-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2024-06-08
2024-06-04
Współpraca barterowa.
Trzecie spotkanie z Kubą Krallem i Ingą Rojczyk. Dla mnie pierwsze. Książka dzieje się w dwóch planach czasowych - obecnie i w 1944 roku. Część współczesna nie do końca przypadła mi do gustu - narracja jest trzecioosobowa, ale Autorka używa też narratora ukrytego (chyba tak to się nazywa) i to rodzi niespójność. Do tego częste powtórzenia już raz ujawnionych informacji (często w tej samej formie), brak pomysłu na inne określenie osoby niż imię i nazwisko, za dużo szczegółów i historycznego dydaktyzmu. Wiem, że Autorka ma wiedzę i chce się nią podzielić, ale jest tego za dużo i miejscami brzmi to sztucznie. Część historyczna to inna bajka - świetnie napisana i wciągająca, odsłaniająca historię Lebensbornu na terenie Połczyna i przyczynek do późniejszych wydarzeń.
Sama intryga jest dobra, Autorka podsuwa różne tropy, ale i wskazówki. Można pogłówkować. Mnie z tego główkowania wyszedł ten sam zabójca co i Autorce, ale powód okazał się inny i jak dla mnie naciągany. Spróbuję napisać to bez spojlerów - sprawca nie mógł wpaść na to, że to Zygmunt, bo go wtedy (sprawcy) tam nie było a i Zygmunt nosił wtedy inne nazwisko. Stwierdzenie, że się domyślił to dla mnie stanowczo za mało.
Pomimo minusów szybko ją przeczytałam i nabrałam ochoty na sprawdzenie poprzednich części - historia dzieje się niejako na moich terenach, ciekawi mnie też, czy taką narrację Autorka i tam stosuje. Natomiast dla czytelników znających Czerwone Jezioro i Dzikie psy, Czarny portret to pozycja obowiązkowa.
Współpraca barterowa.
Trzecie spotkanie z Kubą Krallem i Ingą Rojczyk. Dla mnie pierwsze. Książka dzieje się w dwóch planach czasowych - obecnie i w 1944 roku. Część współczesna nie do końca przypadła mi do gustu - narracja jest trzecioosobowa, ale Autorka używa też narratora ukrytego (chyba tak to się nazywa) i to rodzi niespójność. Do tego częste powtórzenia już raz...
2018
2024-05-19
Powinno się zmienić tytuł na Potop, bo autor leje wodę szerokim strumieniem. Jaka grafomania! Jak on nie ma nic do powiedzenia! To pewnie stąd te rozmowy wypełnione informacjami co i kto obejrzał/przeczytał, gorzkie żale pisarzy i wydawców, tabloidowe newsy niemal z każdej dziedziny, kilka stron czatu i opowieści o pseudonimach literackich. I żeby to jeszcze miało jakieś znaczenie dla fabuły, ale nie ma. Pełno nieistotnych szczegółów, szczególików, bezsensownych postaci pojawiających się znikąd i zaraz tam znikających itd. A intryga? Błagam...
Ludzie!!! Jakim cudem to coś ma ocenę 7?! No, chociaż z jednego (znowu nieistotnego wątku) możnaby się domyślać...
Tyle mojego, że nie wydałam ani złotówki na tę książkę tylko ją wygrałam. Nie wiem co z nią zrobić - wyrzucić nie wyrzucę, do biblioteki oddać i wstyd i nie fair w stosunku do potencjalnych czytelników... Chyba schowam gdzieś z tyłu półki na wieczne zapomnienie.
Powinno się zmienić tytuł na Potop, bo autor leje wodę szerokim strumieniem. Jaka grafomania! Jak on nie ma nic do powiedzenia! To pewnie stąd te rozmowy wypełnione informacjami co i kto obejrzał/przeczytał, gorzkie żale pisarzy i wydawców, tabloidowe newsy niemal z każdej dziedziny, kilka stron czatu i opowieści o pseudonimach literackich. I żeby to jeszcze miało jakieś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-26
2024-04-24
Mówiąc w skrócie: wiozła, wiozła i nie dowiozła. Całkiem przyzwoity początek, szczególnie jeśli chodzi o pobudzające apetyt opisy konkursowych dni, ale z czasem wszystko robi się zbyt pospieszne i proste. Ginie ten co miał zginąć, ukarany jest ten co miał być ukarany i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Nie do końca sprawdził się też "podział na głosy" zwłaszcza w przypadku Petera i Pradyumna - czuć, że pisała to kobieta. Wydaje mi się, że zabrakło tu porządnej opieki redaktorskiej, ale ponieważ to debiut, to niech będzie, że to niezłe czytadło.
Mówiąc w skrócie: wiozła, wiozła i nie dowiozła. Całkiem przyzwoity początek, szczególnie jeśli chodzi o pobudzające apetyt opisy konkursowych dni, ale z czasem wszystko robi się zbyt pospieszne i proste. Ginie ten co miał zginąć, ukarany jest ten co miał być ukarany i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Nie do końca sprawdził się też "podział na głosy" zwłaszcza w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021
2024-03-09
Porządnie napisana, dobrze się czytało, ale książka jest tylko niezła i, mimo okoliczności przyrody, letnia. Trochę za dużo tego typu filmów widziałam i trochę za dużo tego typu książek przeczytałam, więc zero zaskoczenia. Po cichu liczyłam, że (spodziewany) plot twist nie będzie stereotypowy albo chociaż nie będzie (znowu spodziewanego) happy endu z Antkiem, ale nie, wszystko zgodnie z przewidywaniami. Szkoda, za to chętnie poznałabym dalsze losy Darii i Marka.
Porządnie napisana, dobrze się czytało, ale książka jest tylko niezła i, mimo okoliczności przyrody, letnia. Trochę za dużo tego typu filmów widziałam i trochę za dużo tego typu książek przeczytałam, więc zero zaskoczenia. Po cichu liczyłam, że (spodziewany) plot twist nie będzie stereotypowy albo chociaż nie będzie (znowu spodziewanego) happy endu z Antkiem, ale nie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-04
Bardzo dobrze się czytało, autor ma świetne pióro.
Bardzo dobrze się czytało, autor ma świetne pióro.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-25
Największą zaletą tej książki jest czas powstania - środek zimnej wojny i spojrzenie kogoś, kogo ten problem bezpośrednio dotyczy. I to, że szybko się ją czyta. I to w zasadzie koniec pozytywów, bo poza tym:
- powolny początek, z niepotrzebnymi wyjaśnieniami i ekspozycją
- papierowe postaci
- drewniany styl
- brak skutków wybuchów atomowych - tzn. zginęło mnóstwo ludzi i połowa Ameryki obróciła się w gruzy, ale do samego Fort Repose to w zasadzie nie dotarło - choroba popromienna? Trzy osoby, które na to zasłużyły, bo były zakałą społeczności. Opad popromienny? Wiatr zniósł, dlatego jedzą owoce, warzywa, ryby i nic im nie jest i raczej nie będzie. Głód? Nikt nie był przygotowany na wojnę, ale jakimś cudem mieszkańcy żyją bez dostaw żywności itd.
- pod koniec książka zmienia się wręcz w (marną) przygodówkę
- ponadczasowość? Pewnie, ale to żadne odkrycie, że póki są ludzie, póty będą się zabijać na różne sposoby.
A abstrahując od treści - korekta w Rebisie nie istnieje, Rosja zawsze będzie imperium zła a Floryda zawsze była stanem umysłu.
Nie tego się spodziewałam po klasyce fantastyki.
#WyzwanieLC2024 luty
Największą zaletą tej książki jest czas powstania - środek zimnej wojny i spojrzenie kogoś, kogo ten problem bezpośrednio dotyczy. I to, że szybko się ją czyta. I to w zasadzie koniec pozytywów, bo poza tym:
- powolny początek, z niepotrzebnymi wyjaśnieniami i ekspozycją
- papierowe postaci
- drewniany styl
- brak skutków wybuchów atomowych - tzn. zginęło mnóstwo ludzi i...
2017
2024-01-25
Mimo, że napisana językiem zbyt ugrzecznionym, mimo, że Borlik już wcześniej korzystał z tego typu mściciela i umieszczenia go na widoku, mimo, że całe rozwiązanie, pomimo zachowanej ciągłości, pozostawia WIELE do życzenia, to jest to dobra książka i bardzo dobrze się ją czyta. Ale lekkie rozczarowanie jednak jest.
Mimo, że napisana językiem zbyt ugrzecznionym, mimo, że Borlik już wcześniej korzystał z tego typu mściciela i umieszczenia go na widoku, mimo, że całe rozwiązanie, pomimo zachowanej ciągłości, pozostawia WIELE do życzenia, to jest to dobra książka i bardzo dobrze się ją czyta. Ale lekkie rozczarowanie jednak jest.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-09
2018-11
2018-11
2019-01-22
Czytałam tę książkę i bałam się.
Bałam się, że umrę z nudów zanim skończę.
Czytałam tę książkę i bałam się.
Bałam się, że umrę z nudów zanim skończę.
Patchwork.
Powiedzmy sobie szczerze - debiut Anastazji Drabot mógł być o wiele lepszy gdyby opieka redaktorska była lepsza. Dlaczego nie znalazła się osoba, która wskazałaby ewidentne błędy, których spokojnie dałoby się uniknąć? W polskiej policji nie ma detektywów. Nawet jeśli policjant zostałby zawieszony za seks ze świadkiem, to nie zdawałby broni i odznaki (blachy raczej) koledze tylko na komendzie. Sorry, ale tu jest Polska a nie Ameryka. Pierwszy też raz widzę w polskiej sensacji ten sposób prowadzenia śledztwa - to są metody prywatnych anglosaskich detektywów z dawnych lat (Christie, Chandler), które do polskiej rzeczywistości mają się nijak. Gdzie był research, gdzie był redaktor? Do tego za dużo łzawego romantyzmu w wykonaniu Bruna, rodzinnych kinder niespodzianek a pomysłu na dziewczynę w bieli i jego rozwiązania nawet nie skomentuję. Wszystkiego za dużo, jakby Drabot nie potrafiła wybrać, z których pomysłów zrezygnować, więc wykorzystała wszystkie. I znowu - zabrakło redaktorskich nożyczek.
Autorka szuka swojego stylu a na razie weźmie trochę stąd, trochę stamtąd i próbuje złożyć coś własnego. Z różnym skutkiem. A jednak mimo tego nadmiaru pomysłów, podpatrywania i klisz, ta książka ma coś w sobie. Postaci są dobrze napisane (Rozalia), widać dobrą zdolność obserwacji i swobodę językową.
Przed Drabot jeszcze sporo pracy, ale jestem ciekawa jej kolejnej książki i tego w jaką stronę i czy rozwinie się jej pisanie. Daję 6/10 i kredyt zaufania.
Patchwork.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPowiedzmy sobie szczerze - debiut Anastazji Drabot mógł być o wiele lepszy gdyby opieka redaktorska była lepsza. Dlaczego nie znalazła się osoba, która wskazałaby ewidentne błędy, których spokojnie dałoby się uniknąć? W polskiej policji nie ma detektywów. Nawet jeśli policjant zostałby zawieszony za seks ze świadkiem, to nie zdawałby broni i odznaki (blachy...