-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Wojna, choć w wielu językach występuje w rodzaju żeńskim, nie jest kobietą.
Wojna nie ma także kobietom nic do zaoferowania, a ograbia je z marzeń, zdrowia, urody oraz z godności.
I o tym jest ta książka. A także o wpływie propagandy historycznej i o zakłamaniu.
Na czym polega magia opowieści pieczołowicie zebranych przez Swietłanę Aliksijewicz?
- Na okruchach codzienności, tak absurdalnych w zderzeniu z piekłem wojny, że aż surrealistycznych,
- na wspomnieniach obrazujących dramat ponad siły, któremu trzeba było co dzień stawić czoła,
- na codziennych rozterkach w okopach, na pokładach bombardujących samolotów czy w fabrykach broni, gdzie spawaczami, monterami, hutnikami były kobiety.
"Wchodziliśmy do niemieckich domów, a tam wszędzie białe obrusy! Pierwszy raz widziałam też pralkę. I takie małe filiżanki do kawy - widziałam je tylko w muzeum. I nie mogliśmy zrozumieć - po co im była wojna, skoro tak im dobrze.”
"Pamiętam, że maszerowaliśmy, wszystko było czarne, pełno dymu, i jakoś zachciało mi się kupić sobie pantofle. Jak teraz pamiętam, takie eleganckie... I jeszcze perfumy kupiłam...
Trudno tak od razu wyrzec się życia, które było przedtem.”
Tak świat potrafi widzieć tylko kobieta.
Wojna, choć w wielu językach występuje w rodzaju żeńskim, nie jest kobietą.
Wojna nie ma także kobietom nic do zaoferowania, a ograbia je z marzeń, zdrowia, urody oraz z godności.
I o tym jest ta książka. A także o wpływie propagandy historycznej i o zakłamaniu.
Na czym polega magia opowieści pieczołowicie zebranych przez Swietłanę Aliksijewicz?
- Na okruchach...
Psychopatologia jest lekturą żmudną.
Czyta się ją dość ciężko, wyłuskując tezy między drobiazgową wiwisekcją przypadków i piętrowymi analizami autora. Freud jak pisał, tak pracował. W psychoanalizie rzadko pracuje się tak, jak Freud badał sny swoich pacjentów, wnikliwie je analizując i konfrontując ze skojarzeniami pacjenta.
Istnieje jednak kilka istotnych powodów, by rozważania Freuda poznać.
Przede wszystkim przez wzgląd na geniusz i nowatorstwo badacza. Freudowska wykładnia działania umysłu ludzkiego, negująca racjonalność naszych wyborów i zachowań na rzecz irracjonalnych i emocjonalnych pobudek, wywarła kolosalny wpływ na filozofów, lekarzy i uczonych i kształtuje je do dziś.
Sigmund Freud był pionierem, także w dziedzinie psychologii, w postaci jaką jest ta nauka obecnie. Snów - w sposób, w jaki analizował je austriacki psychiatra – nikt nie traktował poważnie. Freud twierdził, wbrew ówczesnym tezom, że sen nie jest przypadkowym zakłóceniem, wypadkową zmęczonego umysłu. Traktował sen jako komunikat nieświadomości dla świadomości, jako przekaz. Więcej - Freud przypisywał marzeniom sennym tak doniosłe znaczenie, że stały się one podwaliną tezy o istnieniu nieświadomości. Nieświadomość zaś powoduje, że ludzkie decyzje i działania nie ograniczają się do tego, co racjonalne.
Odkrywając ludzką nieświadomość, Freud twierdził, że nie jesteśmy zdolni, by panować do końca nad sobą.
Idąc dalej Freudem – co również wykazał w książce – twierdził on, że nie ma zbiegów okoliczności, przejęzyczeń, omyłek ani roztargnienia, ponieważ nic w życiu nie dzieje się przypadkiem.
Freud twierdził ponadto, że ludzie wolą mieć rację, niż być szczęśliwi. I to jest jedna ze smutniejszych, odważniejszych i także nowatorskich konstatacji z Psychopatologii Freuda.
Psychopatologia jest lekturą żmudną.
Czyta się ją dość ciężko, wyłuskując tezy między drobiazgową wiwisekcją przypadków i piętrowymi analizami autora. Freud jak pisał, tak pracował. W psychoanalizie rzadko pracuje się tak, jak Freud badał sny swoich pacjentów, wnikliwie je analizując i konfrontując ze skojarzeniami pacjenta.
Istnieje jednak kilka istotnych powodów, by...
Jeśli znacie historię kopciuszka, to tu niespodzianki nie będzie.
Niemniej obietnice brzmiały kusząco. Miało być porywająco, barwnie, tajemniczo, a dwie bohaterki – żyjące w różnych czasach, splecione wspólnym losem - niezwykłe.
Z bohaterką z XIX wieku trudno się jednak utożsamić, bo ta jest chodzącym ideałem. Pracowita, skromna, matkująca osieroconemu rodzeństwu, cierpliwie znosząca ciężką rękę ojca – tyrana. Do tego szlachetna, mądra i piękna.
Równolegle zaś toczy się historia współczesnego kopciuszka, borykającego się z trudem napisania pracy magisterskiej. Za to już z wpatrzonym księciem u boku.
Obie kobiety łączą mezalians, uroda, miasto i wybrankowie, którzy nieugięcie widzą księżniczkę w każdej z nich.
Powieści też nie pomaga irrealizm akcji. Choćby mężczyźni z wyższych sfer odwiedzający osobiście w XIX w. podrzędne zakłady krawieckie lub ochoczo biegający po domach schadzek w poszukiwaniu koleżanki ledwie poznanej uroczej krawcowej.
W tle doki San Francisco, brukowane ulice pełne błota i zamaszystych sukien oraz emigranckie getto. Topografii miasta, ciekawych miejsc czy jego klimatu jednak nie poznamy, bo scenerię odmalowano powierzchownie, bez wdawania się w szczegóły.
Leciałam ze Szwaczką samolotem. Alternatywą było pismo promujące sklep wolnocłowy. Zostałam z tym "Posagiem" i tak dolecieliśmy do końca podróży, bez większych wrażeń.
Ot, przydługa podróż, jakich wiele, a szkoda.
Jeśli znacie historię kopciuszka, to tu niespodzianki nie będzie.
Niemniej obietnice brzmiały kusząco. Miało być porywająco, barwnie, tajemniczo, a dwie bohaterki – żyjące w różnych czasach, splecione wspólnym losem - niezwykłe.
Z bohaterką z XIX wieku trudno się jednak utożsamić, bo ta jest chodzącym ideałem. Pracowita, skromna, matkująca osieroconemu rodzeństwu,...
Czy dom służy mieszkańcom, czy też to mieszkańcy są DLA domu?
Czy mieszkanie może wymuszać proces samodoskonalenia jego lokatorów?
Otóż nieruchomość przy Folgate Street 1, to urzeczywistnienie marzeń geniusza - architekta. A przy tym czarującego socjopaty, arcyminimalisty, chorobliwego narcyza, maniakalnego perfekcjonisty oraz obsesyjnego pedanta, w jednej osobie.
Jego dzieło to zautomatyzowane atelier szaleńca. Nieskalane laboratorium, sumiennie diagnozujące zachowanie i samopoczucie lokatorów i oceniające ich w comiesięcznym rankingu. Monitorujące wybrańców, którzy dostąpią zaszczytu zamieszkania, spełniając przy tym szereg wymogów wstępnych i adaptując się do dziesiątków reguł.
Brzmi intrygująco? To czas na bohaterki. Lokatorka przeplata równolegle dwie opowieści – losy Emmy sprzed roku oraz aktualną historię Jane. Wątki przedstawiane są w pierwszej osobie, co potęguje wrażenie.
Obydwie kobiety mają ze sobą wiele wspólnego. Szukając lokum do wynajęcia, trafiają na osobliwą ofertę, będąc tuż po traumatycznych przejściach i obydwie są uderzająco do siebie podobne.
Emmy i Jane łączy jeszcze jedna, znamienna okoliczność - osoba właściciela domu - genialnego architekta, wobec którego mrocznego czaru żadna nie pozostanie obojętna...
Polecam - zwłaszcza na letnie wieczory.
Czy dom służy mieszkańcom, czy też to mieszkańcy są DLA domu?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzy mieszkanie może wymuszać proces samodoskonalenia jego lokatorów?
Otóż nieruchomość przy Folgate Street 1, to urzeczywistnienie marzeń geniusza - architekta. A przy tym czarującego socjopaty, arcyminimalisty, chorobliwego narcyza, maniakalnego perfekcjonisty oraz obsesyjnego pedanta, w jednej osobie.
Jego...