-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-01-03
2016
Po książkę sięgnąłem po wielokrotnym namawianiu mnie do przeczytania przez mojego tatę, warszawiaka fest z Zacisza. Długo się zbierałem, właściwie zaważyło to, że miałem wersję ebookową, która jest nieco przystępniejsza niż "cegła" wydana jeszcze za PRLu. Cóż mogę o książce... jest dziwna. Jest bardzo warszawska, bardzo klimatyczna. Ciekawa językowo (gwara!) Opisy miejsc, geografia powojennej Warszawy, miód na oczy każdego warszawiaka. To wszystko mocna dycha. Niestety, cała reszta jest dla mnie nie do przetrawienia: chaotyczna fabuła, bardzo nierówna. Ciągłe przeskoki w pół zdania, raz fragmenty ciekawych wypowiedzi i opisów, nagle jakieś dziwne dialogi i tak w kółko. Okropnie się męczyłem czytając tą książkę, konstrukcja, rytmika, brak ładu i składu, gdzieś wszystko się rozmazuje i gubi... zupełnie nie moja bajka. Nie potrafiłem do końca zrozumieć atmosfery, podobno książka miała być mroczna. Nie była, a mroczny niby klimat psuty był przez prześmiewczo ponazywanych bohaterów, którzy zdawali się być bardziej karykaturami samych siebie. Owszem wyraziści, ale śmieszni.
Pewnie w latach 50tych tak się pisało i to było w porządku a książka była świetnym kryminałem. Niestety, mam wrażenie, że poza ładunkiem "warszawskości tamtego okresu" paskudnie się zestarzała... Jak na tak kultowe dzieło to oczekiwałem znacznie więcej.
Po książkę sięgnąłem po wielokrotnym namawianiu mnie do przeczytania przez mojego tatę, warszawiaka fest z Zacisza. Długo się zbierałem, właściwie zaważyło to, że miałem wersję ebookową, która jest nieco przystępniejsza niż "cegła" wydana jeszcze za PRLu. Cóż mogę o książce... jest dziwna. Jest bardzo warszawska, bardzo klimatyczna. Ciekawa językowo (gwara!) Opisy miejsc,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-23
Recenzja/opinia może zawierać spoilery - nie chcesz, nie czytaj! :)
Specjalnie założyłem konto, żeby przestrzec wszystkich przed tą książką. Oceniana jest zaskakująco wysoko, ba, bywa że w pierwszej dwudziestce najlepszych dzieł Kinga. Kompletnie nie mogę się zgodzić z tymi opiniami. Książka zaczyna się obiecująco, wręcz rewelacyjnie, łykamy pierwsze dziesiąt stron praktycznie od razu. Koncepcja ciekawa, oczekujemy więcej, szybciej i konkretniej. Lampka ostrzegawcza zapala się jednak, kiedy od początku razi amerykańska maniera stylistyczna (zbyt dosłowne tłumaczenie?) - ciężko mi się czyta książki, w których na siłę wtrąca się wszelkie amerykanizmy, powiedzonka, anegdotki których nikt poza samymi mieszkańcami USA nie rozumie. Następnie, autor z urokiem eksplozji kilku ton dynamitu, wysadza swoją dopiero co naszkicowaną koncepcję podróży w czasie i tej/tych podróży konsekwencji. Dalej właściwie nie ma co czytać, bo każdy jakkolwiek obeznany z literaturą traktującą o podróży w czasie wie, że całość nie ma większego sensu, niezależnie od tego co zostanie napisane.
Dalej, książka płynie w kierunku romansu w latach 50-60. Bladego, pretensjonalnego i niesamowicie kiczowatego. Główny bohater, mimo że jest nauczycielem, wydaje się kompletnie nie rozumieć co się wokół niego dzieje. Czym są lata 50-60, jak funkcjonowały i jak wyglądały. Zaskakuje go to co chwilę. Gubi się zupełnie, nie skupia na roli i zadaniu, błądzi, zgaduje, właściwie praktycznie nie jest w stanie zbliżyć się do celu, bo nie bardzo wie co on tu właściwie robi.
Zwykle mocna strona Kinga, czyli postaci tutaj także zawodzi: główny bohater jest nijaki, po prostu głupi. Reszta bohaterów jest uroczo naiwna i kompletnie bez wyrazu. Po kilkuset stronach poruszania się w pseudoromansowym maraźmie w przeszłości, autor chyba zdaje sobie sprawę, że warto dobić do brzegu z fabułą i także tym razem czyni to z gracją słonia w składzie z porcelaną. Rozwiązuje wszystko łopatologicznie, prosto, pretensjonalnie, wręcz niegodnie swojego nazwiska...
Po przeczytaniu książki miałem wrażenie, że nie jest możliwe, aby ktoś pokroju Stephena Kinga wypłodził takie słabe dzieło. Pomijając miałkość fabuły, spartolony już na samym początku główny koncept, nadmierne dłużyzny, totalną nudę i głupotę głównych bohaterów (miejscami ciężko było na nich nie krzyczeć w duchu czytając) to zaskakują błędy edytorskie, drewno językowe i styl na poziomie studenta literatury a nie uznanego autora.
Książki należy unikać, szkoda czasu. Ogromny zawód i sracone pieniądze.
Recenzja/opinia może zawierać spoilery - nie chcesz, nie czytaj! :)
Specjalnie założyłem konto, żeby przestrzec wszystkich przed tą książką. Oceniana jest zaskakująco wysoko, ba, bywa że w pierwszej dwudziestce najlepszych dzieł Kinga. Kompletnie nie mogę się zgodzić z tymi opiniami. Książka zaczyna się obiecująco, wręcz rewelacyjnie, łykamy pierwsze dziesiąt stron...
Nie bardzo rozumiem po co autor tą książkę napisał. Ok, przyjmuję do wiadomości, że "bo mógł". Jasne, ja też mogę obrazić sąsiada, kolegę czy kogoś o innych poglądach ale tego po prostu nie robię, bo nie wypada, bo takie są zasady. Autora popularnych książek obowiązują one nawet bardziej, niż mnie. Książka to potworny bełkot sfrustrowanego człowieka. To nawet nie chodzi o poglądy polityczne, bo każdy ma jakie lubi. Tu chodzi o to, że autor nie szanuje swoich fanów ani potencjalnych czytelników wcale wydając takie "dzieło". Obraża, to już od samego początku nazywając kolegów z osiedla/szkoły "nierogacizną", to tak najdelikatniej. A co, drogi autorze, jak ta nierogacizna w dresie jest wielkim fanem twojej twórczości i chwali się, że ma takiego kolegę z klasy i przeczytał wszystko? Może poszedł w Twoje ślady? Może dzięki temu wyszedł na prostą? Nie głupio? Piszesz, drogi autorze, że nie tolerujesz chamstwa. Gorzej, że samemu nie stosujesz się do tej zasady i obrażasz wszystkich i wszystko, używając do tego jakichś teorii spiskowych i przemyśleń rodem ze średniowiecza wymieszanych z czystym ignoranctwem nieprzystającym autorowi tak doskonałych cykli. Wydawało mi się, że A. Pilipiuk jest pisarzem otwartym, światłym, inteligentnym i po prostu przyjaznym i ciepłym jak jego proza... niestety, wylazło z niego wszystko złe co miało wyleźć a nie powinno.
Jestem zszokowany tą lekturą. Szczerze. Odradzam absolutnie każdemu. Niestety, jestem tym, który do tej pory Pilipiuka ubóstwiał, przeczytał wszystko, zaraził Pilipiukiem ojca. Książka do wyrzucenia na śmietnik z odrazą.
Nie bardzo rozumiem po co autor tą książkę napisał. Ok, przyjmuję do wiadomości, że "bo mógł". Jasne, ja też mogę obrazić sąsiada, kolegę czy kogoś o innych poglądach ale tego po prostu nie robię, bo nie wypada, bo takie są zasady. Autora popularnych książek obowiązują one nawet bardziej, niż mnie. Książka to potworny bełkot sfrustrowanego człowieka. To nawet nie chodzi o...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to