-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "zgnilizna" [14]
[ + Dodaj cytat]Spójrzmy prawdzie w oczy: świat jest zdegenerowany. I zgniły.
Życie: przejście od śmierci do śmierci. Wszystko zgnilizna.
Takie było to miasto nocą, pełne zagubionych dusz i ulicznych śmieci, które gdzie indziej chowa się w cieniu albo zmiata do rynsztoków. Ale Gotham było zbyt duże i wymykało się spod jakiejkolwiek kontroli. Tutaj handlarze narkotyków i prostytutki, krętacze i narkomani byli najbardziej widoczni. Tutaj cienie i rynsztoki przejmowały władzę.
Wkrótce nadejdzie wiosna. Nowy początek. Ile początków przeżyją jeszcze ludzie? Ile zostało im czasu, zanim ten świat zdominuje zgnilizna? Trucizna, która zabija ten świat tak powoli, że nikt tego nie dostrzega.
Na oczach Batmana maska Stracha na Wróble przeistoczyła się w podarty worek pełen wijącego się robactwa. Jego ciało było stertą zbielałych kości. Potem jego rojąca się od larw maska przerodziła się w czaszkę pełną robaków wypełzających przez puste oczodoły. Batman zamknął na chwilę oczy i zacisnął szczęki, starając się siłą woli usunąć koszmarny obraz ze swojej świadomości.
To tutaj byli koloniści. Pogrzebani żywcem, zamurowani tą samą żywico-podobną wydzieliną, której użyto do budowy tuneli, umocnień, komór i zaczopowanych szybów, która przekształciła najniższy poziom stacji w ksenoschizofreniczny koszmar.
Każdy z nich został wciśnięty w ścianę bez uwzględnienia choćby podstawowych cech budowy człowieka. Głowy były nienaturalnie powykrzywiane, ręce i nogi groteskowo powyginane, połamane, żeby nieszczęsną ofiarę odpowiednio dopasować do obcej kompozycji i wzoru.
Krew była wszędzie. Lśniła jaskrawą czerwienią na białej podłodze łazienki, a tam gdzie wsiąkła w dywan, była niemal czarna. Jej wielkie rozbryzgi na ścianach spływały smugami aż do samej podłogi. I pokrywała całego leżącego mężczyznę. Wyglądał jakby zanurzono go w niej niczym pisankę.
Widok krwi przywołał na nowo strach. Wiedziałem wszystko o strachu, skąd przychodzi, dlaczego się go czuje. Ale ta wiedza wcale nie pomagała się z nim uporać. Czułem, jak wzbiera we mnie, z dna żołądka podchodzi aż do głowy. Nie mogłem go powstrzymać.
Gdzie rewolwer? Uniosłem głowę. Na siedzeniu, zasypany milionem kryształków szkła. Rewolwer i latarka. Chwyciłem je. Poczułem, jak odłamki szkła wbijają mi się w dłonie. Ale dobrze, masz broń. I latarkę. Teraz tylko oddychaj. Zmuś się do oddychania.
Gdzie on jest? Strzelił w okno od strony pasażera, więc musi być po drugiej stronie wozu. Kryje się w lesie? Dwadzieścia, trzydzieści metrów stąd? Przy stercie polan? A może stoi tuż przy samochodzie i czyha na mnie?
Jestem Rose. Będę to stale powtarzał. Jestem Rose. To dar który otrzymałem od Rose'a. Jego duch przyleciał do mnie z nieba i usiadł na moim ramieniu jak ptak. Teraz ja jestem Rose a Rose jest mną. Już wszystko widzę. Alex jest wybrańcem. Ośmielam się powiedzieć to głośno. Został wybrany bo ugodziły go trzy kule. To oznacza że przeszła przez niego święta trójca.
Jesień. Wiatr szumiący od rzeki pachniał zgniłymi liśćmi. Jesień była dla niego jakby czasem umierania, zawsze kojarzyła się ze śmiercią...