-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Cytaty z tagiem "wspolnota" [88]
[ + Dodaj cytat]W tych minutach wszystko wydaje się możliwe: zwycięstwo i porażka, duma i wstyd, szaleńcza radość i deprymująca frustracja. W żadnej innej chwili poczucie jedności w drużynie nie jest silniejsze, a motywacja większa.
Nie, nie, ludzie w naszym kraju nie mają umiejętności zrzeszania się i tworzenia wspólnoty, nawet pod sztandarem prawdziwka. To kraj neurotycznych indywidualistów, z których każdy, gdy tylko znajdzie się wśród innych, zaczyna ich pouczać, krytykować, obrażać i okazywać im swoją niewątpliwą wyższość.
Myślę, że w Czechach jest zupełnie inaczej. Tam ludzie potrafią spokojnie dyskutować i nikt się z nikim nie kłóci. Nawet gdyby chcieli, nie mogliby, bo ich język nie nadaje się do kłótni.
Jestem wszystkim co masz. Dokładnie tak jak Ty jesteś moim wszystkim.
Każdy z nas dołożył coś od siebie. Może mam kompleks bohatera. Może to jest moja rola w naszej ekipie: bycie bohaterem. Velvet jest naszym sumieniem. Sasha naszym sercem. Joe jest naszą skałą. Ty jesteś naszym bokserem. A Hugo jest... Hugo to Hugo. (...) Gdy jesteśmy razem tworzymy naszą grupę. Wystarczy. To więcej niż wystarczające.
Obecnie jesteśmy jak osobne włókna lnu przed sformowaniem przędzy, słabi bo rozdzieleni.
To, co do ludzie są w stanie uczynić osobno, jest niewielkie w porównaniu z tym, czego mogliby dokonać wspólnie.
Śmierć jednoczy wszystkich tych, którzy pozostają żywi. Obecność śmierci na krótko zbliża ich do siebie. Wkrótce jednak życie znowu skłóci wszystkich ze wszystkimi. Ale póki co wszyscy są jedno - to prawda, że śmierć oczyszcza ze spraw nieistotnych.
Cóż znaczy to rzucane w przelocie "cześć"? Wskazuje przede wszystkim, że nie całkiem jesteśmy sobie obcy. Nieznajomi, osobni, w górach stajemy się wspólnotą; to Tatry czynią ją z nas.
W tym miejscu warto przypomnieć uwagi włoskiego wymyśliciela Roberto Esposito. Wspólnota – mówi - nie jest, wbrew najbanalniejszemu wyobrażeniu, zbiorem homogenicznych elementów zamykającym się na to, co inne, obce. Przepaść dzieli ją od masy. Wspólnota dzieje się, żyje w relacji między zróżnicowanymi istnieniami zdolnymi do ochrony swej odrębności. Tylko dzięki temu krążyć może łączący dar, bo każdy ma "to coś" szczególnego do zaoferowania, co wyłącznie w nim powstaje, objawia się i darzy. Dostrzeżenie, przyjęcie, komunia budują nową jakość - communitas - większą od pierwotnej sumy inicjujących ją elementów. I oczywistym czynią fakt, że każdy element w swojej odrębności jest niepełny, a potencje jego istnienia zależne są od spotkania, związku, współbycia.
Zaopiekowanie się chorym, przyjęcie do domu wygnańca, nawet przebaczenie winnemu – nabierają wartości jedynie dzięki uśmiechowi, który nadaje blask świętu. Łączymy się uśmiechem ponad różnicami języków, kast i partii. Jesteśmy wyznawcami jednego Kościoła: ten drugi człowiek z jego zwyczajami i ja z moimi. Czy ten rodzaj radości nie jest najcenniejszym owocem naszej cywilizacji?