Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Irene
Ellie
sahara
YouLia-R
AsKier

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Irene
Ellie
sahara
YouLia-R
AsKier

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Zdecydowanie koktajl bananowy z cynamonem. Pyszny i poprawia nastrój.

Zdecydowanie koktajl bananowy z cynamonem. Pyszny i poprawia nastrój.

Kiedy mam wszystkiego dość, ratuje mnie wspaniała, czarna, aromatyczna herbata Earl Grey. Bez niej życie byłoby… niepełne :) Zaznaczam jednak, że aromat bergamotki (charakterystyczny dla Earl Grey’a) musi być bardzo intensywny. Bez niego herbata straciłaby cały swój urok i moc sprawczą. To bergamotka podnosi na duchu, dodaje sił, ożywia umysł i ciało (parafrazując niezamierzenie reklamę pewnego, znanego napoju). Do Earl Greya dodaję łyżeczkę supersłodkiego syropu malinowego lub syropu z dzikiej róży oraz plasterek cytryny (i tu z Earla robi nam się Lady Grey). Tym samym mój napój życia ma w sobie siłę, odrobinę słodyczy i kwaśną egzotyczną nutkę. Wszystko doskonale się dopełnia. Niby to takie proste i niewyszukane, ale jakie skuteczne i miłe dla podniebienia! Znam jedną wspaniałą herbatę EG, ale ponieważ nie chcę uprawiać kryptoreklamy, zainteresowanych zapraszam na priv. Chętnie podzielę się informacją o tym sprawdzonym produkcie. Polecam smutasom, ponurakom, melancholikom, burczymuchom, malkontentom, marudom i grymaśnikom. Smacznego!

Kiedy mam wszystkiego dość, ratuje mnie wspaniała, czarna, aromatyczna herbata Earl Grey. Bez niej życie byłoby… niepełne :) Zaznaczam jednak, że aromat bergamotki (charakterystyczny dla Earl Grey’a) musi być bardzo intensywny. Bez niego herbata straciłaby cały swój urok i moc sprawczą. To bergamotka podnosi na duchu, dodaje sił, ożywia umysł i ciało (parafrazując...

"Znów piątek, trzynastego"- pomyślała Łucja ponuro. Za oknem zasnute niebo czarnymi chmurami i ulewa monotonnie bębnałą w okno. W głowie jej się kręciło, miała klasyczne objawy kaca po babskim wieczorze z okazji zbliżającego się weekendu. A tutaj szef się wścieknie, bo projekt niegotowy, ale za to jest gotowa się spóźnić na autobus. "Kurde, blaszka, co za lajf"- westchnęła do siebie i w ekspresowym tempie narzuciła na siebie ciuchy.
W autobusie za to zrobiło jej się raźniej, bo wszyscy się za nią oglądali. Normalnie jakby stąpała po czerwonym dywanie. Czuła się piękna i pożądana, ale do czasu gdy odkryła w biurowej łazience przyczynę zamieszania: włożyła halkę bez spódnicy, a bluzka skurczyła się w praniu i sprawiała, że wylewał się jej biust. A do tego jedno oko miała z cieniem zielonym, drugie z niebieskim. Ekscentryzm w czystej postaci.
"Aha, miałam zrobić test ciążowy"- przypomniała sobie i w nerwach zasiadła przed testem. A tu blaga- po raz szósty jedna krecha. Nie będzie mamusią, znowu porażka.
"Cześć kochanie"- usłyszała głos Piotra." Co tam u Ciebie?"
Wybuchnęła płaczem nad zmarnowanym dniem, a on ...
"Mam dla ciebie niespodziankę"- rzekł.
"Dobre lekarstwo na smutki. Jest to rzecz kremowa, czekoladowej barwy, z aromatem goryczki, ubita na aksamitno z dużą zawartością kakao i serotoniny. Ten mus czekoladowy to popisowe cukiernicze dzieło. Pamiętasz, jak rozlewa się na języku, jak przebijasz się przez czekoladowy puch do wysepki kwaśności na dnie szklanki? A tam wiśnie lekko nasączone alkoholem, ale cierpkie w smaku i krwawiące gęstym sokiem? Gdy ta kombinacja ląduje na twoim podniebieniu, kubki smakowe tańczą z radości... pamiętasz? O tak, daj mi to jeszcze- to dziś będziesz krzyczała".

"Znów piątek, trzynastego"- pomyślała Łucja ponuro. Za oknem zasnute niebo czarnymi chmurami i ulewa monotonnie bębnałą w okno. W głowie jej się kręciło, miała klasyczne objawy kaca po babskim wieczorze z okazji zbliżającego się weekendu. A tutaj szef się wścieknie, bo projekt niegotowy, ale za to jest gotowa się spóźnić na autobus. "Kurde, blaszka, co za lajf"-...

Z mojego punktu widzenia nie ulega wątpliwości, że to czekolada jest lekiem na całe zło oraz na z nagła pojawiający się smutek. Czasami jednak brakuje jej, często akurat w tym momencie, gdy robi się źle. Na mniejszy smutek jest prosty przepis, tzn. kruche ciasto w formie rogalików, wypełnione marmoladą. Już sama zabawa, związana z upieczeniem ich i nadawaniem im kształtu, może być sama w sobie doskonałym zastępnikiem terapii. Jednak zdarzają się takie sytuacje, kiedy naprawę wali się cały świat, gdy sił brakuje nawet na zatrzymanie łez czy wstanie z łóżka... (Teraz zabrzmi to jak reklama, niestety) W takich momentach dosłownie ratuje mnie kawa. Tak, zwykła kawa. Z mlekiem. Gorący napój pozwala się opanować, charakterystyczny zapach pomaga skupić myśli. Gorzki smak... ratuje - dotyka goryczy sytuacji, całego bólu, jaki ona ze sobą niesie i otwiera oczy. Na innych ludzi. Na ich życie. Wcale nie łatwiejsze. Kiedy to w końcu dostrzegam, "zapominam" o swoim problemie. Schodzi on na drugi plan i bardzo często właśnie wtedy, widząc go z innej perspektywy, przychodzi rozwiązanie. Nie piję kawy często - to mój antybiotyk na złe dni.

Z mojego punktu widzenia nie ulega wątpliwości, że to czekolada jest lekiem na całe zło oraz na z nagła pojawiający się smutek. Czasami jednak brakuje jej, często akurat w tym momencie, gdy robi się źle. Na mniejszy smutek jest prosty przepis, tzn. kruche ciasto w formie rogalików, wypełnione marmoladą. Już sama zabawa, związana z upieczeniem ich i nadawaniem im kształtu,...

Dla mnie jedzenie i picie jest przyjemnością samą w sobie dobrą nie tylko na chandrę. Oczywiście do każdej sytuacji musi być odpowiednie jedzenie lub picie. Z picia, to na wszystko dobra jest HERBATA lub KAKAO. Z jedzeniem sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Na deszcz - BIAŁA CZEKOLADA, na złość - PIANKI JOJO MARSHMALLOW, na zmęczenie - cokolwiek, co UGOTUJE MAMA. A jeśli sama muszę stanąć za garnkiem to ważne aby w potrawie był któryś z takich składników jak: MAKARON, SER, CIASTO NALEŚNIKOWE, SOS POMIDOROWY. Cokolwiek się stanie wymienione jedzenie stanowi lek dla mojej duszy.

Dla mnie jedzenie i picie jest przyjemnością samą w sobie dobrą nie tylko na chandrę. Oczywiście do każdej sytuacji musi być odpowiednie jedzenie lub picie. Z picia, to na wszystko dobra jest HERBATA lub KAKAO. Z jedzeniem sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Na deszcz - BIAŁA CZEKOLADA, na złość - PIANKI JOJO MARSHMALLOW, na zmęczenie - cokolwiek, co UGOTUJE MAMA. A...

Zimny szpinak wciskany przez ciocię.

I już wiesz jak bardzo pomyliłeś się te pół godziny temu myśląc, że już gorzej być nie może...

To jest właśnie wskrzeszenie nadziei.

Zimny szpinak wciskany przez ciocię.

I już wiesz jak bardzo pomyliłeś się te pół godziny temu myśląc, że już gorzej być nie może...

To jest właśnie wskrzeszenie nadziei.

Kukurydza - to jest ten smak, który kocham :) niestety poza sezonem kukurydzianym pozostaje kukurydza w puszce, ale równie pyszna. Zawsze mam na nią ochotę. Jeśli chodzi o chandre, chwile zwątpienia to bardzo mi pomaga. Ten smak przypomina mi beztroskie, dziecięce wakacje, ponieważ wychowywałam się na wsi. Szczególnie na wakacje w sezonie objadałam się nią ile można. Może to dość nietypowe jedzenie podnoszące na duchu, ale na mnie działa. Łatwo dostępne i zawsze mam ją pod ręką. Polecam ! :) Nawet jeśli przyżądzam posiłek czy to zupa, czy sałatka kukurydza jest obowiązkowym składnikiem, pasuje do wszystkiego. !

Kukurydza - to jest ten smak, który kocham :) niestety poza sezonem kukurydzianym pozostaje kukurydza w puszce, ale równie pyszna. Zawsze mam na nią ochotę. Jeśli chodzi o chandre, chwile zwątpienia to bardzo mi pomaga. Ten smak przypomina mi beztroskie, dziecięce wakacje, ponieważ wychowywałam się na wsi. Szczególnie na wakacje w sezonie objadałam się nią ile można. Może...

Moim uniwersalnym lekarstwem na wszelkie zło, ludzkie raniące duszę słowa, pecha, który mi ciągle towarzyszy, czy zwykłą chandrę spowodowaną złą pogodą jest kakao. Słodkie kakao, niosące po całym moim ciele przyjemne ciepło pozwala mi się rozluźnić i odprężyć. Dzięki niemu jestem w stanie podnieść się po każdym upadku i stawić czoła wyzwaniom, które na mnie czekają. To naprawdę magiczna mikstura, którą polecam każdemu.

Moim uniwersalnym lekarstwem na wszelkie zło, ludzkie raniące duszę słowa, pecha, który mi ciągle towarzyszy, czy zwykłą chandrę spowodowaną złą pogodą jest kakao. Słodkie kakao, niosące po całym moim ciele przyjemne ciepło pozwala mi się rozluźnić i odprężyć. Dzięki niemu jestem w stanie podnieść się po każdym upadku i stawić czoła wyzwaniom, które na mnie czekają. To...

Galettes sucrees - arabskie pierniczki
Składniki:
• 4 jajka
• 3/4 szklanki cukru
• 1/2 szklanki oleju
• 3 szklanki mąki razowej
• 2 łyżeczki proszku do pieczenia
• po 1/2 łyżeczki soli i cynamonu
• po 1/2 szklanki posiekanych migdałów, orzechów włoskich, suszonych moreli i daktyli (bez pestek)
• 1 łyżka ziaren sezamu

Wykonanie:
Ubij 3 jajka z cukrem, dodaj olej, mąkę z proszkiem do pieczenia, sól i cynamon, a na koniec posiekane orzechy i owoce. Przełóż ciasto na oprószoną mąką stolnicę. Podziel je na 2 części, z każdej ulep wałek o długości 35 cm i grubości 5 cm.
Ułóż oba wałki na natłuszczonej blasze, pozostawiając 2-3 cm odstępu pomiędzy nimi. Ubij ostatnie jajko i posmaruj ciasta. Posyp ziarenkami sezamu.
Piecz 20 minut na środkowym poziomie piekarnika w temp. 175°C. Odstaw na 5 minut do ostygnięcia. Pokrój (nożem z ząbkami) na kawałki o grubości 2 cm. Ponownie ułóż na blasze i piecz 15 minut w tej samej temperaturze.

Galettes sucrees - arabskie pierniczki
Składniki:
• 4 jajka
• 3/4 szklanki cukru
• 1/2 szklanki oleju
• 3 szklanki mąki razowej
• 2 łyżeczki proszku do pieczenia
• po 1/2 łyżeczki soli i cynamonu
• po 1/2 szklanki posiekanych migdałów, orzechów włoskich, suszonych moreli i daktyli (bez pestek)
• 1 łyżka ziaren sezamu

Wykonanie:
Ubij 3 jajka z cukrem, dodaj olej, mąkę z...