-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017-08-03
2017-08-14
Bardzo zdziwiłem się, kiedy po niespełna dwóch dniach czytania dobrnąłem do końca. Paweł Tkaczyk w nowoczesny sposób stara się być przewodnikiem-partnerem dla odbiorcy. Ani przez chwilę nie doświadczyłem tak nadmiernej poufałości, jak i mentorskiej autorytatywności. Wierzę, że prócz miłego stylu oraz przystępnego języka w wytworzeniu komfortu czytania wielką rolę odegrało także przejrzyste formatowanie tekstu.
Książka na początku pozwala zrozumieć genezę zdolności do opowiadania historii oraz tłumaczy cel kryjący się w opowiadaniu. Po zbudowaniu ram teoretycznych z drobną domieszką filozofii zaczyna się część prezentująca wachlarz klocków, których można użyć do stworzenia własnej historii i nadania jej połysku. Paweł Tkaczyk pokazuje proste przykłady, zwracając uwagę na potencjalne pułapki. W książce stale obecne są odwołania do autorytetów z różnych dziedzin. Ostatecznie Paweł Tkaczyk dzieli się schematem pomagającym w uchronieniu się przed popełnieniem niegodnego wytworu. Harmonijne zakończenie, dobitnie wyjaśnia, czym w istocie jest dążenie do sukcesu i daje nadzieję każdemu, kto je odkryje.
Co przybliżyłoby książkę do ideału? Pada w niej pełno odwołań do nazwisk, lecz próżno szukać odwołań do konkretnych dzieł albo przynajmniej zbiorczej listy wartościowych tytułów. Rozdziały poruszające temat kanałów i formatów komunikacji pozostawiły we mnie mocny niedosyt. Został w nich pokazany pewien podział i ogólna specyfika. Jednak gdyby wspomniane sekcje powiedziały, jak dalej można wykorzystać zawartą w nich wiedzę, całość na pewno by zyskała.
Dzięki „Narratologii” zrobiłem pierwszy krok ku świadomości. Ta książka to, po prostu, dobra opowieść o historiach. Paweł Tkaczyk pozwolił mi spojrzeć na cenne zdobycze z przenikających się dziedzin antropologii, analizy literatury, psychologii, czy starożytnej sztuki retoryki. W ten sposób zyskałem całkiem solidny fundament do wkroczenia w świat storytellingu. W ramach podziękowania – na pewno polecę ją aspirującym copywriterom, świadomym przedsiębiorcom, początkującym pisarzom, czy studentom creative writing.
Bardzo zdziwiłem się, kiedy po niespełna dwóch dniach czytania dobrnąłem do końca. Paweł Tkaczyk w nowoczesny sposób stara się być przewodnikiem-partnerem dla odbiorcy. Ani przez chwilę nie doświadczyłem tak nadmiernej poufałości, jak i mentorskiej autorytatywności. Wierzę, że prócz miłego stylu oraz przystępnego języka w wytworzeniu komfortu czytania wielką rolę odegrało...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niedawno postanowiłem, że zacznę budować swój warsztat pisarski z głową i podejdę do pisania strukturalnie. Wybrałem się więc w podróż po księgarniach, a potem na internetową tułaczkę. Przedarłszy się przez recenzje, wybrałem stos książek, z których miałem zbudować swój pisarski totem.
Podręcznik Winiarskiego i Rawskiej krzyczał bestsellerami, na szczęście mam do takich rzeczy dystans. Z drugiej strony, stwierdziłem, że nie ma co dyskredytować książki za chwytliwy tytuł, który przecież odwołuje się do skrywanych marzeń wielu aspirujących pisarzy.
Z nadzieją na odkrycie tajemnic świata otworzyłem „Po bandzie”. Pierwszy zgrzyt nadszedł bardzo szybko. Jakub Winiarski trochę pochlebił, a zaraz potem bezceremonialnie uczynił mnie swoim kumplem. Rozumiem intencję by nawiązać więź i sprawić, aby czytelnik czuł, że książka jest adresowana właśnie do niego. Niestety, odważne osobowe adresowanie i skrócenie dystansu według mnie nie wyszły tu nikomu na dobre. Przecież da się poważniej, a przy tym partnersko i o istocie sprawy.
Chwilę później pojawiły się ważne nazwiska w dziejach literatury i narratologii, a za nimi cytaty – i dobrze. Błogosławieństwem i przekleństwem książki jest mnogość przytaczanych opinii i perspektyw. Te głosy można ze sobą konfrontować, ale czasem łatwo się w nich pogubić. Głosy te lubią także czasem odwracać się przeciwko nieuważnym. Otóż Winiarski omawiając cechy pisarza, nie omieszkał wykorzystać typów osobowości pisarskiej Nabokova. Od siebie dodał do tego ględę-nudziarza, nudząc rozwlekle już do samego końca – o słodka ironio...
Po kwestiach związanych z podejściem i metafizyką pisania nadszedł czas na esencję, której szukałem. Kreacja bohaterów i tworzenie fabuły. Winiarski postanowił ubarwić czytanie caps lockiem, którym co kilka linijek uwypuklał, że bohater musi być FASCYNUJĄCY, musi mieć CEL, a ten CEL z kolei jest wynikiem POŻĄDANIA itd. Takie smaczki w połączeniu z ciągłą strukturą tekstu i rozwlekłym stylem wypowiedzi Winiarskiego sprawiają, że poradnik staje się nieprzejrzysty. Nawet pisząc, posiłkując się interesującym mnie w danej chwili rozdziałem, miałbym problem w znalezieniu frapujących mnie kwestii.
Czy zamiast ciągłej struktury tekstu opartej na akapitach, nie lepiej byłoby zebrać esencję każdego rozdziału i wyodrębnić ją graficznie w wydzielonej odstępem sekcji albo użyć ramki? Zbieranie zasad i różnych aspektów za pomocą numerów i myślników nie do końca się sprawdza w nawale tekstu.
Ramki, co prawda, pojawiają się, a z nimi – kolejny problem. Raz wypowiedzi znanych autorów i autorytetów przytaczane są w tekście, a raz trafiają do ramki, tak jakby zabrakło pomysłu na wkomponowanie ich w tekst. Zdarzyło się nawet, że słowa przytoczone w tekście pojawiły się stronę obok w ramce z lekką nadbudową. Przecież zrozumiałem za pierwszym razem.
Na szczęście, zdarzają się momenty, które ratują „Po bandzie”. Muszę oddać honor Jolancie Rawskiej, która swoją perspektywą uporządkowuje i uzupełnia spostrzeżenia Winiarskiego. Na pochwałę zasługuje chociażby napomknięcie o metodzie budowania powieści w oparciu o przesłankę, która jest współcześnie dla wielu punktem wyjściowym, szczególnie w scenopisarstwie.
Wielkim plusem jest część 2. dla zaawansowanych, która z przykładami omawia zagadnienia intrygi, humoru, czy erotyki. Przydatne są także rozdziały zamykające książkę, w których osoby związane ze środowiskiem pisarskim i wydawniczym odpowiadają na pytania dotyczące wydawniczego savoir-vivre’u, kwestii praw autorskich i umowy, korzyści płynących ze współpracy z agentem itd. Do tego dochodzi garść porad of formatowaniu i krótki rozdział poświęcony kulturze języka polskiego.
Czy to dobry poradnik? Zdecydowanie nie. To często przegadane bajdurzenie, któremu trzeba poświęcić wiele czasu i skupienia, żeby wyciągnąć bardzo podstawowe skrawki warsztatu. Według mnie, ze sporym zapasem można byłoby pozbyć się blisko jednej trzeciej zawartości na rzecz klarownych podsumowań i schematów. Takie nowoczesne, minimalistyczne podejście na pewno korzystnie wpłynęłoby na użyteczność tej książki.
Nie poleciłbym „Po bandzie” początkującym, bo może zniechęcić. Bardziej doświadczonych może natomiast zawieść, bo dotyka strukturalnych podstaw i nie ma tam wielu technik wchodzących w szczegóły budowania świata, scen i konfliktu. Kiedy zatem warto rzucić okiem na „Po bandzie”? Według mnie – tylko jeśli chce się spojrzeć na różne ujęcia pisarstwa, z ciekawości lub przypadku.
Ktoś pewnie zapyta teraz, co zatem robić? Dokąd iść?
Polecam zapoznać się z wywiadami, książkami, czy wykładami gości TEDx dotyczącymi pisania scenariuszy i storytellingu. Bardzo łatwo znaleźć wywiady z autorytetami storytellingu, do których grona należą John Truby, Michael Hauge, Karl Iglesias, Eric Edson i wielu innych.
W anglojęzycznej części YouTube nietrudno natknąć się na bardzo dobre pisarskie vlogi i kanały poświęcone technikom filmowym, narrative i character designowi. Spoglądając na polskie podwórko, można pokusić się o przeczytanie świetnej „Narratologii” Pawła Tkaczyka. Jeśli ktoś czuje się na siłach by sięgnąć po źródła bardziej akademickie, polecam „Bohatera o tysiącu twarzach” Josepha Campbella.
Niedawno postanowiłem, że zacznę budować swój warsztat pisarski z głową i podejdę do pisania strukturalnie. Wybrałem się więc w podróż po księgarniach, a potem na internetową tułaczkę. Przedarłszy się przez recenzje, wybrałem stos książek, z których miałem zbudować swój pisarski totem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodręcznik Winiarskiego i Rawskiej krzyczał bestsellerami, na szczęście mam do takich...