rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kontynuacja „Samotności..”? I tak i nie. Może stanowić osobną powieść, ale bohaterem jest Jakub, syn bohaterki poprzedniej książki, która to jest także bohaterką książki! Wspaniale wpleciona w losy bohaterów, potwierdza powiedzenie, że nie ma przypadków. Że wszystko dzieje się po coś. Pięknie opisana historia budzenia się miłości. Umiejętności słuchania partnera. Umiejętności mówienia o emocjach. Splątane losy bohaterów sprawiają, że ich losy w pewien sposób nakładają się na siebie, tworząc spójna historię. To jest historia także o wyborach. O prawdzie i kłamstwie. O macierzyństwie. O ojcostwie. O relacjach matka-syn-ojciec. O zaufaniu i prawdzie. To chyba uderzyło mnie najbardziej – prawda. Jak Nadia bardzo zaryzykowała przedstawiając Jakubowi prawdę. Tylko prawdziwa miłość, zaufanie do siebie, do rodziców sprawiła, że Jakub potrafił zrozumieć, co naprawdę czuje, co zrobić w obliczu prawdy. Zawsze uważałam, że prawda jest rozwiązaniem wielu problemów, ale niestety, nie wszyscy się ze mną zgadzają. Małe kłamstwa pociągają za sobą następne i tworzy się ściana, przez którą trudno już się przebić.
To nie jest „Samotność w sieci”. „Samotność..” została napisana w innych czasach. W czasach budzenia się Internetu. W czasach bez Facebooka, Instagrama, Twittera, WhatsAppa i Messengera. Było tylko ICQ i maile. I modemy telefoniczne. Ale emocje pozostały te same. Te nie zmieniają się pomimo upływu lat. Zauważałam też, że Nadia i Jakub nie są uzależnieni od social-mediów. Nie trzymają telefonów w rękach, nie bombardują się wiadomościami mimo technologicznej dostępności. Podczas rozstania cierpliwie czekają na swoje maile, zamiast wymieniać się krótkimi wiadomościami tekstowymi. W naszych czasach jest to bardzo piękne, godne wręcz naśladowania.
Nie wiem, czego się spodziewałam zanim przeczytałam „Koniec samotności” ale nie rozczarowałam się. Cała fabuła jest przemyślana, spójna, pełna szczegółów naukowych. Bo nawet nauka może być interesująca jak mówi o niej JLW. Nic się nie zmienia: JLW jest dla mnie mistrzem mówienia o uczuciach. Nikt tak tego nie potrafi robić jak on.
Warto potraktować „Koniec samotności” jako oddzielną książkę. Nie porównywać. Wtedy odkrywa się na nowo to, co najważniejsze. Dopiero teraz wrócę do „Samotności…”

Kontynuacja „Samotności..”? I tak i nie. Może stanowić osobną powieść, ale bohaterem jest Jakub, syn bohaterki poprzedniej książki, która to jest także bohaterką książki! Wspaniale wpleciona w losy bohaterów, potwierdza powiedzenie, że nie ma przypadków. Że wszystko dzieje się po coś. Pięknie opisana historia budzenia się miłości. Umiejętności słuchania partnera....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zanim książka się rozpoczęła to już się skończyła. Niby fajnie się czytało, nieskomplikowana historia dziewczyny z kompleksami, bez zakończenia...

Zanim książka się rozpoczęła to już się skończyła. Niby fajnie się czytało, nieskomplikowana historia dziewczyny z kompleksami, bez zakończenia...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zupełnie nie moja bajka. Źle mi się czytało. Sama jestem z pokolenia młodzieży lat 90 tych, i zupełnie nie utożsamiam się z bohaterami tej książki. Rozumiem, że to literatura faktu, ale jak na reportaż za długo, za nudno. Sam sposób pisania nie przypadł mi do gustu. Nie mogę powiedzieć że książka zła. Po prostu nie trafiła w mój gust.

Zupełnie nie moja bajka. Źle mi się czytało. Sama jestem z pokolenia młodzieży lat 90 tych, i zupełnie nie utożsamiam się z bohaterami tej książki. Rozumiem, że to literatura faktu, ale jak na reportaż za długo, za nudno. Sam sposób pisania nie przypadł mi do gustu. Nie mogę powiedzieć że książka zła. Po prostu nie trafiła w mój gust.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka absolutnie nie rozczarowuje. Ktokolwiek zna i rozumie Wiśniewskiego wie, czego może się spodziewać. To jest właśnie Wiśniewski. Rozbierający ludzkie emocje na czynniki pierwsze. Nikt tak nie napisze o emocjach jak on. Nikt tak nie opisze postrzegania świata. Mnie zapiera dech w piersiach jak czytam. Czytam i zaczynam rozumieć to, czego wcześniej nie rozumiałam. Zaczynam pojmować mechanizm odczuwania swojego własnego i dziwię się, że inni mogą odczuwać podobnie. A Wiśniewski potrafi tak to opisać, że trafia w najczulsze miejsca. Zmusił mnie do zastanawiania się nad oczywistymi sprawami. Każda osoba spotkana w życiu ma swoją historię. Każdy z nas nosi w sobie jakiś smutek. I od nas samych zależy jak sobie z tym smutkiem poradzimy. I jak nam łatwo przychodzi oceniać ludzi. Książka pełna życiowych, oczywistych mądrości. Dla mnie jedna z lepszych. Na pewno będę do niej powracała. Książka na pewno nie jest skierowana do każdego. Myślę, że wymaga uważnego, skupionego czytelnika, który rozumie Polskę i ludzi z lat dziewięćdziesiątych. Lub który chce tą Polskę zrozumieć.

Książka absolutnie nie rozczarowuje. Ktokolwiek zna i rozumie Wiśniewskiego wie, czego może się spodziewać. To jest właśnie Wiśniewski. Rozbierający ludzkie emocje na czynniki pierwsze. Nikt tak nie napisze o emocjach jak on. Nikt tak nie opisze postrzegania świata. Mnie zapiera dech w piersiach jak czytam. Czytam i zaczynam rozumieć to, czego wcześniej nie rozumiałam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wlasnie skonczylam czytac Beksinscy, portret podwojny. I powiedzenie: im mniej wiesz tym zdrowiej zyjesz jak najbardziej pasuje mi po przeczytaniu tej ksiazki.
Zdzisław Beksiński byl mi zupelnie obcą postacią. Nie znalam jego tworczości, nie słyszałam o nim - nie interesuje sie sztuka, moze dlatego. Zreszta nawet teraz, gdy wiem, jakiej tematyki prace dotycza wcale nie chce ich ogladac. Ale Tomek Beksinski byl moim idolem z mlodosci. Byl moim glosem, uczylam sie muzyki m.in. od niego. Wiedzialam, ze zginal smiercia samobojcza, ale nie wiedzialam, jak bardzo skomplikowana postacia byl Tomek. I chyba szkoda, ze prezczytalam ta ksiazke, bo ta wiedza zburzyla moje wyobrazenie o idolu...
Zakonczenie ksiazki bardzo bardzo mna wstrzasnelo - nie wiedzialam jak sie skonczy, wiec przezylam swoistego rodzaju szok...
Nie mniej jednak ksiazke polecam. Bardzo polecam.

Wlasnie skonczylam czytac Beksinscy, portret podwojny. I powiedzenie: im mniej wiesz tym zdrowiej zyjesz jak najbardziej pasuje mi po przeczytaniu tej ksiazki.
Zdzisław Beksiński byl mi zupelnie obcą postacią. Nie znalam jego tworczości, nie słyszałam o nim - nie interesuje sie sztuka, moze dlatego. Zreszta nawet teraz, gdy wiem, jakiej tematyki prace dotycza wcale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bez szału. Przeczytana w jeden dzień, słaba, nie zostanie w pamięci.

Bez szału. Przeczytana w jeden dzień, słaba, nie zostanie w pamięci.

Pokaż mimo to