Aby nie zasiąść na wstępie w loży szyderców pozwolę sobie najpierw zająć się pozytywami. Pani Olga Tokarczuk bardzo dobrze operuje językiem polskim, jest niezwykle (w porównaniu z innymi poczytnymi i niejednokrotnie nagradzanymi autorami) sprawna i poprawna stylistycznie, co coraz częściej jest problemem wśród współczesnych polskich autorów. Nie jestem pewna czy jest to wina obecnego systemu edukacji, w szczególności, że autorzy w wieku średnim lub starczym również prezentują niejednokrotnie mierny poziom. Nie zmienia to faktu, że lekcje z gatunku "creative writing" przydałyby się wszystkim (sama z resztą też bym chętnie skorzystała). Sprawne posługiwanie się motywami literackimi oraz postacie dalece od archetypicznych są kolejnymi pozytywnymi elementami tej układanki, jednak niestety tu muszę zakończyć jasną stronę tej recenzji.
Jestem w pełni świadoma, że ta książka została napisana ponad 30 lat temu, a co za tym idzie powstało po niej wiele innych, które mogły ją naśladować. Nie zmienia to jednak faktu, że po przeczytaniu około 30 stron byłam już pewna zakończenia oraz wiedziałam które postacie umrą. Ponadto czytałam co najmniej dwie niemal identyczne powieści zagranicznych autorów o podobnej strukturze, postaciach, motywach i oczywiście o niemal identycznym zakończeniu. Z tego względu jest niestety niezmiernie zawiedziona.
Jednak bym nie wyszła na ostateczną ignorantkę krytykując fakt, że książka sprzed 3 dekad się potencjalnie zestarzała przytoczę pewną anegdotę. Otóż pewnego wieczora słuchałam Walca nr 2 kompozycji Dimitiego Szostakowicza, z racji znanego wszystkim motywu jakże podobnego do piosenki Maryli Rodowicz postanowiłam sprawdzić co Internet o tym sądzi. Uderzyła we mnie fala krytyki, dysktredytacji tak często nazywanej teraz hejtem. Dlaczego? Bo według gawiedzi Dimitri pisząc w 1938 roku II siutę jazzową popełnił plagiat na utworze napisanym kilka dekad później i w ogóle to im się nie podoba :).
Dlatego też w mojej całkowicie subiektywnej opinii uważam, że książka jest ładnie napisana, jednak przewidywalna i chyba się zestarzała, dlatego postanowiłam dać pani noblistce jeszcze dwie szansy, a wtedy będę skłonna wyrobić sobie o niej bardziej całościową opinię.
Aby nie zasiąść na wstępie w loży szyderców pozwolę sobie najpierw zająć się pozytywami. Pani Olga Tokarczuk bardzo dobrze operuje językiem polskim, jest niezwykle (w porównaniu z innymi poczytnymi i niejednokrotnie nagradzanymi autorami) sprawna i poprawna stylistycznie, co coraz częściej jest problemem wśród współczesnych polskich autorów. Nie jestem pewna czy jest to...
Aby nie zasiąść na wstępie w loży szyderców pozwolę sobie najpierw zająć się pozytywami. Pani Olga Tokarczuk bardzo dobrze operuje językiem polskim, jest niezwykle (w porównaniu z innymi poczytnymi i niejednokrotnie nagradzanymi autorami) sprawna i poprawna stylistycznie, co coraz częściej jest problemem wśród współczesnych polskich autorów. Nie jestem pewna czy jest to wina obecnego systemu edukacji, w szczególności, że autorzy w wieku średnim lub starczym również prezentują niejednokrotnie mierny poziom. Nie zmienia to faktu, że lekcje z gatunku "creative writing" przydałyby się wszystkim (sama z resztą też bym chętnie skorzystała). Sprawne posługiwanie się motywami literackimi oraz postacie dalece od archetypicznych są kolejnymi pozytywnymi elementami tej układanki, jednak niestety tu muszę zakończyć jasną stronę tej recenzji.
Jestem w pełni świadoma, że ta książka została napisana ponad 30 lat temu, a co za tym idzie powstało po niej wiele innych, które mogły ją naśladować. Nie zmienia to jednak faktu, że po przeczytaniu około 30 stron byłam już pewna zakończenia oraz wiedziałam które postacie umrą. Ponadto czytałam co najmniej dwie niemal identyczne powieści zagranicznych autorów o podobnej strukturze, postaciach, motywach i oczywiście o niemal identycznym zakończeniu. Z tego względu jest niestety niezmiernie zawiedziona.
Jednak bym nie wyszła na ostateczną ignorantkę krytykując fakt, że książka sprzed 3 dekad się potencjalnie zestarzała przytoczę pewną anegdotę. Otóż pewnego wieczora słuchałam Walca nr 2 kompozycji Dimitiego Szostakowicza, z racji znanego wszystkim motywu jakże podobnego do piosenki Maryli Rodowicz postanowiłam sprawdzić co Internet o tym sądzi. Uderzyła we mnie fala krytyki, dysktredytacji tak często nazywanej teraz hejtem. Dlaczego? Bo według gawiedzi Dimitri pisząc w 1938 roku II siutę jazzową popełnił plagiat na utworze napisanym kilka dekad później i w ogóle to im się nie podoba :).
Dlatego też w mojej całkowicie subiektywnej opinii uważam, że książka jest ładnie napisana, jednak przewidywalna i chyba się zestarzała, dlatego postanowiłam dać pani noblistce jeszcze dwie szansy, a wtedy będę skłonna wyrobić sobie o niej bardziej całościową opinię.
Aby nie zasiąść na wstępie w loży szyderców pozwolę sobie najpierw zająć się pozytywami. Pani Olga Tokarczuk bardzo dobrze operuje językiem polskim, jest niezwykle (w porównaniu z innymi poczytnymi i niejednokrotnie nagradzanymi autorami) sprawna i poprawna stylistycznie, co coraz częściej jest problemem wśród współczesnych polskich autorów. Nie jestem pewna czy jest to...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to