-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Cytaty z tagiem "zmora" [9]
[ + Dodaj cytat]Wraz z pojęciem czasu stworzyliśmy potwora. To zmora, która odmierza ubywające nam dni życia, wysysając siłę z naszych ciał i pozostawiając tylko gnijącą powłokę, którą trzeba pochować.
Zmora przyłazi w nocy, siada na mnie, mości się swoim chudym dupskiem. Wysoka, niezbyt ładna, nic nie mówi, niczego nie chce, mocnym uściskiem odcina mi tylko oddech, dłubie pazurem w płucach, podczas gdy ja duszę się pod spodem jak zrazy w sosie.
Ale gdy jestem tam i słucham kazania księdza, zwracam do domu zmęczony i smutny. Nasuwa mi się mnóstwo myśli, mnóstwo pytań, dlaczego ksiądz mówi tak i tak; odczuwam wyraźnie, że niektóre sprawy przedstawia ksiądz zupełnie mylnie, męczę się i boleję nadtem, że w słowach księdza majestat miłości Boskiej dziwnie jakoś przygasa.
Zmora potrzebuje ciemności i ciszy, w świetle dnia wygląda inaczej, zupełnie nie jak Zmora.
Kobieta, która na mnie patrzyła, powstała na zgliszczach ludzkich dramatów, niespełnionych miłości, utraconych synów, którzy nigdy nie wrócili do swoich domów.
Ból ciągiem echem wstrząsa ponure me wnętrze
I swem czarnem zaklęciem wskrzesza straszne zmory;
Znów widzę mych nadziei zważone ugory,
Na nich me spragnień mrące marzenia najświętsze.
[„Ból”].
Goya — zmora, — świat ciemny, gdzie wiedźmy trup dziecka
Warzą pośród sabatów, gdzie u luster baby,
A pończoszki — dziew rzesza naga i zdradziecka
Tak wdziewa, by szatanów skusiły powaby (...).
Czasami odnosił wrażenie, że upiór nie opuści go aż do grobowej deski. Będzie dusił kościstymi palcami, jęczał w ucho, zerkał pod powieki udręczone brakiem snu.
I w tym świetle, tuż nad sobą ujrzała Słaboniowa twarz pociągłą, półprzezroczystą, przez którą srebrne promienie jakby przechodziły na wylot, a zarazem nadawały kształt kościstej głowie o zapadniętych policzkach i wypukłym czole. Spomiędzy wąskich, szeroko rozwartych warg wysuwał się długi, spiczasty język, a okrągłe oczy wpatrywały się w Słaboniową z zimną ciekawością.