rozwińzwiń

Dzienniki 1956-1963

Okładka książki Dzienniki 1956-1963 Jarosław Iwaszkiewicz
Okładka książki Dzienniki 1956-1963
Jarosław Iwaszkiewicz Wydawnictwo: Czytelnik Cykl: Jarosław Iwaszkiewicz. Dziennik (tom 2) biografia, autobiografia, pamiętnik
660 str. 11 godz. 0 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Cykl:
Jarosław Iwaszkiewicz. Dziennik (tom 2)
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
660
Czas czytania
11 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788307032139
Tagi:
Dzienniki
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
65 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1480
576

Na półkach: , ,

To nie było to czego chciałam. Nie polubiłam się z tymi myślami. To nie TA samotność, nie te uczucia, nie ta wrażliwość, której oczekiwałam (ach te przeklęte roszczenia, żądania głodnych, spragnionych czytelników).
Ale co jest! Potężny ładunek historii, ciekawych informacji... bosz... jak to jest opracowane!
Trzeba oddać ukłon, chapeau bas, przed
całym zespołem redakcyjnym.

To nie było to czego chciałam. Nie polubiłam się z tymi myślami. To nie TA samotność, nie te uczucia, nie ta wrażliwość, której oczekiwałam (ach te przeklęte roszczenia, żądania głodnych, spragnionych czytelników).
Ale co jest! Potężny ładunek historii, ciekawych informacji... bosz... jak to jest opracowane!
Trzeba oddać ukłon, chapeau bas, przed
całym zespołem redakcyjnym.

więcej Pokaż mimo to

avatar
987
394

Na półkach:

Zastanawiam się jakim naprawdę człowiekiem był Jarosław Iwaszkiewicz? Czy był samotnym pisarzem otoczonym przez swoje "kręgi obcości"? A może był megalomanem, który na wszystkich, innych pisarzy i rodzinę, patrzył z góry? I ostatnia możliwość: był człowiekiem, który urodził się w złych dla siebie czasach.
Jak pisałby i żyłby Iwaszkiewicz, gdyby urodził się nie pod koniec XIX wieku, ale kilkadziesiąt lat wcześniej? Zapewne nie pozbyłby się swoich "kręgów obcości" ani cech charakteru. Ale w innych czasach może nie byłby tak samotny? Choć z drugiej strony mógł też skończyć jak Tołstoj, który przed śmiercią uciekł od żony.

Zastanawiam się jakim naprawdę człowiekiem był Jarosław Iwaszkiewicz? Czy był samotnym pisarzem otoczonym przez swoje "kręgi obcości"? A może był megalomanem, który na wszystkich, innych pisarzy i rodzinę, patrzył z góry? I ostatnia możliwość: był człowiekiem, który urodził się w złych dla siebie czasach.
Jak pisałby i żyłby Iwaszkiewicz, gdyby urodził się nie pod koniec...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1886
185

Na półkach: ,

Zawsze szukamy miłości. Niezależnie od tego, czy rzeczywiście jej potrzebujemy, czy też potrzeba ta jest wykreowana przez kulturę. Zawsze za nią tęsknimy. Zawsze wiele oddamy za obietnicę, ułudę jej uzyskania. Nawet przy świadomości, że jesteśmy oszukiwani, poniżani, wykorzystywani, tak łatwo osobie ukochanej pokonać rozsądek. Jednym uśmiechem, jednym listem, jednym ciepłym słowem.
Od śmierci Jerzego Błeszyńskiego minęło 5 miesięcy zanim Iwaszkiewicz napisał o niej w Dzienniku. Wcześniej napisał tylko, że umarł, że smutek, że śnił mu się. Pisał co nieco do niego. Ale w pięć miesięcy później opisał śmierć Jerzego. Dzień po dniu. Jak się rozstawali, jak tamtemu się pogarszało, co Hania, co doktor, co inni. Czy to taki opis dla innych, dla kronikarzy, którzy kiedyś będą porządkowali jego życie (myślał o tym – to widać we wcześniejszych wpisach),czy potrzeba uporządkowania tych wszystkich przeżyć?
W każdym razie opis jest przejmujący.
Poza wpisami dotyczącymi Błeszyńskiego, które czyta się jak dobrą historię o miłości, wrażenie robi na mnie światowe życie Iwaszkiewicza w szarej rzeczywistości PRL– Bruksela, Paryż, Genewa, coroczne pobyty we Włoszech… Czy naprawdę był oportunistą, który dla możliwości utrzymania poziomu życia przedwojennego, dla zaszczytów i pieniędzy, poszedł na współpracę z partią? W Dziennikach widać jednak człowieka pochłoniętego sobą, swoim starzeniem się, swoimi problemami, swoimi poświęceniami. Cała ta działalność polityczna wydaje się być na drugim planie i stanowić jakąś konieczność. Czy była to cena komfortu, czy może rzeczywiście wierzył Iwaszkiewicz, że jest w stanie coś zmienić, wypracować „lepszy” socjalizm? Nie wiem.
Szczerze mówiąc, nie bardzo mnie to też interesuje. Bardziej pochłania mnie świadectwo starzenia się, strach przed nadejściem śmierci, zanim się umrze, strach przed uciekaniem życia.

Zawsze szukamy miłości. Niezależnie od tego, czy rzeczywiście jej potrzebujemy, czy też potrzeba ta jest wykreowana przez kulturę. Zawsze za nią tęsknimy. Zawsze wiele oddamy za obietnicę, ułudę jej uzyskania. Nawet przy świadomości, że jesteśmy oszukiwani, poniżani, wykorzystywani, tak łatwo osobie ukochanej pokonać rozsądek. Jednym uśmiechem, jednym listem, jednym ciepłym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
64

Na półkach: ,

Drugi tom „Dzienników” rozpoczyna się rozkwitem uczucia, które notuje gwałtowane spadki i zniechęcenie: „Jak można tak kochać kogoś, który tak kłamał. I po co?”, by zaraz temu zaprzeczyć i wynieść wielbionego: „Kocha się nie erotyzmem, nie marną pieszczotą, ale jakąś ludzką jednością, wspólnotą cierpienia i śmierci”. Śmierć Jerzego Błeszyńskiego gasi głos autora na blisko dwa tygodnie. Dalej, proza jego tylko zyskuje na wyrazistości, uderza zwłaszcza opis mycia zwłok, rozmowy przy trumnie ze zmarłym: „A najwięcej wyrzucałem mu wszystkie nieszczerości i kłamstwa – tłumacząc mu, że można było mi mówić zawsze prawdę. (...) Ale wybaczałem mu to wszystko na kredyt.” Żona: „Wiedziała o wszystkich moich uczuciach (...). A nawet w ostatnim wypadku jak gdyby to uczucie podzielała, pomagała mi w jego przezwyciężeniu i rozumiała, co ono dla mnie znaczy”. Autor skrzętnie notuje wrażenia z samotnych podróży, niezliczonych spotkań świata kultury, bywa w „wielkim świecie” (spotkanie z Chruszczowem). Uwagę przykuwają rozważania pisarza na temat własnej wartości: „Niewątpliwie jestem postacią na miarę największą. Ale wyrosłem jak olbrzymia pieczarka przykryta małym słoikiem, stąd wszystkie zniekształcenia. Zamiast pięknego, wielkiego grzyba – szklanka napełniona białą masą. Potrawę z tego można zrobić, ale bez smaku.” Własną indywidualność oceniał jako zmarnowaną: przyczynę tego upatrywał w braku jakiejś siły (moralnej?) i braku doskonałości ( wewnętrznej?). Autor nie odpowiada jednak na pytanie, które wyłania się z tego stwierdzenia, a mianowicie, dlaczego nie poświęcił wszystkiego tak jak Gide, Tołstoj czy Goethe dla literatury? Dlaczego stanął na progu, a nie wszedł, aby zagościć w tym, jak to określił: „skrzydle swojego życia”?

Drugi tom „Dzienników” rozpoczyna się rozkwitem uczucia, które notuje gwałtowane spadki i zniechęcenie: „Jak można tak kochać kogoś, który tak kłamał. I po co?”, by zaraz temu zaprzeczyć i wynieść wielbionego: „Kocha się nie erotyzmem, nie marną pieszczotą, ale jakąś ludzką jednością, wspólnotą cierpienia i śmierci”. Śmierć Jerzego Błeszyńskiego gasi głos autora na blisko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Sześć gwiazdek /DOBRA/ - niedobra, ale b. CIEKAWA

WSTRZĄSAJĄCE!!!. Wychowany zostałem w atmosferze kultu dla twórczości Iwaszkiewicza i pogardy dla jego osoby. I to moje odczucie przez ponad pół wieku nie uległo zmianie. Dlatego też pisząc kiedyś esej o Kamilu Baczyńskim napisałem: /esej dostępny na wgwg1943/
„Iwaszkiewicz raczej nie doczeka się, ode mnie, osobnego eseju. Otóż w „Dziennikach”, Iwaszkiewicz opisuje swoją wizytę u Błeszyńskiego [zm.1959] w latach pięćdziesiątych. Błeszyński, [nota bene pierwowzór Janka w „Kochankach z Marony”] - prosty robol, umierający na grużlicę i żona jego, akurat zwolniona z pracy, znajdują się w skrajnej nędzy. Iwaszkiewicz, za śmieszne pieniądze, dymie umierającego, a potem przez pięć stron „Dzienników” dywaguje o swoim wielkim uczuciu do umarlaka. OHYDA!!!!”
Na starość przyzwoitość nakazuje podjąć probę weryfikacji swoich poglądów, krzyknąć wobec nich: „Sprawdzam!”, i dlatego postanowiłem przestudiować szeroko komentowane jego „Dzienniki 1956-1963”. Ich PLUSEM są PRZYPISY opracowane przez Agnieszkę i Roberta PAPIESKICH oraz Radosława ROMANIUKA, jak i wstęp /plus redakcja/ Andrzeja GRONCZEWSKIEGO, natomiast MINUSEM - FAŁSZ i OBŁUDA IWASZKIEWICZA.
Porównajmy wydarzenia w realu i zdarzenia opisywane w „Dziennikach”. Przypominam, że autorem ich jest poseł komunistycznego Sejmu, i to, o ironio losu, z walecznego POZNANIA, były i przyszły Prezes kolaboracyjnego Związku Literatów, który bez żenady pisze: /str.65/
„Do Bieruta miałem zawsze wielkie zaufanie... ..Wierzyłem mu bardzo. Śmierć jego sprawiła na mnie bardzo silne wrażenie, pogrzeb - wspaniały. Te tłumy, które przesuwały sie przed trumną, tłumy prawdziwego, do dziś cierpiącego proletariatu, dla którego on był symbolem i nadzieją..”
Bierut, wasal Stalina /podobno chorobliwie w nim zakochany/ był znienawidzonym bolszewickim namiestnikiem, w dodatku Białorusinem, a tłumy /w tym JA/ szły zobaczyć, czy jakieś ślady mordu zostały. Bo warszawska ulica była przekonana, że Bieruta zabili sowieci na XX Zjeżdzie KPZR, a naprawdę serduszko mu nie wytrzymało, gdy z referatu Chruszczowa dowiedział się, że jego bóg to zbrodniarz. Ale prześledżmy daty:
12.03 - śmierć Bieruta; 20.03 - Ochab I-ym Sekretarzem; 23.04 - aresztowanie wysokich funkcjonariuszy bezpieki - Fejgina i Romkowskiego. AMNESTIA dla 35 tys więżniów politycznych; 28.04 - uchylenie wyroku z 1951 r na Tatara; 3.05 – odchodzi Berman, 28-29.06 - tragiczne wydarzenia w Poznaniu; 18-28.07 - VII Plenum KC PZPR, rehabilitacja Gomułki i Spychalskiego, a póżniej Polski Pażdziernik.
W tym czasie oddany sługus sowieckiego reżimu pan Iwaszkiewicz bawi w Brukseli, w Paryżu, gdzie 21.03 bierze udział w pogrzebie Ireny Joliot-Curie, zamiast opłakiwać z narodem śmierć Bieruta, dalej Wenecja, Sztokholm itd itp. Oprócz zacytowanego wyżej wyznania o swoim przywiązaniu do „tatusia” Bieruta odnotowuje wydarzenia tego gorącego okresu tylko raz, na stronie 95:
„...Wypadki poznańskie wytrąciły mnie całkowicie z równowagi..”
aby przejść do narzekań na pogodę i żonę. Albo fałsz, albo buta; bo w tych dniach wielkich przemian każdy uwikłany w politykę drżał o własną d..., zarówno w ZSRR, jak i w Polsce. Pomijam drobiazg, że Iwaszkiewicz był tak makabrycznie wyalienowany, że nie podzielał ani radości Narodu Polskiego z amnestii, ani rozpaczy po tragedii w Poznaniu.
Nie ma sensu dalsze analizowanie; po prostu „Dzienniki..” , mimo wszelkich etycznych zastrzeżeń, NALEŻY PRZECZYTAĆ, gdyż zawierają ciekawy materiał poznawczy uzupełniony, jak już wspominałem, solidnymi przypisami.
A co do Błaszyńskiego, zrozumiałem, ze porzucił żonę i syna, aby spędzić ostatnie lata jako utrzymanek Iwaszkiewicza.

Sześć gwiazdek /DOBRA/ - niedobra, ale b. CIEKAWA

WSTRZĄSAJĄCE!!!. Wychowany zostałem w atmosferze kultu dla twórczości Iwaszkiewicza i pogardy dla jego osoby. I to moje odczucie przez ponad pół wieku nie uległo zmianie. Dlatego też pisząc kiedyś esej o Kamilu Baczyńskim napisałem: /esej dostępny na wgwg1943/
„Iwaszkiewicz ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
719
343

Na półkach: ,

Ależ to pierdoła...pan wybaczy, panie Iwaszkiewicz ale ileż można o jesiennym deszczu, wiosennym niebie, że kwiatki pachły a chmurki tworzyły zabawne kształty. Zmiłuj się pan. Przez te bzdety różnica między Dziennikami Gombra czy Bobkowskiego a Pańskimi jest przeogromna, to jakby słuchać Kołakowskiego (Gomber czy Bobkowski)i czytać Coelho (Pan). Niestety, typowo polska, zakompleksiona, złotym żytem i płaczącą wierzbą smagana nuda.

Ależ to pierdoła...pan wybaczy, panie Iwaszkiewicz ale ileż można o jesiennym deszczu, wiosennym niebie, że kwiatki pachły a chmurki tworzyły zabawne kształty. Zmiłuj się pan. Przez te bzdety różnica między Dziennikami Gombra czy Bobkowskiego a Pańskimi jest przeogromna, to jakby słuchać Kołakowskiego (Gomber czy Bobkowski)i czytać Coelho (Pan). Niestety, typowo polska,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1245
38

Na półkach: , ,

Jedno z wielu wrażeń po tej lekturze:
"Zbudziłem się, kiedy stanęliśmy na stacji.Niesamowite spiętrzenie budynków, dziesięcio- i więcej piętrowych, depczących opuncje i agawy. Ponad torem przerzucone zmurszałe łuki starych dróg a zaraz za miastem olbrzymie lekkie łuki betonowe , kroczące przez doliny, jeden za drugim: podbudowy pod nową autostradę del Sole. Najlepiej by to wyszło na drzeworycie, te łuki i te domy jeden nad drugim. Tak mi się przedstawiło tajemnicze miasto, do którego ani rusz nie mogę dotrzeć: Salerno." / zapisek z dnia 22 lutego 1961 roku/

Jedno z wielu wrażeń po tej lekturze:
"Zbudziłem się, kiedy stanęliśmy na stacji.Niesamowite spiętrzenie budynków, dziesięcio- i więcej piętrowych, depczących opuncje i agawy. Ponad torem przerzucone zmurszałe łuki starych dróg a zaraz za miastem olbrzymie lekkie łuki betonowe , kroczące przez doliny, jeden za drugim: podbudowy pod nową autostradę del Sole. Najlepiej by to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
516
15

Na półkach: , ,

II tom Dzienników Iwaszkiewicza w połączeniu z I tomem, tworzą coś na kształt profilu glebowego. Bowiem poszczególne zapisy, ujęte w konkretne ramy czasowe, odsłaniają morfologię wewnętrzną autora Brzeziny, a w szczególności wydobywają rodzaj miąższu, który stale przewija się przez jego pisarstwo – pewna elegijność. Wzajemny układ powiązań pomiędzy danymi warstwami glebowymi w dzienniku pisarza odpowiada etapom rozwoju Iwaszkiewicza-diarysty. Podłoże, które niejako formułuje te zapiski to przede wszystkim barwna mozaika kultur m. in. francuskiej, rosyjskiej, angielskiej, niemieckiej, a nawet duńskiej (z racji tłumaczeń przez Iwaszkiewicza Baśni Andersena) oraz poszczególne miasta, w których przebywa autor Mapy pogody.
Na podstawie formy i ilości tych zapisków wyróżnić można różne typy diariuszowania, które charakteryzują się mniejszym lub większym poziomem zróżnicowania.
Zasadniczo struktura dziennika zbliżona jest do notatnika, który nierzadko staje się miejscem wprawek literackich (tak jak u Czapskiego dziennik stawał się szkicownikiem malarskim). Wystarczy przywołać choćby zapis będący później kanwą opowiadania Ikar czy opis wizyty u Crocego, włączony później w całości do wspomnieniowej książki pt. „Podróże do Włoch”.
Próbując ustalić samą warstwę tematyczną tych dzienników, to zarówno w I jak i II tomie będzie to splot dziennika podróży z dziennikiem intymnym.
Wewnętrzna dychotomia uniemożliwia nam zobaczenie Iwaszkiewicza w pełni. Obszerne choć z drugiej strony ocenzurowane zapiski, sprawiają, że do czynienia mamy „zawsze z fragmentem”, z jedną warstwą profilu, obrazem miniatur wprzęgniętych w symfonię. Zakładając, że owe miniatury to poszczególne autoportrety diarysty, komponowane na miarę romantycznych arabesek czy nokturnów, a symfonia to konieczność jego funkcjonowania w pewnej społeczności, okaże się że mamy do czynienia z hybrydą.. A ową hybrydyczność poświadcza sama forma dzienników, który przy całym swym nastawieniu na rejestrację codzienności wykazuje silną tendencje do wspomnieniowości, nawrotów pamięci, które to osadzają dane wydarzenie w innej perspektywie. Być może te pozostałe oblicza, (których zabrakło w tomie pierwszym i drugim) uzupełni trzeci tom zapisków autora Panien z Wilka, który jak wolno się domyślać będzie równie pamiętnikarskim dziennikiem jak tom II.

II tom Dzienników Iwaszkiewicza w połączeniu z I tomem, tworzą coś na kształt profilu glebowego. Bowiem poszczególne zapisy, ujęte w konkretne ramy czasowe, odsłaniają morfologię wewnętrzną autora Brzeziny, a w szczególności wydobywają rodzaj miąższu, który stale przewija się przez jego pisarstwo – pewna elegijność. Wzajemny układ powiązań pomiędzy danymi warstwami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
902
658

Na półkach: , , ,

Zaskoczył mnie i rozczulił tą swoja miłością na kilka frontów.

Zaskoczył mnie i rozczulił tą swoja miłością na kilka frontów.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    186
  • Przeczytane
    94
  • Posiadam
    47
  • Ulubione
    5
  • Domowa biblioteczka
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Do kupienia
    2
  • Literatura faktu
    2
  • Rekomendacje
    1
  • Dzienniki_Listy_Wspomnienia
    1

Cytaty

Więcej
Jarosław Iwaszkiewicz Dzienniki 1956-1963 Zobacz więcej
Jarosław Iwaszkiewicz Dzienniki 1956-1963 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także