Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Jezusie ale dno. "Cała prawda o kobietach piłkarzy"? Na to liczyłam, może że dowiem się paru smaczków. Nic bardziej mylnego. Historia wyssana z palca przeplatana jakimiś wstawkami z pudelka. Nie oczekiwałam literatury wysokich lotów... ale ta książka to idealny gratis do gazety za 4.99 zł. Tylko drzew szkoda.

Jezusie ale dno. "Cała prawda o kobietach piłkarzy"? Na to liczyłam, może że dowiem się paru smaczków. Nic bardziej mylnego. Historia wyssana z palca przeplatana jakimiś wstawkami z pudelka. Nie oczekiwałam literatury wysokich lotów... ale ta książka to idealny gratis do gazety z...

Rozwiń Zwiń

Chyba jestem ostatnią osobą z branży w której ręce trafiła ta książka.

Poświęciłam się i przebrnęłam przez to dzieło, żebyście Wy nie musieli.

Long story short: jeśli masz chociaż minimalną wiedzę dotyczącą Polaków za granicą (ig you know what I mean) to nie marnuj swojego cennego czasu na lekturę.


Ogółem, ciężko jest ją jednoznacznie ocenić. Książka nie jest ani dobra (nie dałabym więcej niż 5/10) ale nie jest też tragicznie napisana (na mniej niż 5/10).

Na jej treść składa się wstęp, który jest najbardziej wartościowy i powinien być zakończeniem, kilka ważnych z punktu widzenia bohaterów historii i na koniec wywiad z prawnikiem.

Historie przedstawiane w książce to jednak tak naprawdę głośne w ostatnich latach sprawy, przede wszystkim bardzo medialne. Czy ktoś, kto siedzi w branży nie słyszał o historii Magdy Żuk? Czy nowością jest zgon na Nosy Be albo historia dziewczyny która w 2022 spadla w Turcji z wysokości?

Zawiodłam się bardzo mocno na autorach, bo nie dokonali dobrego researchu w kontekście opisywanych spraw.

Śmiać mi się chciało jak w jednym rozdziale piszą, że otworzyli trumnę z ciałem w Polsce a w innym rozdziale piszą z kolei, że otworzenie trumny nie jest możliwe ze względu na obowiązujące przepisy. To jak to w końcu jest?

Ale to, co mnie zaskoczyło najbardziej negatywnie to fakt, że całe zło, które ludziom przytrafia się na wakacjach, to wina biur podróży i ich pracowników.

Na przykład to, że nie została udzielona odpowiednio szybko pomoc medyczna to jest wina rezydenta. A już w ogóle hitem dla mnie jest zarzut, że rezydent nie mówi w lokalnym języku (xD) i przez to nie są w stanie uzyskać pomocy.

Według autorów rezydent powinien spędzać z kientem 24 godziny na dobę i odpowiadać za (dorosłych przypominam!) ludzi.

We wszystkich historiach, w których jest mowa o przedstawicielach biur - nie jest powiedziane o które biuro chodzi. Poza jednym, zgadniecie jakim? 😂

Książka zamiast uświadamiać klientów, że rozszerzenie ubezpieczenia to konieczność(!!!!), zrzuca odpowiedzialność za wypadki na biuro. To wina pani z biura podróży, że klienci utonęli na łódce podczas pożarów. Dlaczego spała zamiast ich ratować? Dlaczego biuro podróży sprzedaje hotele w których można wejść na dach? Dlaczego, dlaczego, dlaczego.

Poważnie zastanawiam się czy warto tę książkę komukolwiek polecić. Moim zdaniem wprowadza więcej szkody niż pożytku. Temat bardzo zawiły, sprowadzony do opisu kilku historii. Zmarnowany potencjał.

Chyba jestem ostatnią osobą z branży w której ręce trafiła ta książka.

Poświęciłam się i przebrnęłam przez to dzieło, żebyście Wy nie musieli.

Long story short: jeśli masz chociaż minimalną wiedzę dotyczącą Polaków za granicą (ig you know what I mean) to nie marnuj swojego cennego czasu ...

Rozwiń Zwiń

Było całkiem nieźle... ale zakończenie wszystko zepsuło. 😐

Było całkiem nieźle... ale zakończenie wszystko zepsuło. 😐

No nie wiem, chyba miałam wyższe oczekiwania. Tak naprawdę to jest alfabet do którego dopasowano nazwy obsesji. Liczyłam chyba na więcej historii osób, które mają takowy problem? Bardziej w stronę reportażu jednak niż encyklopedii? Nie wiem. Jako ciekawostka - ok.

No nie wiem, chyba miałam wyższe oczekiwania. Tak naprawdę to jest alfabet do którego dopasowano nazwy obsesji. Liczyłam chyba na więcej historii osób, które mają takowy problem? Bardziej w stronę reportażu jednak niż encyklopedii? Nie wiem. Jako ciekawostka - ok.