Dla Marka Zagańczyka w Berlinie „ważni są inni", więc często to innych perspektywą się posługuje, by ukazać to miasto. Gombrowicz, Nabokov, Liebermann czy Wilder. Pisarze, malarze, reżyserowie i ci, którzy tworzyli pamiętniki, gdy świat wokół płonął. „Berlińskie widoki" to mniej niż trzydzieści stron ładnych słów i ciekawych punktów widzenia połączonych zgrabnie w jedno. Autor śledzi perspektywy i konfrontuje je z dzisiejszą rzeczywistością, a do tego dodaje perspektywę własną oraz to, co historia budynków ma do powiedzenia. Bez szczegółów, bez przegadania. Z subtelnością, która budzi ciekawość i zachęca do zobaczenia wszystkiego na własne oczy oraz oczy innych ludzi. Książka wygląda niepozornie, ale przepełniona jest duszą, która przelewa się na czytelnika. Lektura była to miła, zdecydowanie.

„Za dużo w tym mieście ścieżek, za dużo tropów, ulice zmieniają się w biblioteki wypełnione podziwianymi książkami. Czytane strony prowadzą do miejsce o odmiennym dziś wyglądzie, linie papilarne literatury i życia nie nakładają się na siebie."

Dla Marka Zagańczyka w Berlinie „ważni są inni", więc często to innych perspektywą się posługuje, by ukazać to miasto. Gombrowicz, Nabokov, Liebermann czy Wilder. Pisarze, malarze, reżyserowie i ci, którzy tworzyli pamiętniki, gdy świat wokół płonął. „Berlińskie widoki" to mniej niż trzydzieści stron ładnych słów i ciekawych punktów widzenia połączonych zgrabnie w jedno....