko było się połapać i często dopiero po około dwóch stronach wiedziałam o kim mowa.
Końcówka podobała mi się chyba najbardziej (tak samo, jak rozdziały o Lizardzie), ale cała książka jest ciekawa i bardzo oryginalna. Utrzymuje w napięciu.
Podsumowując, jeżeli szukacie dobrze napisanej, oryginalnej książki, to zdecydowanie polecam.
Prawdziwe życie Marli zaczyna się dopiero po zmroku, w undergroundowych klubach, w blasku stroboskopów. Kobieta wplątuje się w niebezpieczne relacje i nawet nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Czy wybierze właściwego mężczyznę? Czy uda jej się sprostować swoje życie? A przede wszystkim: czy w ogóle będzie tego chciała?
Ta książka na pewno ma swój klimat. Jest inna niż...
Delilah Baker i Macon Saint od zawsze się nienawidzą. Od dziecka sobie dogryzają, a sprawy nie polepsza również fakt, że Macon przez całe liceum chodził z Sam – siostrą Delilah. Spotykają się po latach, gdy Sam kradnie zegarek matki Macona i znika. Delilah proponuje, że odpracuje dług siostry. Czy Macon się zgodzi? Dlaczego podejmie taką, a nie inną decyzję? Czy inaczej patrzy i zawsze patrzył na ich relację?
Od tej książki nie sposób się oderwać. Gdy pierwszy raz do niej usiadłam z myślą, że przeczytam kilkanaście stron, przeczytałam ponad sto dwadzieścia i nadal było mi mało.
Jest to świetny romans. Przede wszystkim dobrze napisany. Tę książkę się pochłania, a nie czyta. Jest bardzo ciekawa i oryginalna. Jest w niej dużo humoru i słownych sprzeczek, które były naturalne.
Bohaterowie też zdecydowanie na plus. Dobrze wykreowani, ciekawi, mający swoje sukcesy, marzenia, ale również lęki. Zdecydowanie nie są schematyczni. Mają przeszłość, która wpływa na ich teraźniejsze życie, mają swoje demony, tajemnice. Te ostatnie zaskakujące, dobrze przemyślane. W ogóle cała książka jest bardzo przemyślana – od początkowego cytatu aż do ostatniej strony. Ma swój wyjątkowy, niepowtarzalny klimat. To jedna z tych książek, których się nie zapomina i do których się wraca – ja na pewno jeszcze nie raz ją przeczytam.
Dostajemy wspaniałą historię o przezwyciężaniu uprzedzeń i budowaniu relacji. Tej prawdziwej, w której nie zawsze jest kolorowo. Ta książka jest pełna emocji. Zawiera całą ich gamę – przez złość i irytację po radość i rozbawienie.
Jest to najlepsza książka z wątkiem hate to love i jeden z najlepszych romansów, jakie kiedykolwiek czytałam.
Jeżeli lubicie romanse, to będzie to zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Ja jestem zachwycona ❤
Delilah Baker i Macon Saint od zawsze się nienawidzą. Od dziecka sobie dogryzają, a sprawy nie polepsza również fakt, że Macon przez całe liceum chodził z Sam – siostrą Delilah. Spotykają się po latach, gdy Sam kradnie zegarek matki Macona i znika. Delilah proponuje, że odpracuje dług siostry. Czy Macon się zgodzi? Dlaczego podejmie taką, a nie inną decyzję? Czy inaczej...
więcej mniej Pokaż mimo to
W książce „Migracje” przedstawiona jest historia Franny Stone – kobiety, którą przyciąga natura, a zwłaszcza morze. Gdy jej ukochana dzika przyroda zaczyna znikać, Franny postanawia wyruszyć w podróż śladem migracji ostatnich rybitw popielatych. Do wyprawy przekonuje kapitana statku rybackiego – Ennisa Malona – obiecując mu, że doprowadzi go do ryb. Z czasem jednak załoga statku odkrywa, że Franny skrywa mroczne tajemnice.
Czytałam tę książkę bardzo długo, a jeszcze dłużej pisałam recenzję. I to nie dlatego, że ta książka jest zła – wręcz przeciwnie. Jest po prostu trudna i ważna. Nie jestem w stanie dostatecznie dobrze opisać jej słowami – myślę, że ona musi mówić sama za siebie.
Przyznam, że na samym początku bohaterowie wydawali mi się dziwni i nieco nierealni, ale im dłużej czytałam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, że tacy się wydają, bo są aż nazbyt realni. Dostajemy dostęp do ich wnętrza, do wad, do bólu, do kotłujących się, często sprzecznych, emocji i myśli.
W tej książce dużo się działo, a jednocześnie bił od niej spokój. Na pewno skłania do refleksji. Wydawać by się mogło, że jest to książka tylko o wymierającej przyrodzie, ale tak nie jest. „Migracje” są wielowątkowe, przepełnione emocjami. Można odczuć to odkrywanie bohaterów i ich historii kawałek po kawałku. Niechronologiczne przedstawienie historii jest ciekawe i bardzo przejrzyste.
Mimo wielu wskazówek dotyczących „rozwiązania tajemnicy”, nie domyśliłam się, o co chodzi. Dlatego tym bardziej końcówka uderzyła we mnie niespodziewanie i bardzo emocjonalnie.
Jest to książka oryginalna, bardzo dojrzała i przemyślana. Można z niej wiele wyciągnąć, jest wielowątkowa, pokazuje wiele osób o zupełnie różnych charakterach i to, jak nawiązują nić porozumienia.
„Migracje” przede wszystkim przemawiają do nas przez emocje. Ta książka wzrusza, śmieszy, wywołuje złość i łamie serce.
Myślę, że każdy powinien ją przeczytać. Jest bardzo dobrze napisana i mówi o ważnych kwestiach. Przez różnorodność bohaterów każdy odnajdzie coś wspólnego ze sobą i będzie mógł odebrać ją na swój sposób.
Zazwyczaj nie sięgam po tego typu książki, ale ta całkowicie mnie urzekła. Na zupełnie inny sposób niż wcześniejsze książki, które bardzo mi się podobały.
Podsumowując, zdecydowanie polecam wam tę książkę. Jest ważna, ale jednocześnie bardzo dobrze się ją czyta. Ma przesłanie na poziomie dosłownym jak i przenośnym. Dodatkowo jest to książka boleśnie współczesna. Pokazuje, jak może wyglądać nasz świat, jeżeli nic nie zrobimy.
W książce „Migracje” przedstawiona jest historia Franny Stone – kobiety, którą przyciąga natura, a zwłaszcza morze. Gdy jej ukochana dzika przyroda zaczyna znikać, Franny postanawia wyruszyć w podróż śladem migracji ostatnich rybitw popielatych. Do wyprawy przekonuje kapitana statku rybackiego – Ennisa Malona – obiecując mu, że doprowadzi go do ryb. Z czasem jednak załoga...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest to czwarty tom serii „Afterlife: Zaświaty”. Tym razem praktycznie cała akcja dzieje się w Tenebrae. Jak wskazuje tytuł, w tym tomie poznajemy historię Przeklętej Piątki – Kas, Egzy, Raima, Devina oraz Evana. Kambion trafia do Tenebrae, pod opiekę Demona Słowa, który skrywa wiele tajemnic.
Ten tom jest przeznaczony zdecydowanie dla nieco starszych czytelników niż poprzednie. Głównie z powodu niektórych sytuacji i słownictwa. Ale w sumie – to przecież Tenebrae – tego należało się spodziewać 😂
„Przeklęta Piątka” podobała mi się tak samo jak poprzednie tomy tej serii, chociaż miała zupełnie inny klimat, co było zaskoczeniem. Była bardzo ciekawa i wiele się działo. Jak zawsze zakończenie było nie do przewidzenia.
W moim odczuciu książki tego autora czyta się bardzo szybko i przyjemnie – nawet te „naukowe” fragmenty. Jak zawsze wszystko miało sens i łączyło się w spójną całość, co dla mnie jest ważnym aspektem. Postaci są ciekawe, a ich zależności i relacje różnorodne. Opisy są bardzo obrazowe – zdecydowany plus w książkach fantastycznych. To co również bardzo mi się podoba w tej serii to humor – m.in. żarty oraz przyjacielskie słowne przepychanki. Praktycznie wszystkie były niewymuszone i naturalne.
Ten tom różni się od pozostałych także tym, że postaci z poprzednich części (oprócz tych zamieszkujących Tenebrae) pojawiają się tylko przez moment. Z jednej strony chciałam, żeby było ich więcej, ale z drugiej spojrzenie na ten świat z innej perspektywy było bardzo świeże. Tenebrae i panujące w nim zasady zostały bardzo ciekawie wykreowane. Właściwie od samego początku nie mogłam się doczekać czwartego tomu i bliższego poznania tego miasta.
Jest mi mało – chciałabym jeszcze chociaż kilkadziesiąt stron. Autor zawsze kończy swoje książki w taki sposób, że od razu chce się przeczytać następne części. Nie pozostaje mi nic innego jak (nie)cierpliwie czekać na kolejny tom.
Podsumowując, zdecydowanie polecam wam tę serię, jeżeli lubicie fantastykę z wątkami romantycznymi, tajemnicami, ciekawymi bohaterami i dobrze wykreowanym światem. Jak już wam pisałam, za większością fantastyki nie przepadam, a te książki bardzo mnie wciągnęły.
Jest to czwarty tom serii „Afterlife: Zaświaty”. Tym razem praktycznie cała akcja dzieje się w Tenebrae. Jak wskazuje tytuł, w tym tomie poznajemy historię Przeklętej Piątki – Kas, Egzy, Raima, Devina oraz Evana. Kambion trafia do Tenebrae, pod opiekę Demona Słowa, który skrywa wiele tajemnic.
Ten tom jest przeznaczony zdecydowanie dla nieco starszych czytelników niż...
2021-03-01
Patrycja jest ekskluzywną escort girl. Trafia do niej jej siostrzenica Natalka, która może liczyć tylko na swoją ciotkę. Czy Patrycja się nią zajmie? Czy zmieni dla niej swoje dotychczasowe życie? Jaki wpływ na jej decyzje i życie będzie miała nie do końca wyjaśniona sprawa wypadku samochodowego, w którym zginęli jej siostra i szwagier?
Zacznę od tego, że opis książki, który znajdziemy na tyle okładki, nie do końca oddaje to, co znajdziemy w środku, ale w moim przypadku było to zaskoczenie na plus.
Ta książka ma swoje mocne i słabe strony. Zdecydowanie podobał mi się wątek kryminalny. Był naprawdę dobrze i ciekawie poprowadzony, a rozwiązanie akcji było bardzo zaskakujące. Wątek miłosny natomiast niezbyt mi się podobał. Nie do końca był on wiarygodny. Główna bohaterka nie mogła się zdecydować, zmieniała swoje nastawienie i „zasady” co pięć sekund. A jak już jesteśmy przy bohaterach to Patrycja była na początku nieco irytująca, ale myślę, że takie było założenie – taki po prostu był jej charakter, więc uważam, że to było w porządku. Przynajmniej było to coś innego, świeżego. Natomiast męscy bohaterowie w ogóle do mnie nie przemawiają. Miałam wrażenie, że każdy z nich zachowywał się identycznie, a nawet tak samo mówił (w taki sam sposób i podobne rzeczy). Miałam wrażenie, że, jakby nie używać ich imion, można by pomyśleć, że to jedna i ta sama osoba.
Jednak w moim odczuciu cała tajemnica i jej odkrywanie dosyć dobrze rekompensuje te minusy. Zwłaszcza, że tę książkę naprawdę czyta się szybko. Podoba mi się styl autorki – jest bardzo lekki i przyjemny, a książkę czytałam z zaciekawieniem. Uważam jednak, że gdyby jeszcze odrobinę bardziej skupić się na wątku kryminalnym, byłoby dużo lepiej.
Niezbyt do mnie przemówił także epilog, w którym bohaterka zwracała się bezpośrednio do czytelnika, ale myślę, że to kwestia gustu. Niektórzy lubią taki element, ja natomiast niezbyt za nim przepadam.
Podsumowując, jest to dobra książka. Wątek kryminalny i sposób napisania są na tyle dobre, że można przymknąć oko na niedociągnięcia w wątku miłosnym. Jak już pisałam, ta książka jest bardzo wciągająca. Zdecydowanie sprawdzi się, gdy chcecie coś, co was zaciekawi, ale równocześnie będzie na tyle lekkie i przyjemne, żeby z łatwością się zrelaksować.
Patrycja jest ekskluzywną escort girl. Trafia do niej jej siostrzenica Natalka, która może liczyć tylko na swoją ciotkę. Czy Patrycja się nią zajmie? Czy zmieni dla niej swoje dotychczasowe życie? Jaki wpływ na jej decyzje i życie będzie miała nie do końca wyjaśniona sprawa wypadku samochodowego, w którym zginęli jej siostra i szwagier?
Zacznę od tego, że opis książki,...
Connor cały czas wspomina noc sprzed ośmiu lat i kobietę, która mu wtedy towarzyszyła. Gdy jego znienawidzony ojciec umiera, mężczyzna musi wrócić do swojego starego domu i mrocznych wspomnień. Nieoczekiwanie wynika z tego coś dobrego – Connor spotyka swoją kobietę – Anioła.
Jest to pierwsza książka Corinne Michaels, jaką czytałam i bardzo mi się podobała. Autorka ma lekki i przyjemny styl (połowę książki przeczytałam w jeden dzień – to coś znaczy). Książka porusza trudne tematy (m.in. przemocy domowej), co uważam za plus, tak samo jak nie spłycanie pewnych kwestii, tylko ukazywanie ich takimi, jakie są w rzeczywistości. Przyznam, że domyśliłam się, co okaże się główną „tajemnicą”, tym punktem kulminacyjnym, ale w bardzo ogólny sposób. Szczegóły były nie do przewidzenia (przynajmniej w moim odczuciu), więc, mimo małych podejrzeń, było to zaskakujące i uważam, że autorka zrobiła naprawdę dobrą robotę.
Jest to bardzo przyjemny romans z ciekawymi bohaterami. „Wróć do mnie” kupuje mnie szczegółami, dzięki którym bohaterowie są ludzcy. Podobało mi się też to, że relacja między bohaterami rozwijała się dosyć wolno, bo dzięki temu została zachowana spójność z charakterem i przeszłością bohaterów.
„Wróć do mnie” to pierwsza część serii „The Arrowood Brothers”. Każdy tom skupia się na innym z czterech braci. Już nie mogę się doczekać, aż będę mogła przeczytać kolejny tom, który już niedługo będzie miał swoją premierę ❤
Connor cały czas wspomina noc sprzed ośmiu lat i kobietę, która mu wtedy towarzyszyła. Gdy jego znienawidzony ojciec umiera, mężczyzna musi wrócić do swojego starego domu i mrocznych wspomnień. Nieoczekiwanie wynika z tego coś dobrego – Connor spotyka swoją kobietę – Anioła.
Jest to pierwsza książka Corinne Michaels, jaką czytałam i bardzo mi się podobała. Autorka ma lekki...
Josie od ponad dwudziestu lat pracuje jako asystentka znanego fotografa. Jej życie składa się z ciągłych podróży, spotkań z osobistościami i odwiedzin składanych ukochanej babci. Gdy Lydia umiera, jej wnuczka dziedziczy po niej posiadłość i pokaźny majątek. Testament zawiera jednak jeszcze jeden kuriozalny zapis. Staruszka zapisała wnuczkę Jake'owi - trzykrotnemu rozwodnikowi, właścicielowi klubu nocnego, samotnie wychowującemu trójkę dzieci. Mężczyzna postanawia przyjąć zaskakujący spadek.
Kristen Ashley po raz kolejny zaskakuje. Nigdy nie sądziłam, że książka (a zwłaszcza romans) o dwójce zupełnie dorosłych, dojrzałych ludzi może być tak ciekawy i tak dobry. Autorka po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią postaci drugoplanowych – każda jest bardzo dobrze wykreowana, oryginalna, ze swoim niepowtarzalnym charakterem. Dodatkowo czuć, że każda z nich jest potrzebna w tej historii i coś do niej wnosi. Kolejny raz dostajemy również wiele wątków pobocznych (każdy tak samo ciekawy). W tej książce wiele się działo, ale nie miało się wrażenia, że jest tego za dużo i że jest to nierealne. Dodatkowym plusem było także to, że powoli była odkrywana przeszłość bohaterów, która ich ukształtowała.
Po przeczytaniu opisu można pomyśleć, że wie się już wszystko, co się wydarzy – nic bardziej mylnego! Ta książka zaskakuje na każdym kroku. „Żądanie miłości” porusza ważne tematy, ale jest napisane w sposób bardzo przystępny. Autorka ma lekki styl pisania, który bardzo mi odpowiada. Książka jest dosyć długa, ale mimo to jest mi mało. Chciałabym móc poznać ciąg dalszy tej historii, ponieważ była naprawdę dobra. Już wam pisałam, że nie chciałam jej kończyć – epilog czekał na przeczytanie dwa dni, bo nie chciałam jeszcze rozstawać się z tą książką.
Oprócz romansu dostajemy również drobne elementy sensacji, a tajemnice, wychodzące na światło dzienne pod koniec książki, wgniatają w fotel. „Żądanie miłości” zaskakuje, wzrusza i powoduje ciepło na sercu.
Kristen Ashley trafia do czołówki moich ulubionych autorek. Od jej książek nie da się oderwać i nie chce się ich kończyć. Są niepowtarzalne i oryginalne, bardzo dobrze skonstruowane i zawierają dużą dawkę inteligentnego humoru. Ponadto bohaterowie są z krwi i kości oraz zachowują się naprawdę racjonalnie, przez co można wczuć się w tę historię i się w niej zatracić.
„Żądanie miłości” ma ogromną szansę na bycie jedną z najlepszych książek tego roku (jeżeli nie najlepszą!).
Zdecydowanie polecam wam tę książkę. Jeżeli lubicie romanse, to ją pokochacie. A jeżeli wolicie inne gatunki, to może ta książka przekona was do spojrzenia inaczej na romanse, bo zdecydowanie nie jest to książka, o której łatwo zapomnieć!
Josie od ponad dwudziestu lat pracuje jako asystentka znanego fotografa. Jej życie składa się z ciągłych podróży, spotkań z osobistościami i odwiedzin składanych ukochanej babci. Gdy Lydia umiera, jej wnuczka dziedziczy po niej posiadłość i pokaźny majątek. Testament zawiera jednak jeszcze jeden kuriozalny zapis. Staruszka zapisała wnuczkę Jake'owi - trzykrotnemu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Olimpia Nowicka jest kelnerką. Dużą część swojego czasu poświęca na naukę i pracę. William jest mężczyzną z wyższych sfer, w którego życiu od zawsze ważna jest etykieta. Poznają się na imprezie, na której on jest gościem, a ona zastępuje w pracy przyjaciółkę. Wydaje się, że ich znajomość skończy się po jednym spacerze ulicami Torunia, ale Will ma wobec Olimpii inne plany.
Autorki mają lekki styl pisania, przez co „Nieosiągalnego” czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Moim zdaniem to idealna książka na wieczorny relaks.
Na początku niezbyt podobały mi się rozdziały z perspektywy Olimpii, ale im dalej, tym było coraz lepiej. Ogólnie książka mi się podobała, mimo kilku drobnych minusów. Chyba największym z nich było to, że dowiadujemy się, że główna bohaterka jest uczulona na lilie (narodowy kwiat Martagonu, który podobno znajduje się tam praktycznie wszędzie), kicha na sam zapach liliowych kosmetyków, a później ten aspekt został zupełnie pominięty – Olimpia nie ma problemu z przebywaniem wśród nich, a nawet sama inicjuje styczność z nimi.
Cieszę się, że autorki nie powieliły kliszy złej macochy. Niektóre fragmenty były przewidywalne, ale były też takie, które zaskakiwały.
Podsumowując, jest to fajna, lekka książka, która dobrze się sprawdzi, gdy macie ochotę się zrelaksować. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Olimpia Nowicka jest kelnerką. Dużą część swojego czasu poświęca na naukę i pracę. William jest mężczyzną z wyższych sfer, w którego życiu od zawsze ważna jest etykieta. Poznają się na imprezie, na której on jest gościem, a ona zastępuje w pracy przyjaciółkę. Wydaje się, że ich znajomość skończy się po jednym spacerze ulicami Torunia, ale Will ma wobec Olimpii inne...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-24
Jest to trzeci tom serii „Afterlife: Zaświaty”. W tej części poznajemy historię Reagan, która pewnego dnia znajduje wisielca w lesie. Niewiele czasu później odkrywa, że posiadła zdolność elektrokinezy, a jej rodzina (oraz cała wioska) skrywa więcej tajemnic niż przypuszczała. Dziewczyna przychodzi po pomoc do Aidena – badacza anomalii. Wkrótce w sprawę zamieszani są już wszyscy.
Bardzo dobrze czytało mi się tę książkę. Pomimo poruszania trudnych tematów, pióro autora jest lekkie i przyjemne. W tej części poznajemy więcej wierzeń Irlandczyków, co uważam za plus. Po raz kolejny bardzo umiejętnie do historii zostali wpleceni bohaterowie z poprzednich części. Moim zdaniem to bardzo ważne, że nie zostali oni pominięci ani na siłę wciśnięci do historii. Bardzo fajnie się tam wkomponowali, a co ważniejsze – byli potrzebni. Kolejny raz dostajemy ciekawą i oryginalną historię, a autor zdradza nam kolejne tajemnice zasad panujących na Dachu Świata, w Tenebrae oraz Nod.
Moim zdaniem ta część jest nieco gorsza od poprzednich, ale myślę, że to kwestia wysoko zawieszonej poprzeczki przez samego autora. Mimo to naprawdę dobrze się bawiłam, czytając tę książkę. Po raz kolejny bardzo wciągnęłam się i przeżywałam tę przygodę razem z bohaterami. Od tej serii naprawdę ciężko się oderwać 😉
Jest to trzeci tom serii „Afterlife: Zaświaty”. W tej części poznajemy historię Reagan, która pewnego dnia znajduje wisielca w lesie. Niewiele czasu później odkrywa, że posiadła zdolność elektrokinezy, a jej rodzina (oraz cała wioska) skrywa więcej tajemnic niż przypuszczała. Dziewczyna przychodzi po pomoc do Aidena – badacza anomalii. Wkrótce w sprawę zamieszani są już...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jules Lawler jest pracownicą opieki społecznej. Za dnia pracuje z dziećmi z ulicy, żeby nie stoczyły się na dno, a w nocy uprzykrza życie dilerom narkotyków. Gdy zaczyna mieć poważne problemy, Vance Crowe postanawia ją chronić. Jako członek zespołu detektywistycznego Nightingale Investigations doskonale wie jak to robić.
Jest to czwarty tom z serii Rock Chick i od niego zaczęłam swoją przygodę z tą serią i w ogóle twórczością Kristen Ashley. Każdą część można czytać niezależnie (nieznajomość poprzednich tomów w ogóle nie przeszkadza w czytaniu), ale zapewniam was, że będziecie chcieli od razu sięgnąć po pozostałe tomy.
Ta książka bardzo mi się podobała. Już od pierwszego akapitu była bardzo ciekawa – nie sposób się nudzić ani przez chwilę. Postacie były ciekawe, ale równocześnie bardzo autentyczne. Za duży plus uważam to, że była mowa o przeszłości bohaterów, przez co mieliśmy pełen ich obraz i wiedzieliśmy, dlaczego zachowują się w danych sytuacjach w taki a nie inny sposób (ale też nie było to wspominane co chwilę, dzięki czemu nie zdominowało całej książki).
Jest to naprawdę świetny romans połączony z sensacją i dużą dawką humoru. Te elementy zostały idealnie wyważone.
Ta książka totalnie przerosła moje oczekiwania. W żadnym procencie nie jest sztampowa ani oklepana. Jest wyjątkowa i co chwilę nas zaskakuje. W „Zabójczym kusicielu” wiele się dzieje, ale jednak nigdy w głowie nie pojawiła mi się myśl: „tam się za dużo dzieje, to w ogóle nie jest realistyczne” – wręcz przeciwnie. Dostajemy wyjątkowych bohaterów z mocnymi charakterami, ich zachowania są jak najbardziej realistyczne, a ich uczucia i relacje z innymi są ukazane tak świetnie, że czujemy się jakbyśmy znajdowali się w samym środku wydarzeń i przeżywali wszystko razem z bohaterami.
Styl pisania autorki jest lekki, przez co „Zabójczego kusiciela” czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Pomimo wielu bohaterów wprowadzanych do książki bardzo szybko, nie miałam problemu z ogarnięciem kto jest kim. Każdy bohater (nawet ci drugo- i trzecioplanowi) byli świetnie wykreowani i oryginalni.
Oprócz głównych bohaterów poznajemy także ich rodziny, współpracowników i przyjaciół, cały zespół Nightingale Investigations oraz paczkę Rockowych Lasek. Byłam bardzo zaskoczona ilością bohaterów i tym, że nie przytłaczają oni czytelnika. Każdy jest tam po coś i każdy jest inny i oryginalny.
Jeżeli miałabym już się czepiać i na siłę szukać minusów, to jedynym jaki znalazłam było to, że przez pewien moment (kilkanaście stron) dwie sceny dziejące się w innym czasie przeplatały się ze sobą (chwilami ciężko było się połapać, co działo się wcześniej). Jednak jak wspomniałam, było tak przez bardzo krótki fragment i totalnie nie zmienia to mojej opinii na temat tej książki.
Jeżeli lubicie romanse z elementami sensacji, to uważam, że jest to must-read. Ta książka już znalazła sobie miejsce na liście moich ulubionych książek i na pewno sięgnę po poprzednie i kolejne tomy (zwłaszcza, że sprawdziłam, że następny będzie o postaci, która bardzo mnie zaciekawiła i chciałabym o niej przeczytać więcej).
Podsumowując, totalnie polecam wam tę książkę. Zdecydowanie jest warta uwagi.
Jules Lawler jest pracownicą opieki społecznej. Za dnia pracuje z dziećmi z ulicy, żeby nie stoczyły się na dno, a w nocy uprzykrza życie dilerom narkotyków. Gdy zaczyna mieć poważne problemy, Vance Crowe postanawia ją chronić. Jako członek zespołu detektywistycznego Nightingale Investigations doskonale wie jak to robić.
Jest to czwarty tom z serii Rock Chick i od niego...
Jest to drugi tom serii „Afterlife: Zaświaty”, w którym fabuła bardziej skupia się na śmiertelnikach, których życie przeplata się z „życiem” Trójcy Zagłady. Aiden i Tori pomagają duszom w ich ziemskiej misji, jednocześnie ucząc się używać swoich darów.
Drugi tom zdecydowanie dorównał pierwszemu, jeżeli nie był jeszcze lepszy. Bohaterowie byli dobrze wykreowani, a autor kolejny raz udowodnił jak świetnie potrafi ukazywać ich emocje i relacje. Fabuła była oryginalna i ciekawa, a jej rozwiązanie zaskakujące. Podczas czytania wiele razy miałam ogromną ochotę udostępniać wam fragmenty tej książki, podzielić się tym wszystkim z kimkolwiek (a nie zdarza mi się to często), ale nie chciałam wam nic zaspojlerować, więc tego nie robiłam.
Świetnie się bawiłam czytając tę książkę (już dawno nie czytałam tak dobrej serii). Wszystko wyglądało na bardzo przemyślane, a rozwiązanie akcji było bardzo satysfakcjonujące. Co nie zmienia faktu, że ta książka pozostawia w czytelniku niedosyt – ale w ten zupełnie dobry sposób. Ma się ochotę tylko czytać więcej i jeszcze więcej (chyba potrzebne mi dodatkowe wakacje, żeby móc czytać całymi dniami 😂).
Nie jestem wielką fanką fantastyki, ale za to jestem ogromną fanką tej serii (fantastyka w tej postaci to cudo). Uważam, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie – jest w niej wiele ciekawych wątków, których nie znajdziecie w żadnej innej powieści.
Podsumowując, czytajcie! – naprawdę warto ❤
Jest to drugi tom serii „Afterlife: Zaświaty”, w którym fabuła bardziej skupia się na śmiertelnikach, których życie przeplata się z „życiem” Trójcy Zagłady. Aiden i Tori pomagają duszom w ich ziemskiej misji, jednocześnie ucząc się używać swoich darów.
Drugi tom zdecydowanie dorównał pierwszemu, jeżeli nie był jeszcze lepszy. Bohaterowie byli dobrze wykreowani, a autor...
2020-07-22
Emil umarł i trafił na Dach Świata, gdzie przydzielono mu zadanie – został Strażnikiem Dusz, a także liderem zespołu, w którego skład wchodzili jeszcze Obrońca - Nicholas i Oskarżyciel - Jeremy. Strażnik Dusz postanawia odkryć tajemnice, które skrywa świat do którego trafił, a także zagadkę Trójcy Zagłady.
Książka jest bardzo ciekawa i oryginalna. Fabuła jest zaskakująca i nieprzewidywalna. Świat jest bardzo rozbudowany i świetnie wykreowany (najbardziej zaciekawiło mnie Tenebrae, które nie pojawiało się zbyt często, więc mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie go więcej). W ani jednym momencie książka nie była nudna – nawet chwile, które można by przewidywać, że będą nudne (zajęcia w Akademii, czy zwykłe spacery) były naprawdę ciekawie opisane. Każdy z bohaterów jest wyjątkowy i „prawdziwy”, a wątki miłosne są świetnie przedstawione i realistyczne oraz w idealnej proporcji przeplatają się z akcją opowieści. Ponadto naprawdę świetnie ukazane są emocje bohaterów i ich przemiany – powolne, ale zauważalne (bardzo realistycznie ukazane).
Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko – wyciągnęła mnie z zastoju czytelniczego. Pojawia się w niej dużo nawiązań i cytatów, co dodatkowo wzbogaca treść powieści. Autor przekazuje nam ważne prawdy życiowe w bardzo przyjemny, łatwy i przystępny sposób. Przypisy pojawiają się w odpowiednich momentach i wiele wyjaśniają, a na końcu książki możemy znaleźć urzekające ilustracje (tu wspomnę, że okładka też jest piękna).
Jeżeli jesteście ciekawi jak wyglądają zaświaty, lubicie fantastykę lub po prostu szukacie jakiejś perełki do przeczytania, to bez wahania sięgajcie po tę pozycję. Ja na pewno sięgnę po kolejne tomy.
Emil umarł i trafił na Dach Świata, gdzie przydzielono mu zadanie – został Strażnikiem Dusz, a także liderem zespołu, w którego skład wchodzili jeszcze Obrońca - Nicholas i Oskarżyciel - Jeremy. Strażnik Dusz postanawia odkryć tajemnice, które skrywa świat do którego trafił, a także zagadkę Trójcy Zagłady.
Książka jest bardzo ciekawa i oryginalna. Fabuła jest zaskakująca i...
„Rok pełen marzeń” opowiada historie czterech przyjaciół: Olivii, Cassie, Roksanne oraz Roberta. Jest to książka o miłości (również tej pierwszej), przyjaźni, pasjach, marzeniach i walce o sprawiedliwość. Mnie najbardziej urzekła historia Cassie, ale każda była ciekawa i chwytała za serce ❤
Wiązałam z tą książką duże nadzieje, więc poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko, ale „Rok pełen marzeń” przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Jest to jedna z najlepszych książek, które czytałam. Jest to debiut, ale Claudia Pendel pisze tak, jakby była bestsellerową autorką z przynajmniej kilkoma książkami na koncie. Jej styl pisania jest bardzo lekki i przyjemny. „Rok pełen marzeń” czyta się zaskakująco szybko – w ogóle nie czuć, że ma ponad pięćset stron!
Jest to książka pełna emocji i humoru. Brak w niej głupich tekstów, niedojrzałości i cringe'u (co zdarza się często, nie tylko w młodzieżówkach). Pomimo wielu bohaterów, bardzo łatwo się do nich przywiązać i się z nimi utożsamiać. Są oni bardzo dobrze wykreowani, każdy jest inny i ma inne problemy oraz przeżycia. Nawet postaci poboczne są wyjątkowe i w jakiś sposób ważne dla historii (nie pojawiają się także znikąd, co jest wielkim plusem). Skonstruowanie postaci tak, żeby po wpisie do gazetki, czy nawet anonimowym jednozdaniowym pozdrowieniu można było z łatwością rozpoznać, kto był jego autorem, to naprawdę sztuka ❤
Dodatkowo fabuła była wyjątkowa i niepowtarzalna. Wiele super poprowadzonych wątków z pogranicza różnych gatunków. Było kilka momentów, w których myślałam „już wiem co się zaraz wydarzy”, ale za każdym razem okazywało się, że nawet jeden procent moich przewidywań się nie sprawdził. Widać, że wszystko było przemyślane i zrobione tak, żeby zaskakiwać czytelnika na każdym kroku.
Od samego początku książka bardzo mi się podobała, a z każdą następną stroną nie tylko utrzymywała poziom, ale była coraz lepsza.
Ilość opisów w stosunku do dialogów była idealnie wyważona. Zazwyczaj czuć, że czegoś jest za dużo, ale w tym przypadku nie miałam takiego wrażenia.
Kolejnym plusem jest piękna oprawa graficzna. Zarówno okładka, jak i rysunki w środku są przepiękne i umilają czytanie.
Jedynym minusem, jaki znajduję, jest to, że jest to jednotomówka, a ja chciałabym więcej (zwłaszcza jeżeli chodzi o moją ulubioną parę z tej książki).
Uwielbiam jak wszystko logicznie składa się w jedną, spójną całość, wszystkie wątki doprowadzane są do końca, a nawet ledwo wspomniane wcześniej informacje mają jakiś sens i stanowią tło do historii i dostałam to (a uwierzcie, że zdarza się to stosunkowo rzadko). Dodatkowo, te wszystkie szczegóły moim zdaniem dopełniają historię i sprawiają, że jest ona bardziej prawdziwa, namacalna.
Claudia zapewniła mi emocjonalny rollercoaster i kaca książkowego. Już się nie mogę doczekać kolejnych historii, które wyjdą spod jej pióra. Może nie mam jakiegoś ogromnego doświadczenia, jeżeli chodzi o książki polskich autorów, ale Claudia została moją ulubioną polską autorką, a „Rok pełen marzeń” trafił na listę moich ulubionych książek, które polecam każdemu ❤
Podsumowując, jestem zachwycona! Ta książka jest wspaniała i pomimo tego, że jest lekka, ma ważne przesłanie (a nawet kilka). Uważam, że jest to idealna książka dla nastolatków, ale również dla starszych czytelników (zwłaszcza fanów szkolnych klimatów i sportu (nie wiedziałam, że opisy meczów siatkówki mogą być takie ciekawe i emocjonujące)). Jeżeli szukacie przyjemnej, super napisanej młodzieżówki w klimatach szkolnych, to na pewno zakochacie się w „Roku pełnym marzeń” ❤ A jeżeli nie gustujecie w takich książkach, to myślę, że dzięki tej możecie zmienić zdanie 😉
Gratuluję autorce napisania i wydania takiej wspaniałej książki, do której na pewno jeszcze nie raz będę wracać ❤
„Rok pełen marzeń” opowiada historie czterech przyjaciół: Olivii, Cassie, Roksanne oraz Roberta. Jest to książka o miłości (również tej pierwszej), przyjaźni, pasjach, marzeniach i walce o sprawiedliwość. Mnie najbardziej urzekła historia Cassie, ale każda była ciekawa i chwytała za serce ❤
więcej Pokaż mimo toWiązałam z tą książką duże nadzieje, więc poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko,...