-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2018-12-30
2000-12-29
2018-12-20
Jak na zakładanego nastoletniego odbiorcę tej książki, ja staruch - wsiąkłem. To, co denerwuje wynika tylko z tego dla kogo jest pisana.
Poza tym - właściwie żadnego czepiania się. Nikomu nie będzie raczej przeszkadzało skrzyżowanie pomysłów z Labiryntu, Twierdzy, czy każdego innego filmu/książki o strasznym i złym więzeniu oraz oczywiście niewinnych, którzy są tam osadzeni.
Tylko jedna rzecz... Jedna rzecz... Wydawnictwo nazywa się "Otwarte", a biorąc pod uwagę konsekwencję (stuprocentową - szacun) używania w książce także (niestety) prawdiłowej, choć nie będącej dominantą językową i jednak archaizmem, raczej typowym dla tekstów religinych (ewentualnie dzieci) formy "otworzone", właśnie chyba tak powinno się nazywać. Wydawnictwo Otworzone. Nieźle brzmi.
Jak na zakładanego nastoletniego odbiorcę tej książki, ja staruch - wsiąkłem. To, co denerwuje wynika tylko z tego dla kogo jest pisana.
Poza tym - właściwie żadnego czepiania się. Nikomu nie będzie raczej przeszkadzało skrzyżowanie pomysłów z Labiryntu, Twierdzy, czy każdego innego filmu/książki o strasznym i złym więzeniu oraz oczywiście niewinnych, którzy są tam...
2018-12-22
Przeczytałem całe. Chcę za to order. Może być za wytrwałość.
Ktoś już to napisał a ja potwierdzam - książka pisana przez dziecko. Tylko nie dawajcie tego do czytania dzieciom. Jeszcze sobie utrwalą, że parsek to jednostka prędkości a nie odległości i że aby naukowcy cokolwiek wynaleźli (nawet teleportację) od ręki i zgodnie z życzeniem, wystarczy na nich krzyknąć. Albo że mogą istnieć gazowe giganty dwukrotnie większe od Jowisza niezamienijace się w gwiazdę. Albo że rozwój techniki cofa sie podczas prowadzenia wojny. Albo że przez kilka tysiecy lat nie zmienia się język. Albo... Albo... Lista absurdów nie ma końca.
Cały przekaz pozytywny - resztka Ziemian leci przez kosmos, rozdaje na prawo i lewo swoje niesamowite wynalazki i wszędzie wprowadza pokój. No cudowność cudowności i je(dnorożcowa) kraina łagodności.
To nawet nie jest czytadło, choć początkowo myślałem że te parseki to nawiązanie do wyczynu Haba Solo :) a całość jest jak serial "Orville". Ale jednak nie. Nieudolny język tej książki nie pozostawia żadnej wątpliwości.
Tylko co robił korektor? Spał? Wyszedł? A redaktor? Był na wakacjach?
Ech...
Jakby co, że nie zrozumiałem głebi i przekazu - na półkach mam ponad tysiąc książek z sf/fantastyki/fantasy. Przeczytałem z tych gatunków ze 3 razy więcej. A najbardziej lubię, jak ludzie sobie na statku lecą przez kosmos...
Przeczytałem całe. Chcę za to order. Może być za wytrwałość.
Ktoś już to napisał a ja potwierdzam - książka pisana przez dziecko. Tylko nie dawajcie tego do czytania dzieciom. Jeszcze sobie utrwalą, że parsek to jednostka prędkości a nie odległości i że aby naukowcy cokolwiek wynaleźli (nawet teleportację) od ręki i zgodnie z życzeniem, wystarczy na nich krzyknąć. Albo że...
2013-07-01
2017-07-11
Rysownie jak zawsze. Interesujący dodatek pod postacią achronologicznej opowieści, choć fabuła w sumie niewielka. Dodanie wątków dla rozkminiających Armadę i być może zapowiedź treści kolejnej części.
Trochę szkoda niewielkiego przeglądu fryzur i strojów Navis, bo bywało już ciekawiej.
Rysownie jak zawsze. Interesujący dodatek pod postacią achronologicznej opowieści, choć fabuła w sumie niewielka. Dodanie wątków dla rozkminiających Armadę i być może zapowiedź treści kolejnej części.
Pokaż mimo toTrochę szkoda niewielkiego przeglądu fryzur i strojów Navis, bo bywało już ciekawiej.