Dałem tej książce wysoką ocenę. Może trochę za wysoką, lecz jak czytam opinię innych czytelników LC to krew mnie zalewa. Nie wiem czego ci ludzie oczekiwali. Skandali? Obrzucania się błotem? Jeśli tak, to powinni wejść na Pudelka czy inszego Kozaczka. Lenny dorastał w bogatym domu. Może nie wszystko działało tam tak, jak powinno, ale... był jedynakiem, zaś jego matka jedną z najpopularniejszych czarnych aktorek serialowych Ameryki. Jeśli do tego dodamy, że Kravitz od maleńkości był po prostu ładnym optycznie człowiekiem to gdzie mamy miejsce na coś złego? Ładni mają łatwiej. Potwierdziła to swego czasu Kasia Nosowska, gdy "wylaszczyła" się na atrakcyjną blondi. I Lenny z tej "ładności" korzystał, podpierając się popularnością i znajomościami matki. Pracował ciężko na to, by stworzyć swój styl muzyczny (jak dla mnie zdecydowanie zbyt "biały"), lecz uważam, że gdyby robiąc to samo był biednym, nieatrakcyjnym Afroamerykaninem o bardzo ciemnej skórze, to nic by nie zdziałał. Takie jest moje zdanie. Co w żaden sposób nie rzutuje na to, że "Let Love Rule" jest dobrą książką. Mam nadzieję, że książką w większości napisaną przez Kravitza, a nie jego pomagiera w tym projekcie, niejakiego Ritza.

Dałem tej książce wysoką ocenę. Może trochę za wysoką, lecz jak czytam opinię innych czytelników LC to krew mnie zalewa. Nie wiem czego ci ludzie oczekiwali. Skandali? Obrzucania się błotem? Jeśli tak, to powinni wejść na Pudelka czy inszego Kozaczka. Lenny dorastał w bogatym domu. Może nie wszystko działało tam tak, jak powinno, ale... był jedynakiem, zaś jego matka jedną...