Nie demonizuj z tą ładowarką. To jest e-papier. Tutaj jedno ładowanie naprawdę wystarcza na miesiąc czytania. Ponad to zwykłej książki w nocy bez lampy też nie przeczytasz, więc to podwójnie chybiony argument.

Nie demonizuj z tą ładowarką. To jest e-papier. Tutaj jedno ładowanie naprawdę wystarcza na miesiąc czytania. Ponad to zwykłej książki w nocy bez lampy też nie przeczytasz, więc to podwójnie chybiony argument.

Ignorancja aż trzeszczy.

Rynek ksiązki bardzo dynamicznie reaguje na nowe technologie, wydawcy coraz częscie poszerzaja oferte eboków o "starsze" pozycje. Już dzisiaj masz tyle wydanych książek, że zycia ci nie starczy na obskoczenie. Ten rynek w Polsce ma niecałe 10 lat, z czego dopiero przez ostatnie 3-4 lata rozwija się bardzo ekspansywnie.

Ksiązki specjalistyczne wydaje się niestety najczęsciej w formie pdf, który nie jest formą tekstu dynamicznego, wynika to jednak z ignornacji i lenistwa wydawcy niż powodu ograniczeń samego formatu książki elektronicznej.

Siurpryza! ksiązki dla dzieci też są na czytniki, nawet z ilustracjami.

Kto potrafi, znajdzie nawet bardzo mało popularna książkę.

Twoja wypowiedź to kwitesencja powiedzenia "nie znam się, ale się wypowiem".

Ignorancja aż trzeszczy.

Rynek ksiązki bardzo dynamicznie reaguje na nowe technologie, wydawcy coraz częscie poszerzaja oferte eboków o "starsze" pozycje. Już dzisiaj masz tyle wydanych książek, że zycia ci nie starczy na obskoczenie. Ten rynek w Polsce ma niecałe 10 lat, z czego dopiero przez ostatnie 3-4 lata rozwija się bardzo ekspansywnie.

Ksiązki specjalistyczne...

@KotGacek: no specem jesteś, kurde balans :) Na zachodzie rynek ebooka ma już ponad 100 lat. Posługiwali się nim jeszcze Anasazi. A na poważnie: odniosłeś się do 3 na 6 punktów. Dobry wynik 50%. I nawet nie zapytałeś o jakie książki specjalistyczne chodzi. Ale co tam, powiem, ze jest ignorantką. Hamuj piętą dzieciak.

Czy w ebooku znajdę komiksy DC z lat 50'? A może radziecką fantastykę z lat 50'? Polska fantastyka z lat 60'? A i choćby z lat 80'.

Chyba prościej mówić jakie książki są w ebooku niż jakich nie ma.

@KotGacek: no specem jesteś, kurde balans :) Na zachodzie rynek ebooka ma już ponad 100 lat. Posługiwali się nim jeszcze Anasazi. A na poważnie: odniosłeś się do 3 na 6 punktów. Dobry wynik 50%. I nawet nie zapytałeś o jakie książki specjalistyczne chodzi. Ale co tam, powiem, ze jest ignorantką. Hamuj piętą dzieciak.

Czy w ebooku znajdę komiksy DC z lat 50'? A może...

Niestety nadal jest niemała grupa polskich wydawnictw, które nie wydają e-booków. Ponadto w księgarniach jest sporo książek z lat 2005-2015, niekiedy tanich, które wolałbym mieć w formie elektronicznej, ale ich nigdy w takowej nie wydano. Np. nie znalazłem nigdzie e-bookowej wersji Szwejka w tłumaczeniu Kroha. W przypadku wcześniej wydanych książek w ogóle nie ma co marzyć o wersji elektronicznej, z wyjątkiem klasyki literatury z wygasłymi prawami do utworów i tłumaczeń. Z tym, że takie stare tłumaczenia często wręcz utrudniają czytanie tejże klasyki.
Istotnie pozycje z grafiką - nawet oszczędną - też rzadko wychodzą na e-bookach i lepiej prezentują się na papierze.
Natomiast w obu formatach wychodzą tzw. bestsellery. W przypadku części z nich żal mi drzew ;-).
Jest miejsce na jedno i drugie (i audiobooki w samochodzie).

Niestety nadal jest niemała grupa polskich wydawnictw, które nie wydają e-booków. Ponadto w księgarniach jest sporo książek z lat 2005-2015, niekiedy tanich, które wolałbym mieć w formie elektronicznej, ale ich nigdy w takowej nie wydano. Np. nie znalazłem nigdzie e-bookowej wersji Szwejka w tłumaczeniu Kroha. W przypadku wcześniej wydanych książek w ogóle nie ma co...

@KotGacek: Arogancja aż huczy.
(Tak sobie pozwoliłam zostać w Twojej poetyce ;)

Nawiasem mówiąc korzystam od pół roku z Legimi i EmpikGo, gdzie zdarza mi sie poczytać jakieś czytadełko ewentualnie popularnonaukową rzecz.

Mnie nie interesuje to, co jest dostępne. Interesują mnie konkretne tytuły, autorzy.

Ze specjalistycznych:
- poproszę książki C. G. Junga.

A skoro to tylko kwestia poszukania to poproszę także "Obłęd" Jerzego Krzysztonia (polska powieść), albo cokolwiek Edwarda Stachury, wiersze lub powieści albo opowiadania Sylvii Plath czy wiersze Małgorzaty Hillar.

Z dziecięcych lubię książki Zakamarków, Tako, Adamady albo Dwóch Sióstr. Może zatem coś Mizielińskich albo autorskie książki Emilii Dziubak? Ewentualnie cykl o "Pomelo".
A najlepiej jakiś picturebook Iwony Chmielewskiej.

A, i chciałabym porównać sobie tłumaczenia "Małego Księcia" we wszystkich dostępnych na rynku (kilkunastu) przekładach.
Pomożesz?

Ukłony i życzenia zdrowia załączam w tych trudnych czasach.

@KotGacek: Arogancja aż huczy.
(Tak sobie pozwoliłam zostać w Twojej poetyce ;)

Nawiasem mówiąc korzystam od pół roku z Legimi i EmpikGo, gdzie zdarza mi sie poczytać jakieś czytadełko ewentualnie popularnonaukową rzecz.

Mnie nie interesuje to, co jest dostępne. Interesują mnie konkretne tytuły, autorzy.

Ze specjalistycznych:
- poproszę książki C. G. Junga.

A skoro to...

To nie jest kwestia ograniczeń formatu elektronicznego, tylko oferty wydawniczej. Ja ci mogę wszystko zapakować w epuby, zapłacisz za moją pracę i licencję? Proszę bardzo.

To nie jest kwestia ograniczeń formatu elektronicznego, tylko oferty wydawniczej. Ja ci mogę wszystko zapakować w epuby, zapłacisz za moją pracę i licencję? Proszę bardzo.

@Augirre, Szwejka w tłumaczeniu Kroha sprzedawał woblink, mam to kupione.

@Augirre, Szwejka w tłumaczeniu Kroha sprzedawał woblink, mam to kupione.

@Sulibrat, zapłać dc za licencję, ebooka zrobi nawet ogarnięty liecealista. Wy biedne herbatniczki dalej nie czaicie, że format elektroniczny pozwala na zrobienie ksiązki nawet z placka ziemniaczanego, jedyny problem to licencje. A po co wydawcy licencja na epuby dla kogoś kto jęczy że lubi wąchać klej ze spróchniałych książek i słuchac szumu przerwacanych stron?

@Sulibrat, zapłać dc za licencję, ebooka zrobi nawet ogarnięty liecealista. Wy biedne herbatniczki dalej nie czaicie, że format elektroniczny pozwala na zrobienie ksiązki nawet z placka ziemniaczanego, jedyny problem to licencje. A po co wydawcy licencja na epuby dla kogoś kto jęczy że lubi wąchać klej ze spróchniałych książek i słuchac szumu przerwacanych stron?

Wniosek jest jeden: wszystko ma swoje plusy i minusy;)

Wniosek jest jeden: wszystko ma swoje plusy i minusy;)

Są wydania kolekcjonerskie ebooków? Są wydania limitowane z ręcznie wpisanym numerem? Są wydania ręcznie wykonane? Są książki które mają swoją historię? Jak wygląda sprawa reprintów?

Dam przykład: mam w swojej kolekcji książkę "Stacja Abbesses" Stefani Zachorskiej. Książka została wydana w Oficynie Poetów i Malarzy na Emigracji w Anglii w 1952 roku... w 338 egzemplarzach. Mój ma numer 220. Co więcej, mój egzemplarz znajdował się w Research & Library Secion Radio Free Europe pod numerem CS 887.35.Z25 Polish Collection. Wewnątrz zachowały się pieczątki oraz oryginalna karta książki.

Mam również pierwsze wydanie "Astronautów" Stanisława Lema z 1951 roku. Wewnątrz znajdują się pieczątki informujące, że książka należała do Wypożyczalni Książek Haliny Kowalskiej Gdańsk - Wrzeszcz z numerem 4834. Słynna wypożyczalnia pań Kowalskich, pierwsza prywatna wypożyczalnia książek w PRL z historią jeszcze sprzed wojny.

A na koniec kolekcjonerskie wydanie książki Aleksandra Wata "Bezrobotny Lucyfer" będące reprintem wydania z 1927 roku z odręcznymi poprawkami autora (przygotowanie do wydania w 1962) z ilustracjami Lebensteina. Wydano 1000 egzemplarzy z ręczni wpisanym numerem. Mój ma 550.

Jaki ebook to przebije? Jaki czytnik? :)

Są wydania kolekcjonerskie ebooków? Są wydania limitowane z ręcznie wpisanym numerem? Są wydania ręcznie wykonane? Są książki które mają swoją historię? Jak wygląda sprawa reprintów?

Dam przykład: mam w swojej kolekcji książkę "Stacja Abbesses" Stefani Zachorskiej. Książka została wydana w Oficynie Poetów i Malarzy na Emigracji w Anglii w 1952 roku... w 338 egzemplarzach....

A ja noszę w torebce ponad 1000 książek.

A ja noszę w torebce ponad 1000 książek.

LOL, nie możesz się bardziej mylić, mam na myśli obrazek, który wkleiłaś.

"Pojazd" MA znaczenie bo książki nie są tylko historią wewnątrz. Książka jako obiekt może być dziełem sztuki, może mieć niesamowitą historię. Czasami tylko autograf sprawia, że stają się cenne.

Masz w torebce 1000 książek :) A wiesz, że za jedną papierową możesz kupić 3000 torebek, z jednym czytnikiem każda, z 1000 książek na każdym :) Pewnie widziałaś film "Siódme wrota" :)

Nie, ja nie walczę bo nie ma o co. A Róża tutaj świetnie skomentowała.

LOL, nie możesz się bardziej mylić, mam na myśli obrazek, który wkleiłaś.

"Pojazd" MA znaczenie bo książki nie są tylko historią wewnątrz. Książka jako obiekt może być dziełem sztuki, może mieć niesamowitą historię. Czasami tylko autograf sprawia, że stają się cenne.

Masz w torebce 1000 książek :) A wiesz, że za jedną papierową możesz kupić 3000 torebek, z jednym...

Ale jakie znaczenie ma tu wartość torebki czy książki? Są też torebki za które kupisz 3000 książek z autografem czy z czym tam sobie zechcesz. Bez sensu, to jak porównywać zabytkowego Forda ze współczesną KIĄ. Ford jest droższy, ma historię, fajnie go mieć w garażu i pojeździć w weekendy, ale na zakupy i do pracy wygodniej jednak pojechać klimatyzowanym samochodem z przestronnym bagażnikiem i silnikiem nieodpalanym na korbkę. Na miejsce dojedziesz i jednym, i drugim, ale jednak mają trochę inne przeznaczenie w dzisiejszym świecie i zdecydowanie nie każdego stać na oba modele. Pierwsze wydanie książki z autografem nauczy mnie tyle samo co setne w wydaniu kieszonkowym, pomimo że to drugie jest brzydsze, dużo tańsze i tak samo papierowe. Zgoda, że inny może być komfort czytania, czy satysfakcja z posiadania, ale ostatecznie zawartość jest ta sama.
Nie rozmawiamy tutaj o wartości materialnej i obiektach artystycznych, kolekcjonerskich czy historycznych, a o "zwykłych" użytkowych książkach. W prawie każdej dziedzinie znajdziesz egzemplarze warte więcej, mimo że zasadniczo spełniają tę samą funkcję co inne mu podobne, a ich dodatkowa wartość wynika jedynie z ludzkiej potrzeby wyróżnienia się na tle innych. Przez telefon w złotej obudowie usłyszysz dokładnie te same słowa co przez ten w plastikowej ¯\_(ツ)_/¯

Ale jakie znaczenie ma tu wartość torebki czy książki? Są też torebki za które kupisz 3000 książek z autografem czy z czym tam sobie zechcesz. Bez sensu, to jak porównywać zabytkowego Forda ze współczesną KIĄ. Ford jest droższy, ma historię, fajnie go mieć w garażu i pojeździć w weekendy, ale na zakupy i do pracy wygodniej jednak pojechać klimatyzowanym samochodem z...

Stare ksiązki śmierdzą, nawet te z autografami, rozlatują się i zajmują miejsce. Po drugie, autograf w żaden sposób nie podnosi wartości treści samej ksiązki, jesli nie intersuje cię zarabianie na ksiązkach, tylko samo czytanie, ebook jest idealny. Zawsze śmieszą mnie argumenty herbatników o zaletach zapachowych i szelestach przerwacanych stron. Jak ktoś ceni wygodę, prostotę i ergonomię czytania, to te wszystkie "zalety" z infografiki o 'wyższości" analogowych ksiązek ma zwyczajnie w głębokim niepowazaniu. Ten obrazek zrobił imbecyl, który nie ma pojęcia o ebookach. Ebooki nie zbierają żadnych danych na twój temat, nie szpiegują, nie mają reklam ani ciasteczek. Rence opadają nad tą głupotą.

Stare ksiązki śmierdzą, nawet te z autografami, rozlatują się i zajmują miejsce. Po drugie, autograf w żaden sposób nie podnosi wartości treści samej ksiązki, jesli nie intersuje cię zarabianie na ksiązkach, tylko samo czytanie, ebook jest idealny. Zawsze śmieszą mnie argumenty herbatników o zaletach zapachowych i szelestach przerwacanych stron. Jak ktoś ceni wygodę,...

Poważnie? Czyli nie ma różnicy między ubraniem od Prady a tym uszytym w domu z kołdry? Przecież oba tak samo okrywają i nie jest się nagim. Udajecie, czy na potrzeby dyskusji nie widzicie różnicy?

Jeśli porównany szukając najdroższej książki a najdroższej torebki... to jasne, że okaże się, że nawet najdroższa torebka nie będzie miała choćby połowy ceny książki. Tak, starej.

No to porównanko:

http://booklips.pl/zestawienia/10-najdrozszych-ksiazek-na-swiecie/

I torebka:

https://lamode.info/najdrozsza-torebka-swiata.html

Książka to dla Ciebie tylko treść? Jasne, można i tak. Ale rozumiesz, że o wartości książki stanowi nie tylko jej treść? Czy aby nie masz w domu, żadnej książki tylko dlatego, że na przykład czytałaś ją w dzieciństwie? To może być nic nie warta książka, podarta, wydanie n ze 100. A jednak ma taką wartość, że trzymasz ja mimo to.

Dlaczego książki na Allegro osiągają wysokie ceny mimo, że mają współczesne wznowienia? Przecież treść jest ta sama.

@KotGacek: rozbawiłeś mnie :) Ale dalej przekonuj się o wartości "wygody, prostoty i ergonomii". Lubisz kombinezony? :)

Poważnie? Czyli nie ma różnicy między ubraniem od Prady a tym uszytym w domu z kołdry? Przecież oba tak samo okrywają i nie jest się nagim. Udajecie, czy na potrzeby dyskusji nie widzicie różnicy?

Jeśli porównany szukając najdroższej książki a najdroższej torebki... to jasne, że okaże się, że nawet najdroższa torebka nie będzie miała choćby połowy ceny książki. Tak,...

Poważnie? Widzę różnicę między "ubraniem od Prady a tym uszytym w domu z kołdry", ale nie twierdzę że osoba w kołdrze jest mniej ubrana. A Ty chcesz mi powiedzieć, że książkę za 30 baniek ktoś wyjmuje z gablotki i czyta, tak? Czy to jeszcze jest w ogóle książka, czy już tylko eksponat muzealny? Gdyby wartość tej książki wynosiła 30 milionów to wszystkie jej kopie musiałyby kosztować właśnie tyle. Jeśli tak nie jest, to znaczy że nie jest to wartość samej książki, tylko akurat tego konkretnego egzemplarza ze względu na unikalność/ wiek/ materiał/ historię/ czy co tam sobie chcesz. Tak samo na allegro, jak ktoś szuka wartości dodanej w postaci autografu, czy ładniejszego wydania to dopłaca. Treść pozostaje bez zmian. Nie wiem po co lecisz po bandzie, bo takie wymyślanie ekstremalnych przypadków jest bez sensu. Zacząłeś od stwierdzenia, że książka papierowa jest lepsza, bo Cię nie śledzi i nie potrzebuje prądu (powodzenia po zmroku btw) i próbujesz mi to udowodnić istnieniem białych kruków, których większość ludzi nie widziała i nigdy nie zobaczy na oczy. Osobliwe.

Poważnie? Widzę różnicę między "ubraniem od Prady a tym uszytym w domu z kołdry", ale nie twierdzę że osoba w kołdrze jest mniej ubrana. A Ty chcesz mi powiedzieć, że książkę za 30 baniek ktoś wyjmuje z gablotki i czyta, tak? Czy to jeszcze jest w ogóle książka, czy już tylko eksponat muzealny? Gdyby wartość tej książki wynosiła 30 milionów to wszystkie jej kopie musiałyby...

sulibrat, dla mnie osobiście to już nie ma niczego wspólnego z książkami jako literaturą, a raczej z chęcią posiadania, kolekcjonowania, a od tego jestem tak daleko jak tylko się da, ostatnio znalazłam w internecie "Dziady" Mickiewicza za piętnaście tysięcy złotych - byłabyś pewnie idealnym nabywcą, a dla mnie wartość takiej książki jest taka sama jak tej za piętnaście złotych z tą samą treścią

BTW owszem, są ludzie, dla których nie ma różnicy w ubraniu z Prady i uszytym w domu z kołdry

sulibrat, dla mnie osobiście to już nie ma niczego wspólnego z książkami jako literaturą, a raczej z chęcią posiadania, kolekcjonowania, a od tego jestem tak daleko jak tylko się da, ostatnio znalazłam w internecie "Dziady" Mickiewicza za piętnaście tysięcy złotych - byłabyś pewnie idealnym nabywcą, a dla mnie wartość takiej książki jest taka sama jak tej za piętnaście...

Poważnie. Skoro ubrania zrobione z worka lub kołdry są równie dobrze "ubierające" co Prada... to po co markowe ubrania? Nie byłoby oszczędniej robić je samemu? Byłoby na więcej ebooków :)

Nie wiem czy ktoś czyta takie białe kruki. Przecież może bo to książka, którą wciąż można czytać. To ekstremalny przykład będący odpowiedzią i przykładem na to, że książka może być droższa od torebki :)

Twierdziłem raczej, że papierowa książka posiada zalety jakich nie może mieć wersja elektroniczna. Co też pokazałem na przykładzie białych kruków, które są w zasięgu "zwykłego" człowieka. Choćby autograf jest jednym z nich. Zresztą potwierdzasz pisząc: "Jeśli tak nie jest, to znaczy że nie jest to wartość samej książki, tylko akurat tego konkretnego egzemplarza ze względu na unikalność/ wiek/ materiał/ historię/ czy co tam sobie chcesz". Dokładnie. Czy taką wartość może mieć ebook? Przecież te książki za 30 baniek (niektóre z nich) kiedyś były zwykłymi książkami. Książka "Solaris" Lema wydana w 1961 była zwykłą książką i kosztowała grosze. Ile kosztuje teraz? Mimo, że można kupić piękne nowe wydanie.

Ale przecież doskonale to rozumiesz. Jestem niemal pewien, że wokół siebie masz rzeczy które uważasz za wartościowe, może je kolekcjonujesz albo po prostu wolisz przy czym dla innych rzeczy te funta kłaków warte nie są.

Natomiast KotGacek wyjechał, że nie wpływa to na wartość treści. Treści. Znaczy, że treść jest wartością samą w sobie. Dlaczego zatem książki o wartościowej treści, teksty ważne, uznane przez całą ludzkość jako jej dziedzictwo... są tańsze niż czytadła w stylu "50 twarzy..."? Inaczej: czy mając książkę sprzedasz mi ją za tyle ile jest warta dla Ciebie czy ile jest warta dla mnie?

Przy tym wszystkim NIE uważam, że ebooki są czymś złym, owszem, widzę ich potencjał. Zwyczajnie jednak nigdy nie będą równać się papierowej książce.

Poważnie. Skoro ubrania zrobione z worka lub kołdry są równie dobrze "ubierające" co Prada... to po co markowe ubrania? Nie byłoby oszczędniej robić je samemu? Byłoby na więcej ebooków :)

Nie wiem czy ktoś czyta takie białe kruki. Przecież może bo to książka, którą wciąż można czytać. To ekstremalny przykład będący odpowiedzią i przykładem na to, że książka może być...

sulibrat, nie wszyscy coś kolekcjonują, serio; nie ma dla mnie rzeczy "wartościowych", są tylko "użyteczne", typu czytnik, pralko-suszarka, zmywarka; ale one pełnią konkretną funkcję

należy pamiętać, że coś jest warte tyle, ile ktoś chce za to zapłacić, każdy może posiadać co tylko chce, jeśli mu to sprawia radość, ale warto wiedzieć, że są ludzie, którym posiadanie czegokolwiek nie sprawia żadnej radości, a wręcz przeciwnie, im mniej mają przedmiotów, tym lepiej (osobiście się do tej grupy zaliczam) się czują i są bardziej szczęśliwi

sulibrat, nie wszyscy coś kolekcjonują, serio; nie ma dla mnie rzeczy "wartościowych", są tylko "użyteczne", typu czytnik, pralko-suszarka, zmywarka; ale one pełnią konkretną funkcję

należy pamiętać, że coś jest warte tyle, ile ktoś chce za to zapłacić, każdy może posiadać co tylko chce, jeśli mu to sprawia radość, ale warto wiedzieć, że są ludzie, którym posiadanie...

Sulibrat, nic nie rozumiesz i bredzisz.

Sulibrat, nic nie rozumiesz i bredzisz.

Autografu nie trzeba koniecznie brać na książce, można wziąć autograf na okładce czy też na odwrocie czytnika jak ktoś się uprze. Albo po prostu: np. na zdjęciu, czy kartce papieru - też da radę po tym pisać! Stephen King dostał kiedyś różowego Kindle, jedyny egzemplarz. Podejrzewam, że byłby wart więcej niż zwykły czarny.

Co do szycia ubrań... serio? To może zaczniesz sobie przepisywać woluminy ozdobnym pismem na pergamin? Też będą ładne, unikatowe i dużo warte.

"Czy mając książkę sprzedasz mi ją za tyle ile jest warta dla Ciebie czy ile jest warta dla mnie?"
Wartość sentymentalna to nie to samo co wartość materialna. Chyba to rozumiesz? Sprzedam ją za tyle ile ktoś jest gotów za nią zapłacić. Inaczej się chyba nie da, ale ja z ekonomii nie jestem najlepsza... Żyjemy w czasach, w których widocznie dla wielu ludzi więcej warte jest "50 twarzy", niż Dzieła przez wielkie D. Gdyby nikt nie chciał płacić żądanej ceny to ta cena musiałaby spaść.

Ja twierdziłam raczej, że e-book ma inne zalety niż papier. Możesz sobie np. powiększyć czcionkę, podświetlić ekran w nocy, kupić lub pożyczyć książkę bez wychodzenia z domu (nawet w niedzielę), sprawdzić znaczenie słowa bez konieczności szukania w innej książce czy w necie. Jeśli wszystko co (ponad treść) ma mi do zaoferowania książka papierowa to możliwość wzięcia na niej autografu lub to, że za 40 czy 140 lat MOŻE będzie warta 10 razy tyle co za nią zapłaciłam to faktycznie, e-book nigdy nie będzie się równać papierowej książce.

Autografu nie trzeba koniecznie brać na książce, można wziąć autograf na okładce czy też na odwrocie czytnika jak ktoś się uprze. Albo po prostu: np. na zdjęciu, czy kartce papieru - też da radę po tym pisać! Stephen King dostał kiedyś różowego Kindle, jedyny egzemplarz. Podejrzewam, że byłby wart więcej niż zwykły czarny.

Co do szycia ubrań... serio? To może zaczniesz...

Dojrzałam do kupna czytnika, kiedy regał z książkami spadł mi na głowę, i nie żałuję. Nadal czytam i zbieram papier, ale mam ten komfort, że nie muszę wybierać między tym, co chcę przeczytać, a tym co chciałabym mieć.

O wygodzie w podróży już nie wspomnę. Czytnik rozładowuje się tygodniami. więc chwilowy brak dostępu do gniazdka/ładowarki nie jest problemem.

Są takie książki, których nie wyobrażam sobie czytać na czytniku, ale decyduje o tym sentyment, a nie wyższość papieru nad ebookami. Wyjątkiem są ilustrowane wydania, które wolę mieć na papierze, jednak jeśli kogoś nie razi odzwierciedlenie barw, to może wybrać czytnik kolorowy w dowolnym formacie.

Dojrzałam do kupna czytnika, kiedy regał z książkami spadł mi na głowę, i nie żałuję. Nadal czytam i zbieram papier, ale mam ten komfort, że nie muszę wybierać między tym, co chcę przeczytać, a tym co chciałabym mieć.

O wygodzie w podróży już nie wspomnę. Czytnik rozładowuje się tygodniami. więc chwilowy brak dostępu do gniazdka/ładowarki nie jest problemem.

Są takie...

To jest jeden z plusów czytnika - możesz w niego wgrać mnóstwo książek. Ja dodatkowo, poza własnymi plikami, mam też Empik GO, i mój czytnik po prostu ugina się od książek :-)
Zgadzam się też z tym, że niektóre pozycje po prostu najlepiej czyta się na papierze. Myślę o jakich klasycznych tytułach, chociaż miałam wyjątek - "Braci Karamazow" czytałam jako e-book, i podobało mi się to, ponieważ nie miałam na kolanach ponad 1000-stronicowej cegły :-)

P.S. mam nadzieję, że nic Ci się poważnego nie stało, bo domyślam się, że spadający regał z książkami swoje waży...

To jest jeden z plusów czytnika - możesz w niego wgrać mnóstwo książek. Ja dodatkowo, poza własnymi plikami, mam też Empik GO, i mój czytnik po prostu ugina się od książek :-)
Zgadzam się też z tym, że niektóre pozycje po prostu najlepiej czyta się na papierze. Myślę o jakich klasycznych tytułach, chociaż miałam wyjątek - "Braci Karamazow" czytałam jako e-book, i podobało...

Generalnie e-booki świetnie nadają się na beletrystykę a nawet pozycje popularnonaukowe, jednakże bez grafiki.
Natomiast elektroniczne edycje tych ostatnich (np. przewodników) wołają o pomstę do nieba (spis treści, odnośniki, przypisy).

Generalnie e-booki świetnie nadają się na beletrystykę a nawet pozycje popularnonaukowe, jednakże bez grafiki.
Natomiast elektroniczne edycje tych ostatnich (np. przewodników) wołają o pomstę do nieba (spis treści, odnośniki, przypisy).

kryptonite: Myślę, że z głową wszystko w porządku ;), w tamtej chwili bardziej martwiłam się o to czy książkom nic się nie stało.

kryptonite: Myślę, że z głową wszystko w porządku ;), w tamtej chwili bardziej martwiłam się o to czy książkom nic się nie stało.