rozwiń zwiń

Premiera książki Marty Kisiel. „Praca w wydawnictwie byłaby czystą przyjemnością, gdyby nie autorzy"

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.10.2023

Kulis pracy w wydawnictwie w krzywym zwierciadle ciąg dalszy. Tym razem Marta Kisiel na świeczniku stawia autorów. Wybrani śmiałkowie spędzą cztery dni na odludziu w starym ośrodku wojskowym, gdzie pod okiem profesjonalistów będą doskonalić swój warsztat pisarski podczas wykładów oraz prac w terenie. Zapewniona została również niepowtarzalna obsługa medialna dla tak znaczącego wydarzenia. Co w tym scenariuszu może pójść nie tak? Znając Martę Kisiel – niemal wszystko.

Premiera książki Marty Kisiel. „Praca w wydawnictwie byłaby czystą przyjemnością, gdyby nie autorzy" Materiały Wydawnictwa Mięta

Ciemne chmury zebrały się nad wydawnictwem JaMas…

Z desperacji rodzą się różne rzeczy. Raz są to kreatywne warsztaty, innym razem trup. Jednak przychodzą też w życiu takie chwile, kiedy jesteśmy w stanie zrobić wszystko, aby uratować to, na czym nam zależy. Nawet jeżeli jest to upadające wydawnictwo z irytującymi pracownikami. Tym razem przenosimy się z uroczego biura przy ulicy Górniczej 35 do starego ośrodka wojskowego w górach, gdzie odbywać się będą jedyne
w swoim rodzaju warsztaty survivalowo-literackie. Motyw przewodni – oczywiście zbrodnia. W końcu na tym nasi bohaterowie znają się najlepiej, prawda?

,,Wtem denat” to drugi tom serii „Autokorekta” Marty Kisiel. Jest to kontynuacja komedii kryminalnej ,,Nagle trup”, której bohaterom przestaje już być jednak tak wesoło – czeka ich mocne zderzenie z rzeczywistością. Autorka w umiejętny sposób odziera twórczy proces pisania książki z wielu idealistycznych wyobrażeń. To słodko-gorzka opowieść o tym, jak naprawdę wygląda współpraca na linii wydawca – autor. Zabawna, ironiczna, momentami bardzo refleksyjna, wciąga czytelnika w głębsze i coraz bardziej niebezpieczne meandry pracy w wydawnictwie.

Mówię, żeby pisali, no bo przecież przyjechali tu po to, żeby pisać, jak napiszą, to wydadzą, a ja to sprzedam. Proste. Czy może być coś prostszego? A ci wywalają na mnie gały, jakbym im kazał podpalać bezcenne zabytki i topić ślepe kocięta!

Trzy pytania do autorki ,,Wtem denata” – krótki wywiad z Martą Kisiel

Angelika Kuch, Martyna Olewska: Twoja książka jest szczególnie interesująca dla osób chcących się związać zawodowo z branżą wydawniczą. Zdradzasz w niej, oczywiście
z odpowiednią dozą humoru, jak część rzeczy wygląda. Przy ,,Nagle trupie” skupiłaś się bardziej na stronie wydawniczej, w drugiej części serii – bardziej na autorskiej. Nie obawiałaś się, że to, co czytelnicy zastaną w środku, odstraszy część ludzi marzących o pracy w branży? A może jednak myślisz, że zachęci, sprawi, że będą zadawać więcej pytań?

Marta Kisiel: Och, jestem absolutnie spokojna. Część tych marzycieli uzna, że to wyzwanie, które warto podjąć, reszta – że to po prostu niemożliwe, że coś zmyślam, że to konwencja komediowa wjechała za mocno. No bo kto to widział, żeby TAKIE rzeczy wyprawiały się w wydawnictwie,
w tym przecudownym miejscu, gdzie powstają książki, literatura powstaje, kultura wymieszana
z magią! Chaos? Desperacja? Przypadek? Kierownictwo w panice, autorzy we mgle? Nie, to na pewno nie może być prawda!

A najciekawsze w tym wszystkim są reakcje paru osób z branży, które miały już tę powieść
w rękach. Kilka zaśmiewało się do łez, kilka tylko pokiwało głową, że tak było, to prawda, ale kilka wzdrygnęło się i stwierdziło, że nie, tym razem przesadziłam z realizmem. Stąd zresztą dopisek na okładce, poczyniony doskonale znaną mi ręką – może dowcip, a może ostrzeżenie?…

A.K., M.O.: Twoja wieloletnia kariera autorki nie mogła nie wpłynąć na fabułę książki. Ile osobistych doświadczeń możemy w niej znaleźć? Debiutowałaś kilkanaście lat temu, więc jesteś dobrze zaznajomiona z procesem wydawniczym, ale może Twoje początki jako pisarki były podobne? Czy posługując się humorem i ironią, chciałaś w pewien sposób pokazać czytelnikom, jak to wygląda naprawdę?

M.K.: Całą tą serią staram się przybliżyć czytelnikowi, jak wygląda od środka tak zwane wydawanie książek. Przemycam trochę wiedzy typowo edytorskiej, trochę realiów, trochę anegdot. O ile w „Nagle trupie” skupiałam się raczej na procesie wydawniczym, o tyle głównym tematem „Wtem denata” są szeroko pojęci autorzy. I pod tym względem wyszła mi zaskakująco osobista książka.

Debiutowałam w 2006 roku, w zupełnie innej rzeczywistości. Wiele rzeczy działo się wtedy wolniej, wymagało mnóstwa cierpliwości, samozaparcia często graniczącego z kurczowym trzymaniem się… no, ktoś powie, że marzeń, ktoś inny, że złudzeń. Ktoś naprawdę uparty mógł co najwyżej założyć bloga i wrzucać tam swoją twórczość, licząc, że ktoś go znajdzie, przeczyta, może zostawi komentarz lub dwa. I tyle. Dzisiaj wystarczy założyć konto na Wattpadzie, żeby znaleźć się nie tyle krok, ile całą długość pyska dalej.

Miałam naprawdę wiele szczęścia, bo debiutowałam w fantastyce, czyli w gatunku, wokół którego od dziesięcioleci istnieje i prężnie działa w Polsce tak zwany fandom, środowisko bardzo różnorodne, zrzeszające szeroko pojętych twórców i odbiorców fantastyki. Byli to ludzie do tego stopnia oddani gatunkowi, że własnymi siłami powoływali do życia i prowadzili przeróżne inicjatywy, portale, czasopisma internetowe – takie jak „Fahrenheit”, w którym ukazało się moje debiutanckie opowiadanie. Zupełnym przypadkiem trafiłam do tego zakątka fandomu, gdzie grasowali zawodowi redaktorzy związani z fantastycznymi wydawnictwami. I tym redaktorom chciało się w wolnych chwilach pracować z młodymi, nieopierzonymi wanna be autorami, bo uważali, że w ten sposób jak gdyby budują przyszłość tego gatunku. Brzmi to trochę górnolotnie, trochę nierealistycznie, ale koniec końców spod ich skrzydeł wyszło kilkoro solidnych autorów.

A co najważniejsze, również dzięki fandomowi poznałam chociażby Milenę Wójtowicz, Anetę Jadowską, Jagnę Rolską, Magdalenę Kubasiewicz i wiele innych osób, dzięki którym miałam
i mam nadal poczucie pewnej wspólnoty celów i doświadczeń. To bardzo ważne dla każdego autora, ale zwłaszcza dla młodego, który dopiero wspina się po tych pierwszych stopniach kariery, zbiera pierwsze cięgi, przeżywa pierwsze triumfy. Dobrze mieć wtedy towarzystwo, kogoś, z kim możesz się nawzajem dopingować, motywować i cieszyć, a czasem też pochlipać sobie nawzajem w rękaw, że przecież tak bardzo chcemy, a tak bardzo nam nie wychodzi.

A potem człowiek typu autor w końcu wzbija się i przez pewien czas unosi ponad tą ziemską dziedziną ułudy na skrzydłach wielkiego entuzjazmu, aż pewnego dnia odkrywa grawitację i inne przykrości. Zmęczenie materiału chociażby. Strach, że kolejna książka nie dorówna poprzedniej. Albo blokadę pisarską, którą trzeba jakoś przemóc, przełamać. Tylko jak? Albo że – jak to ujmuje brutalnie we „Wtem denacie” kierownik pecha Wojciech Szumski – pisanie polega na tym, że się siedzi i pisze. Nie da się inaczej, to się nie zrobi samo. Że już nie wspomnę o największym chyba koszmarze, jaki może zawisnąć nad autorem, czyli dedlajnie. Z naciskiem na „ded”.

A.K., M.O.: Przedstawiasz różne typy autorów, mamy spokojniejsze i bardziej ekscentryczne osobowości. Czy w którejś z tych postaci znajdziemy odbicie Marty Kisiel, jakiś pierwiastek jej charakteru? Uosabiasz się z którymś z nich?

M.K.: Och, każdy z tych autorów ma coś ze mnie, z moich doświadczeń, przemyśleń, rozczarowań i nadziei. Nie bez powodu dedykowałam tę powieść straconym złudzeniom. I może dlatego na tym etapie mojej pisarskiej powiedzmy-że-kariery najbardziej utożsamiam się z… Wojciechem Szumskim. Czyli wszystko pięknie, wena, pomysł, zapał, wszystko cacy, a teraz proszę zaparkować cztery litery i brać się do roboty. I nie ma, że boli, czytelnicy czekają!

Ale bez obaw – tom trzeci będzie miał o wiele bardziej optymistyczną dedykację.

„Jedyne wydawnictwo z oficjalnym bodycountem ogłasza warsztaty literackie dla śmiałków. Trzy dni w głuszy sam na sam z bezlitosnym wydawcą. Kto przeżyje, ten wygrywa debiut oraz życie!” – zakończył szyderczym zakrzyknięciem.

Idealna pozycja dla fanów komedii kryminalnych 

Marta Kisiel (ur. 1982) – pisarka i tłumaczka, wrocławianka z pochodzenia, z wykształcenia polonistka. Autorka bestsellerowych komedii kryminalnych („Dywan z wkładką”, „Efekt pandy”, „Zawsze coś”, „Nagle trup”), powieści humorystycznych (Dożywocie, Siła niższa, Oczy uroczne) oraz tzw. cyklu wrocławskiego, łączącego wątki przygodowo-historyczne z fantastyką grozy („Toń”, „Nomen omen”, „Płacz”). Wielokrotnie wyróżniana i nagradzana za swoje książki z cyklu Małe Licho skierowane do młodszych czytelników.

Przeczytaj fragment książki „Wtem denat”:

Książka jest już dostępna w sprzedaży online.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Iśka 26.10.2023 08:01
Czytelnik

Pani Marta potrafi mnie rozśmieszyć. Przy Teresce trawnej zrywałam boki. Pani Marto proszę o więcej:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 25.10.2023 14:30
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post