Coś zjada bezdomnych

Okładka książki Coś zjada bezdomnych Tomasz Racjan
Okładka książki Coś zjada bezdomnych
Tomasz Racjan Wydawnictwo: Novae Res horror
284 str. 4 godz. 44 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2023-04-14
Data 1. wyd. pol.:
2023-04-14
Liczba stron:
284
Czas czytania
4 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383134871
Średnia ocen

5,5 5,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,5 / 10
22 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
996
198

Na półkach: , ,

Nie tego się spodziewałem.

Irytowały mnie fragmenty gdy autor silił się na poetyckie opisy sytuacji.

Nie tego się spodziewałem.

Irytowały mnie fragmenty gdy autor silił się na poetyckie opisy sytuacji.

Pokaż mimo to

avatar
842
740

Na półkach:

Bezdomni. Jednostki, których społeczeństwo nie chce widzieć. Snują się „w tle” ciągnąc worek ze swoim maleńkim dobytkiem i niosąc bagaż doświadczeń, które zaprowadziły ich na ulicę, oraz obecnych zmartwień. Kiedy taki snujący się po najbliżej okolicy bezdomny znika, często odczuwamy ulgę. Bo już nie będzie nas zaczepiał o parę groszy. Bo przestaniemy czuć obawę, jaką wywołuje jego obecność. Ile osób zainteresuje się, co się z nim stało? Tomasz Racjan napisał horror o wiele mówiącym tytule „Coś zjada bezdomnych”. Przenosimy się na ulice Reykjaviku, gdzie grupka narkomanów próbuje rozwikłać zagadkę znikania swoich znajomych. Tajemnicza siła, seryjny zabójca, a może majaki i paranoja? Czy coś zjada bezdomnych?

Ależ ta książka mnie zaskoczyła. Spodziewałam się brudno krwawego horroru doprawionego szczyptą kryminału, a dostałam... Kojarzycie książkę „Pamiętnik narkomanki” Barbary Rosiek? Tomasz Racjan serwuje czytelnikom podobne paranoiczne wynurzenia. Sen, jawa, a nawet narkotyczne odloty mocno mieszają się na stronach jego powieści. Trudno nam określić, co się wydarzyło i co jest prawdą. Nie wiemy, czy relacja, którą czytamy jest wiarygodna. Bohaterowie zarażają nas obsesją, strachem, obłąkaniem. Trudno się poddać tego typu narracji, ale jeżeli komuś się uda doznania będą nieziemskie.

Autor dorzucił jeszcze nieco akcji oraz element – nazwijmy go – socjologiczny, czyli postrzeganie ludzi bezdomnych. Co do akcji, z racji charakteru narracji ciężko ją śledzić, ale nie wszystkie książki są łatwe w czytaniu (nikt nam tego nie obiecywał). Natomiast spostrzeżenia na temat bezdomności zapewne poruszą wielu czytelników. Teoretycznie oczywiste jest, że ci ludzie nie wybrali takiego życia, że coś źle się u nich zadziało, iż mieszkają na ulicy. Jednak czy mamy wobec nich empatię? Boimy się ataku z ich strony, ale też bezdomność jest wstydliwym zjawiskiem, o którym mało kto chce słyszeć (i je widzieć).

„Coś zjada bezdomnych” to ciekawa powieść. Nie wydaje się takich dużo, bo typ narracji powoduje, że trudno im się przebić do popularnego nurtu, ale też wymaga on od autora nieco więcej niż zarys fabuły. Perspektywa otumanionego – używkami i życiem – umysłu, wymaga specyficznego rodzaju zaangażowania. Moja ocena tej książki jest nieco zaniżona, bo ja jednak wolę „prościej”. Lubię śledzić akcję i sobie wszystko poukładać. To co zaproponował Tomasz Racjan jest dla mnie zbyt poetyckie, ulotne. Natomiast nie odradzam. Odniosę się znowu do prozy Barbary Rosiek. Myślę, że jej książki są na tyle znane, że będzie wam łatwo ocenić, czy macie ochotę przeczytać coś podobnego, ale w konwencji literatury grozy.

Bezdomni. Jednostki, których społeczeństwo nie chce widzieć. Snują się „w tle” ciągnąc worek ze swoim maleńkim dobytkiem i niosąc bagaż doświadczeń, które zaprowadziły ich na ulicę, oraz obecnych zmartwień. Kiedy taki snujący się po najbliżej okolicy bezdomny znika, często odczuwamy ulgę. Bo już nie będzie nas zaczepiał o parę groszy. Bo przestaniemy czuć obawę, jaką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
243
241

Na półkach:

★ Tomasz Racjan w wielkim stylu wszedł na rynek czytelniczy. Jego debiut „Coś zjada bezdomnych” pozostanie długo w naszej pamięci. ★

彡 Autor uświadamia, że są ludzie którzy codziennie zmagają się z obojętnością i walczą o przetrwanie. A my- jesteśmy ślepi na nich. Nie widzimy ich albo nie chcemy widzieć. Inni zaś, widzą- i oceniają -nie znając ich historii. Nie wiedząc przez co przeszli. Co przeżyli. Jaka droga doprowadziła ich do miejsca, w którym się obecnie znajdują.

Historia opowiada o Niepozornych Narkomanach, którzy nie za bardzo poradzili sobie ze swoim życiem i jedynie co robią to... starają się nie umrzeć. Bo- "życiem" tego nie da się nazwać. W nieznanych okolicznościach zaczynają ginąć bezdomni. Policja jest bezradna. Pozostali bezdomni starają się wesprzeć policję, chcąc rozwiązać zagadkę. Jaki będzie finał tejże historii?

Książka skategoryzowana jako horror i literatura grozy, w pełni się z tym zgadzam. Jednak sądzę że nie to było w tym przypadku najważniejsze, a podłoże psychologiczne historii.

Autor genialnie zaprezentował klimat panujący w historii -jest właśnie taki jak bezdomni- brudny, mroczny, śmierdzący.
Bohaterowie przedstawieni są jako osoby bezimienne- jest to również przemyślany zabieg- odbierający człowieczeństwo bezdomnym - w sensie jakim przeważnie są postrzegani przez przechodniów.

Jest coś czego mi zabrakło w książce- dialogów. Urozmaiciły by przedstawioną historię i łatwiej by się czytało. Książka jest z trudnym i dość ważnym przesłaniem. Jest troszkę chaotyczna jednak był to kolejny również mocno przemyślany zabieg. Mimo wszystko warto dotrwać do końca aby dowiedzieć się co autor chce nam historią bezdomnych przekazać.

Zakończenie daje nam do myślenia. Książka jest dość mocnym debiutem autora. Czekamy na kolejne historie. 彡

★ Tomasz Racjan w wielkim stylu wszedł na rynek czytelniczy. Jego debiut „Coś zjada bezdomnych” pozostanie długo w naszej pamięci. ★

彡 Autor uświadamia, że są ludzie którzy codziennie zmagają się z obojętnością i walczą o przetrwanie. A my- jesteśmy ślepi na nich. Nie widzimy ich albo nie chcemy widzieć. Inni zaś, widzą- i oceniają -nie znając ich historii. Nie wiedząc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
38

Na półkach:

„Coś zjada bezdomnych” to niebanalny debiut pana Tomasza Racjan. W zakwalifikowanej jako horror powieści znajdziemy znacznie więcej niż grozę i strach. O czym tak naprawdę jest powieść oraz dlaczego główni bohaterowie, posiadając imiona, są dla nas bezimienni? Tego dowiecie się z recenzji.

Na początek jednak trochę faktów. „Coś zjada bezdomnych” opowiada o losach specyficznej społeczności, żyjącej (a może tylko starającej się nie umrzeć?) daleko poza marginesem społecznym. Narkomanów, dziwaków, bezdomnych, biedaków oraz wszystkich tych, których chcemy jak najszybciej minąć na ulicy, dotyka widmo (czasem dosłownie) zagrożenia. Ktoś bądź coś zaczyna ich zabijać i to w makabryczny sposób. Co z tego wyniknie? W jaki sposób ludzie kompletnie nieradzący sobie z elementarnymi potrzebami, taki jak chociażby dach nad głową, mają poradzić sobie z zagadką przerastającą kompetencje policji? Naturalnie odpowiedzi należy szukać na kartach powieści pana Tomasza. Do czego już, w środku recenzji gorąco zachęcam.

Skąd u mnie pochwały niemalże na samym starcie? Przede wszystkim całość charakteryzuje się indywidualnym stylem językowym. Miejscami ciężkim, wymagającym, ale satysfakcjonującym. Zdania lubią się złamać, jakiś nietypowym przecinkiem, zmuszając nas do wejścia w odpowiednie, podyktowane zamysłem autora, tempo czytania. Potrafią również kończyć się powtórzeniem, prawie parafrazą, potęgując efekt konkretnej myśli, kryjącej się pod literkami. Sama konstrukcja budowania historii, czy postaci świetne współgra ze stylem pana Tomasza. To nie koniec!

Autor wykazuje ponadprzeciętne zdolności do obserwacji. Wyciska sedno, prawiąc o sprawach mającym z sednem jedynie dalekie pokrewieństwo. Zdarza mu się owszem, trochę nadużywać silnie nacechowanych emocjonalnie słów, ale nie popada przy tym w pusty słowotok, znany mi z drugoligowych powieści o porywających polki, diabelnie przystojnych gangsterach. Gdy pisarz dusi nas gęstą atmosferą, przygniata mocnymi określeniami, strofuje naturalistycznymi akapitami, czuć w tym pokrewieństwo ze światem przedstawionym.

Fabuła, choć stanowiąca pretekst do przejmujących rozważań podawana umiejętnie. Na uwagę zasługuje również tempo. Podzielona na mnóstwo króciutkich rozdziałów powieść od samego początku zmierza swoim, własnym przemyślanych krokiem, ku końcowi. Jeśli zbacza w jakąś poboczną alejkę, robi to z rozmysłem. Podczas lektury miałem wrażenie kontaktu z chaosem pozornym, mącącym w głowie, ale w sposób całkowicie kontrolowany przez twórcę powieści.

Główną siłą książki są dla mnie postacie, opisy oraz narracja. O dwójce kluczowych bohaterów, autor wypowiada się w sposób pomijający imiona. Zabieg odbieram jako świetny, już na samym starcie obdzierający bohaterów z elementarnego pierwiastka ludzkości. Jakby bezdomni byli całkowicie pozbawieni prawa własności, nawet tego do własnego imienia. Co więcej, poprzez plastyczne opisy skupiające się rzetelny oddaniu, niekiedy odklejonych od rzeczywistości rozterek, autorowi udało się nakreślić wiele frapujących, wypełnionych pierwotnym lękiem obrazów. Z jednej strony brzydziłem się zaprezentowanym światem oraz ludźmi, z drugiej jakaś część mnie chciała brnąć dalej w stronę bezdomnego jądra ciemności.
Zakończenie uważam za przejmujące, niosące szereg przemyśleń na temat poruszanych kwestii. Podoba mi się również mnogość fałszywych tropów, które wodzą nas za nos niemalże do końca. Jedyne, do czego chciałbym się przyczepić, to wierszowane wstawki. Jestem dość wyczulony w kwestii rytmiki. O ile częstochowskiej rymy oddają książkowe realia, tak kiepska melodyka raczej nie była zamierzona.

Podsumowując, dawno nie napisałem tak pochlebnej recenzji, ale patrząc na oceny „Coś zjada bezdomnych” nasuwa się smutny wniosek, na temat mitycznej „większości”, która decyduje o sukcesie konkretnych utworów. Ja książkę serdecznie polecam i liczę na kolejne powieści spod pióra pana Tomasza.

Na moim profilu FB można wziąć udział w konkursie (do wygranie egzemplarz książki)
https://www.facebook.com/profile.php?id=100092694834273

*Książkę otrzymałem od serwisu Sztukater, link do oryginalnej recenzji:
https://sztukater.pl/ksiazki/item/42612.html?highlight=WyJiZXpkb21ueWNoIl0=

„Coś zjada bezdomnych” to niebanalny debiut pana Tomasza Racjan. W zakwalifikowanej jako horror powieści znajdziemy znacznie więcej niż grozę i strach. O czym tak naprawdę jest powieść oraz dlaczego główni bohaterowie, posiadając imiona, są dla nas bezimienni? Tego dowiecie się z recenzji.

Na początek jednak trochę faktów. „Coś zjada bezdomnych” opowiada o losach...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
194
193

Na półkach:

"Coś zjada bezdomnych" to historia Grupy Niepozornych Narkomanów, która żyje na ulicach Reykjavíku. Autor, Tomasz Racjan, przedstawia ich walkę o przetrwanie i próby rozwiązania zagadki tajemniczych zniknięć ich towarzyszy. Książka porusza tematy trudne i ważne, takie jak bezdomność, nałogi i obojętność społeczeństwa.
Jednym z mocnych punktów tej książki jest jej zdolność do ukazania codziennego życia ludzi bezdomnych, którzy często są traktowani jako niewidzialni dla reszty społeczeństwa. Autor przedstawia ich zmagania z różnymi problemami i demony, z którymi muszą się zmierzyć każdego dnia. Czytelnik zyskuje nowe spojrzenie na tę grupę ludzi i zdaje sobie sprawę, że bezdomność nie zawsze jest ich wyborem.
Jednakże, mimo początkowego zainteresowania, książka nie spełniła moich oczekiwań w kwestii tempa i zwrotów akcji. Brakowało mi dynamiki i niektóre momenty mogłyby być bardziej zaskakujące. Również, niewielka liczba dialogów w tekście może być problematyczna dla niektórych czytelników, choć po pewnym czasie przestałem na to zwracać uwagę.
Kolejnym aspektem, który mnie rozczarował, był wątek tajemniczych zniknięć bezdomnych. Spodziewałem się innej kulminacji, czegoś bardziej "strasznego", ale autor skierował historię w innym kierunku. Nie oznacza to jednak, że sam motyw był źle prowadzony - doceniam pomysłowość autora. Po prostu brakowało mi czegoś, co wciągnęłoby mnie jeszcze bardziej.
Mimo tych niedociągnięć, nadal polecam "Coś zjada bezdomnych" osobom, które lubią książki, skłaniające do refleksji. Książka angażuje czytelnika od samego początku i ukazuje, że ludzie bezdomni nadal są ludźmi, z własnymi historiami i problemami. Jest to niebanalna powieść, która zaskakuje zwrotami akcji i porusza ważne społeczne tematy.
Podsumowując, "Coś zjada bezdomnych" autorstwa Tomasza Racjana to powieść, która odsłania świat ludzi bezdomnych i zachęca do refleksji. Mimo pewnych niedoskonałości, książka angażuje czytelnika i skupia się na istotnych aspektach społecznych.
Moja ocena: 6/10

"Coś zjada bezdomnych" to historia Grupy Niepozornych Narkomanów, która żyje na ulicach Reykjavíku. Autor, Tomasz Racjan, przedstawia ich walkę o przetrwanie i próby rozwiązania zagadki tajemniczych zniknięć ich towarzyszy. Książka porusza tematy trudne i ważne, takie jak bezdomność, nałogi i obojętność społeczeństwa.
Jednym z mocnych punktów tej książki jest jej zdolność...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2431
695

Na półkach: ,

Mijamy ich codziennie - na ulicy, pod galeriami, na dworcach. W jakimś stopniu stali się już stałym elementem krajobrazu. Czymś, na co nie zwracamy uwagi, dopóki nie zwrócą się ku nam. Czasem być może ktoś zastanawia się przez chwilę, co doprowadziło danego człowieka do przymusu życia na ulicy. W większości jednak traktujemy ich jak coś, co po prostu jest.

Niektórzy stwierdzą, że Islandia może być istnym rajem na ziemi. Ale czy dla wszystkich? Bezdomni nawet tam traktowani są jak powietrze, a ich codzienność wygląda identycznie. Nikt nie kontroluje tego, ilu ich przybywa, a tym bardziej ilu odchodzi. Jeżeli znikną, to już na zawsze...

Grupa Niepozornych Narkomanów jednak czuwa. Zauważają, że liczba ich kompanów drastycznie się zmniejszyła. Wiedzą, że coś im zagraża. Niemalże czują oddech zła na karku. Tylko... gdzie kończy się wywołana głodem czy narkotykami fantazja, a zaczyna brutalna rzeczywistość?

Książka, którą przeczytałam już kilka tygodni temu i wciąż nie mogę wyrobić sobie o niej zdania. Szczerze mówiąc, nie wiem, co o niej myśleć. Ale może o tym już poniżej.

Bezdomni mieszkający w Reykjaviku wcale nie mają tam lepiej niż w innym miejscu. Ich codzienność skupia się na walce z własnymi demonami, a konkretniej - w większości na zdobyciu pieniędzy, by te demony nasycić. Gdy zaczynają krążyć plotki o zniknięciach pobratymców i żądnym krwi kanibalu, każdy z nich drży o swoje życie. Przecież nie mogą liczyć na pomoc społeczeństwa - muszą pomóc sobie nawzajem. Pytanie tylko, czy ich nierzadko przeżarte narkotykami umysły są w stanie dojść do prawdy?

Moje mieszane uczucia odnośnie "Coś zjada bezdomnych" wiążą się głównie z tym, że bardzo łatwo pogubić się w tej historii. Nie znamy imion bohaterów, określani są wyłącznie jako Niepozorni Bezdomni, więc w pewnym momencie zagubiłam się wśród nich. Do tego dochodzą także próby odróżnienia rzeczywistości od fikcji, co również nie było łatwe. Podobało mi się, że autor wziął na tapetę właśnie bezdomnych, gdyż uderza w bardzo aktualny temat - to, jak bardzo są niewidoczni dla reszty społeczeństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że lektura była trochę trudna w odbiorze.

Mijamy ich codziennie - na ulicy, pod galeriami, na dworcach. W jakimś stopniu stali się już stałym elementem krajobrazu. Czymś, na co nie zwracamy uwagi, dopóki nie zwrócą się ku nam. Czasem być może ktoś zastanawia się przez chwilę, co doprowadziło danego człowieka do przymusu życia na ulicy. W większości jednak traktujemy ich jak coś, co po prostu jest.

Niektórzy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
722
721

Na półkach:

„Bezdomni zawsze są niewidzialni i zawsze znikają po cichu. Szczególnie wtedy, gdy… coś ich zjada...”

,,Coś zjada bezdomnych" autorstwa Tomasza Racjana, to książka, która od samego początku wprowadziła mnie w pole. Czemu? Tytuł ten został zakwalifikowany do gatunku horror - zanim zaczęłam czytać, nastawiłam się na gęsią skórkę oraz fakt, że czeka mnie kilka nieprzespanych nocy, niestety pozycja ta nie zapewniła mi tych emocji... Czy żałuję, że sięgnęłam po ten tytuł? I tak i nie - więcej opowiem Wam za chwilkę.

Islandia to raj na ziemi. Ale nie dla bezdomnych – oni nawet w tak idealnym miejscu żyją na marginesie społeczeństwa, pozostawieni samym sobie. Każdy dzień oznacza dla nich walkę. Walkę z nałogami, z biedą i z własnymi myślami. Najlepiej by było, gdyby po prostu zniknęli. I tak się właśnie dzieje…
Grupa Niepozornych Narkomanów, żyjących na ulicach Reykjavíku, zaczyna podejrzewać, że coś zagraża ich życiu. Próbują wyjaśnić przyczyny tajemniczych zaginięć swoich znajomych, ale nikogo, poza nimi samymi, zdaje się to nie interesować. Badając kolejne, coraz bardziej niepokojące tropy, muszą zmierzyć się ze społeczną znieczulicą i z własnymi demonami. Kto odpowiada za zniknięcia włóczęgów? I czy plotka o grasujących w okolicy kanibalach ma coś wspólnego z prawdą?

Jaki jest Wasz stosunek do ludzi bezdomnych? Udajecie, że ich nie widzicie, czy jednak staracie się im czasami pomóc? Pan Tomasz bardzo dobrze przedstawia swojemu czytelnikowi codzienne życie ludzi, którzy stanowią margines społeczny. „Coś zjada bezdomnych” otworzyło szerzej moje oczy na tę „grupę” ludzi. Nie sądziłam, że każdy z nich zmuszony jest stawić czoła różnym problemom, oraz że bezdomność czasami nie do końca była ich wyborem.

„Coś zjada bezdomnych” to pozycja, w której zabrakło mi kilku zwrotów akcji, które wpłynęłyby na tempo mojego czytania. A skoro już o tym mowa, to musicie wiedzieć, że tytuł ten zawiera małą ilość dialogów. Czy było to dla mnie problemem? Na początku tak, jednak później (po przeczytaniu kilku rozdziałów) przestałam zwracać na ten szczegół uwagę.

Na koniec kilka słów na temat wątku tajemniczych zaginięć bezdomnych. Nie będę ukrywać, iż sądziłam, że finał potoczy się zupełnie inaczej (będzie bardziej „psychiczny”, że tak powiem). Spokojnie nie znaczy to, że sam motyw został źle poprowadzony - doceniam pomysłowość autora, jednak w ostateczności zabrakło mi jakiegoś wow, który wbiłby mnie w fotel.

Czy książkę polecam? Przede wszystkim polecam ten tytuł osobom, które lubią sięgać po pozycje, które zmuszają do refleksji. Mnie osobiście zabrakło tego czegoś, co całkowicie by mnie pochłonęło oraz nie pozwoliło oderwać się od czytania.

„Bezdomni zawsze są niewidzialni i zawsze znikają po cichu. Szczególnie wtedy, gdy… coś ich zjada...”

,,Coś zjada bezdomnych" autorstwa Tomasza Racjana, to książka, która od samego początku wprowadziła mnie w pole. Czemu? Tytuł ten został zakwalifikowany do gatunku horror - zanim zaczęłam czytać, nastawiłam się na gęsią skórkę oraz fakt, że czeka mnie kilka nieprzespanych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1140
950

Na półkach:

Każdego dnia nie tylko w wielkich miastach, ale również w mniejszych miejscowościach i na wsiach można spotkać osoby, które są bezdomne. Tak naprawdę nigdy nie można mieć pewności odnośnie do tego, dlaczego ich obecne życie toczy się na ulicy. ,,Coś zjada bezdomnych" Tomasza Racjana jest wydaniem, w którym autor zwraca uwagę nie tylko na ich niewidoczność dla większości społeczeństwa, ale także dodatkowo subtelnie pokazuje, że można wykazać się empatią.


,,Coś zjada bezdomnych" Tomasza Racjana skupia się na znikaniu coraz większej liczby bezdomnych. Nikt z reszty społeczeństwa jednak niespecjalnie się tym przejmował, więc osoby mieszkające na ulicy same postanowiły zatroszczyć się o swój los. Czy ich zniknięcia faktycznie były nieprzypadkowe? Czy udało im się dociec prawdy?


Niewątpliwie ,,Coś zjada bezdomnych" Tomasza Racjana oprócz tego, że jest powieścią, w której nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji oraz wciągnięcia czytelnika w wir wydarzeń od samego początku, dodatkowo skupia się na pokazaniu tego, że ludzie bezdomni w dalszym ciągu są ludźmi i nie muszą być traktowani jak niewidzialni przez resztę społeczeństwa. Naprawdę bardzo wciągnęłam się w tę niebanalną tematykę wydania.

Każdego dnia nie tylko w wielkich miastach, ale również w mniejszych miejscowościach i na wsiach można spotkać osoby, które są bezdomne. Tak naprawdę nigdy nie można mieć pewności odnośnie do tego, dlaczego ich obecne życie toczy się na ulicy. ,,Coś zjada bezdomnych" Tomasza Racjana jest wydaniem, w którym autor zwraca uwagę nie tylko na ich niewidoczność dla większości...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4
3

Na półkach:

Ta książka jest niezwykle wciągająca i trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Autor doskonale oddaje atmosferę życia na marginesie społeczeństwa oraz skomplikowane relacje międzyludzkie, jakie tam panują. Opowieść o grupie bezdomnych, którzy próbują rozwikłać tajemnicze zaginięcia swoich przyjaciół, jest pełna zwrotów akcji i zaskakujących momentów.

Wydaje się, że książka ta ma przede wszystkim na celu pokazanie, jak łatwo jest stać się niewidzialnym i pozostać bez pomocy na samym dnie społeczeństwa. Jednakże, autor potrafi wpleść w fabułę subtelne przesłanie o potrzebie empatii i zrozumienia dla tych, którzy potrzebują naszej pomocy.

Ta książka jest niezwykle wciągająca i trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Autor doskonale oddaje atmosferę życia na marginesie społeczeństwa oraz skomplikowane relacje międzyludzkie, jakie tam panują. Opowieść o grupie bezdomnych, którzy próbują rozwikłać tajemnicze zaginięcia swoich przyjaciół, jest pełna zwrotów akcji i zaskakujących momentów.

Wydaje się, że...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    41
  • Przeczytane
    26
  • Posiadam
    4
  • 2023
    3
  • Ebook
    2
  • 000 Biblioteczka
    1
  • LEGIMI
    1
  • Samodzielne
    1
  • 2024 r.
    1
  • BIBLIOTEKA CZYTNIK INKBOOK - SPRĘŻYNKA
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Coś zjada bezdomnych


Podobne książki

Przeczytaj także