Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Dobra książka na przetrwanie anginy. Nie wymagająca zbyt wiele od czytelnika ;)

Dobra książka na przetrwanie anginy. Nie wymagająca zbyt wiele od czytelnika ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wracam do Bullerbyn, czytając tę książkę synkowi.

Wracam do Bullerbyn, czytając tę książkę synkowi.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytam wieczorami synkowi. Przy okazji sama wracam do Narnii.

Czytam wieczorami synkowi. Przy okazji sama wracam do Narnii.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam w oryginale, bo takowy tylko posiadam, wyszperany gdzieś w secondhandzie za złotówkę ;)
Zachęcił mnie tytuł oraz okładka (różna od polskiej), na której widniały kobiece szpilki, damska torebka i wystające z niej druty i włóczka. Może tym impulsem, który kazał mi sięgnąć po tę książkę, była skrywana gdzieś głęboko tęsknota za ręcznymi robótkami? Przecież potrafię wydziergać coś tam na drutach, ale wiadomo - czasu nie ma, tyle innych spraw na głowie. Ale jesień i zima to dobra pora, by wrócić do zapomnianego hobby, które, pamiętam dobrze, potrafi świetnie zrelaksować, no i pozwala stworzyć coś praktycznego i niepowtarzalnego ;)
A wracając do książki - spodziewałam się jakiejś lekkiej historyjki miłosnej z robótkami w tle. Okazało się jednak, że to powieść o różnych kobietach, w różnym wieku i różnych sytuacjach życiowych. Przewija się tu wątek samotnego macierzyństwa, wdowieństwa, konfliktów rodzinnych, aborcji i poronienia, poszukiwania tożsamości i korzeni rodzinnych, rozwodu, samodzielności kobiet w życiu i biznesie oraz oczywiście miłości, przyjaźni, dziergania na drutach i pieczenia ciasteczek. Zawiązany spontanicznie Piątkowy Klub Robótek Ręcznych okazuje się być czymś więcej, niż tylko kółkiem zainteresowań, a różne wątki dążą do nieoczekiwanych rozwiązań.
Dobra lektura na jesienno-zimowe wieczory, choć w ostatecznym rozrachunku odrobinę płytka. Mimo to - polecam :)

Przeczytałam w oryginale, bo takowy tylko posiadam, wyszperany gdzieś w secondhandzie za złotówkę ;)
Zachęcił mnie tytuł oraz okładka (różna od polskiej), na której widniały kobiece szpilki, damska torebka i wystające z niej druty i włóczka. Może tym impulsem, który kazał mi sięgnąć po tę książkę, była skrywana gdzieś głęboko tęsknota za ręcznymi robótkami? Przecież...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moist von Lipwig bije się o palmę pierwszeństwa wśród moich ulubionych dyskowych bohaterów z Patrycjuszem. I nie wiem, kto wygra :) Chyba nigdy dotąd nie zdarzyło mi się przeczytać dwu książek o Świecie Dysku jedna po drugiej. Traktowałam je jako miłe przerywniki między lekturami poważnymi, smutnymi lub w języku angielskim (bo te ostatnie czytam dość wolno i potem potrzebuję czegoś szybkiego i rozrywkowego jako odtrutkę). Dla mnie bomba! Może nie tak frapująca, jak "Piekło pocztowe", w którym główny bohater pojawił się po raz pierwszy. Tym razem byłam wszak pewna, że wyjdzie obronną ręką z wszelkich opresji, domyśliłam się, jak zrewolucjonizuje system pieniężny i tylko pan Bent okazał się być wielką zagadką. Spędziłam miłe chwile z książką "Świat finansjery" i czekam na kolejne z moim ulubieńcem w roli głównej.

Moist von Lipwig bije się o palmę pierwszeństwa wśród moich ulubionych dyskowych bohaterów z Patrycjuszem. I nie wiem, kto wygra :) Chyba nigdy dotąd nie zdarzyło mi się przeczytać dwu książek o Świecie Dysku jedna po drugiej. Traktowałam je jako miłe przerywniki między lekturami poważnymi, smutnymi lub w języku angielskim (bo te ostatnie czytam dość wolno i potem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do Świata Dysku przenoszę się, gdy potrzebuję poprawić sobie humor. Mam w domu spory zbiorek książek Pratchetta i mogę je sobie dawkować, kiedy tylko zechcę. Sięgnęłam po "Łups!" na osłodę listopadowych, zimnych wieczorów. I nie zawiodłam się. Pratchett bawi jak zawsze. Już sam fakt, że oś fabuły zbudowana jest tu wokół Straży Miejskiej i jej komendanta, daje podstawy przypuszczać, że będzie się działo. I to wesoło. Znakomite dialogi, wyraziste postacie, wartka akcja, no i odrobina refleksji, bo przecież Ankh-Morpork odbija w trochę krzywym zwierciadle znaną nam rzeczywistość. Bardzo polecam!

Do Świata Dysku przenoszę się, gdy potrzebuję poprawić sobie humor. Mam w domu spory zbiorek książek Pratchetta i mogę je sobie dawkować, kiedy tylko zechcę. Sięgnęłam po "Łups!" na osłodę listopadowych, zimnych wieczorów. I nie zawiodłam się. Pratchett bawi jak zawsze. Już sam fakt, że oś fabuły zbudowana jest tu wokół Straży Miejskiej i jej komendanta, daje podstawy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowała mnie ta książka bardzo. Sięgnęłam po nią zachęcona zachwytami kuzynki, która oderwać się od niej nie mogła. A ja brnęłam z wielkim trudem.
Dlaczego? Z pewnością nie ułatwiały lektury liczne dygresje narratora, często w formie filozoficznych rozważań lub karkołomnych porównań. Przedstawiane przez niego poglądy wydawały się jakieś miałkie. Po drugie bohaterowie książki, cóż, dość powiedzieć, że żaden z nich nie wzbudzał sympatii, ani jeden. Nawet słodka i niewinna kuzynka Lucy. Denerwowała mnie protagonistka, Madzia, choć żal było widzieć jej cierpienia, niedopasowanie do otoczenia i niesprawiedliwe traktowanie. Cały świat przedstawiony dawał ponure, pesymistyczne wrażenie, jakby nad wszystkimi wisiało jakieś fatum. Przeczuwałam jakąś tragedię w finale. Wydawać by się mogło, że w świecie tym nie ma w nim ani odrobiny dobra, a jeśli już, okazuje się być ono tylko pozorem, pod którego przykrywką kryją się niskie uczucia. Wyjątkiem były może postaci przedstawicieli warstw najbiedniejszych, którzy w swym ubóstwie wydawali się autentycznie troskliwi, szczerzy i dobrzy.
Książka budziła skojarzenia z twórczością Orzeszkowej, Konopnickiej, może Prusa nawet. Trudno jednak w niej było znaleźć jakiś pozytywny program, sugestię rozwiązania problemów, z jakimi borykała się główna bohaterka.
Warto przeczytać, ale nie jest to książka, do której chciałoby się wrócić z przyjemnością.

Rozczarowała mnie ta książka bardzo. Sięgnęłam po nią zachęcona zachwytami kuzynki, która oderwać się od niej nie mogła. A ja brnęłam z wielkim trudem.
Dlaczego? Z pewnością nie ułatwiały lektury liczne dygresje narratora, często w formie filozoficznych rozważań lub karkołomnych porównań. Przedstawiane przez niego poglądy wydawały się jakieś miałkie. Po drugie bohaterowie...

więcej Pokaż mimo to